niedziela, 31 stycznia 2010

Najlepsze cytaty

Natchnięty myślą, co zdarza mi się nieustannie, proponuję konkurs na najlepszy cytat z bloga i komentarzy do niego. Własne pomysły proszę zgłaszać w komentarzach do tej notki z podaniem cytatu i adresem/tytułem notki. Poniżej moje propozycje:

1. "cooleżanka wybyła od nas ok. 3 nad ranem, bo zadzwonił do niej jeden kolega, żeby do niego "wpadła". To i ta głupia szpara poszła tam", Sylwestrowo, Metka Boska
2. "Żebym nie stał w korkach, żebym nie tonął w zaspach, żebym był dumny." Kropa no more 4, Teresa
3. "nie chcieliście mnie przytulić tylko w jakieś katakumby zrzucić", Sylwestrowo, Teresa
4. " A co do komplementarności to znalezienie kogoś, kto będzie równie powalony jak ty ale w dokładnie odmiennych miejscach to zakrawa na prostą drogę do obłędu. :-)", Czwartek, Gejowski
5. "Nigdy nie lubiłem rur", Piątek, Gejowski
6. "Co do pomysłu podrywu na cmentarzu... A jak to sobie wyobrażasz? "Cześć, leży tu mój były chłopak, chcesz być następny, kowboju?". Nie jestem pewien, czy da Ci swoją komórkę po takim wstępie :)", Niedziela - cmentarna, Metka Boska
7. "jeżeli ona jest spoza środowiska, to ja jestem z innego układu słonecznego", Sztuka konwersacji, Metka Boska
8. "wolę niepełnosprawnego Piszczela, który ma do powiedzenia tyle, co krzew bukszpanu w moim ogrodzie", Sztuka konwersacji, Metka Boska
9. "Może powinien się zastanowić, czy bycie "spoza środowiska" nie oznacza czasami, że brzydko wali mu z puchy i środowisko nie chce się z nim zadawać???", Ad vocem komentarzy o Lansie, Metka Boska
10. "Ale bo to cię krówsko głupie posłucha...", Samotność, Metka Boska
11. " To nie było grono ciotek szlochających po zamknięciu wyprzedaży.", Koszmarny dzień, Teresa
12. "'Przegięci i okularnicy nie pisać!' wiecznie żywe.", Koszmarny dzień, Prawiebrunet
13. "Fragment publiczności, podpisujący się "metek" a opisywany wcześniej na tym blogu, jest szczególnie frapującą osobowością,spokojnie wystarcza za miliony innych fragmentów - jest jak głos ludu...", Häxa o mnie, Häxa vel Wiedźma
14. "gejowski pisze... 2haxa: kocham cię :-) häxa pisze... gejowski: O,bogowie!Albo nie usnę, czytając na okrągło to wyznanie, albo sny erotyczne mnie wykończą!!!", Nicki, Häxa vel Wiedźma i Gejowski
15. "Są ludzie, dla których również darkroom jest rodzajem romantycznej randki", Trzy dni w Bydgoszczy, Metka Boska
16. "finezja całości nadal zależy od subtelnych drgnień w rajstopach", Harlequin Vaginy, Teresa
17. "Ja nie pasuję do mojego PESELU, a jednocześnie jest to jedyna rzecz jakiej nie mogę zmienić.", Problem wieku, Teresa
18. "'Randkowanie sie posuwa' - jakie to cudownie dwuznaczne", 2009, s.
19. "Teresa darling, to co Ty nosisz, to nie są rajstopy, tylko pączochy.", 2009, Metka Boska
20. "Mój telefon nie wie, kto to jest, a ja tym bardziej", Co randka, to porażka, Teresa
21. "Nie jestem lesbijką i nie uprawiam kazirodztwa.", Co randka, to porażka, Metka Boska
22. "Uważam, że wyjazdy Pączochy z Łodzi powinny być zakazane. Trzeba jej wprowadzić godzinę policyjną. Nie może być tak, że cooleżanka podejmuje jakieś nieodpowiedzialne i egoistyczne decyzje prowadzące do pozbawienia nas możliwości radowania się jej wdziękami, a nam nie służą w takiej sytuacji żadne środki ochrony prawnej. Tak więc - postuluję z tego miejsca, jeżeli ktoś zobaczy na drodze powolnie toczący się samochód z ubraną jak nastolatka kobietą lat 30 w środku, rozglądającą się łapczywie za każdym fajniejszym męskim tyłkiem, oblizującą się na widok autostopowiczów w wypchanych dżinsach, mającą pomalowane na czarno paznokcie i palącą jednego kiepa za drugim - proszę ją zatrzymać i przekazać najbliższej jednostce Policji z żądaniem dostarczenia gronu stęsknionych cooleżanek z Łodzi. Jest duża szansa, że pochwycicie w ten sposób Pączochę. Na uczciwego znalazcę czeka nagroda - weekend z Gejowskim poświęcony słuchaniu nagrań Ordonki.", Niekomfortowo, Metka Boska
23. "Ty też jesteś ujmujący na swój sposób, darling, tyle że za gardło.", Teresa nie tyje!, Metka Boska
24. "Haim: A ile ona ma lat?
Zelman: A ile Ty Haim chciałbyś, żeby ona miała? To uczynna kobieta, ona się dostosuje.", Teatr Nowy "Aj waj! czyli historie z cynamonem" i Shortbus, autor nieznany
25. "Może by tak rozejm w gabinecie liposukcji?", Komentarze do "Teresa nie tyje!", Pluto
26. "zobaczyłem zmęczonego, przygarbionego troskami, ubranego byle jak faceta ... z pieskiem. Nie wiem, co było gorsze, czy ten wygląd, czy to uwiązanie do pieska - jedynego stworzenia akceptującego go takim jaki jest", Teresa się gzi, Teresa
27. "Wiem, że są faceci, którzy gdy słyszą "mam lat 30+" to zaczynają intensywnie myśleć nad tym czy mają delikwenta ruchać czy pochować", Teresa się gzi, Snajper
28. "Papryczki chilli są ostre, zjesz samą papryczkę to masz S/M, a szczypta chilli dodana do czekolady tylko pobudzi zmysły i odmieni jej smak", Teresa na portalach gejowskich, Snajper
29. "Skarbie, Twoja radość życia bierze się z różnych czynników. Omówmy je krótko:
a) wybrałaś świetny zawód - nic tak nie raduje, jak uprzykrzanie komuś życia marudzeniem, a przecież to jest sednem Twojej pracy;
b) prowadzisz od lat urozmaicone życie płciowe, w ciągłym pędzie za nowymi przeżyciami erotycznymi, co powoduje, że nigdy się nie nudzisz;
c) masz cudownych przyjaciół, np. mnie ;);
d) jesteś zamożna, choć oczywiście, gdy patrzy się na Twoje mieszkanie wypełnione sprzętami w stanie daleko posuniętego rozkładu, albo gdy patrzy się na ubrania, które nosisz - tego nie widać;
e) jesteś wielkomiejskim gejem i by definition masz ciekawe życie;
f) dbasz o siebie - wklepujesz kremy, dbasz o dietę, wysypiasz się, czasem uprawiasz jakąś aktywność fizyczną.

Tak więc jest wiele powodów, dla których - mimo podeszłego wieku - wyglądasz i czujesz się ciągle młodo :)

Poza tym jest jeszcze kwestia tła. Na tle Gejowskiego każdy wygląda i czuje się młodo. Dużo przebywaj w Jego towarzystwie ;)", Urodzinowo, Metka Boska
30. "Chwilowo możemy się dopieszczać tutaj ;) No i musisz poprawić ortografię ;)", Urodzinowo, Teresa
31. " Ja, Teresa, na szmacie.", Life sucks, Teresa
32. "W ogole upartosc z jaka po mnie jedziecie swiadczy raczej o solidnym niedojebaniu obu stron", Life sucks, SleezyScreenName
33. "Mnie urzekł fragment 'zaplątałam się między pedałami'. Któryż z nas nie ma takich przeżyć?", Life sucks, Metka Boska
34. "dla ułatwienia: akumulator to takie duze plastikowe pudełko znajdujace sie zazwyczaj pod przednia maską. zwykle znajduje sie z boku. jego charakterystyczna cecha sa dwa przewody lub dwie wiazku przewodów odchodzacych od jego przeciwnych konców :-)
mysle, ze fakt iz teresa robiła z toytoya dudniąco- migajacą dyskoteke w letnie wieczory, na pewno nie umknął uwadze jej akumulatora i nie pozostal bez wplywu na jego dalsze funkcjonowanie.
przeciez gdyby gejowski zrobil to samo w swoim samochodzie... zaraz zaraz.. ge nie moze zrobic dyskoteki w swoim samochdzie. on nie ma radia! ma na desce cos przypominajacego radio ale po tym brzeku jaki z siebie wydaje ciezko stwierdzic czy to zegarek czy moze urzadzenie zwane dmuchawa powodujace nawiew powietrza. (oczywiscie gdy jest prawdziwe a nie zabawkowe)
warto tez zauwazyc i teresotoytoy pali srednio dwa razy mniej niz toczydlo ge", Life sucks, Raand
35. "czy wyobrazasz sobie drogi metku odswiętną pączoche pędzącą w C1 do augustowa? przeciez to biedne dziewcze wymagaloby pomocy ambulatoryjnej przy próbie opuszczenia pojazdu :-)
a co byloby gdyby nówka sztuka z salonu zawadzila przypadkiem o trzepak lub betonowy kwietnik ktory nagle wtargnal na droge? (...) poza tym yariska jak i C1 dysponuja przestrzenia bagazowa zapewniajaca swobodne przewozenie lakieru do paznokci.", Life sucks, Raand
36. "Och, kimże ja nie byłem tej nocy. Elżbieta, Ty szmato, możesz żałować.", Nocne zmagania, Teresa
37. "'Puszczasz się'??!!! Jak facet rucha, to się mówi, że 'ogier', a jak taka Teresa obdzieli swoimi wdziękami parę osób, to od razu 'puszczasz się'. Szowinista! ;)))Tereso - w tych ciężkich chwilach, gdy boli Cię dupa, jestem z Tobą :)", Opowieści biblijne, Metka Boska
38. "I tak na naszych oczach odŚwiętna Teresa stała się męczennicą ;)", Opowieści biblijne, Snajper
39. "Darling, sweetie, what do you see when you look in the mirror? 'Teresa: Well, me, looking fabolous. And you, darling? Gejowska: 'Nothing. Just the wall', Obiad u Żaby, Metka Boska
40. "Kolesie tak Ci słodzą, żeby Cię do łóżka zaciągnąć ;-)", Teresa uwodzi, Snajper
41. "W końcu nawet Abiekt określił ją mianem polskiej Madonny, ona się musi raczej odganiać.Szmata jedna.", Teresa uwodzi, Gejowski
42. "jak ma brzuch wiekszy niz moj to slub automatycznie odwolany!", 2010, SleezyScreenName
43. "miesięczne poświecenie z mojej strony oznaczałoby, że musiałbyś mnie przytulać do końca tego życia i jeszcze przez następne. Wytrzymałbyś?", Znowu bez przytulania, Teresa
44. "Buduje ją obraz rozkopanego miasta, bo ma czas na manicure, gdy stoi w korkach.", Kropa no more, Teresa
45. "prędzej Ty na starość powiesisz krzyż nad drzwiami i naskrobiesz na nich kredą K+M+B w święto trzech sruli, niż u mnie w domu znajdzie się jedna moherowa nitka!", Kropa no more, Marcysia
46. "Suka. Teraz czuję się jak Baby Jane.", Przytulaki trzy i pół, Metka Boska
47. "Teresa nie jest puszczalska, ona jest po prostu popularna.", Kocia natura, Metka Boska
48. "Cudo siedziało z całkowicie nieodpowiednim dla siebie facetem i ocznie usiłowałem mu to uzmysłowić.", Urokliwy piątek, Teresa
49. "Myślę, że jeszcze rok albo dwa pisania tego bloga i kiedy Teresa stanie obok papieża, to wszyscy będą pytać 'kim jest ten biały makak obok Teresy?'", Wspomnień czar, Metka Boska
50. "pierwsza czesc potraktuje jako komplement, a z drugą nie dyskutuję bo pełnia władz umysłowych współistniała najwidoczniej w czasach świetności Felliniego", Nine, Blondie vel Krowa Morska
51. "u przytulaka 3 - pobudzona była co najwyżej komórka w kieszeni", Przytulaki trzy i pół, Anonimowy, a konkretnie Radix
52. "Ale to zapożyczenie, a nie zerżnięcie. To jest coś takiego, jakby Teresa się umówiła na sex z Hiszpanem, a Krowa Morska by o tym nie wiedziała. To się nazywa zapożyczenie, a nie zerżnięcie", Najlepsze cytaty, Metka Boska
53. "Wyobraź sobie sytuację w której dziwaczejesz do tego stopnia, że wchodzisz do księgarni i kupujesz książkę. Mało tego, własnymi oczami i rozumem osobistym dokonujesz cudu i czytasz ją!!!", Ksiądz H., Jakiś

piątek, 29 stycznia 2010

Cenne Osiem i pół

Dopisek do notki
Cenny się udzielił blogowo (patrz komentarze) - ja to potrafię ludzi na złą drogę sprowadzić. Cóż, taki talent. Oczywiście obejrzałem odnalezione przez Cennego nagranie. Nie ma wyjścia, kontynuujemy temat "Nine" (NB. Gejowski chyba się zakochał, bo blog i obiecaną recenzję całkiem porzucił). Poniżej "Be Italien" prosto z Broadwayu:


Wpadli dziś do mnie nieblogujący Cenny i blogujący z rzadka Pikuś. Obejrzeliśmy "Osiem i pół" Felliniego celem porównania z "Nine". Żadna szczególna dyskusja się nie rozwinęła poza komentowaniem asysty Cennego, który z powodów, których sam nie zna, chce towarzyszyć owulacji swojej siostry w ramach karnawałowych atrakcji.

Ale Cenny ujmuje mnie, i zgodził się na upublicznienie fragmentu naszej korespondencji. Ponieważ to uporządkowany człowiek poprosiłem o procedurę całowania się, oto ona:
a na to akurat procedura jest prosta... - podchodzisz i całujesz.
Jeśli nie dostaniesz w pysk - znaczy się, że nie mam nic przeciwko temu, jeśli odwzajemnię - znaczy się, że mi się podobało, jeśli przytrzymam Twoją głowę - znaczy się, że nie chcę żebyś przestawał.

A Pikusia mam nadzieję zmobilizowałem do konsekwencji w zakresie prowadzenia bloga.

czwartek, 28 stycznia 2010

Rozpracowany

To się staje nieznośne. Pamiętacie notkę z 6 stycznia 2010 pt."Przytulaki trzy i pół"? Otóż kontakt z Przytulakiem trzecim, którego odtąd będę nazywać Radixem (poprzednio Korzonkiem, ale zainteresowany poprosił o zmianę), utrzymał się. I wszystko szło nawet sympatycznie. Jakieś rozmowy, jakieś esy, aż wpadłem na pomysł, żeby zaprosić Radixa do siebie. I wpadł. Oczywiście jak to mam w zwyczaju rzuciłem go na głęboką wodę, bo zaprosiłem na kameralną imprezę z udziałem między innymi Blondie i Hiszpana. Radix wyzwanie podjął i wybrnął znakomicie. Niestety jak zawsze można liczyć na dyskrecję cooleżanek, co w połączeniu z bystrością Radixa zaowocowało tym, że dołączył do szanownego grona czytelniczego tego bloga. Więcej, raczył już napisać sprostowanie do wzmiankowanej wyżej notki. Swoje wrażenia z bloga ujął zwięźle pisząc mi, że jestem "zabawny". Nie wiem, czy cieszyć się taką opinią, czy zacząć zamartwiać. Zażenowanie osiągnąłem pełne. Mam tylko nadzieję, że dalsze opinie o mnie będzie sobie wyrabiać osobiście, a nie na podstawie bloga - to do Radixa ;)

Dodam, że Radix ma dosyć alternatywny gust muzyczny - całkiem mi zresztą pasujący - czego wyrazem może być ten podesłany przez niego utwór.

wtorek, 26 stycznia 2010

Przypadek Iwana Iljicza

Wszyscy nadal oczekują na recenzję Gejowskiego z "Nine". Nie wiem, czy pisanie jej nie mija się z celem, bo wszyscy już chyba byli i widzieli, i swoje zdanie mają. Umilę Wam to oczekiwanie notką o mojej kolejnej wizycie w teatrze.

Tak, znowu zostałem zaproszony do teatru. Zaczynam się przyzwyczajać do tego "bycia zapraszanym". Jakoś nikt wcześniej nie wpadł na to, żeby mnie podrywać na teatr, a muszę przyznać, że podoba mi się to szalenie ;)

Znowu Jaracz, a spektakl na motywach opowiadania Lwa Tołstoja "Śmierć Iwana Iljicza". Nastawiłem się bardzo pozytywnie, bo wyczytałem, że sztuka porusza jakże atrakcyjny temat umierania. Zasadniczo o umieraniu wiem niewiele, więc oczekiwania miałem duże. Scenografia minimalistyczna z niewielkim podestem, który od biedy można było uznać za katafalk. Do scenografii można jeszcze dodać czwórkę aktorów, którzy towarzyszyli Bronisławowi Wrocławskiemu. To o tyle ciekawy zabieg, że jako scenografia poruszali się i mówili, zupełnie zresztą nie wiadomo po co. Na środku katafalku dominował Wrocławski. Widziałem go dotąd tylko w "Seks, prochy i rock & roll". I właściwie było tak, jakbym ponownie oglądał "Seks, prochy i rock & roll" tylko z innym tekstem. Jedynie w nielicznych chwilach Wrocławskiemu udawało się wyjść poza manieryczność wyniesioną ze swojego sztandarowego monodramu. A sam tekst, a raczej jego adaptacja, nic do mojej skromnej wiedzy o umieraniu nie wniósł niestety.

Czy było aż tak źle? Szczęśliwie był jeden jasny punkt, który przykuwał moją uwagę. Reżyser z bliżej nieznanych powodów nakłonił Gierasima - służącego Iwana Iljicza - do rozebrania Wrocławskiego do majtek. Umówmy się, nie był to widok rozpalający moje zmysły. Uważam, że dla dobra sztuki reżyser powinien zrobić odwrotnie i kazać rozebrać Gierasima, granego przez Huberta Jarczaka. Dlaczego? Tylko posłuchajcie: urodzony 22 sierpnia 1984 w Węgorzewie, brunet, brązowe oczy, 180 cm, śpiewa, tańczy, pływa, jeździ konno, na nartach wodnych, na łyżwach, na rowerze, uprawia szermierkę i akrobatykę. Gdyby nie Hubert Jarczak nie byłoby po co na tę sztukę iść, jest rozkoszny ;)
Hubert Jarczak
Zdjęcie z witryny Teatru Jaracza. Autor zdjęcia: Grzegorz Nowak

sobota, 23 stycznia 2010

Nine

Szumnie zapowiadany musical w końcu trafił do polskich kin. Byłem i widziałem. Nawiązań do Felliniego, czy wręcz cytatów, nie zauważyłem, bo Felliniego za słabo znam. Najbardziej podobały mi się piosenki "Be Italian" zaśpiewana przez Fergie i "Call from the Vatican" Penelope Cruz. Nie tylko świetnie zaśpiewane, ale też ze świetną choreografią. Piosenkę "Folies Bergères" poznałem wcześniej w innym i lepszym (moim zdaniem) wykonaniu (Chita Rivera) niż propozycja Judi Dench (uwielbiam ją jednak nadal).

Moje życie jest nieco podobne do życia głównego bohatera. On w twórczym kryzysie odwołuje się do wszystkich swoich kobiet. Szuka w nich oparcia. I ja w chwilach słabości zwróciłem się do tych wszystkich, którzy byli mi bliscy. Pozwoliło to przetrwać najgorszy czas.
Czy jestem równie trudnym we współżyciu człowiekiem, co główny bohater? Pewno tak, a dla niektórych "na pewno tak". Jednak mimo to, ważniejsze jest chyba być w życiu sobą, a nie udawać kogoś, kim się nie jest.

"Be Italian" Fergie - soundtrack


i fragmencik z filmu

piątek, 22 stycznia 2010

Kwiat PISdy

Koniecznie przeczytajcie na blogu Abiekta notkę "Będą mnie monitorować?".
Jakim idiotą/idiotką trzeba być, żeby się pod czymś takim podpisać? Jeśli zaglądają na ten blog jacyś zwolennicy PISdy, to może po przeczytaniu notki Abiekta opamiętają się.

Tę żenującą interpelację podpisali pełnosprawni umysłowo inaczej:
Waldemar Andzel - ur. 1971, PISda, chce także wycofania żelków i innego junk-food ze szkół oraz ewidencjonowania klientów solariów,
Piotr Babinetz - ur. 1969, PISda,
Arkadiusz Czartoryski - ur. 1966, PISda, arystokrata, któremu 10 tysięcy poselskiej pensji za nicnierobienie to mało,
Andrzej Mikołaj Dera - ur. 1961, PISda
Szymon Stanisław Giżyński - ur. 1956, PISda
Artur Górski - ur. 1970, PISda, obwieścił światu, że "Barack Obama to nadchodząca katastrofa i koniec cywilizacji białego człowieka", jedyną inicjatywą, wokół której próbował zebrać katolickich posłów, było ustanowienie przez Sejm Chrystusa królem Polski, zbulwersował się, że "Dzisiejsze tańce, wyjąwszy może niektóre, jak tango, mają w sobie coś z lubieżnego ocierania się prymitywnych mieszkańców Czarnego Lądu, ale estetyki ruchu trudno się w nich dopatrzyć"
Jarosław Jagiełło - ur. 1971, PISda, Łódź,
Beata Kempa - ur. 1966, PISda, vel Pierwsza Klempa Rzplitej, znana także jako Prowincjonalna Neofitka - młoda wilczyca PiS-u, ukończyła nieistniejący kierunek prawo administracyjne na Uniwersytecie Wrocławskim - pozostali absolwenci tego kierunku otrzymują dyplom magistra administracji
Izabela Kloc - ur. 1963, PISda
Lech Kołakowski - ur. 1963, PISda, przeciwnik uchodźców
Wojciech Kossakowski - ur. 1977, PISda
Zbigniew Kozak - ur. 1961, PISda
Marek Łatas - ur. 1960, PISda, policja przyłapała go na jeździe na podwójnym gazie, będzie musiał przez rok obyć się bez prawa jazdy i zapłacić 8 tys. zł na rzecz stowarzyszenia „Nadzieja Rodzinie”. Tak zdecydował sąd. Policjanci zatrzymali posła do kontroli drogowej 25 marca 2008. Kontrola wykazała, że był pod wpływem alkoholu – miał 0,7 promila. Ale parlamentarzysta tłumaczył się tym, że zanim wsiadł do samochodu, jadł... jabłka.
Marzena Machałek - ur. 1960, PISda
Ewa Malik - ur. 1961, PISda
Barbara Marianowska - ur. 1947, PISda
Marek Matuszewski - ur. 1959, PISda, Zgierz
Kazimierz Moskal - ur. 1962, PISda
Anna Paluch - ur. 1960, PISda
Stanisław Pięta - ur. 1971, PISda, nim uznał, że większość homoseksualistów to pedofile zasłynął zdaniem "Ideologiczne podejście np. do kwestii praw człowieka prowadzi do sytuacji, w której uczniowie są przekonani, że najważniejszą sprawą w szkole są prawa ucznia. To nonsens. Uczeń nie ma żadnych praw, ma tylko obowiązki."
Nelli Rokita-Arnold - ur. 1957, w sumie PISda, "Chciałabym być mądrzejsza i ładniejsza. Mam już trochę lat i szczerze mówiąc, mam wrażenie, że jestem coraz głupsza" - w rozmowie z "Dziennikiem" - trudno się nie zgodzić
Krzysztof Sońta - ur. 1968, PISda
Andrzej Szlachta - ur. 1947, PISda
Stanisław Szwed - ur. 1955, PISda
Grzegorz Tobiszowski - ur. 1965, PISda
Teresa Wargocka - ur. 1955, PISda
Tadeusz Wita - ur. 1958, PISda, gliwicka prokuratura - prowadząca śledztwo w sprawie oszustw przy uzyskiwaniu mieszkań zastępczych - postawiła Wicie zarzut poświadczenia nieprawdy w celu wyłudzenia mienia przez inną osobę. Wita nie przyznaje się do winy. W marcu ubiegłego roku do sądu w Zabrzu trafił akt oskarżenia w tej sprawie obejmujący poza Witą kilkanaście innych osób. Proces dotychczas nie ruszył.
Tadeusz Woźniak - ur. 1960, PISda
Marzena Dorota Wróbel - ur. 1963, PISda

czwartek, 21 stycznia 2010

W kinie

Byłbym zapomniał, że w kinie byłem.
"Wszystko, co kocham" - osobiste wspomnienia reżysera/scenarzysty z 1981 roku, niestety wspomnienia banalne; dla wielbicieli dziewiętnastoletnich chłopców.
"Parnassus" - poszedłem obejrzeć, bo Terry Gilliam, bo Heath Ledger, bo Johnny Depp, bo Jude Law (Colin Farrell akurat mnie nie bierze), no i Blondie zachwalał. Kompletnie się pogubiłem patrząc na postać Tony'ego graną przez różne osoby - ciekawy efekt. Liczyłem na absurd i brak logiki, a niestety było tego niewiele. No i 2 godziny, to trochę za długo.

Może niektórym się spodoba "CREDIT IN THE STRAIGHT WORLD"

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Wspomnień czar

Przypadkiem sięgnąłem do notki "Opowieści biblijne" z 17 grudnia 2009. Przeczytałem ponownie komentarze i uznałem, że teksty są niezłe, Wasze także ;)

SleezyScreenName pisze...
no psycholog zaden ale puszczasz sie widze na potege
18-12-2009 10:15:00

Teresa pisze...
2SSN:
Primo: Nie puszczam się. To nie są anonimowe pieszczoty w krzakach, czy darkroomie
Secundo: Jeśli nawet to jest "puszczanie się", to trudno powiedzieć, że na potęgę. Zazdrościsz libido?
Tertio: Najwyraźniej nie żyję w celibacie, w przeciwieństwie do Ciebie.
Quarto: Rozumiem, że przemawia przez Ciebie zawiść, bo na Ciebie nikt nie leci - typowe.
Quinto: Nie oceniaj, bo sam będziesz oceniony. Poczekam tylko, aż napiszesz coś głupiego, a pewno długo czekać nie będzie trzeba ;)
Sexto: To ja decyduję z kim pójdę w tango.
Septimo: Nie cierpię pruderyjnych ciot! Są gorsze niż księża katoliccy.
Octavo: Bycie singlem jednak MA swoje zalety ;)
18-12-2009 12:06:00

Snajper pisze...
A nawet jeśli dwie noce pod rząd to i co z tego? Ważne, że w tym wieku jeszcze może he he
18-12-2009 14:02:00

Teresa pisze...
2Snajper: Snajper, już Ty mi się lepiej nie narażaj ;)
18-12-2009 15:31:00

metek pisze...
"Puszczasz się"??!!! Jak facet rucha, to się mówi, że "ogier", a jak taka Teresa obdzieli swoimi wdziękami parę osób, to od razu "puszczasz się". Szowinista! ;)))

Tereso - w tych ciężkich chwilach, gdy boli Cię dupa, jestem z Tobą :)
18-12-2009 15:54:00

s. pisze...
Dlaczego wszyscy huzia na Teresę?
Też jestem z Tobą, cokolwiek tam Cię boli ;)
18-12-2009 15:57:00

Snajper pisze...
2Teresa: To ja tu podziw okazuję dla Twojej jurności a tu groźby w ramach zapłaty! ;)
18-12-2009 16:09:00

Teresa pisze...
2all: Nic mnie nie boli!!!! Nie wiem, o jakie SM mnie podejrzewacie. Owszem mam trochę podrażnione usta ... od pocałunków!!! Niestety faceci tak mają, że nawet jak się dokładnie ogolą, to i tak drapią jak papier ścierny, a ja mam delikutaśne usta ;)
18-12-2009 16:11:00

Teresa pisze...
2Snajper: To w przyszłości dobieraj inne słowa, żeby okazać podziw ;)
18-12-2009 16:12:00

Snajper pisze...
2Teresa: Uprzejmie proszę o wybaczenie. Pozwól, że się poprawię. Doceńmy wszyscy, że Teresa dwie noce pod rząd oddała się rozpuście, gdyż inni w jej wieku oddają się jedynie wspomnieniom o dawno minionej młodości. ;)
18-12-2009 16:21:00

Teresa pisze...
2all: Jesteście okropni.
"obdzieli swoimi wdziękami parę osób" "oddała się rozpuście", "gdy boli Cię dupa", "cokolwiek mnie boli", "inni w jej wieku oddają się jedynie wspomnieniom o dawno minionej młodości".

Wychodzi na to, że ja w moim rzekomo podeszłym wieku nie powinienem już mieć życia erotycznego, bo to boli, lecz oddać się wspomnieniom.

W sumie ciekaw byłem reakcji. Nie każdy na swoim blogu pisze o swoim życiu erotycznym - może nie każdy je ma. Pierwsza notka, z Kierownikiem, jakoś nie wzbudziła zainteresowania. To mnie zaskoczyło. To dałem drugą, z Biblijnym, i szok w drugą stronę, stałem się dla Czytelników rozpustnikiem. Wychodzi, że pieścić się można najwyżej raz w tygodniu.

Wiek znowu wysunął się na pierwszy plan. Ludzie to chore! W seksie nie wiek jest ważny, ale to co się potrafi dać z siebie ... no i wziąć też ;) Podobnie w życiu. Spotykają się ludzie, a nie PESELE.

Techniki seksualne, jakie sugerujecie, powinny mi sprawiać ból. Nie wiem jak wy, ale ja bolesnych igraszek unikam. Nie lubię jak mnie boli i nie lubię sprawiać bólu innym. A najbardziej podnieca mnie pocałunek i pieszczoty. No ale wam tylko "ostre rżnięcie" w głowach ;)

Ciekaw jestem, kiedy po takich opisach zyskam opinię "tej, co ją już wszyscy mieli". Oczywiście będzie to opinia dziwic, które w celibacie czekają na tego jedynego, a jedyne życie erotyczne jakie mają jest z ręką prawą lub lewą - zależnie od upodobań.

W sumie cieszy mnie, że podeszliście do tematu z humorem, choć jak ktoś przeczyta notkę, a potem wasze komentarze, to na mur dojdzie do wniosku, że ze mnie ostatnia wywłoka. Już raz tak miałem. Spotkałem kiedyś gościa, który mi się podobał. W rozmowie byłem jednak zbyt otwarty w temacie mojego życia erotycznego i to gościa zniechęciło. Szukał męskiej dziewicy, nieskalanej, niedoświadczonej i zapewne nieatrakcyjnej. Trudno mi sobie wyobrazić atrakcyjnego faceta, który nie ma życia erotycznego. Jak nie ma, to oznacza to tylko, że ma jakąś przypadłość uniemożliwiającą to.

A teraz dalej, dworujcie sobie ze mnie ;)
18-12-2009 16:56:00

Snajper pisze...
I tak na naszych oczach odŚwiętna Teresa stała się męczennicą ;)
Teraz wszyscy w ramach pokuty posypujemy głowy popiołem i palimy się ze wstydu ;)
18-12-2009 17:10:00

Teresa pisze...
2Snajper: Ale zapewniam, że jako męczennica nie jestem umęczon ;) Tak, głowy posypujcie popiołem, to może jakiś intelektualny feniks się pojawi ;) Ze wstydu nie spalcie się ze szczętem, bo ja oliwy na pewno jeszcze doleję ;)
18-12-2009 17:21:00

s. pisze...
To ja proponuję dodać kolejną notkę, a ta powoli odejdzie w zapomnienie. Przynajmniej do kolejnego rż... znaczy do kolejnej randki :)
18-12-2009 18:48:00

SleezyScreenName pisze...
Ja to na bank tak z zawisci, bo ja 30letnia piekna ciota co to 18 miesiecy sie nikomu nie oddala. Blona mi odrosla i szlag mnie trafia jak tylko spojrze na czyjes szczescie;)
18-12-2009 19:06:00

Teresa pisze...
2all&SSN
I tu SSn mnie zaskoczył. A zaskoczenia to ja lubię.
No dobra, chłopaki, i dziewczyny, jak kto woli. Życie nie trwa wiecznie. Chwytać trzeba to, co w naszym zasięgu. Czekanie ma dużą wartość, ale nie daje nadziei, że doczeka się tego, czego spragnone zmysły pragną. Nie ma sensu rzucać się na wszystko, co się rusza, ale po ziemi chodzi 6 milardów ludzi, "każda potwora znajdzie swego amatora" ;)

Kropa no more 4

17 stycznia 2010 Kropa no more, Kropa no more 2, Kropa no more 3
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.

Metka przez telefon rzucił kilkoma trafnymi tytułami do notek po referendum: "Wolne Miasto Łódź" wziął Gejowski. Häxa vel Wiedźma była urzeczona tytułem "Pokropek". Ja pozostanę przy moim "Kropa no more".

Nie ma sensu pastwić się nad przegranym. W 2003 roku pod własnym imieniem i nazwiskiem pastwiłem się nad Kropiwnickim i jego świtą. Wtedy miało to sens. Dziś cieszę się, że wygrała demokracja.

Ale nie mogę sobie odmówić paru słów, w trosce o Młodych Gejów. Pan Kropiwnicki jest,był i będzie dla mnie postacią obrzydliwą. Faktem jest, że sprzeciwiał się ustrojowi, którego Młodzi Geje nie pamiętają nawet. Jednak tak bardzo przesiąkł tym starym systemem, że w Polsce już wolnej zaczął działać tak, jak jego wczorajsi oponenci. Za nic miał demokrację. Zaczął się czuć ponad wszystkimi. Kto jak kto, ale geje powinni być na ten aspekt bardzo wyczuleni.

Ludzie są tylko ludźmi, jeśli da się im władzę zaczynają działać w sposób irracjonalny. Pan Kropiwnicki okazał się być małym człowieczkiem.

Co po kropie? Łódż będzie miała jakiegoś komisarza. To mało istotne. Rozpocznie się okres prezentowania mieszkańcom nowych kandydatur. Ciekawe jakich? Łódzkie partie są żałośnie słabe intelektualnie. W swych szeregach mają miernoty i miernoty będą wspierać. Na Darwina, jakże bym chciał być zaskoczony, ale nie będę ... niestety. Jednak kogoś trzeba będzie wybrać.

Pocieszeniem jest, że siła społecznego sprzeciwu jest w Łodzi tak duża, że każdy kandydat nie spełniający potrzeb mieszkańców może się liczyć z podobnym "wilczym biletem" jak Pan Kropiwnicki. To siła, którą mamy i z której skorzystaliśmy. Pamięć o tym pozostanie wśród mieszkańców miasta na lata.

Od kandydatów na fotel, nie "tron" jak to widział Pan Kropiwnicki, Prezydenta Miasta Łodzi oczekuję reaktywacji Parady Techno. Imprezy mogącej stanowić wizytówkę miasta i jakże atrakcyjnej dla naszego środowiska. Gejowski dobrze to podsumował: parada ulicami miasta zakończona koncertami w Atlas Arena.
Festiwal Graffiti - kolejna impreza rozsławiająca nasze miasto.
No i sprawne zarządzanie miastem. Na miejscu, z zaangażowaniem. Żebym nie stał w korkach, żebym nie tonął w zaspach, żebym był dumny.

sobota, 16 stycznia 2010

2012

17 stycznia 2010Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania
Po prostu muszę się z Wami tym podzielić:

2012 - Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej w Polsce

Qui pro quo z nickiem

17 stycznia 2010Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania
Na blogu Xella obiecałem jedną zabawną opowiastkę związaną z moim nickiem, oto i ona.

W 2009 roku byłem na imprezie urodzinowej znajomego, większość ludzi nie znała mnie, ani ja ich. Następnego dnia odbyły się poprawiny, czyli dojadanie resztek. Wśród obecnych znajdowały się płcie wszelakie, w tym sporo cycków. Jeden z gospodarzy, bardzo mi życzliwy, spytał czego bym się napił. Poprosiłem o kawę. Pozbierał jeszcze inne zamówienia i oddalił się do kuchni. Po chwili po sali zaczęło krążyć jakieś chłopię. Chodził ze szklanką kawy od jednej grupy cycków, do drugiej. Jak obskoczył wszystkie kobiety zaczął od początku uznając, że się musiał przesłyszeć. W końcu skonfundowany stanął na środku sali i gromkim głosem zapytał "Która to jest ta Teresa, która chciała kawę?". Skromnie uniosłem rękę do góry, dodając "To ja".
Dla mnie samego szokiem było, jak naturalnie to zrobiłem. Już tak się przyzwyczaiłem do tego nicka, że oglądam się na ulicy, gdy ktoś powie "Teresa". Parę osób pospadało z krzeseł, inne turlały się ze śmiechu. Oto męski, przystojny facet, który dzień wcześniej szalał na parkiecie ze wszystkimi cyckami okazał się być "Teresą".

Po fakcie wyszło na jaw, że zbierający zamówienia dał chłopakowi kawę mówiąc "Zanieś to Teresce". Skąd miał chłopak wiedzieć, że Tereska okaże się facetem. ;)

piątek, 15 stycznia 2010

Wątroba 2

17 stycznia 2010Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania
Udało mi się zdobyć fragmenty z tej sztuki. Może to Was zachęci do wybrania się na ten spektakl do teatru.

Matka awanturuje się z synem:
przeklinam cię na najboleśniejsze bóle, żeby ci bez przerwy obcinali cią­gle odrastającego członka. (...) Odprowadzisz obsuszone naczynia do kredensu, a kubeł na śmieci pokaże ci, kim jesteś, kiedy będziesz go musiał przekazać zbiorowemu kubłowi na śmieci.
Twój oj­ciec wykopał mi w moim brzuchu grób.
Przyciągnięty awanturą wpada sąsiad:
Co to za przywidzenie, które państwo mają, że to na pewno w ogó­le nikomu nie przeszkadza, jak państwo prowadzą takie hałaśliwe życie. Czy pań­stwo postradali całe normalne zdrowie, że nie mogą zauważyć, że świat jest pełen jeszcze innych ludzi, że powyżej i poniżej, i po prawej, i po lewej ludzie masowo przeprowadzają porządne życie. Moja żona przypaliła sobie palec przy prasowa­niu, a moja córka z tego hałasu zrobiła się taka nieznośna, że musiałem jej wlepić w mordę. Nawet chomik nam się obudził.
Inna sąsiadka:
W sensie akustycznym to jest obrzydliwe. Cały ten dom jest żałosny pod względem akustycznym. Cały świat jest akustycznie po prostu nie do wytrzymania. Dźwięk jest rzeczywistą przyczyną śmierci każdej myśli. Człowiek, który przestaje akustycznie z odgłosami państwa, przestaje myśleć. Zaczyna cier­pieć.
Nazywa się pan tak samo ob­rzydliwie, jak pan wygląda.
Niech pan przynajmniej podczas mo­jej obecności nie zapomina, że nie jest pan niczym innym jak tylko ryczącym na cały regulator zwierzęciem, które się niestety rozmnożyło.
Proszę się z łaski swojej ru­szyć na boki. Lud trzeba bez przerwy rozpraszać. (wskazuje laską na małżeństwo Kovaciców) Dalej, marsz na górę do waszego chlewu. A pani, pani Robak, niech pani się łaskawie powlecze po te swoje sprawunki, które niestety muszą być moi­mi sprawunkami.
Sąsiad o sąsiadce:
Ta świnia, ta, stara... ta pizda, ta, sparciała. Robaki dawno jej maci­cę zżarły... to drze teraz mordę z tej bezpłodności.
Żona uspokaja sąsiada:
Nie, teraz to już naprawdę starczy tych nieprzyzwoitych kobiecych wyrazów, bo ja w końcu też jestem zmuszona być kobietą i mieć swój kobiecy honor. Te twoje kobiece brudy to musisz wyrzucać z tego twojego zdenerwowa­nia przy stole w knajpie, bo inaczej to moją kobiecość też w końcu upaćkasz.
Sąsiad:
Cały... cały wszechświat jest już tylko wypchany wyłącznie samymi brudnymi babami. Cały świat jest... pełen dziur.
Żona:
Teraz wszyscy urządzimy sobie odprężenie razem z naszym mieszkaniem, które posiada teraz takie piękne meble, bo nasz ojciec porządnie się dorobił z powodu pięknego wyglądu naszego mieszkania. Desiree, idź, przynieś mu piwa, temu naszemu dorobkiewiczowi, a ty, Bianka, nalej mi ajerkoniaku do kieliszka, jak to się wszędzie widzi po rodzi­nach, że pani domu sączy likier, a pan życia domowego piwem odświeża sobie pracowite ciało.
Rozmowa przy stole - zwróćcie uwagę na imię i nazwisko rzeźnika, nie jest łatwo to wyłapać w trakce sztuki:
Co się dotyczy pasztetówki, to znam jednego specjalnego rzeźnika, Wottila Karli się nazywa, to on ma najlepszy zestaw przypraw, i to jest w ogóle jego sekret. (...) A do tego jeszcze to jaki on tani jest, ten Wottila. Ale on już taki jest, że od razu kładzie ogromną wagę na jakość pasztetówki i na błogosławioną klien­telę, tak że w końcu zawsze wszystko dobrze się kończy.
O bogu:
Bóg jest oczywiście zwierzęciem domowym, pani Robak, a pani jest dla niego przynależnym żarciem po okazyjnej cenie.

O wierszu:
I to właśnie mój Herrmann własnoręcznie z siebie wynalazł.

I wreszcie:
Człowiek mal­tretuje sobie wątrobę, żeby uzyskać jakąś znośność. Wpija się w jakieś zrozumie­nie. Moja wątroba była daremna. Moja wątroba jest bez sensu.

I to tylko żeby Was zachęcić. Aktorzy z tych tekstów wydobywają o wiele więcej. Nie mówiąc o wszystkich zaskoczeniach.

Kropa no more 3

17 stycznia 2010Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania
No nie mogę sobie odpuścić. Marcysia dolał oliwy do ognia. Swoją wypowiedź umieścił w komentarzu do starej już notki, ale nie mogę odpuścić i walę jego tekst w nowej notce:

Marcyś pisze...
Do: Gejowski:
Oho! Wyrocznia "Gejowski" wydała swoje proroctwo nr 04/01/2010! I gówno się Twoje proroctwo spełni, darling! A to dlatego, że jest pewna zasadnicza różnica między nami, otóż:
Ty już we wczesnym dzieciństwie zostałeś przyjęty bez pytania o zgodę do grona Chrześcijan, potem przyjąłeś półświadomie Pana Jezusa do swojego serca (mniejsza o to, czy ci chodziło o te prezenty, czy o co innego) i dopiero w dorosłym życiu, jak sobie ukształtowałeś własny światopogląd na wiarę katolicką, księży, Kościół, papieża itd, to narodził się w Tobie bunt. Dlatego tak emocjonalnie i głośno artykułujesz swój sprzeciw i pogardę, bo ci pewnie wstyd, że formalnie rzecz biorąc jesteś katolikiem, tylko niepraktykującym.
Ja natomiast jestem nietknięty przez katolickie, a nawet chrześcijańskie dogmaty, nikt nigdy mnie nie zmusił do żadnych praktyk religijnych ani obrzędów liturgicznych. Co za tym idzie uniknąłem wszelkiej indoktrynacji religijnej zarówno w dzieciństwie (o, dzięki wam moi wspaniali, liberalni rodzice!) jak i później. Dlatego właśnie ja się nie emocjonuję tematami wiary. Te dziedziny są OBOK mnie, ani mnie ziębią, ani grzeją, z grubsza mam to wszystko gdzieś.
Więc nie wieszcz, skarbie, że się nawrócę (bo nie mam do czego na-wracać), a prędzej Ty na starość powiesisz krzyż nad drzwiami i naskrobiesz na nich kredą K+M+B w święto trzech sruli, niż u mnie w domu znajdzie się jedna moherowa nitka!

czwartek, 14 stycznia 2010

Wątroba

17 stycznia 2010 Kropa no more, Kropa no more 2
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.
Nie, nie o moją wątrobę chodzi. Wbrew pogłoskom działa wciąż wydajnie.

Wczoraj dzięki miłemu zaproszeniu byłem w Jaraczu na spektaklu "Zagłada ludu albo MOJA WĄTROBA JEST BEZ SENSU". Recenzja tutaj.
Sztuka grana jest już od 2008 roku, ale Gejowski jakoś jej nie dostrzegł, i w ramach swojej działalności upowszechniającej nigdy nie zaproponował niestety. Tekst jest świetny, choć trudno zapamiętać wszystkie smaczki. Ale z tym może uda mi się coś zrobić. Intelektualnie rozwydrzone cooleżanki będą zachwycone. Zaskakujących momentów jest sporo. Zachęcam, polecam, wymagam.

środa, 13 stycznia 2010

Kropa no more 2

17 stycznia 2010 Kropa no more
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.

Cooleżanka-bohaterka notki "Kropa no more" ujawnia się i składa deklaracje. Poniżej tekst jej komentarza do poprzedniego artykułu. Redukcja nie ponosi odpowiedzialności za ortografię, interpunkcję, gramatykę i styl wypowiedzi cooleżanki - jak nietrudno zauważyć, cooleżanka wiele wniosła tym tekstem do tych dziedzin. Odpowiedź niebawem ;)

Marcyś pisze...
No tak, zostałem obsmarowany haniebnie, na szczęście wszystko to, co Teresa o mnie nawypisywała, jest stekiem przebrzydłych kłamstw i oszczerstw. Z pewnością nasza początkująca bloggerka zrobiła to z rozpaczy nad miałkością swojego talentu literackiego, lub też z powodu miernoty swego żywota. No cóż, tonący brzytwy się chwyta, tak samo i Teresa stara się jeszcze ostatkami sił zabłysnąć, a że blask jej słaby, to ustawia się na zaczernionym przez siebie tle, aby być lepiej widoczną. Tym razem wybrała za tło mnie... Ale spuszczę na nią zasłonę miłosierdzia, bo mi się przyznała, że zrobiła to z pobudek społecznych.
Ale do rzeczy, najpierw muszę się nieco wybielić.
Po pierwsze: Pisuardessą nie jestem, bo w życiu na PIS nie głosowałem i nie zamierzam nawet.
Po drugie zdewocenie mi nie grozi, jako że poganinem jestem większym niż wy wszystkie razem wzięte, a do katolickich księży w szkole zwracałem się per "pan", dlatego choćbym nie wiem jak chciał, to wątpię żeby mnie kiedykolwiek zechcieli przyjąć na swoje łono.
Po trzecie nie widzę zupełnie sensu w tym, aby kształtować swoje poglądy polityczne w oparciu o moją orientację seksualną. Solidarność jajników? Jakaś wierutna bzdura, albo słaby żart.
Po czwarte chciałbym zauważyć, że podstawą kształtowania poglądów politycznych w mojej ocenie jest wiedza, której mi w tej dziedzinie brakuje, a niektóre wyedukowane politycznie cooleżanki mi jej poskąpiły! Jedynie Teresa przy całej swojej podłości stanęła na wysokości zadania i próbowała otwierać mi oczy na swoje poglądy względem Kropy. I chyba skutecznie!
Po piąte więc ogłaszam, że nie wszystkie, ale niektóre argumenty Tereni do mnie trafiły. Szczególnie ten, że Kropa jest przypadkowo na stanowisku PMŁ i przez to sobie nie radzi. Niestety epoka polityków z wizją i pasją chyba już minęła, o ile kiedykolwiek w ogóle była, więc nie liczmy na zbyt wiele. Na głosowanie trzeba iść, bo skoro już tyle miasto wydało pieniędzy na ich zorganizowanie, to trzeba zagłosować. Mimo więc moich poprzednich deklaracji, chyba będę za... czyli przeciw!

niedziela, 10 stycznia 2010

Mężo-rwanie

17 stycznia 2010 Kropa no more
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.

Na Darwina, jestem nieżywy. Pytałem Gejowskiego, czy może nie skrobnąłby jakiejś notki o wczorajszej imprezie, ale on okazuje się jest nieżywy jeszcze bardziej. Jak nieżywa jest Xellia nie sprawdzałem.
Niezaproszonych informuję, że pretekstem do imprezy były urodziny Lucy i Prawie Żonatego. Tych co nie dotarli informuję, że było fajnie. No i nie mam siły pisać dalej. Może uczestnicy coś napiszą? Ja przekopiuję z komentarzy do notki. Pliz!

Od siebie dodam tylko, że zdaniem Metki zachowywałem się skandalicznie rwąc jednocześnie męża innego męża i męża innej żony, czyli dwa najgorętsze ciała imprezy. Pozostałym na otarcie łez zostawiłem trzecie gorące ciało.

sobota, 9 stycznia 2010

Urokliwy piątek

17 stycznia 2010 Kropa no more
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.

W poniedziałek chyba, umówiłem się z Wiedźmą na rozmowy tajemne na jakiś dzień tygodnia po 20. Wolny miałem tylko piątek, to się wybrałem, ToyToyem zresztą (wspominałem już, że zakupiłem nowy akumulator?). Jak się Gejowski zwiedział, to on też chce jechać - no dobra. Wiedźma z przyczyn niezależnych od niej nie dotarła. Za to Gejowski korzystając z okazji przede mną i Homofobem, tudzież jego bratem roztoczył swoje wizje przyszłości, oczywiście własnej. Naszych skromnych osób potrzebuje tylko do sfinansowania swoich pomnikowych marzeń. A potem dumny i blady będzie patrzył w dół i z trudem poznawał.
Koszmar.
Ale Metka prosił - to chyba właściwe słowo - żebym o 21 był na spotkaniu z jakimś jego "coolegą". Gejowskiego nie szło zamknąć, więc do Łodzi Kaliskiej dotarłem z nim dopiero o 22, po to tylko, żeby się dowiedzieć, że Metka dopiero wychodzi z domu. Dobra, wściekły piję piwo o zawartości alkoholu 1,1%, które jako żywo, jak piwo nie smakuje. Ale, EUREKA!!! Na wprost mnie siedzi ANIOŁ - nie, nie o Gejowskim piszę, powaliło Was?! Przy sąsiednim stoliku siedział Cud natury, i lico, i uśmiech, i ząbki, i oczęta wielkie, i mięśnie pulsujące - no umarłam. Ale szybko zmartwychwstawszy patrzyłem, och!, jak ja patrzyyyyyłem. Gejowski coś tam ględził o swoim pomniku, a ja ócz oderwać nie mogłem od Cuda. Cudo siedziało z całkowicie nieodpowiednim dla siebie facetem i ocznie usiłowałem mu to uzmysłowić. Niestety Metka zadzwonił, że to spotkanie jest na Piotrkowskiej 97, a nie w Kaliskiej. Wychodziłem ze łzami w oczach, własnych, Cudo jakoś nie załkało za mną.
Koszmar
Szliśmy z Gejowskim na Pirotrkowską 97, on dalej o pomniku, ja o Cudzie. Wchodzimy, jest 23:15, Metki nie ma. Ta suka ma w dupie to, co sama mówi! Furia we mnie wstąpiła, bo mogłem jeszcze choćby kilka minut więcej patrzeć na Cudo. W końcu larwa się wtoczyła i idziemy się dosiadać do "coolegi". "Coolega" siedział w wianuszku cycków plus niecycatych trzech. Zaprezentowaliśmy się wokalnie i palpatacyjnie, po czym usiedliśmy z boczku, czekając aż rozwinie się jakaś konwersacja. Nie rozwinęła się. Metka usiłował jakoś wejść w to kółko graniaste. A Gejowski, Gwiazda i ja zajęliśmy lożę szyderców. Otóż "coolega" Metki przedstawiał sobą zjawisko nadprzyrodzone. Jego radosne piszczenie, machanie wszystkimi kończynami naraz, przewracanie oczami i gadanie od rzeczy robiły wrażenie. Zdaniem Metki szeptem nadnaturalnie scenicznym spytałem, czy takie coś, to się ma wrodzone, czy też nabywa drogą ćwiczeń. Urzeczenie nie trwało długo, ustaliliśmy, że Gwiazda ma atak wyrostka, Gejowski umiera z głodu (jak zwykle), a ja wpadam w delirkę z braku alkoholu i NATENTYCHMIAST musimy już iść. Metka został przegłosowany; każdy z nas z braku umiejętności pomachał "cooledze" Metki tylko jedną kończyną na pożegnanie i oddaliliśmy się, jak najbardziej pośpiesznie.
Koszmar.
No ale cooleżeństwu mało było jeszcze atrakcji na wieczór i poszliśmy do FouFou. Najmilsze memu sercu było powitanie. Na widok Gejowskiego właścicielka obwieściła na całą salę "Ooooo, pączuszek przyszedł!!!!", i od razu zrobiło się swojsko. Ja wypiłem kolejne wiadro herbaty. Cooleżeństwo piło, co popadło. Gejowski biegał po lokalu i każdemu, kto chciał słuchać i nie chciał, opowiadał o swoim pomniku. Dosiadł się Młody Gej (choć wyglądał, jak zaprzeczenie mojego wyobrażenia o Młodym Geju) i z młodzieńczą dezynwolturą zakomunikował, że Gejowski vel Pączuszek wygląda w naszym gronie na najstarszego. Nawet jakoś przyjaźniej spojrzałem na tę antytezę Młodego Geja.
Koszmar umiarkowany.

piątek, 8 stycznia 2010

I had a dream

17 stycznia 2010 Kropa no more
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.

Nie wiedzieć czemu przyśnił mi się Angol. Wszedł do mieszkania, schyliwszy się, by nie zawadzić głową o framugę. Stałem cały napięty w oczekiwaniu, co się dalej wydarzy. Jak starzy kochankowie, bez zbędnych ceregieli, trafiamy między lodówkę a szafkę, gdzie najciaśniej, gdzie nie da się ruszyć niemal. Moje majtki lądują między naczyniami. Czuję jego rosnące podniecenie - jak długo może rosnąć? - wolę nie patrzeć. Czuję pocałunki na ustach i na całym ciele. Znienacka jesteśmy w łóżku. On na mnie, ja na nim, znowu on na mnie i znowu ja na nim. Świat się rozpada na kawałki, a ja z nim.

Zimno mi. Kołdra na podłodze. Wstaję. Czemu moje majtki leżą na czajniku? Na Darwina, jestem somnambulikiem-erotomanem?!

Wygrzebane w necie:


To jest angielska wersja, a wykonawca śpiewa po niemiecku, dlatego ruch ust nie zgadza się z tekstem. Sam tekst jest zabawny, oto on:

My profile on GayRomeo was sadly dull and boring,
A passport-photo-son-in-law - a face quite worth ignoring.

And no one clicked or messaged me - for who I really am.
I changed some minor stats and stuff - and look what happened then!

Now I am wrinkle-free - thanks to Photoshop.
I'm gorgeous there's no doubt,
And thanks to inflating functions I'm with belly or without

I'm also shorter and broader. I've even got a chin.
And thanks to Romeo I know: I am Schwarzenegger’s twin.

I'm almost 3 years younger and completely smoothly shaved,
And if you ask about my fetish ¬ well, I really misbehave.

Watch me in leather and high heels and socks that reek of sweat.
And if you ask me very nicely, I don't mind getting wet.

I am a pervert, a sex slave, romantic to a fault.
I'm uninhibited, a master, take it with a grain of salt.

I am the hottest porn star ever - I'm the biggest of them all,
And I really can't believe that I used to be so small.

I'm irresistible, love 3-ways - but not this week I fear,
because my mailbox is full (ha!) the line forms at the rear.

I don't do clubs and bars - that's killing time - I never find a match.
I'd rather stay online - from dusk till dawn - to see what I can catch

Bi bi bi bisexual - never held that much appeal,
Because I never keep it up when I hear sopranos squeal.

Let's verify the data: I'm beautiful, I'm sexy, wild and hot I'm also buffer and kinky - so give me your best shot

My dick gets longer - by the minute - check out my gallery Oh,
These profiles are the best - It's like cosmetic surgery.

When I set "safer sex" to "always" - I can always change it back.
If he's a drop dead gorgeous slut - I'll be glad to cut some slack.

I never go out - it's so strenuous ¬ I'd rather troll the net,
And when the guys read my stats, well they don't play hard to get.

It's muscles only, with XL and younger you'll agree,
And when he knocks upon my door you'll see he's just like you and me!

czwartek, 7 stycznia 2010

Kocia natura

17 stycznia 2010 Kropa no more
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.
Minione dni tygodnia spędziłem z kolegą. Niektóre cooleżanki dziwią się, że spędzam z tym kolegą czas. Ja też się dziwię, a sam zainteresowany jest nie mniej zdziwiony. I w ten sposób zdziwieni są wszyscy.
Gejowski uważa, że jestem wampirem. Wysysam napotkanych ludzi i porzucam. Oczywiście robi mi tylko gębę, a nie patrzy głębiej. Porównałbym się raczej do kota.
Wystarczy odpowiednia ilość ciepła, by mnie przyciągnąć. Pójdę za tym i przycupnę. Ogrzeję się, nasycę, pomruczę, dam pogłaskać i poocieram się. Nadal jednak umiłowanie swobody we mnie pozostanie. Nie będę wykastrowanym, utytym sierściuchem leżącym na kanapie cały dzień. Oswojony - wrócę, odegnany - odejdę bez żalu. Czasem pokażę pazurki, podrapię nawet boleśnie. Odezwą się dzicy przodkowie. Czy rzuca się kamieniem w kota, który podrapał rękę? Niestety, niektórzy tak mają. Pamiętam wszystkie kolana na których drzemałem. I te bliskie, i te odległe, te nerwowo drżące, i te spokojne, wszystkie. Czy kot tylko bierze? Ależ nie! Potrafi oddać całe ciepło, jakie dostał. Robi to chętnie. Czy można go mieć tylko dla siebie? Można, ale łatwe to nie jest.

środa, 6 stycznia 2010

Przytulaki trzy i pół

17 stycznia 2010 Kropa no more
Obecność obowiązkowa. Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.

W minioną sobotę wylądowałem w Narraganset. A wróciłem do domu w niedzielę koło 4 rano. Muzyka jest nadal do kitu, ale wypity alkohol pomógł i tańczyłem prawie cały czas. Szczególnie, że było z kim. Na sali było trzech potencjalnych przytulaków.

Przytulak Pierwszy był ładnie zbudowany i pięknie się uśmiechający. A kiedy ruszył na parkiet okazało się, że również świetnie tańczy. Niestety cały czas był z obstawą i trochę za mało popatrywał po sali, by dostrzec uwielbienie w moich oczach. Cel namierzony, następnym razem może uda się ustrzelić.

Przytulak Drugi jest nieco mniejszą (tylko 5 cm mniejszą), ale bardziej rozbudowaną wersją Piszczela. Trudno, żebym nie zwrócił na niego uwagi. Tańczył fantastycznie, widok jego kocich ruchów przykuwał mój wzrok. Ten z kolei, z bliżej nieznanych powodów, otoczony był cyckami. Angażowały go straszliwie. Czy dziewczyny nie wiedzą, że jak chłopak idzie z nimi do klubu gdzie są geje (nie mylić z "gejowskim"), to ma też ochotę potańczyć ze swoimi?! Cudownym przypadkiem oddalił się od swych psiapsiółek. Wspólnie z nieocenionym Metką rzuciliśmy się na niego. Pod pretekstem zrobienia zdjęcia jego telefonem, zdjęcia na którym jestem w jego objęciach, udało się zdobyć jego numer. Potem zniknął, ale szanse na ponowne spotkanie nadal są.

Przytulak Trzeci siedział sobie sam niewinnie na kanapie, z daleka obserwując parkiet i popijając soczki. Metka - no co za flirciarz z niego - bez pardonu siadł obok ściągając mnie i Gwiazdę. Rozmowa potoczyła się szybko i wszyscy wylądowaliśmy na parkiecie. Tam Przytulak erotyzował mnie już mniej niewinnie w tańcu o kroku "udo w udo". Nie trzeba mówić, czym to ocieranie się dla mnie skończyło, a jak czułem, również dla niego. Gdyby to potrwało dłużej, moja niewinność byłaby bardzo zagrożona. Nie tylko wymieniliśmy numery telefonów, Przytulak odwiózł mnie do domu. Klasa!!!

W Narra zjawił się tłum znajomych plus znajomi znajomych, dzięki czemu można było poczuć się, jak na sporej prywatnej imprezie. Był też DzZD. Myślałem, że padnę z wrażenia, jak go zobaczyłem. Na innej imprezie kilka miesięcy temu ganialiśmy za sobą szukając prywatności. Nie udało się. Tym razem również nie. Chłopak DzZd, jak tylko mnie zobaczył, przykuł go do siebie. Widocznie nie chciało mu się biegać za nami, jak na tej poprzedniej imprezie - sknera!

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Kropa no more

Obwody głosowania Chuj w czapce nie wywiesił obwieszczeń i ludzie nie wiedzą, gdzie głosować.

Ostatnio jedna z cooleżanek, taka bardziej muskularna i włochem gęstym pokryta, okazała się być fanką najsubtelniejszego "Chuja W Czapce". Cooleżanka jest pod wrażeniem osiągnięć tego "Wielbiciela Podróży Zagranicznych". Sama wprawdzie wiele nie bywała po świecie, ale niezłomnie wierzy, że "Podróżnik" też niczego lepszego nie zobaczył.

Buduje ją obraz rozkopanego miasta, bo ma czas na manicure, gdy stoi w korkach.

Cooleżance ostatnio libido spadło i dlatego woli procesje eucharystyczne zamiast rozbuchanej seksualnie Parady Techno. Miłuje ten "Wzór Demokracji" za wsparcie mniejszości; ten "Wielbiciel Piłsudskiego" zarządził głosowanie uliczne pt. "Czy łodzianie chcą Parady Techno?", osobiście agitował po miejscach kultu, by upewnić się, że mniejszość łodzian parady chcieć nie będzie i "demokratycznie" olał głos większości.

Cooleżanka nie chce w Łodzi, podobnie jak "pRezydent PiSu", muskularnych piłkarzy w 2012 roku, żeby nie robili jej konkurencji. Czas tego "Umacniacza Zabobonów" poświęcony na ustanowienie idiotycznego święta uważa za spędzony z korzyścią dla mieszkańców Łodzi. Cieszy ją też, że mieszkańcy Łodzi są z tego powodu nazywani w Polsce katozaściankiem.

Ceni sobie estetykę fontanny na placu Dąbrowskiego za 16 milionów (tylko osoby wyjątkowo nieprzychylne widzą w tej fontannie szkaradztwo, bo drogiej cooleżanki zmysł estetyczny fontanna akurat rozpala). Cooleżanka najmuje dwuizbowy apartament dlatego nie widzi niczego złego w tym, że mieszkań socjalnych "Wielki Budowniczy" wybudował tylko za 400 tysięcy złotych. Zachwyca ją też idealna proporcja wydatków na fontannę i mieszkania socjalne. Do dziś podziela smutek "Wąsacza", że fabryka Poznańskiego nie jest romantyczną ruiną w centrum miasta, pocieszając się, że pozostałe ruiny są nadal nietknięte.
O Teatrze Nowym cooleżanka a owszem słyszała, choć jej tam jeszcze nikt nie widział, ale wreszcie będzie tam mogła chodzić oglądać skoczne kabareciki dzięki ruchom kadrowym swojego idola.
Do finansów cooleżanka nigdy głowy nie miała, więc wielkość zadłużenia miasta w stosunku do liczby mieszkańców niewiele jej mówi i na pewno nie potraktuje tego jako argumentu za czymkolwiek.
100 tysięcy łodzian wsparło podpisami pomysł referendum, ale cooleżanka okazała się być indywidualistką i z cooleżeństwa chce się wyindywidualizować sugerując, że te 100 tysięcy ludzi, w tym pozostałe cooleżanki, jednak się myli.
Z ostatniej chwili: partyjka o nazwie ŁPO, z której "Wielki Demokrata" się wywodzi, wykupiła w łódzkiej TV spot zachęcający do absencji w czasie referendum. Tu nie tylko o strach przed społeczną weryfikacją chodzi, to zapierający dech w piersiach sposób myślenia o demokracji. Ale to cooleżankę jebie, bo ważniejsze jest dla niej, czy wystarczająco bosko wygląda.
17 stycznia cooleżanka z niezmąconą niczym pewnością zostawi swojego ptaszka w urnie. Pozostałe cooleżanki mają jednak duże wątpliwości, czy cooleżanka wie, co z ptaszkiem czyni.

Znowu bez przytulania

Oddaliłem się od kolegi, żeby dziś Gejowskiemu pomóc ... i co w zamian dostałem? Nic, nawet przytulić mnie nie chciał.

Dziś o 20:00, zjadliwa notka o jednej z cooleżanek. Cooleżanka jest uprzedzona, więc można liczyć na rewanż.

sobota, 2 stycznia 2010

Sylwestrowo

Domówka sylwestrowa u Ego i Raanda była miła i sympatyczna. Zaczęła się z hukiem od zalania drinkiem Raandowego laptopa, co nie wprawiło go w szampański nastrój. Szczęśliwie następnego dnia laptop ożył, mimo że zmartwychwstanie przypada na inny okres. Miało być sporo ludzi, których nie znam, ale jednak większość znałem. Nie wiem, jakie feromony wydzielałem, ale najpierw odbiło Raandowi i chciał mnie gwałcić niemal publicznie, a potem jeszcze jednemu gościowi odbiło podobnie. Pozostali zapewne z trudem się powstrzymywali ;) Mam też ładne zdjęcie, na którym Lucy ssie mi sutka - poczułem się jak Matka Polka. Udało mi się pogmerać w futerku Marcysi i poprzytulać do Sylwii. Niestety nie zatańczyłem z Ego, za to Metka jakieś straszne figury ze mną wyczyniał. aRRo był z przyległością więc nie wypadało z nim grzeszyć, ale popodziwiałem jego garnitur. Pozostali jakoś mi nie zapadli w pamięć.
Metka i Gwiazda zabrali mnie z tego gniazda rozpusty, ale i tak wylądowałem w innym łóżku, niż to było planowane. Nie sam rzecz jasna.

Kaca nie miałem, choć 14 godzin po imprezie wydychałem 0,1 czegoś - nie przeszkodziło mi to w jeździe samochodem nic a nic. Jednak pod wieczór padłem z wyczerpania.
Wybudził mnie Blondie i zaproponował wyjście na miasto. Już wie, jak mnie wyciągnąć, bo zaznaczył, że Hiszpan też będzie. Transport zapewniła Coca-cola. W Garnku tańczyłem z Blondie, którego upodobanie do disco-polo nieco mnie zaskoczyło. Do Hiszpana jak zwykle się kleiłem, a z Coca-colą rozmawiałem. Wygnali nas z lokalu o 2 w nocy rozprowadzając po podłodze maź jebiącą (inne słowo nie byłoby adekwatne) lizolem. Tanecznym, acz nieco rozchwianym krokiem - ja przyklejony do Hiszpana - poszliśmy żreć do Gyrosa, Ramzesa, czy jak mu tam. W trakcie posiłku najchętniej karmiłbym Hiszpana dzióbek w dzióbek, co nie uszło uwadze zalegających tam ABSów. Jednak tipsiary żegnały nas czule, by nie powiedzieć wylewnie. I hops do łóżka - sam.