Pokazywanie postów oznaczonych etykietą związki partnerskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą związki partnerskie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 października 2013

Pedofilia kleru, a związki partnerskie

List do Franciszka

Marcin K. skarży o odszkodowanie diecezję koszalińsko-kołobrzeską i parafię św. Wojciecha w Kołobrzegu. Jego sprawa tworzy precedens, bo oskarża instytucję, a nie tylko jej przedstawiciela. Obecnie 25-letni mężczyzna skarży Kościół Pedofilny o odszkodowanie za krzywdy jakich doznał jako 12-latek. NB skazany ksiądz do tej pory nie odbył kary... po prostu nie zgłosił się do więzienia. Sprawa ma pewne szanse powodzenia, bo czarni koleżkowie zboczeńca dobrze znali jego inklinacje... i nic nie zrobili.

Ale jak ja to wiążę ze związkami partnerskimi? Pomysł podsunął mi sam Marcin K.

Zboczeńcy w sutannach bronią wspólnego interesu zrzucając całą winę na swych pobratymców, którym się noga powinęła. Żadnej odpowiedzialności zbiorowej!

Z drugiej strony są przeciwnikami związków partnerskich. Nie w smak im związki partnerskie osób heteroseksualnych, bo uszczupliłoby to dochody czarnych ze ślubów, dodajmy niemałe dochody. Jeśli przyjąć, że takich ślubów jest w Polsce 130'000 rocznie, a za jeden pobożne owieczki muszą zapłacić przynajmniej 500zł, to mamy dochody na poziomie 65 milionów złotych rocznie. Dochodzą jeszcze przychody z kolędy, chrztów, pogrzebów i tacy. Jak nic jakieś 300 milionów złotych rocznie. Przy ok. 30'000 czarnych płci obojga, to ok. 10'000 na czarnego łba rocznie. Jest się o co bić.

Związki partnerskie osób tej samej płci są tylko hasłem dla czarnych. Szczęśliwie większość osób homoseksualnych, choć nie wszyscy, są wystarczająco wytrwali i trzymają się od czarnych na dystans. Temat stanowi jednak wygodny sztandar skutecznie zasłaniający rzeczywiste intencje. Czarni mają związki partnerskie osób homoseksualnych głeboko w swych czarnych... powiedzmy kieszeniach. Ale za to mogą "czarny lud" mamić wyimaginowanymi zagrożeniami.

Co łączy te sprawy? KRK domaga się uznawania winy za niegodne czyny tylko po stronie indywidualnego winowajcy, niezależnie od instytucji do której przynależy. Z drugiej strony ta pełna hipokryzji instytucja tworzy klimat zbiorowej odpowiedzialności za nie będące im w smak zmiany związane z formalnym, acz pozakościelnym regulowaniem własnych, prywatnych relacji.

Pedofilny ksiądz jest odpowiedzialny za swoje czyny samodzielnie. Homoseksualna para pragnąca sformalizować swój związek jest odpowiedzialna za demoralizację niemal całego polskiego społeczeństwa.

Taki kraj, tacy ludzie... może list do nowego juhasa Franciszka pomoże.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Z deszczu pod rynnę

Gowin vs. Biernacki


Łódź, III Marsz Równości, zakończenie na placu Dąbrowskiego


Nie czarujmy się, to nie sekciarskie spojrzenie Gowina na związki partnerskie spowodowało jego odejście z ministerialnego stołka. Zresztą zamiana tego ortodoksy na Biernackiego, o nie słabszym prawicowym odchyle, nie daje żadnej nadziei na wzmocnienie liberalnego skrzydła w Polskiej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej.

Na pocieszenie wyciągnąłem to zdjęcie z niedawnego łódzkiego Marszu Równości. Cieszy mnie, że marsz przeszedł trasą, którą osobiście promowałem (pasaż Schillera - plac Dąbrowskiego). W tle widać Teatr Wielki w Łodzi, ale po prawej jest ogromne gmaszysko sądu - dziedziny konserwatywnych ministrów.
Sam plac dzięki marszowi nieco wydobył się ze swojej martwoty podkreślanej wodą przelewającą się w słynnej już na cały kraj łódzkiej waginie. Aż trochę szkoda, że na placu nie zbudowało się jakieś tęczowe miasteczko... chociaż na to jedno popołudnie. Miejsce by ożyło.
Teatr Wielki w Łodzi w czasach przedwaginalnych
Niewielu już pamięta, że ten plac niegdyś tętnił życiem, ba, rosły na nim drzewa zastąpione dziś smętnymi mogiłami.
Był czas, że na samym placu działała chętnie odwiedzana piwiarnia.

Nie wspominając o pobliskiej pikiecie - miejscu wielu bujnych romansów, choć umówmy się równie ulotnych, co czas spędzony na ich konsumpcji.

Czy nie należałoby takich miejsc jakoś upamiętnić? Na przykład jakąś tablicą pamiątkową?

piątek, 19 kwietnia 2013

Typ D i typ G

Ochłap

Zespół partyjny PO, który miał wypracować jeden wspólny projekt dla uregulowania związków partnerskich i w ciągu dwóch miesięcy przekazać do Sejmu (czyli do połowy maja) zrodził dwa projekty:

typu D
posła Artura Dunina o "umowie partnerskiej" dającej partnerom możliwość ustalenia wspólnoty majątkowej, dziedziczenia po sobie oraz ustalenia obowiązku alimentacyjnego. O tym, czy nadać sobie nawzajem powyższe uprawnienia, partnerzy decydowaliby zawierając (przed notariuszem) tzw. umowę partnerską. Zawarcie umowy skutkowałoby z kolei automatycznie m.in. prawem dostępu do informacji medycznej o partnerze, prawem do pochówku czy do odmowy zeznań przed sądem.

typu G
posłów a la Godson-Gowin o "wspólnym pożyciu" przewidujący składanie przed notariuszem oświadczeń o wspólnym pożyciu, a w konsekwencji uzyskaniu m.in. prawa do informacji medycznej o partnerze oraz prawa decydowania o pochówku.

Decyzję o wyborze jednego z projektów w maju podejmie Donald Tusk. Będzie to wybór między "D", a "G" - konotacje związane z tymi literami są jak najbardziej uzasadnione. Rewolucji nie będzie.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Słońce... wzejdzie jak zawsze!

Mądrość z antypodów

Nowa Zelandia to taki kraj na polskich antypodach, nawet od Australii odległy o niebagatelne 2 000 kilometrów. Mieszkańców jest tam 4 393 500, a parlament liczy sobie raptem 120 posłów - to mniej niż wszystkich radnych w Warszawie. Ludność to w blisko 70% Europejczycy, pozostali to: Maorysi 7,9% Azjaci 5,7%, inni 4,9%, mieszani 7,8%, nieokreśleni 3,8%.

Kraj jest obecnie chyba najbardziej znany jako teren plenerów do "Władcy pierścieni" Petera Jacksona na podstawie dzieła Tolkiena i trzęsienia ziemi w Christchurch.

Nawet jednak do tych odległych rejonów świata dotarły koncepcje praw człowieka akceptujące inne orientacje seksualne i prawo do wiązania się osób homoseksualnych na równych prawach z osobami heteroseksualnymi.

Hitem Internetu jest wypowiedź jednego z posłów nowozelandzkiego parlamentu przekonującego do nieszkodliwości prawa do małżeństw homoseksualnych. Argumentacja banalna, a może przez to niezwykła.



O czym mówi Maurice Williamson przez 4 minuty?

"Słońce wstanie, jak zawsze; cena kredytu za wasze mieszkania nie pójdą w górę i nie dostaniecie żadnej wysypki!"

"Tym prawem pozwalamy, aby miłość dwójki ludzi została dostrzeżona i zaakceptowana przez prawo w instytucji małżeństwa. I tylko to. Nie wypowiadamy wojny nuklearnej innym krajom, nie rozpraszamy wirusa, który zmiecie nasze rolnictwo na zawsze. Nie widzę więc, co jest w tym złego".

"Ksiądz katolicki mówił mi, że popierając to prawo, popieram 'nienaturalny' akt. To bardzo interesujące, jako że pada z ust osoby, która przysięgała zachować celibat do końca życia. Niektórzy grozili mi też, że będę płonął w ogniach piekielnych przez wieczność. To błąd. Mam dyplom z fizyki. Wziąłem więc swoją wagę, wilgotność ciała itd., założyłem, że ognie piekielne mają temperaturę 5000 stopni, i... okazało się, że spłonąłbym w 2,1 sekundy. To nie do końca jest 'wieczność', prawda?"

"Obiecuję wszystkim, którzy są przeciwko temu prawu: słońce jutro znowu wzejdzie. Wasze raty za kredyty mieszkaniowe nie wzrosną, nie dostaniecie choroby skóry czy wysypki, nie znajdziecie jutro w waszych łóżkach ropuch. Świat... po prostu będzie toczył się dalej. Nie róbcie więc z tego wielkiej sprawy!"


wtorek, 26 marca 2013

Walesa wystawia rachunek

Sejmwall c.d. 

Od 22 stycznia 2013 roku nie cichnie dyskusja o związkach partnerskich w kontekście praw dla osób homoseksualnych. Tego dnia sejm głosami PiSdy, PSL i części PO, której twarzami zostali Gowin, Godson i Żalek odrzucił wniosek o skierowanie do komisji trzech projektów ustawy o związkach partnerskich. Oliwy do ognia dolał Wałęsa bezmyślnie jak "na prawdziwego demokratę" przystało, że homoseksualni posłowie powinni siedzieć w ostatnich ławach, a nawet za murem. Stąd

sejmwall

w nawiązaniu do amerykańskiego Stonewall.

Temat nie znika z mediów i dyskusji polityczno-społeczno-towarzyskiej. Cieszy mnie, że Wałęsa dostał po kieszeni - oby dostał jeszcze mocniej, bo widać, że 70 tysięcy dolarów za odwołane wystąpienia jeszcze na nim wrażenia nie zrobiło. Na film o nim nie pójdę - taka forma protestu.

Godson stracił napęd. Jakoś już nikt nie chce słuchać jego kaznodziejskich bzdur. Pewno zdał sobie sprawę ile ma do stracenia jeśli będzie dalej trzymał dotychczasowy kurs. Niech się nie obawia, przed wyborami z przyjemnością wyciągnę mu jego obłudę, hipokryzję i głupotę czystej wody.
Żalek też przycichł. Pewno czuje podobnie jak Godson.
Tylko Gowin się trzyma idąc na wewnątrzpartyjną konfrontację z Tuskiem. Po postawie Godsona i Żalka widać, że zaplecze mu się kurczy. Oby w końcu słuch po nim zaginął.

O dziwo Legierskiemu udało się przyszpilić Kempę. Jak zwykle kretyńsko palnęła, że dziecko potrzebuje matki i ojca, a adopcja przez pary homoseksualne to fanaberia i nieszczęście dla dzieci. Legierski jak zwykle nieco bełkotliwie, ale trafnie zarzucił Kempie, co z niej za matka, że poświęca się polityce, siedzi w sejmie, a dzieci wychowuje jej mąż. Kto więc tu ma fanaberie!

Terlikowska, żona autora kretyńskich tez - Terlikowskiego, jest przeciwna antykoncepcji. Ba, ona przysięgała przed swoim Latającym Potworem Spaghetti, że przyjmie każde dziecko, którym jej LPG ją obdarzy. Nie przeszkadza to jej, w skrajnej głupocie i hipokryzji, stosować jakiegoś kalendarzyka, który pozwala jej regulować swą dzietność. Znaczy, jak ma płodne dni, to Terlikowskiego nie dopuszcza do waginy i mu tylko loda robi, żeby temu rozpasanemu Casanovie ulżyć. Ale to nie jest antykoncepcja, o nie! Ona przecież nie bierze pigułki, a Terlikowski niczego nie naciągnie na swojego priapa - nieważne, że zamiar jest dokładnie ten sam... mimo przesięgi,... ale co tam przysięgi.

Na własnej głupocie usiłuje się nawet przebić nieudolna aktorka Joanna Szczepkowska - ujawnia ona, że w teatrach istnieje gejowskie lobby rozbierające do naga na przedstawieniach heteroseksualnych aktorów, żeby homoseksualna widownia mogła sobie popatrzeć. Sama pewno duszę diabłu by zaprzedała, żeby ktoś ją chciał rozebrać na scenie i w ogóle na scenę wpuścić. A że chętnych brakuje, to wylewa swój żal wysuwając absurdalne oskarżenia.

Wałęsa, co było do przewidzenia, zaczyna twierdzić, że został źle zrozumiany, że mówił o czymś innym. Wszyscy rozsądni ludzie zdają sobie sprawę, że ten człowiek nie wie co mówi. Jednak to, co powiedział, było wystarczająco jasne.

Wałęsa dziś wylądował u Olejnik w "Kropce nad i". Widać oboje chcieli się wspólnie pokazać mimo ostrych słów Olejnik o Wałęsie po jego wypowiedzi. Ciekaw jestem, czy chodzi o to, żeby Wałęsa miał szansę się wytłumaczyć - właśnie oglądam. Na razie mówi o strajku Solidarności, jak on wszystko rozumie, że był jednym z mędrców - mitomania do potęgi. Aż wreszcie zaczyna się tłumaczyć. "Wrobił mnie ten dziennikarz, a ja nie byłem precyzyjny", "szanuję mniejszości", "nie podoba mi się, że straciłem jakieś kontrakty", "jestem pełnym demokratą" - twierdzi człowiek, który nie rozumie tego podstawowego słowa. "Czy przeprosi pan gejów?" - pyta Olejnik. "Nie, nie mam za co przepraszać" - "i walczą zabierając mi kontrakty! (...) To oni walczą, a nie ja!". "Ja nie daruję".
Nie obawia się pan, że film o panu będzie bojkotowany?" - pyta Olejnik. "Oni atakują (...) trzeba się będzie przyjrzeć tym mniejszościom". Okazuje się, że jest za związkami partnerskimi, byle tylko się nie obnosili.

No niestety, widać demencję. Do tego jakąś starczą chciwość. O braku empatii i widzeniu świata tylko w dwóch kolorach już pisałem.


poniedziałek, 18 marca 2013

Tusk w obronie kultury chrześcijańskiej

Zachwycisz się PO po raz trzeci? 

Jakby ktoś miał wątpliwości, co do intencji Donalda Tuska i jego PO w zakresie związków partnerskich, to warto zwrócić uwagę na list gratulacyjny, w którym premier polskiego rządu zapewnia nowego papieża:

"o woli i gotowości Polski do dalszego umacniania więzi i współpracy ze Stolicą Apostolską w obronie kultury chrześcijańskiej w Europie i na świecie". 

Jak ma wyglądać owa obrona? Zapewne chodzi o dalsze finansowe wspieranie kościoła katolickiego, czy  respektowanie wpływu hierarchów na państwo wbrew konkordatowi. Liberalna propaganda PO sprowadzi się zawsze do pustych gestów, czy to w sprawie in vitro, czy aborcji, czy związków partnerskich.

Obecni działacze PO już dziś są pewni powtórzenia sukcesu z wyborów w 2007 i 2011 roku. Nadal będą używać straszaka, jakim dla naiwnych jest PiSda i wierzą, że to wystarczy.

Ktoś załamany stwierdzi, że w takim razie w ogóle nie pójdzie na wybory w 2015 roku. PO będzie zachwycone. Każdy zmarnowany głos będzie na ich korzyść.

Feministki i lesbijki nie zagłosują na Palikotowców - bo foch po Nowickiej nie minął. Geje nie zagłosują na SLD - bo "pamięć akcji Hiacynt wiecznie żywa". I tak to ładnie PO wszystkich rozgrywa.


SONDA
W 2015 zagłosuję na:

Platformę Obywatelską
Prawo i Sprawiedliwość
Ruch Palikota
Sojusz Lewicy Demokratycznej
Polskie Stronnictwo Ludowe
inne ugupowanie
nie wiem
nie będę głosować lub oddam głos nieważny

czwartek, 7 marca 2013

42% poparcia dla slów Lecha Walęsy

Łańcuszek zrozumienia 

Każdy rozsądny człowiek uzna wypowiedż Lecha Wałęsy [o pośle homoseksualiście, który ma usiąść w Sejmie za murem, o tym, że mniejszość nie może wchodzić większości na głowę, że demokracja to dyktatura większości, a mniejszości powinny siedzieć cicho] za skandaliczną. Jeszcze to podkreślanie "jestem stuprocentowym demokratą". No właśnie widać, że żaden z niego demokrata.

Nie zmienia to jednak faktu, że około 42% Polaków popiera słowa byłego prezydenta. Wynika z tego spora doza niechęci, albo nazwijmy to wprost homofobii. Dodatkowo poglądy zwykłych ludzi są atakowane przez media codziennie od 22 stycznia 2013. Otwierają lodówkę, a ze środka wysypują się sami homoseksualiści. To już 45 dni ciągłego omawiania tylko jednego tematu przerywane tylko a to zawirowaniami w PO i SLD, a to kolejnym zaginionym/ zabitym/ zagłodzonym/ zmarłym dzieckiem, a ostatnio himalajskim dramatem.  Chyba nastąpiło zmęczenie materiału.

Druga rzecz, to wielokrotnie powtarzane stereotypy i ewidentne po goebelsowsku [dla niewtajemniczonych autor powiedzenia: Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą] wygłaszane bzdury. Ludzie nie wnikają w sedno. Zabory, okupacja, komunizm/kościół, transfer wiejskiej mentalności do miast utrwaliły podejście bezrefleksyjne. Ludzie słuchają "autorytetów" i opowiadają się za nimi, sami zwalniając się od myślenia.

Jak odkłamać postrzeganie świata tych ludzi? Nie zachęcę przecież wszystkich znajomych do porozmawiania ze swoimi znajomymi i obalenia ewentualnych stereotypów. Nie sądzę, by chcieli być adwokatami w nie swojej sprawie. A może stworzyć taki łańcuszek zrozumienia?


niedziela, 3 marca 2013

Lodówka pełna związków

W oczekiwaniu

Śmialiśmy się dziś z Metką Boską, że otwieramy lodówkę, a tam serek homoseksualny, masło partnerskie, kiełbasa związkowa, jajka adopcyjne, pulpety a la Biedroń, musztarda grillowa Gowina, czarne Godsona, salceson Żalka, ser pleśniowy Wałęsy, itd., itp.

Od naszego polskiego Stonewall [Sejmwall] 22 stycznia 2013 roku temat homoseksualizmu i praw dla tej mniejszości nie schodzi z pierwszych stron. Co najdziwniejsze, to nie tzw. "lobby homoseksualne" na to wpływa, ale sami prawicowi tradycjonaliści, którzy popadają w coraz bardziej absurdalne stany psychiczne. Właściwie sami naganiają nam zwolenników, a ostatnia wypowiedź Wałęsy pokazała Polakom, że tak właściwie trwa walka o demokrację, której wspomniany całkowicie nie rozumie.

Pojęcia nie mam co Tusk zrobi z Gowinem w poniedziałek. Wałęsa niby Gowina wsparł, ale raczej wyszedł mu pocałunek śmierci. Co zrobi poseł Godson, który o demokracji wie tyle, ile dowiedział się w Nigerii? Czy gajowy nadal będzie się upierał, że idea związków partnerskich jest niekonstytucyjna?

Do wyborów daleko, ale smród zaczyna się nieść coraz mocniejszy. Wspaniale, że rozpoczęła się nowa akcja KPH "Rodzice odważcie się mówić" - świetny timing. Nie wiem, co będzie dalej, ale czekam niecierpliwie.

czwartek, 28 lutego 2013

Wedding Wars - Weselne wojny

Związki partnerskie na nieustającym topie

Już nawet stacje telewizyjne zauważyły, że temat związków partnerskich stał się i nośny i tabloidowo kontrowersyjny. No to wydobywają z pakietów co się da, byle "w temacie". Oczywiście w porach, gdy telewizji nie oglądają dzieci i heteroseksualni mężczyźni, którzy mogliby rozmyślać o porzuceniu żon na rzecz swoich kolegów.

Na Polsacie o 23 rozpoczęły się "Weselne wojny".

Ben niebawem bierze ślub z córką gubernatora, Maggie. Jego brat Shel, który jest gejem i ma partnera, zajmuje się organizacją imprez dla gejów i przyjmuje zlecenie na przygotowanie przyjęcia weselnego. Termin uroczystości zbliża się wielkimi krokami i wszystko musi być gotowe. Tymczasem Shel odkrywa, że Ben, szef komitetu wyborczego teścia, jest autorem przemówienia przeciwko małżeństwom gejów. Oburzony mężczyzna postanawia zawalczyć o równe prawa dyskryminowanej mniejszości. Wkrótce cały kraj dowiaduje się o jego proteście.

Jestem w środku oglądania.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Związki partnerskie u Lisa

Piróg, Kluzik-Rostkowska, Łepkowska kontra Oko i Gużyński

Oglądam i oczom własnym nie wierzę. Lis, jak zwykle, zaprasza celebryto-polityko-duchownych, nie umie prowadzić dyskusji, tworzy się chaos i nic kompletnie z tego nie wynika.

"Intelektualiści" w rodzaju Oko i Gużyńskiego rzucają bzdury, świadczące jak najgorzej o ich intelektualnych możliwościach. Niestety druga strona jest kompletnie nieprzygotowana do dyskusji. Jedni bezkrytycznie walą tym, co gdzies tam zasłyszeli, drugim brakuje zarówno błyskotliwości, jak i wiedzy (to co pierdzielił Piróg, wkurwaiało mnie bardziej niż gadka Oko), żeby odpowiedzieć.

Koszmarne jest jakieś stałe u Polaków traktowanie wszelkich duchownych, jak inteligentów. Jakoś nie potrafi się przebić, że większość z nich - bez urazy - to wiejskie powołania i pomimo tego, że nauczyli się odprawiać różne hokus-pokus, to są to ludzie bardzo prymitywni. Jakiś dziwny szacunek jakim są otaczani, jest kompletnie nieuzasadniony.

Strasznie żałowałem, że nie jestem celebrytą i mnie Lis nie zaprosił. Zgasiłbym Oko i Gużyńskiego, że w pięty by im poszło. Nie bez powodu ostatnio potrenowałem z aroganckimi przeciwnikami a) związków partnerskich, b) związków homoseksualnych, c) adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Znajomi słyszeli o moich działaniach, choć z przykrością powiem, że niewielu mnie wsparło głupim lajkiem. Jak człowiek działa, to zawsze jest sam.

Lis tradycyjnie tworzy program pod publikę, z którego nic nie wynika, co już napisałem. Druga strona, to brak rzetelnej debaty nad związkami parttnerskimi między ich zwolennikami i przeciwnikami. Śmiem twierdzić, że po treningu jaki przeszedłem, jestem jednym z najlepszych dyskutantów w tej materii.

Żal, żal, żal.

czwartek, 14 lutego 2013

John Godson - hipokryzja poganiana pragmatyzmem

Emocje, czy pragmatyzm

Poseł John Godson stał się ostatnio istnym medialnym zwierzęciem. Ma takie parcie na szkło i mikrofon, że od przebiegania między studiami dostaje chyba zadyszki. Widać pewną ewolucję jego poglądów.

W czasie sejmowej debaty o projektach związków partnerskich grzmiał z trybuny, że to prosta droga do rejestracji związków poligamicznych. Potem uzasadniał, że te projekty są niekonstytucyjne i dlatego był przeciw - zabieg tani, bo chodziło o odesłanie projektów do komisji, a nie raz, nie dwa, nie sto była sytuacja, że projekty budziły konstytucyjne wątpliwości i przekazywano je do komisji właśnie po to, by wszystkie wątpliwości wyjaśnić. W ramach swej medialnej nagonki na związki partnerskie sięgnął po argumenty teologiczne - pewne novum w polskiej polityce - i podając stosowny akapit z księgi będącej podstawą swojej wiary uznał, że nie może popierać "grzechu", bo związki partnerskie będą zawierane również przez pary homoseksualne. Przy okazji zmiany swoich zaopatrywań na kwestię aborcji zmieniał zdanie bez sięgania do źródeł swoich wierzeń, ale z tego będzie się tłumaczył przed swoim stwórcą,... bo przecież nie przed wyborcami.

Przy okazji swojej krucjaty twierdzi, że ma wielu przyjaciół gejów - lesbijek widać nie ma wśród swoich przyjaciółek, choć może "chętnie by popatrzył". Niestety Robert Biedroń uwiarygodnia swojego parlamentarnego kolegę - ale Robert Biedroń chyba już dawno przestał panować nad tym, co czyni.

W kolejnej odsłonie poseł Godson nieco się zmitygował i homoseksualizm zaliczył do "wypaczeń od normy". To złagodzona wersja "zboczenia", którym to pojęciem posługiwał się chwilę wcześniej. Medialnej dyskusji o tym, co jest normą szczęśliwie posłowi udało się uniknąć. Można przypuszczać, że sam siebie uważa za wzorzec z Sevres i każdy różniący się od niego jest "wypaczeniem".

Nagonka jakiej doświadczył oraz właściwy politykom pragmatyzm spowodował, że jabłka, to nie da, ale gotów jest pogodzić piekło i niebo ogryzkiem. W mediach dowodzi, że każdy(!) może zawrzeć związek małżeński, a jeśli ktoś nie chce, to nie powinien się domagać dodatkowych praw, a poza tym nie należy tworzyć nowych (w zamyśle "zbędnych" typów związków). Słowko "każdy" jest jak wytrych. Fakt, "każdy" może, pod warunkiem, że ów związek małżeński zawrze z osobą przeciwnej płci. Jakby ktoś tego nie znał to powtórzę dewizę Henry'ego Forda z 1914 o Fordzie T "możesz otrzymać samochód w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor [przyp. mój: nomen omen] czarny".

A co z grzesznymi, zboczonymi, wypaczonymi związkami homoseksualnymi?

Ich natura (grzeszna, zboczona, wypaczona) nie zasługuje na prawne usankcjonowanie. Jednak poseł Godson chce ulżyć swoim przyjaciłom gejom - miejmy nadzieję, że lesbijkom również. Poseł podobno już pracuje nad tym, by żyjący w konkubinacie :

- mieli prawo do dowiadywanie się o stan zdrowia konkubenta,
- dziedziczyli po sobie,
- mogli stać się najemcą mieszkania po śmierci konkubenta.

Nie zauważyłem, by poseł Godson pochylił się nad innymi (jakże wieloma) aspektami wspólnego życia dwóch osób. To nawet nie dziwi. Gdyby listę powiększył mogłoby się okazać, że zmiany prawne będą musiały sięgnąć setek, jeśli nie tysięcy ustaw, rozporządzeń, itp. Tego wszystkiego, co dałoby się załatwić jedną ustawą o związkach partnerskich.

Poseł Godson może liczyć na powodzenie swojej misji. Ostatnie kompromitacje Janusza Palikota odwróciły od tej formacji wiele środowisk.

W efekcie dostaniemy ogryzek, który może przejdzie przez Sejm, ale nie zadowoli zainteresowanych.

Może warto więc być pragmatycznym, hipokryzję (i chamstwo) pozostawiając innym.

środa, 6 lutego 2013

Sytuacja jest dynamiczna

Grzech do legalizacji?

Tydzień temu Sejm nie podjął nawet próby dyskusji o związkach partnerskich. Posłowie z listy hańby PO uwalili podjęcie debaty. Poseł Godson zainicjował nową jakość w polskim parlamencie uznając homoseksualizm za grzech, wraz z upływem czasu przeszedł na pozycję, że to "wypaczenie".

[!!!] Dziś Izba Gmin Wielkiej Brytanii przyjęła ustawę o małżeństwach homoseksualnych, której promotorem jest David Cameron, szef konserwatystów. Połowa jego frakcji się zbiesiła, ale projekt przeszedł.

[!!!] Też dziś Jacek Żalek, kolega partyjny posła Godsona - również głosujący przeciw dyskusji o związkach partnerskich - ma już gotowy projekt o "wspólnym pożyciu" skierowany zarówno do par hetero-, jak i homoseksualnych.

Projekt definiuje "wspólne pożycie" jako "trwałe utrzymywanie pomiędzy dwoma osobami, które nie są związane węzłem małżeńskim, więzi fizycznych, emocjonalnych i gospodarczych". Celem projektu jest "ułatwienie codziennego funkcjonowania osobom, które pozostają ze sobą we wspólnym pożyciu".

Projekt Żalka daje możliwość sporządzenia oświadczenia o pozostawaniu we wspólnym pożyciu - byłoby ono składane pod rygorem odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Gdzie, chyba jeszcze nie wiadomo.

Obok dostępu do informacji o stanie zdrowia oraz prawa do pochówku projekt daje osobom
pozostającym we wspólnym pożyciu prawo do dziedziczenia (w ostatniej grupie spadkowej), prawo otrzymania wypłaty z rachunku bankowego, a także prawo występowania o ochronę osobistych praw autorskich zmarłego, a także prawo wstępowania w stosunek najmu mieszkania po zmarłym.

Autor projektu chce też, aby osoby pozostające we wspólnym pożyciu miały prawo do odmowy składania zeznań w postępowaniach karnych, cywilnych, administracyjnych i podatkowych, a także prawo reprezentowania siebie nawzajem przed sądem.

Jeśli zmiany światopoglądowe będą w Polsce następowały w tym tempie, to za tydzień Polska wypowie konkordat ;)


wtorek, 29 stycznia 2013

Platforma dryfuje

a my nie bądźmy naiwni

Rzs. Marek Racykowski
Anna Grodzka i Robert Biedroń, że przytoczę słowa Anny Grodzkiej, trafili do Sejmu na fali społecznej akceptacji dla różnorodności. Przy jednoczesnym jednak silnym społecznym poglądzie, że należy przeciwstawić się PiS. Paradoksalnie ta sama fala wyniosła do polskiego parlamentu czarnoskórego Johna Godsona (nie byłbym sobą, gdybym odpuścił temu hipokrycie; najpierw sumienie, czy też światopogląd, bo na pewno nie rozum, kazało mu głosować za zaostrzeniem ustawy o aborcji, potem zmienił zdanie, bo niby poszedł po rozum do głowy; ostatnio był za odrzuceniem projektów o związkach partnerskich...).

Jakkolwiek trudno mi oceniać powody dla których Janusz Palikot odszedł z Platformy Obywatelskiej, to jednak, jako były jej członek, idzie dziś z kagankiem nowoczesności, nawet jeśli chodzi li tylko o zbijanie kapitału politycznego. Tymczasem w Platformie pozostawił względnie liberalnych kolegów i koleżanki oraz, jak się okazało, całkiem liczną frakcję klerykalno-konserwatywną. Z istnienia tej frakcji na pewno zdawał sobie sprawę. To tylko wyborcy naiwnie sądzili, że Platforma en mass jest liberalna.

Złożenie projektu o związkach partnerskich przez Ruch Palikota to czysta gra polityczna obliczona na osłabienie Platformy i wykrojenie kawałka politycznego tortu. Palikot wiedział o słabości PO wynikającej z obecności klerykalno-konserwatywnego skrzydła PO. Nie pozostawił Platformie wyboru, stąd projekt członka PO Artura Dunina.

Donald Tusk miał prawo nie być pewnym wyniku głosowania. Powtarzała się przecież sytuacja z głosowań aborcyjnych. Zapewne stąd wzięła się obecność premiera w czasie głosowania (wypisany ze szpitala na dwie godziny), stąd gwałtowna reakcja na wystąpienie Gowina, i wreszcie stąd jego ostentacja w głosowaniu za projektem Dunina (zwracano uwagę, że dotąd rzadko podnosił rękę głosując, tym razem dawał znać, jak mają głosować jego partyjni podwładni).

W artykule "Bez wsparcia „gejmingów” nie damy rady" autor dowodzi, że "Platforma wiedziała bowiem doskonale, że najlepszym źródłem ratowania wizerunku PO jest PiS i Solidarna Polska." [chodziło zapewne o "sposób ratowania", a nie jego "źródło"]. No nie! Nie w sytuacji ryzyka, że członkowie własnego klubu parlamentarnego przyczynią się do uwalenia projektu. Tusk dobrze przewidywał. Dwa dni po głosowaniu poparcie dla RP i SLD wzrosło, a o 3 punkty procentowe spadło dla PiS... i PO. Społeczeństwo dobrze wiedziało czego się spodziewać po PiS. Bardziej przykra okazała się dla niego postawa PO. PO jako całości. Nie tego oczekiwano.

Dalej autor pisze "Krystyna Pawłowicz stała się najlepszym możliwym narzędziem PR-owym Platformy Obywatelskiej. (...) kolejny leming czy „gejming” utwierdza się w przekonanizu, że znowu trzeba ratować Polskę popierając PO." Znowu, no nie! Mleko się rozlało. Palikot chce kuć żelazo póki gorące i chce ponowić złożenie projektu o związkach partnerskich do laski marszałkowskiej. Platforma (Tusk) nie ma wyjścia i musi zrobić dokładnie to samo. Wyborcy, zresztą odpowiednio wspierani, nie nabiorą znienacka wiary w PO. To już nie ten moment.

Sadząc po reakcjach czołowych przedstawicieli PO "oporni" będą gwałceni, by zmienili zdanie. Niezależnie od wyniku wygra Palikot. Jeśli Godsony, Mężydła, Żalki i Radziszewskie dadzą się ustawić, to Tusk przegra z Palikotem, to Palikot wyjdzie na rozgrywającego i społeczne poparcie ma duże szanse z nim pozostać. Jeśli Godsony itd. uciekną z dupami, to Palikot wygra jeszcze bardziej. Tu się mogę z autorem zgodzić, że Palikot z pewnością ponowi manewr ze związkami pod koniec kadencji Sejmu, choć akurat zmienianie zakresu projkektu uznałbym za błąd.

Nie czarujmy się, odesłanie projektów do komisji nie daje nam ustawy o związkach. Debaty mogą się toczyć, aż do końca kadencji Sejmu. Na to liczył Tusk. Naiwnością jest sądzić, że my, jako podmiot tej ustawy, jesteśmy w czyimkolwiek poważaniu, w tym Palikota. Gra się nami, bo akurat teraz jest to wygodne.

Platforma zmaga się z dużo poważniejszymi problemami - choć te nasze oczywiście uważamy za najważniejsze. Rośnie bezrobocie, Polska już nie jest zieloną wyspą. Dochodzą wzgledy ambicjonalne: "Mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, lecz jak kończy" - powiedział Leszek Miller, który kosztem ustępstw, w tym w stosunku do kościoła rzymsko-katolickiego, wprowadził Polskę do Unii Europejskiej. Ta myśl mocno się chyba kołacze w samczym mózgu Donalda Tuska... który wie, że idzie mu dziś kiepsko, a koniec zbliża się szybkimi krokami.

Przywołany John Godson jest dziś na przegranej pozycji niezaleznie od swojego dalszego postępowania. Ugnie się - straci szacunek wyborców i samego siebie, nie ugnie się - straci miejsce na listach wyborczych do przyszłego parlamentu, a jeśli nawet nie, to jego wyborcy nie powtórzą już swojego błędu.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Poslowie z listy hańby PO

Hasła piętnujące

W notce Uczmy się od Amerykanów kontynuuję hasłową kampanię przeciwko posłowi Johnowi Godsonowi. Wiele haseł nadaje się też do użycia wobec pozostałych posłów i posłanek z listy hańby PO. Stale dopisuję nowe hasła, w miarę przebłysków inwencji.

Niestety jest to moja samotna twórczość. Nikt się nie włącza. Nikt nawet nie skrytykuje - co by mi się przydało, bo może w niektórych hasłach idę za daleko i powinienem powstrzymać zapędy.

Ewa Tomaszewicz z Trzyczęściowego garnituru uważa, że możnaby z tego zrobić ogólnopolską akcję. Jestem za, a nawet przeciw. Przeciw, bo brak mi takiego rozmachu. A druga rzecz, to jestem za malutki, żeby przyciągnąć i zaangażować kogokolwiek,... co widać, nawet znajomi mnie olali, pewno zajęci są chlaniem i podrywami.

Pośród aktywistów usłyszałem, że problem bierze się z wygodnictwa. "Inni załatwią to za mnie". Otóż nie! Czasem największym aktywistom, do których się nie zaliczam, zaczyna brakować pary, gdy nie czują wsparcia.

Fajnie, że odwiedzacie ten blog, pośród wielu, ale może zostawcie po sobie jakiś pozytywny ślad, czy to w postaci ciekawego hasła piętnującego, czy chociaż wyszukanego aktualnego adresu któregoś z posłów z listy hańby PO (głosujący za odrzuceniem i wstrzymujący się 46+8).

A może każdemu zaangażowanemu powinienem obiecać jakąś atrakcję dla zachęty? Zrobienie loda, karnet do sauny? Zaczynam coraz lepiej rozumieć rozgoryczenie tzw. aktywistów.

niedziela, 27 stycznia 2013

Uczmy się od Amerykanów

Rzucam pomysłem

Rys. Marek Raczkowski
Na trzyczęściowym dziewczyny słusznie ganią brak zaangażowania wszystkich "oburzonych". Zgadzam się z nimi, ba, sam jestem raczej bierny, bo tylko piszę na blogu siedząc wygodnie w fotelu.

Jednak brakuje też pomysłów na działania, Przede wszystkim nie wszyscy są w stanie jechać do Warszawy. Polska nie składa się tylko z tego miasta. Presja musi być wszędzie, bo posłowie są z każdego zakamarka Polski. I na tę presję brakuje pomysłu.

Brakuje działań niestandardowych. Duże wrażenie zrobił na mnie felieton z Krytyki politycznej o kampanii w stanie Waszyngton. Wcale to tam nie polegało na haśle "zjedźmy wszyscy do Seattle i protestujmy". Dziwi mnie brak zaangażowania specjalistów od reklamy i marketingu w dziłaniach środowiskowych. Nie ma wśród nich gejów i lesbijek? Nie ma zwolenników związków dla partnerów hetero? A może po prostu nikt nie skorzystał z ich wsparcia?

Mam pomysł, pewno zły, nieprzemyślany i nie trafiający do niczyjego przekonania. Ale gotów jestem poddać go Waszej krytyce.

Zamiast maili do posłów (co zresztą zrobiłem), itp. wytknijmy ich palcem/palcami, tam gdzie działają i mają swoich wyborców.

Projekt:
- zebranie haseł,
- każdy uczestnik drukuje hasła na kartkach A4, albo raczej A5, żeby to nie były wielkie, nieporęczne  płachty,
- sam, lub z udziałem znajomych, rozlepia kartki w okolicach biura poselskiego posła/posłanki (dla Łodzi namiary są tu) podając hasło, imię i nazwisko posła/posłanki oraz namiary na biuro,
- im więcej kartek, tym lepiej, bo zrobi to większe wrażenie,
- uczestnicy zachowują anonimowość, jest przy tym zabawa.

Efekt:
- ludzie poznają miejsca urzędowania posłów,
- odpowiednio dobrane hasła stanowią swoistą reklamę lub antyreklamę,
- każdy przechodzień widzi efekt akcji,
- można liczyć na efekt medialny,
- pojawia sie presja.

Co o tym sądzicie? Inne pomysły?


Wysiliłem mózgownicę i oto moja lista haseł, każde powinno się zmieści na kartce A5. "Poseł" / "posłanka" małą literą - nie dlatego, że ich nie lubimy; tak jest prawidłowo. 


Pośle Godson, Józef i Maryja żyli na kocią łapę, a Bóg im pobłogosławił.

Pośle Godson, Martin Luther King walczył z segregacją, a Pan?

Nie zagłosuję na listę z nazwiskiem John Godson.

Poseł Godson, aborcja: TAK, związki partnerskie: NIE.

Poseł Godson kieruje się sumieniem, my użyjemy kartki wyborczej.

Pośle Godson, czy emigrant z Nigerii ma nas uczyć demokracji?

Poseł Godson jest dobrym chrześcijaninem, nienawidzi ludzi.

Pośle Godson, rosyjska Duma jest z Pana dumna.

Dziękujemy posłowi Godsonowi za cofanie nas w mroki średniowiecza. 

Poseł Godson ma polskie obywatelstwo już od 2001 roku.

Łodzianie głosowali na Godsona, bo liczyli na jego tolerancję. Mylili się. 

Poseł Godson czyta polską konstytucję. Ale czy ją rozumie?

Poseł Godson wie lepiej - tak go uczono w Nigerii.

Poseł Godson nie zorientował się, że Polska jest w Europie.

Poseł Godson mówi: "Mam przyjaciół gejów" - chyba w Nigerii.

To nie jest nagonka na Johna Godsona, działam w zgodzie z moim sumieniem.

Poseł Godson ma takie samo sumienie, jak Krystyna Pawłowicz.

Na liście wyborczej widzisz Godson - sprawdź, czy to nie lista PiS.

Głosowałem na listę z Johnem Godsonem - nie popełnię już tego błędu.

Jeśli będą związki partnerskie, poseł Godson będzie za poligamią - bo ta jest zgodna z Biblią. 

Dla posła Godsona jesteś dobrym wyborcą, jeśli się rozmnażasz - jak bydło. 

Pośle Godson, małżeństwa mieszane były kiedyś zakazane, czy to nie daje Panu do myślenia?

Poseł Godson nie walczył w Polsce o prawa człowieka, ... a z Nigerii uciekł. 

Kiedyś krzyczano "Wiwat polski Obama" - dziś wiemy, że to anty-Obama.

Większość Nigeryjczyków wierzy, że geje są grzesznikami, dlatego homoseksualizm jest tam nielegalny. 

Demokracja polega na zajmowaniu sie nawet najtrudniejszymi tematami - poseł Godson tego nie rozumie.

Pośle Godson, homoseksualizm jest grzechem, tak mówi Biblia, a o demokracji to dzieło się zająknęło?


Hasła uniwersalne, pasujące do różnych posłów z "listy hańby PO" - nie zapomnijcie o tych, którzy wstrzymali się od głosu - miejsce na nazwisko wykropkowałem, gdy trzeba należy też zmienić "posła" na "posłankę": 

Pośle ....., Józef i Maryja żyli na kocią łapę, a Bóg im pobłogosławił.

Nie zagłosuję na listę z nazwiskiem  ..... .

Poseł  ..... kieruje się sumieniem, my użyjemy kartki wyborczej.

Poseł  ..... jest dobrym chrześcijaninem, nienawidzi ludzi.

Pośle ..... , rosyjska Duma jest z Pana dumna.

Dziękujemy posłowi .....  za cofanie nas w mroki średniowiecza.

Poseł .....  czyta polską konstytucję. Ale czy ją rozumie?

Poseł .....  nie zorientował się, że Polska jest w Europie.

To nie jest nagonka na ..... , działam w zgodzie z moim sumieniem.

Poseł ..... ma takie samo sumienie, jak Krystyna Pawłowicz.

Na liście wyborczej widzisz ..... - sprawdź, czy to nie lista PiS.

Głosowałem na listę z .....  - nie popełnię już tego błędu.

Dla posła ..... jesteś dobrym wyborcą, jeśli się rozmnażasz - jak bydło.


Demokracja polega na zajmowaniu sie nawet najtrudniejszymi tematami - poseł ..... tego nie rozumie.

sobota, 26 stycznia 2013

Nie dacie gejom związków?

Będą się żenić z Waszymi córkami

Całość jest po angielsku, ale tytuł mówi chyba wszystko.

Któż lepiej zrozumie Wasze córki niż gej. Kto pójdzie z nimi na tańce? Kto będzie pomagał w kuchni? Kto wypierze, wyprasuje i posprząta? Komu Wasza córka zwierzy się ze swoich seksualnych fantazji?

Nie bądźmy jałowi, nieużyteczni i nieestetyczni. Żeńmy się z heteroseksualnymi dziewczynami! ;)

piątek, 25 stycznia 2013

Abraham "Chorągiewka" Godson

Walcz o sprawy wielkie



"Już po wszystkiem" - jak mówiła moja ulubiona pani doktór Ewa Szumańska. Nie ma raczej co liczyć na ponowne wprowadzenie pod obrady Sejmu ustawy o związkach partnerskich w tej kadencji.

Myślę, że nasze środowisko, pomimo ewidentnego sukcesu związanego z wprowadzeniem do Sejmu aż trzech projektów, popełniło też wiele błędów.

Jako naczelny z nich widzę to, że nie było odpowiedniej kampanii uświadamiającej. Mam wrażenie, że społeczeństwo jest bardziej uświadomione niż jego sejmowi reprezentanci. Poziom głupoty, arogancji, demagogii, zakłamania jaki dziś popłynął z sejmowej trybuny rzuca na kolana.

Niestety polityk to szczególny egzemplarz obywatela, który jest odporny na wszelką argumentację i wiedzę. Możliwe, że po prostu mamy taki zestaw wybrańców narodu, który nie daje szans nawet na dyskusję o związkach partnerskich.

Jedyny z tego wniosek, to zmienić ten zestaw. Ale poczekać na to musimy do kolejnych wyborów.

Afera z premią dla wicemarszałek Wandy Nowickiej pokazała, że żadna partia, jej członkowie, nie jest wolna od małości, zachłanności i zwykłej bezczelności. Pod tym względem jest całkowicie obojętne na którą partię oddamy swój głos - a system mamy partyjny. Czy to PO, czy PiSda, czy PSL, czy SLD, czy Ruch Palikota zawsze wygenerują rzesze niekompetentnych gnid, które będa nami rządzić i kraść w rękawiczkach. Nie ma co mieć złudzeń co do tego. Piszę "niekompetentnych", bo trzeba być bardzo naiwnym sądząc, że ta czy inna partia zatrudni fachowców, do tego uczciwych, rzetelnych i potrafiących prowadzić kraj, w tym nas, w kierunku rozwoju dobrobytu kraju, i naszego.

Jaki z tego wniosek? Nie ma sensu kierować się poglądami na sprawy przyziemne. Walczyć, oddając głos, warto tylko o sprawy wielkie. Tak jak Abraham Lincoln (zniesienie niewolnictwa, USA), Martin Luther King (zniesienie segregacji rasowej, USA), Olimpia de Gouges (prawa wyborcze kobiet, Francja) - którzy za swoją działalność zapłacili życiem.

Nie bez kozery przywołałem postać Abrahama "Chorągiewki" Godsona, (anty)bohatera już dwóch moich notek: John Godson - utrzymanek Polaków, Gdy rozum śpi budzą się demony. Ten pracowity, w pewnym sensie uczciwy poseł - przynajmniej na tle innych - poraża swoją niewiedzą, brakiem empatii, fundamentalizmem, brakiem tolerancji... wymieniać można długo. W PO jest już na tyle mocno umocowany, że zajmie wysokie miejsce na liście wyborczej tej partii. Tym samym niezależnie na kogo na liście PO się zagłosuje da się tym samym  Abrahamowi "Chorągiewce" Godsonowi bilet wstępu do Sejmu. A tam będzie prezentował dokładnie te same poglady, co dziś.
Artur Dunin nawołuje "nie odchodźcie od nas" - "to taka głupia to ja już nie jestem, może głupia, ale taka, to już nie"

Apeluję więc byście w najbliższych wyborach, jeśli drogie Wam są rzeczy wielkie, a nie małe, głosowali na tę partię, która wystąpi w Waszym imieniu w sprawach ważnych, a nie małych. Zdaję sobie sprawę, że wybór nie jest duży, raptem SLD i RP. Ale to więcej niż nic.

Kilka ciekawostek, dodajcie swoje:

Instytucja małzeństwa została sformalizowana raptem niecałe 600 lat temu nrzez Sobór Trydencki w 1563 roku.

Adam i Ewa żyli w niesformalizowanym konkubinacie. Bóg nie dał im ślubu.

Kościół katolicki nie przewiduje możliwości rozwodu (a jedynie nieważność małżeństwa). Szczęśliwie w związek małżeński można wejść, i wyjść, korzystając z prawa świeckiego.

Lista hańby PO

Ci posłowie PO głosowali przeciw projektom ustaw o związkach partnerskich

Źródło: Gazeta.pl
tu (witryna sejmowa) dokładna lista uwzględniająca także tych, którzy wstrzymali się od głosu.

czwartek, 3 stycznia 2013

Poslowie a zwiazki partnerskie - Lódź

Zapytaj posła

Ewa Tomaszewicz rzuciła dziś w komentarzu do notki "Troll naturalny?" (która jest finałem wcześniejszych notek "Gejowski bolszewizm - Z religijnym zacietrzewieniem" [17 komentarzy] i "Philippe Ariño - Cóż, jestem zwykłą ciotą" [20 komentarzy]), by skontaktować się z posłami, porozmawiać z nimi, może zachęcić, może zasiać wątpliwość.

Podobna akcja już była, ale ograniczyła się bardziej do wysłania maila, a nie osobistego spotkania.

Do posłów nie jest łatwo się dostać. Mają posiedzenia Sejmu, wyjazdy, obowiązki partyjne i wcale nie jest łatwo odnaleźć ich siedziby. Szczęśliwie istnieje Internet. Na stronie Faktu znalazłem szczegółowy wykaz dla województwa łódzkiego. Pogrupowałem biura poselskie według przynależności partyjnej posłów. Danych nie sprawdzałem, ale od czego są komentarze.

Okręg wyborczy Łódź

Platforma Obywatelska

• Biuro Poselskie Johna Godsona, ul. Kilińskiego 177, Łódź, tel. i fax 42 203 50 10, czynne od pon. do pt. w godz. 10–16, biuro@johngodson.pl

• Biuro Poselskie Cezarego Grabarczyka, ul. Piotrkowska 85, Łódź, tel. i fax 42 631 07 12 czynne od pon. do czw. w godz. 10–17, piątki 10–15, filie: ul. Parkowa 3, Tuszyn, tel. 42 631 07 12 fax 42 631 07 16, środy od godz. 11–15, cezary.grabarczyk@sejm.pl

• Biuro Poselskie Krzysztofa Kwiatkowskiego, ul. Więckowskiego 13, Łódź tel. i fax 42 632 48 02, czynne od pon. do pt. w godz. 9.30–16, posel@kwiatkowski.lodz.pl

• Biuro Poselskie Iwony Śledzińskiej – Katarasińskiej, ul. Piotrkowska 85, Łódź tel. i fax 42 637 56 27, czynne od pon. do czw. w godz. 10–17, w pt. do 15., iwona.sledzinska–katarasinska@sejm.pl

• Biuro Poselskie Małgorzaty Niemczyk, ul. Piotrkowska 86, Łódź, tel. w trakcie ustalania, czynne od pon. do pt. w godz. 9–16

Niezrzeszony

• Biuro Poselselskie Jarosława Jagiełły, ul. Piotrkowska 67, Łódź tel. i fax 42 630 03 89, czynne od pon. do pt. w godz. 10–18, jaroslaw.jagiello@sejm.pl

Sojusz Lewicy Demokratycznej

• Biuro Poselskie Dariusza Jońskiego, ul. Piotrkowska 203/205, Łódź, tel. 42 636 60 44, czynne od pon. do pt. w godz. 9–17 do lutego uruchomione będą także filie: ul. Łaska 67 Zduńska Wola, ul. 11 Listopada 41 Koluszki tel. i fax 44 714 00 51

Ruch Palikota

• Biuro Poselskie Romana Kotlińskiego, al. Kościuszki 39 lok. 5 Łódź, tel. 515 030 007, czynne od pon. do pt. w godz. 8–16

Prawo i Sprawiedliwość

• Biuro Poselskie Jana Tomaszewskiego, ul. Piotrkowska 67, Łódź, tel. 42 207 12 36, filia ul. Parkowa 3 Tuszyn, czynne od pon. do pt. w godz. 10–18

• Biuro Poselskie Witolda Waszczykowskiego, ul. Narutowicza 74, Łódź, tel. w trakcie ustalania



Okręg wyborczy Piotrków Tryb.

Ruch Palikota

• Biuro Poselskie Marka Domarackiego, ul. Słowackiego 87/89, Piotrków Trybunalski, tel. 44 648 62 39, czynne od pon. do pt. w godz. 9–15

Prawo i Sprawiedliwość

• Biuro Poselskie Antoniego Macierewicza, ul. Słowackiego 9, Piotrków Trybunalski tel. 44 647 13 84, 604 753 766, 505 599 235, pon. w godz. 15–20, wt. 10–12, środa godz. 15–18, czw. 10–13, pt. 15–18, Warszawa ul. Hoża 61 m. 1 tel. 22 622 47 80, czynne od pon. do pt. w godz. 11–16, antoni.macierewicz@sejm.pl

• Biuro Poselskie Dariusza Seligi ul. Prymasowska 17 m. 9, Skierniewice tel. i fax 46 832 36 33, czynne od pon. do pt. w godz. 8–16, dariusz.seliga@sejm.pl

• Biuro Poselskie Roberta Telusa, ul. Moniuszki 15, Opoczno tel. i fax 44 755 00 76, czynne od pon. do pt. w godz. 8–15.30, biuro@telusrobert.pl

• Biuro Poselskie Marcina Witko, ul. Św. Antoniego 28, Tomaszów Mazowiecki, tel. 44 786 33 88, czynne od. pon. do pt. w godz. 8–14, dyżury w poniedziałki od godz. 9

Sojusz Lewicy Demokratycznej

• Biuro Poselskie Artura Ostrowskiego, ul. Słowackiego 1, Piotrków Trybunalski tel.i fax 44 647–12–33, czynne od pon. do pt. w godz. 9–15, posel_ostrowski@wp.pl

Polskie Stronnictwo Ludowe

• Biuro Poselskie Krystyny Ozgi, ul. Jagiellońska 32, Skierniewice tel. 603 443 450, czynne od pon. do pt. w godz. 9–14, dyżur poselski w każdy pierwszy pon. miesiąca w godz. 10–14

Platforma Obywatelska

• Biuro Poselskie Elżbiety Radziszewskiej, ul. Słowackiego 13, Piotrków Trybunalski tel. 44 649 78 27, 44 647 67 65, fax 44 649 78 27, czynne od pon. do pt. w godz. 9–15, elzbieta.radziszewska@sejm.pl

• Biuro Poselskie Doroty Rutkowskiej, ul. Rybickiego 8 m. 212, Skierniewice, tel. i fax 46 880 92 18, czynne od pon. do czw. w godz. 8.30–16. , filia ul. Kościuszki 1 m. 2, Rawa Mazowiecka tel. 506 251 262, wt. 14–18, dorota.rutkowska@sejm.pl


Okręg wyborczy Sieradz

Platforma Obywatelska

• Biuro Poselskie Andrzeja Biernata, ul. Gdańska 6, Pabianice tel. i fax 42 213 04 79, czynne od pon. do pt. w godz. 9–17, andrzej.biernat@sejm.pl

• Biuro Poselskie Artura Dunina, ul. Plac Jana Pawła II 19, Zgierz tel. i fax 42 716 06 36, czynne pon., wt. w godz. 12–17, śr.–pt. 11–15, artur.dunin@sejm.pl

• Biuro Poselskie Agnieszki Hanajczyk ul. Długa 29A/3/4, Zgierz tel. i fax 42 715 10 72, czynne w pn. i wt. w godz. 11–15, w śr. i czw. w godz. 12–17., (do filii biur należy umawiać się przez biuro główne); filie: ul. 11 Listopada 3, Aleksandrów Łódzki, ul. Przedrynek 8 m. 29, Łęczyca, agnieszka–hanajczyk@o2.pl

• Biuro Poselskie Cezarego Tomczyka, ul. Rynek 19 98–200 Sieradz tel. 43 826 33 31 fax 43 826 33 32 czynne od pon. do pt. w godz. 9–16, cezary.tomczyk@sejm.pl

Polskie Stronnictwo Ludowe

• Biuro Poselskie Mieczysława M.Łuczaka, ul. Plac Legionów 8, Wieluń tel. i fax 43 843 70 77, biuro czynne od pon, do pt. w godz. 8–16, mieczyslaw.luczak@sejm.pl

Prawo i Sprawiedliwość

• Biuro Poselskie Marcina Mastalerka, ul. Traugutta 2, Pabianice, biuro w trakcie organizacji, otwarcie pod koniec stycznia

• Biuro Poselskie Marka Matuszewskiego ul. Pl. Jana Pawła II 17, Zgierz tel. 42 716 32 10 fax 42 716 27 94, czynne od pn. do pt. godz. 9–17, marek.matuszewski@sejm.pl

• Biuro Poselskie Piotra Polaka, ul. Pl. Kościuszki 15 m. 3, Poddębice tel. 516 040 304 fax 43 678 20 64, czynne od pon. do pt. 8–16, piotr.polak@sejm.pl

• Biuro Poselskie Grzegorza Schreibera, ul. Rynek 13, Sieradz,

Sojusz Lewicy Demokratycznej

• Biuro Poselskie Cezarego Olejniczaka, ul. Mostowa 4, Łowicz tel. i fax 46 837 40 25, czynne od pon. do pt. w godz. 9–15

Ruch Palikota

• Biuro Poselskie Michała Pacholskiego, ul. Kaliska 40, Łęczyca, tel. 24 254 00 46, czynne od pon. do pt. w godz. 9–16

Solidarna Polska 

• Biuro Poselskie Tadeusza Woźniaka, ul. Plac Wolności 14, Kutno tel. i fax 24 253 78 71, czynne od pon. do pt. w godz. 9–17, tadeusz.wozniak@sejm.pl

Troll naturalny?

Może?

Trollowanie - zacznę od tego, bo używaliście słowa, którego znaczenia nie znałem, przyznaję się bez bicia. To sprawdziłem.

Moim zdaniem trollem nie jestem, a już na pewno nie taki był mój cel, by trollować. Owszem wyciągnąłem kwestię kontrowersyjną, ale nie wyczerpuje to znamion działania antyspołecznego. Nikogo nie ośmieszałem, ani nie obrażałem. Do żadnej kłotni nie doprowadziłem. Nie wciskałem też żadnych kłamstw jako prawd objawionych.

Była to dyskusja i pewne wnioski można wyciągnąć. Wszyscy zarzucili mnie argumentami, a potem:

xb: "[argumenty] nie mają większego znaczenia", "W moim odczuciu argumenty mają ogólnie słabą siłę przebicia,"

Ewa: "To nie jest kwestia argumentów"

Metka jest człowiekiem argumentów, więc nigdy tak nie napisze.

To ja podsumuję. Sami przyznaliście, że siła argumentów się wyczerpała, a w każdym razie nie działają już one z potrzebną mocą.

Wniosek z tego, że trzeba je zmienić. Powtarzanie stale tego samego nic nie da. Akcje "Niech nas zobaczą", "Miłość nie wyklucza" podobały mi się przez odwołanie się do innych argumentów. Niestety akcje się kończą. Zgadzam się z xb, że trzeba ludzi stale uczyć (pisał o wiedzy ludzi).

Ktoś mi opowiadał, że nawet Stefan Niesiołowski jakoś zmienił swój stosunek do związków partnerskich po tym, jak jakaś starsza pani opowiedziała mu o sobie i swojej partnerce. Nie wiem ile w tym prawdy. Ale starszych sparowanych osób LGBT jest jak na (nomen omen) lekarstwo. Niestety chyba też nie są to ludzie gotowi stanąć w pierwszej linii walki o związki partnerskie. "To dla młodych" pewno powiedzą. Nie chcą też burzyć swojego ustabilizowanego od lat życia, nawet jeśli to życie w pewnym ukryciu.

Mam jednak wrażenie, że to nie młodzi LGBT, a właśnie starsi są w stanie przekonać ogół społeczeństwa. Przykładem działacz PO Radomir Szumełda (40 lat). Jego coming out już od dłuższego czasu nie schodzi z czołówek gazet. Ot, zwykły obywatel, działacz, przedsiębiorca. Mam wrażenie, że swoim wyjściem z szafy zrobił większe wrażenie niż Robert Biedroń (etatowy gej), czy Jacek Poniedziałek z Markiem Barbasiewiczem (wiadomo, artyści).

Mój coming out w pracy przeszedł zupełnie bezstresowo. Owszem parę osób straciło dla mnie cieplejsze uczucia, ale z góry wiedziałem, że nie mogę na nich liczyć. Dalej się kontaktowaliśmy zawodowo, a grunt prywatny zanikł. Przyjąłem to bez żalu. Z drugiej strony widząc akceptację pozostałych współpracowników nawet nie mogli znaleźć ujścia dla swoich ewentualnych frustracji, więc milczeli.

Mój znajomy w Holandii walnął z grubej rury. NB jeśli ktoś myśli, że Holandia jest wolna od homofobii, to się myli. Akurat miałem wiele wspólnego z tą nacją i zwykli Holendrzy byli bardzo niewybredni w określeniach osób LGBT nim doszło do nich, że ich rozmówca - znaczy ja - jest osobą homoseksualną.
W firmie zorganizowano przyjęcie wigilijne i członkowie zarządu zostali zaproszeni wraz z małżonkami, bądź partnerami. Panie z HR poprosiły tylko o imiona osób towarzyszących, żeby wskazać miejsca przy stole. Znajomy podał imię swojego partnera. Panie z HR uznały, że podał nazwisko i zwróciły się z prośbą, by jednak podał imię. Znajomy wyklarował, że to jest imię. Panie z HR dłuższy czas nie mogły się pogodzić z myślą, że ten przystojny facet jest gejem. Pozostali członkowie zarządu, choć pewno też zaskoczeni, nie pozwolili sobie na żadne uwagi. Odtąd znajomego zapraszano już zawsze z partnerem.

To droga małych kroków.

Ewa, ku mojemu zaskoczeniu, napisała: "To nie jest kwestia argumentów, a kwestia pokazania siły." Nie bardzo wiem, co się ma za tym kryć. Mamy pod Sejmem palić gumy - że sobie zażartuję?

Marsze? Łódzki marsz równości AD 2012 był żenujący. Warszawski był duży i kolorowy. Ale też medialnie jakoś przeszedł bez echa. Nie twierdzę, że te marsze są niepotrzebne. Jednak nieprzekonanych nie przekonają. A przekonani już w marszu szli.

Brakuje mi debat. Ale nie takich "my o nas, z nami", tylko z przeciwnikami. Z udziałem osób LGBT które siłą argumentu, przykładu, empatii potrafią obalić różne dotyczące nas mity, stereotypy i uprzedzenia. Debat na których z przeciwnikami się rozmawia, nawet jeśli oni nie potrafią rozmawiać.

Weźmy Roberta Biedronia. Głośno krzyczy, ale czy on z kimś rozmawia? Uważam, że utracił tę umiejętność. Swoim zacietrzewieniem i stawianiem ludzi pod ścianą raczej utwierdza nieprzekonanych odbiorców w swoich poglądach. To akurat nie jest moja opinia, tylko znajomych heteroseksualistów.

s. oczekuje ode mnie tez i pytań. Spróbuję.

Teza I
Dotychczasowe formy perswazji, a nawet nacisku zawiodły. Chyba już trzy sejmowe projekty o związkach partnerskich padły. Nie dlatego, że były złe. Zabrakło wytworzenia dobrego klimatu.

Teza II
Nie powinniśmy żądać. Powinniśmy raczej szukać sojuszników. Podpinać się pod inicjatywy większości zbieżne z naszymi celami. Chyba nikt nie zaprzeczy, że to osoby heteroseksualne liczbowo będą największymi beneficjentami związków partnerskich.

Pytanie jest proste: jak osiągnąć legalizację związków partnerskich, w tym jednopłciowych.

Odpowiedzi nie znam.