sobota, 30 lipca 2011

Supersam kaczyński i Ja, dyrektor

To piszę ja, Jakiś:

Zobaczyłem w moim telewizorze Jarosława kaczyńskiego otwierającego drzwi od jakiegoś supersamu i podpis wielki: premier Jarosław Kaczyński.
Uprzejmie proszę mówić o mnie i do mnie: dyrektor Jakiś. Bo też kiedyś byłem.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Gejowski pitaval i Bralczyk

Sędzia Anna Maria Wesołowska

Nie każdy ogląda TV, a już na pewno niewiele osób ogląda sądowy serial o tytule jak wyżej. Akurat dzisiejszy odcinek był interesujący z gejowskiego punktu widzenia.

Pomoc domowa oskarżona o ciągłe okradanie małżonków przyznaje się do winy, ale twierdzi, ze nie zabiła pana domu. Małżonka zabitego przyznaje, ze nie układało się między nimi, podejrzewa, ze nieżyjący mąż miał romans z pomocą domową. Na to wchodzi lokalny cukiernik (ze Zgierza), który radośnie ujawnia się jako gej i outuje nieżyjącego, jako podobnego sobie, ale o zabójstwo podejrzewa barmana, który też jest gejem i uwiódł zabitego, na co są dowody. Barman jednak jest w szpitalu, bo został dźgnięty nożem. Tam pokazuje dowody, że mordercą był ojciec małżonki zabitego, który dźgnął barmana, bo ten usiłował go szantażować.

Sędzia Wesołowska powstrzymuje świadków przed używaniem słów powszechnie uważanych za obelżywe: ciota, pedał (gdyby tego ostatniego słowa użyć w stosunku do Pana Bralczyka zwanego też profesorem z brodą nie byłoby to obraźliwe, nawet w sądzie, ponieważ publicznie twierdzi on, że słowo to nie jest obraźliwe. NB. Jestem wielce zdziwiony, że Bralczyka nikt dotąd nie wyśmiał za tę wypowiedź).

NB. Z Anną Marią Wesołowską też jest jakaś historia. Zdaje się prowadziła jakąś poważną sprawę, ale przerwała ją i zaczęła zarabiać, zapewne niezłą, kasę w TVN. Sprawa przeszła w ręce innego sędziego i chyba się rozmyła. To OCZYWIŚCIE całkowity przypadek.

wtorek, 12 lipca 2011

TVN24, blędy i niewiarygodność

Zaczyna się od banałów

reotryka Jasne prosta literówka, ale co? Słownika tam nie mają?
Pięć minet później.
w_skutek
“ZMARŁA W SKUTEK” - ludzie trzymajcie mnie, bo sobie coś odgryzę.

Wiele osób jest uzależnionych od TVN24. Mnie się już przejadł ten kanał. Ciągle te same gęby, z Kuźniarem na czele. Sztampowe sposoby przekazywania wiadomości i ich pokazywania. No i “Szkło kontaktowe” – emerycka rozrywka dla ubogich.

Konserwatyzm jest widać w cenie. A potem dziwimy się, że coraz mniej Polaków popiera związki partnerskie.

piątek, 1 lipca 2011

Król Roger, Szymanowski, David Pountney

Homo-prezydencja?


Bregenzer Festspiele, fot. Karl Forster
Dziś inaugurację prezydencji Polski w Unii Europejskiej uświetniono wystawieniem “Króla Rogera” (przez dziennikarzy TVN24 namolnie czytanego jako “Król Rodżer”) Karola Szymanowskiego w inscenizacji Davida Pountneya. Ten wybór nie dziwi, bo trudno eksploatować mało znanego w świecie Moniuszkę, gdy można wykorzystać tak znanego kompozytora, jak Szymanowski właśnie. Trzeba jednak przyznać, ze wybór jest ryzykowny. Opera ma silny podtekst homoerotyczny, a seksualność ma w niej duże znaczenie.

W 2009 roku Warlikowski zrealizował inscenizację tej opery w Paryżu. Tak mocno i, zdaniem publiczności nieprawdziwie, oparł tę operę o homoerotyzm (i to w wersji hard: Pasterz z torebką i pomalowanymi na czerwono paznokciami u dłoni i stóp), że został wybuczany (artyści i muzycy zaś noszeni byli na rękach).

Inscenizacja Pountneya była już prezentowana w Bregencji w 2009 roku. I u niego Pasterz pojawia się jako symbol seksualnej rewolucji, której przeciwstawia się kościół katolicki. Tytułowy Król Roger odrzuca nakazy moralne narzucane przez kler i postanawia samemu określić seksualną część siebie. W jednej ze scen pojawia się więc orgia, choć nie wiem, jak wyuzdana u Pountneya. Król sięga tak daleko, że aż widzi granice autodestrukcji. W zakończeniu mówi “Nie”. I tu pojawia się pole do dyskusji, a interpretacji jest wiele. Pountney zdaje się mówić, że “Nie” nie jest odrzuceniem seksualności, ale że można w nią wejść tak daleko, jak się chce. I wcale nie trzeba się kierować nakazami z zewnątrz.

Państwo Komorowscy zapewne usną. Ciekawe jednak jakiego odbioru można oczekiwać u pozostałych PlatfusOwatych. A pamiętać trzeba, że Pountneyowski Król Roger, to wersja “przylizana”. Mimo to pozostaje Szymanowski (muzyka) – gej (ba, nawet pedofil, zakochał się w piętnastoletnim Borysie Kochno i wychodzi, że mogli być kochankami), Iwaszkiewicz (libretto) – powiedzmy, że bi.

I żebyście nie myśleli sobie, zdjęcie u góry z panem w czerwonej sukni pochodzi z przedstawienia Pountneya właśnie!