Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 grudnia 2012

Z pamiętnika młodej lekarki

Pamięć peselowa

Ostatnio w telewizji pewien pan wyglądający młodo, ale bez przesady, powiedział, że nie pamięta stanu wojennego, ale czytał o nim.

Skoro nie pamięta stanu wojennego, to pewno nie słyszał też o programie radiowej trójki "60 minut na godzinę", w którym leciało "Z pamiętnika młodej lekarki", ani nawet o "Powtórce z rozrywki", w której felietono-skecze Ewy Szumańskiej były powtarzane.

I najwyraźniej większość zaglądających na mój blog w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że przed ich narodzinami świat też istniał. Stąd takie totalne niezrozumienie mojej notki "1 grudnia Światowy Dzień Walki z AIDS".

Czy humor z tamtych czasów już przebrzmiał? Moim zdaniem nie. Na pewno jednak trzeba się nań otworzyć i niestety znać odniesienia. Bez tego, to jak rozmowa ze ślepym o kolorach.

Wypada więc zapytać was moi drodzy, ile właściwie macie lat?! Proszę podajcie przedział lat w jakim się urodziliście.


SONDA
Ustaw się w przedziale wiekowym

urodzony przed 1972
urodzony między 1972 - 1980
urodzony między 1981 - 1990
urodzony między 1991 - 2000
urodzony po 2000

9 grudnia 2012, godz. 00:05: Chwilowo 17 osób ujawniło z jakiego są przedziału wiekowego.

35% jest w wieku 40+
29% jest w wieku między 32, a 40
29% jest w wieku między 22, a 31
6%   jest w wieku między 12, a 21
0%   ma poniżej 12 lat

Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, ale za to przyjemnie. Fajnie, że zaglądają do mnie głównie starsi i nie jestem jakimś tam "kominkiem". Co znajdują młodsi? Pewno nie to, czego szukali. Ale sonda nadal zbiera dane więc zobaczymy, jak wyglądają proporcje.

9 grudnia 2012, godz. 18:00 Czas mija, proporcje się zmieniają.

22% jest w wieku 40+
48% jest w wieku między 32, a 40
19% jest w wieku między 22, a 31
11% jest w wieku między 12, a 21
0%   ma poniżej 12 lat

Teraz dominują trzydziestolatkowie, a osoby 32+ to blisko 2/3 odwiedzających. Ta ostatnia grupa powinna słyszeć o "60 minut na godzinę", "Powtórce z rozrywki" i "Z pamiętnika młodej lekarki".

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Metka oburzona

Dołóż swoją torebkę i Ty...

[akapity: Teresa]
A skąd ten jad, darling? Po pierwsze - nigdzie nie napisałem, że Cyrankiewicz był bohaterem. Napisałem tylko, że jego biografia była złożona i były tam tak elementy ohydy, jak i autentycznego bohaterstwa. Przede wszystkim zaś, Cyrankiewicz to przykład bardzo interesującej biografii, w której splotły się różne wątki i pokazywanie go jako człowieka wyłącznie "ohydnego" jest niedopuszczalnym uproszczeniem. 

To samo zresztą dotyczy i innych postaci, które wspomniałaś. Skąd wiesz, co powodowało Gomułką? Widzisz go przez pryzmat Marca, a przecież był i Październik i odsiadka w stalinowskim pierdlu. Może wysiadając z tramwaju "niepodległość" na przystanku "państwo satelickie" Gomułka był świeżo po rozmowie z Chruszczowem, który dał mu do zrozumienia, że - jak Kaczyński po latach - zechce zrobić w Warszawie drugi Budapeszt? Nie wiesz tego Ty i nie wiem tego ja, więc skąd ta jednoznaczność ocen? Moczar? A może kierował nim - chory, zmutowany i nieakceptowalny dla nas, ale jednak w jego własnym chorym świecie autentyczny - patriotyzm? W końcu to były partyzant. Skąd wiemy, że to była postać wyłącznie "ohydna"? 

Po drugie - nie rozliczaj mnie za domniemane pisanie w "Trybunie Ludu", bo to jest wyłącznie śmieszne. Musieliby zatrudniać nieletnich, żebym się załapał na obsranie własnego nazwiska publikacjami w tej gazecie. Nie wiesz, co bym robił PRL, tak jak i ja tego nie wiem. Wiem natomiast, że byli ludzie, którzy w tych czasach żyli i nie byli ani czarni, ani biali. Do nich należał też wspomniany przez Ciebie Cyrankiewicz. Do nich należał także wspomniany przeze mnie dziennikarz (a właściwie dziennikarka). Do nich wreszcie należałaś i Ty darling - nie latałaś wszak z ulotkami głoszącymi prawdę o Katyniu, chociaż Twój wiek już Ci na to wtedy pozwalał :). Z jakich powodów?

Zauważ, że ja - inaczej niż Ty - nikomu nie przyklejam etykietki "ohydny" albo "cudowny", bo uważam, że w każdym jest trochę ohydy i trochę cudowności. Życie to nie amerykański western. Ironia sytuacji polega na tym, że Ty, powtarzająca tezy jednopłaszczyznowej i monochromatycznej IPNowskiej propagandy oskarżasz mnie, że gdybym żył w PRL, to bym pisał w "Trybunie Ludu". Nie sądzę. To wszak nie ja podchodzę bezkrytycznie do "jedynie słusznej" wizji polskiej historii. Uwagi o naiwności i zaciemniani obrazu puszczam mimo uszu, kładąc je na karb wstrząsu po śmierci Violetty Villas. Zapewne to przeżycie powoduje, że w sposób zupełnie nieoczekiwany (jak na Ciebie) dałaś się ponieść emocjom i zamiast poprowadzić polemikę, zbluzgałaś mnie publicznie. Wybaczam Ci to, kuffana, po chrześcijańsku. 

I ostatnia kwestia. Film Krauzego jest patriotyczną ramotą. Porównaj sobie to "dzieło" z "Lektorem". Film pokazujący złożoność osobowości i doświadczeń hitlerowskiej zbrodniarki. Była tylko zła? Młody chłopak, który miał z nią romans i czytał jej największe dzieła światowej literatury pewnie miał inne zdanie. 

Namawiam Cię kuffana, do nasycania notek mniejszą dawką emocji, a większą intelektualną głębią. Całuję Cię w samo serce.

sobota, 21 stycznia 2012

Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł, Antoni Krauze

Zaciskają się pięści

Ta drwina związana z terminem premiery filmu zabolała:

fot. sadistic.pl

Z dużym opóźnieniem obejrzeliśmy z Jakisiem ten film. I szkoda, i dobrze. Ja mam świeże porównanie z “W ciemności” Agnieszki Holland, który wypada jeszcze bladziej.

Dla mnie samego wydarzenia z 1970 roku to historia prawie nieznana.  Film miał dla mnie znaczenie edukacyjne, a i w warstwie filmowej jest dobry. Obaj z Jakisiem patrzyliśmy na kostiumy i scenografie, które znamy z autopsji. Byliśmy nawet w stanie wyłapać błędy (bloki z fabryk domów z pierwszych scen filmu zaczęły powstawać kilka lat po 1970 roku, widać wstawione okna plastikowe, których wtedy jako żywo nie było).

Punktem wyjścia opowieści jest życie Brunona Drywy (Michał Kowalski), jego rodziny i znajomych. Zwykły szary obywatel niezaangażowany w ferment społeczny jaki powstał, a nawet całkiem go nieświadom, staje się ofiarą. Ofiarą zwykłą, niewnoszącą, przypadkową, a przez to tym bardziej dramatyczną. Film cierpi na podarte i niedokończone wątki, ale dzięki temu rośnie jego dramaturgia, a fabularnie uwypuklony jest chaos i brak jasnej oceny sytuacji wszystkich bohaterów. Przy dwóch ckliwych, ale życiowych scenach obaj z Jakisiem musieliśmy ocierać łzy.

Bardzo mi się podobało, że dla scen z życia zwykłych ludzi dobrani aktorzy nie są znani z seriali, dzięki czemu nie widać zbanalizowanych i oklepanych twarzy. Dla odmiany przedstawiciele “władzy” to aktorzy starsi, bardzo znani, ale też nie wyświechtani serialowym dorobkiewiczostwem.

Nie pasowały mi sceny z dyskusji członków “władzy”. Pokazują one cynizm “władzy”, jednak przez to są nazbyt dydaktyczne. Z Jakisiem przypominaliśmy sobie nazwiska tych ludzi, nigdy nie osądzonych za swoje zbrodnie. Młodszym nazwiska Gomułka, Kliszko, Moczar, Olszowski, Tejchma, Cyrankiewicz niewiele mówią. To też nie moje czasy, ale gdy słyszę te ohydne nazwiska zaciskają mi się pięści.

Nie widziałeś? Zobacz koniecznie.

sobota, 18 czerwca 2011

Ziolo Stalina

Wcale nie o rolnictwie

Ja już nudny z tym rolnictwem jestem, wiem, ale blog musi żyć tym czym ja żyję; jak będę żył z nierządu, to oczywiście od razu ciekawiej się zrobi.
Poza Internetem znalazłem też źródło drukowane o ziołach. I to biały kruk, bo publikacja jest z 1956 roku i ma dziś 55 lat.
Uprawa i zbiór ziół Jako źródło informacji książka okazała się słaba, bo opowiada raczej o przemysłowych formach uprawy ziół, niż przydomowych (ta socjalistyczna gigantomania!). Ale znalazłem tam mapki, które już wyszły z obiegu. Kto jeszcze pamięta, że Katowice przez krótki czas nosiły nazwę Stalinogród? Metka zapewne tu doda, że pamiętam nie tylko to, ale nawet jeden z rysunków z Lascaux jest mi przypisywany ;)
Stalinogród

Jest też ciekawa lista roślin i pozyskiwanych z nich alkaloidów. Niestety nie podano ich zastosowania. Wymienione zostały sporysz (o ile wiem używany do spędzania niechcianego płodu; konkretnie zdaje się chodzi o grzyb rosnący na tej roslinie), ciemiężyca biała, zimowit jesienny, tojad mocny (zdaje sie trujący), mak lekarski (morfina), glistnik jaskółcze ziele, szczwół plamisty, blekot pospolity (nazwa podsuwa skojarzenie jak działa), pokrzyk, bieluń, lulek (atropina), tytoń (nikotyna), machorka (nornikotyna).

A Rosja pietruszkę na listę roślin narkotycznych wpisuje!

I jeszcze poznałem słowa osmykować, redlina i mierzwa. Znacie? Fioletowy znał słowo redlina.