Metka ujada
Metka Boska pisze w komentarzu do poprzedniej notki:
(…) Teraz jeszcze Platforma robi z Was idiotów, kupując na 5 miesięcy przed wyborami za stołek Arłukowicza, który ma się zająć "środowiskami wykluczonymi", jak nas wdzięcznie nazwał ich rząd. Azazel rzyga na tym blogu na rekację i tępotę, a sam ją umacniał, agitując za Platformą. Macie, cooleżanki, co chciałyście. Pogratulujcie sobie, albo nawet same siebie "obrzygajcie" (stosując poetykę Azazela). Czym dłużej będzie w tym kraju rządzić prawica (PO albo PiS, wszystko jedno), tym dłużej trwać będzie polskie dochodzenie do normalności.
Co naszej koffanej Meci odbiło, to nie wiem. A już szczególnie czemu się na Azazela zawzięła?! Azazel odpisał stosując swoją poetykę… swoją, bo grzeczną i sympatyczną. Ja bym nie poprzestał na „oj, nieładnie”.
Metko, nie baw się w IPN i nie wypominaj mi zamierzchłej przeszłości. Wszak ponad pół roku temu zmieniłem poglądy w stronę znacznie Ci bliższą. Zapomniałeś już, jak się cieszyłeś? A Ty mnie jeszcze podgryzasz po łydkach... Nieładnie, oj, nieładnie :]
A ja dziś w telewizji widziałem Anitę Błochowiak (SLD). Nawet rozsądnie brzmiała na tle Elżbiety Jakubiak (PJN) i Arkadiusza Mularczyka (PiSda) do chwili, gdy nadmieniła, że polityka już jej nie interesuje i chce się zająć tylko finansami (publicznymi). No mało żylaki odbytu mi nie wyskoczyły. Posłanka, której polityka nie interesuje, a to ci dopiero. To może niech wróci do domu i zajmie się czymś bardziej dla siebie frapującym. Szczególnie, że to ona zasłynęła bystrą uwagą, że czerwone skarpetki noszą „pedały też!” i jest rekordzistką w sejmowych nieobecnościach.
Przypominam Metce, że to również dzięki mojemu głosowi SLD wszedł do parlamentu. A że później wybrałem Zdanowską, to nie znaczy, że można na mnie rzygać bez końca. Do błędu się przyznałem i nawet przepraszałem. To rzyganie jest jak dziecinne przedrzeźnianie. Tylko drażni zamiast przekonywać. Mam nadzieję, że przeprosisz Azazela.
Meciu, ja chciałbym głosować na lewicę zawsze i wszędzie, ale mam opory, gdy jest to lewica o twarzy Anity Błochowiak, czy bezideowo-nudnego Grzegorza Napieralskiego.
PS. Nie pisałem, bo blogger jakieś problemy przeżywał i nie było dostępu.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Azazel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Azazel. Pokaż wszystkie posty
piątek, 13 maja 2011
czwartek, 24 lutego 2011
Zdanowska, Tomaszewski, szkoły i dziury
P O
ieprzyć bywateli
Prasa doniosła ostatnio, że prezesem spółki miejskiej ZWiK została niejaka Włodzia Tomaseska, czyli "znany i lubiany" w naszym środowisku Włodzimierz Tomaszewski. Zadecydowała o tym pani zdanowska, którą licznie tu obecne koleżanki zechciały wesprzeć swoimi głosami w wyborach.
Z wydarzeń ostatnich dni - pani zdanowska zadecydowała również o tzw. "oszczędnościach" na edukacji. Chodzi o zamknięcie części łódzkich szkół, bo są "nierentowne" i uczy się w nich za mało dzieci, a najrentowniejsze są takie szkoły, gdzie w klasach jest po 40 uczniów, więc te mniejsze trzeba zamknąć. Jest to ewidentna "oszczędność", gdyż wydawanie pieniędzy na edukację czy naukę jest, jak wiemy, zbędne.
Azazelowi, danielowi, Jakisiowi, Teresie i Gejowskiemu gratuluję dokonanych wyborów :)
Jednocześnie uprzejmie zawiadamiam, że od wyborów upłynęły już prawie 3 miesiące, a w łódzkich ulicach nadal są dziury. Zapraszam np. na ulicę Wieniawskiego celem potwierdzenia powyższego.
Zaiste - głosowanie na Partię "Pieprzyć Obywateli" było świetnym wyborem. Gratuluję cooleżankom takiego wyboru.
autor: Metka Boska
[tytuły: Teresa]
ieprzyć bywateli
Prasa doniosła ostatnio, że prezesem spółki miejskiej ZWiK została niejaka Włodzia Tomaseska, czyli "znany i lubiany" w naszym środowisku Włodzimierz Tomaszewski. Zadecydowała o tym pani zdanowska, którą licznie tu obecne koleżanki zechciały wesprzeć swoimi głosami w wyborach.
Z wydarzeń ostatnich dni - pani zdanowska zadecydowała również o tzw. "oszczędnościach" na edukacji. Chodzi o zamknięcie części łódzkich szkół, bo są "nierentowne" i uczy się w nich za mało dzieci, a najrentowniejsze są takie szkoły, gdzie w klasach jest po 40 uczniów, więc te mniejsze trzeba zamknąć. Jest to ewidentna "oszczędność", gdyż wydawanie pieniędzy na edukację czy naukę jest, jak wiemy, zbędne.
Azazelowi, danielowi, Jakisiowi, Teresie i Gejowskiemu gratuluję dokonanych wyborów :)
Jednocześnie uprzejmie zawiadamiam, że od wyborów upłynęły już prawie 3 miesiące, a w łódzkich ulicach nadal są dziury. Zapraszam np. na ulicę Wieniawskiego celem potwierdzenia powyższego.
Zaiste - głosowanie na Partię "Pieprzyć Obywateli" było świetnym wyborem. Gratuluję cooleżankom takiego wyboru.
autor: Metka Boska
[tytuły: Teresa]
wtorek, 11 stycznia 2011
Licytacja homoksiążek
Homolicytacja
Nie spodziewałem się takiego oddźwięku dla mojej propozycji z książkami, aż licytacja się zrobiła. Zadeklarowałem sprzedaż po 10 złotych od sztuki. Wojtek zaproponował, że weźmie 7 pierwszych pozycji za tę cenę. Azazel zaproponował barter "Kochanek czerwonej gwiazdy" z dedykacją za "Klub koryncki" i dobiliśmy targu. Sven jest zainteresowany trzema książkami Pankowskiego, ale cen nie zadeklarował - czekam na propozycje. Jakisia interesuje Gide i Stryjkowski, ale da tylko po 10zł. Metka deklaruje, że weźmie wszystko (w tym momencie nie dotyczy to "Klubu korynckiego") po 15 złotych plus przystojny tragarz. I na to wszystko jeszcze Gejowski rzuca, że książek James Baldwin "Inny kraj" 1998, Krystyna Ruta-Rutkowska "Polak w dwuznacznych sytuacjach", Kenneth J. Dover "Homoseksualizm grecki", Antoni Romanowicz "Nie znany świat" nie wolno mi sprzedać po cenach niższych niż rynkowe. Pewno jakbym mu je dał, to nie byłby taki pryncypialny. Sam swoich cen nie podał.
Efekt ekonomiczny jest taki, że na razie wygrywa ze swoją ofertą Metka deklarując 15zł za każdą z 18 poniższych pozycji (odliczam „Klub…”), czyli 270zł. To więcej niż suma odnalezionych cen, dobry deal i wierzę, że nabywca, który tymi książkami się nacieszy.
Może Metka da się uprosić i zgodzi się na odstąpienie 3 książek Pankowskiego Svenowi, który jest nimi chyba żywo zainteresowany, a Jakisiowi Gide’a i Stryjkowskiego – aktualna cena 15zł za sztukę.
Tylko żeby się nie okazało, że to wszystko to tylko deklaracje!
1. Oscar Wilde Teleny 1992 (30zł)
2. Gore Vidal Nie oglądaj się w stronę Sodomy 1990 (8zł)
3. James Baldwin Mój Giovanni 1991 (8zł)
4. James Baldwin Gdyby ulica Beale umiała mówić 1977 (2zł)
5. James Baldwin Inny kraj 1998 (18zł)
6. Marian Pankowski Putto 1994 (40zł)
7. Marian Pankowski Z Auszwicu do Belsen 2000
8. Krystyna Ruta-Rutkowska Polak w dwuznacznych sytuacjach (rozmowa z Marianem Pankowskim) 2000
9. Alan Holinghurst Klub koryncki 1993 (40zł)
10. Kenneth J. Dover Homoseksualizm grecki 2004 (40zł)
11. Antoni Romanowicz Nie znany świat 1992
12. Edmund White Zuch 1998 (25zł)
13. Julian Stryjkowski Milczenie 1993
14. Andre Gide Lochy Watykanu 1985 (4zł)
15. Krzysztof Boczkowski Homoseksualizm 1988 (16zł)
16. Edwin Flatto Superpotencja w każdym wieku 1995 (3zł)
17. Juz Aleszkowski Uwaga orgazm! 2001
18. Barbara de Angelis Czy znasz sekrety mężczyzn? 1994 (1zł)
19. Andrzej Haegenbarth Wielka miłość i dewiacje 1990 (4zł)
Nie spodziewałem się takiego oddźwięku dla mojej propozycji z książkami, aż licytacja się zrobiła. Zadeklarowałem sprzedaż po 10 złotych od sztuki. Wojtek zaproponował, że weźmie 7 pierwszych pozycji za tę cenę. Azazel zaproponował barter "Kochanek czerwonej gwiazdy" z dedykacją za "Klub koryncki" i dobiliśmy targu. Sven jest zainteresowany trzema książkami Pankowskiego, ale cen nie zadeklarował - czekam na propozycje. Jakisia interesuje Gide i Stryjkowski, ale da tylko po 10zł. Metka deklaruje, że weźmie wszystko (w tym momencie nie dotyczy to "Klubu korynckiego") po 15 złotych plus przystojny tragarz. I na to wszystko jeszcze Gejowski rzuca, że książek James Baldwin "Inny kraj" 1998, Krystyna Ruta-Rutkowska "Polak w dwuznacznych sytuacjach", Kenneth J. Dover "Homoseksualizm grecki", Antoni Romanowicz "Nie znany świat" nie wolno mi sprzedać po cenach niższych niż rynkowe. Pewno jakbym mu je dał, to nie byłby taki pryncypialny. Sam swoich cen nie podał.
Efekt ekonomiczny jest taki, że na razie wygrywa ze swoją ofertą Metka deklarując 15zł za każdą z 18 poniższych pozycji (odliczam „Klub…”), czyli 270zł. To więcej niż suma odnalezionych cen, dobry deal i wierzę, że nabywca, który tymi książkami się nacieszy.
Może Metka da się uprosić i zgodzi się na odstąpienie 3 książek Pankowskiego Svenowi, który jest nimi chyba żywo zainteresowany, a Jakisiowi Gide’a i Stryjkowskiego – aktualna cena 15zł za sztukę.
Tylko żeby się nie okazało, że to wszystko to tylko deklaracje!
1. Oscar Wilde Teleny 1992 (30zł)
2. Gore Vidal Nie oglądaj się w stronę Sodomy 1990 (8zł)
3. James Baldwin Mój Giovanni 1991 (8zł)
4. James Baldwin Gdyby ulica Beale umiała mówić 1977 (2zł)
5. James Baldwin Inny kraj 1998 (18zł)
6. Marian Pankowski Putto 1994 (40zł)
7. Marian Pankowski Z Auszwicu do Belsen 2000
8. Krystyna Ruta-Rutkowska Polak w dwuznacznych sytuacjach (rozmowa z Marianem Pankowskim) 2000
9. Alan Holinghurst Klub koryncki 1993 (40zł)
10. Kenneth J. Dover Homoseksualizm grecki 2004 (40zł)
11. Antoni Romanowicz Nie znany świat 1992
12. Edmund White Zuch 1998 (25zł)
13. Julian Stryjkowski Milczenie 1993
14. Andre Gide Lochy Watykanu 1985 (4zł)
15. Krzysztof Boczkowski Homoseksualizm 1988 (16zł)
16. Edwin Flatto Superpotencja w każdym wieku 1995 (3zł)
17. Juz Aleszkowski Uwaga orgazm! 2001
18. Barbara de Angelis Czy znasz sekrety mężczyzn? 1994 (1zł)
19. Andrzej Haegenbarth Wielka miłość i dewiacje 1990 (4zł)
piątek, 2 lipca 2010
Wybory prezydenckie 2010 po raz ostatni
Wszyscy blogerzy i ich komentatorzy mają jakieś pomysły na to kogo wybrać. Ja z przyczyn czysto technicznych mogę nie mieć okazji głosować. Ale jeśli się uda, to wiem, co zrobię.
Abiekt zacytował Tomasza Raczka "Jeśli czujecie się członkami społeczności LGBT i kwestia praw społecznych dla gejów i lesbijek jest dla was ważna – nie głosujcie w ogóle."
Cytuje też inne głosy Graff, Środa "Dziś w Polsce rachunek jest prosty: jeśli nie zagłosujesz na Komorowskiego, to popierasz Kaczyńskiego. Jeśli nie pójdziesz na te wybory, to popierasz Kaczyńskiego. Jeśli skreślisz obu, to popierasz Kaczyńskiego. A zatem głosujmy na Bronisława Komorowskiego." Abiekt nie zgadza się z takim postawieniem sprawy.
Gejowski dostał histerii. Ale w komentarzu do własnej notki napisał bardzo rozsądnie "... prezydent Komorowski GWARANTUJE, że do koalicji PO-SLD NIGDY nie dojdzie, gdyż nie będzie Tuskowi do niczego potrzebna." Tym samym już złożone przez SLD projekty ustaw o związkach partnerskich nigdy z szafy się nie wydostaną. To chcemy tych ustaw, czy nie?
Hyakinthos cytuje list Krystiana Legierskiego do Bronisława Komorowskiego. Najbardziej podoba mi się fragment "W tej sytuacji ja nie widzę potrzeby oddawania głosu na Pana, Panie Bronisławie Komorowski. Argument, że Kaczyński jako prezydent będzie dla Polski dramatem jest dla mnie wydumany - tak, jak dla Pana problemy gejów i lesbijek - bo przeżyłem Lecha jako prezydenta, przeżyłem Jarosława jako premiera, przeżyję go więc też jako prezydenta. Naprawdę Panie Marszałku, przaśna gęba Jarosława wystawiona przez Pana jako straszak nie jest dla mnie wystarczającym argumentem, żeby na Pana zagłosować." I jak rozumiem podpisał się pod tym listem.
Xell w notce "Tak bardzo chciałbym, żeby to nie był mój problem" wali prosto z mostu "To nie są moi kandydaci. Żaden z nich nie dostanie mojego głosu."
Niezła zbieżność poglądów! A mówią, że gdzie ciotki dwie tam trzy opinie ;)
Głosowanie na Kaczyńskiego, to czysta głupota i zgadzam się z Azazelem, że głosujących na niego powinno się omijać szerokim łukiem.
Niewzięcie udziału w głosowaniu lub oddanie głosu nieważnego teoretycznie wzmacniają pozycję Kaczyńskiego. Gadanie, że są jak oddanie głosu na Kaczyńskiego, to czysta kazuistyka. I to mało elegancka.
Nie ma więc kandydata, na którego moglibyśmy głosować.
Jeśli mi się uda, zamierzam iść do obwodu głosowania, pobrać kartę do głosowania i z nią wyjść. Nigdy dotąd nie miałem serca, żeby to zrobić, teraz jest ten moment. Innych zachęcam do tego samego, może to jedyna okazja. Jako alternatywę widzę też oddanie głosu nieważnego (byle nie oddawać karty w ogóle bez skreśleń) lub zignorowanie tych wyborów. Rzekłem.
Abiekt zacytował Tomasza Raczka "Jeśli czujecie się członkami społeczności LGBT i kwestia praw społecznych dla gejów i lesbijek jest dla was ważna – nie głosujcie w ogóle."
Cytuje też inne głosy Graff, Środa "Dziś w Polsce rachunek jest prosty: jeśli nie zagłosujesz na Komorowskiego, to popierasz Kaczyńskiego. Jeśli nie pójdziesz na te wybory, to popierasz Kaczyńskiego. Jeśli skreślisz obu, to popierasz Kaczyńskiego. A zatem głosujmy na Bronisława Komorowskiego." Abiekt nie zgadza się z takim postawieniem sprawy.
Gejowski dostał histerii. Ale w komentarzu do własnej notki napisał bardzo rozsądnie "... prezydent Komorowski GWARANTUJE, że do koalicji PO-SLD NIGDY nie dojdzie, gdyż nie będzie Tuskowi do niczego potrzebna." Tym samym już złożone przez SLD projekty ustaw o związkach partnerskich nigdy z szafy się nie wydostaną. To chcemy tych ustaw, czy nie?
Hyakinthos cytuje list Krystiana Legierskiego do Bronisława Komorowskiego. Najbardziej podoba mi się fragment "W tej sytuacji ja nie widzę potrzeby oddawania głosu na Pana, Panie Bronisławie Komorowski. Argument, że Kaczyński jako prezydent będzie dla Polski dramatem jest dla mnie wydumany - tak, jak dla Pana problemy gejów i lesbijek - bo przeżyłem Lecha jako prezydenta, przeżyłem Jarosława jako premiera, przeżyję go więc też jako prezydenta. Naprawdę Panie Marszałku, przaśna gęba Jarosława wystawiona przez Pana jako straszak nie jest dla mnie wystarczającym argumentem, żeby na Pana zagłosować." I jak rozumiem podpisał się pod tym listem.
Xell w notce "Tak bardzo chciałbym, żeby to nie był mój problem" wali prosto z mostu "To nie są moi kandydaci. Żaden z nich nie dostanie mojego głosu."
Niezła zbieżność poglądów! A mówią, że gdzie ciotki dwie tam trzy opinie ;)
Głosowanie na Kaczyńskiego, to czysta głupota i zgadzam się z Azazelem, że głosujących na niego powinno się omijać szerokim łukiem.
Niewzięcie udziału w głosowaniu lub oddanie głosu nieważnego teoretycznie wzmacniają pozycję Kaczyńskiego. Gadanie, że są jak oddanie głosu na Kaczyńskiego, to czysta kazuistyka. I to mało elegancka.
Nie ma więc kandydata, na którego moglibyśmy głosować.
Jeśli mi się uda, zamierzam iść do obwodu głosowania, pobrać kartę do głosowania i z nią wyjść. Nigdy dotąd nie miałem serca, żeby to zrobić, teraz jest ten moment. Innych zachęcam do tego samego, może to jedyna okazja. Jako alternatywę widzę też oddanie głosu nieważnego (byle nie oddawać karty w ogóle bez skreśleń) lub zignorowanie tych wyborów. Rzekłem.
czwartek, 4 lutego 2010
Niezaspokojeni
Na początek organizacyjnie. Zabawę z cytatami z bloga przeniosłem na strony dostępne w lewym panelu. Nadal czekam na Wasze oceny - dodawajcie w komentarzach do strony lub do notki, którą całą zabawę zainicjowałem.
Wy suki bure!!! Wyjechałem na parę dni mając ograniczony dostęp do bloga, co natychmiast wykorzystałyście jeżdżąc po mojej dupie. Czuję się jak po rimmingu papierem ściernym.
Taka Xelia wali mi "żenua" za rzekome powtórki, a sama najwyraźniej od 24 stycznia jest oszalała (sama tak napisała), bo nie pisze nic. Tego, że Gejowski już nie tylko nie pisze niczego nowego od 18 stycznia, ale wprowadził nowy typ blogowania polegający na usuwaniu notek, suka nie widzi. Prawiebrunet też poszedł na blogową emeryturę, co zaskakuje, bo jak go ostatnio widziałem, to wyglądał na rześką pięćdziesiątkę. Dobrze, że sam mogę jeszcze poczytać coś u Umywalki, czy Saber'a.
Metka Boska szydzi sobie z moich kulturalnych peregrynacji. Z zawiści oczywiście, bo jej kulturalne życie uległo atrofii. Krowa Morska vel Blondie domaga się notek a la Justyna. Ja nie mam takich talentów, żeby ciągle inaczej opisywać czynność sprowadzającą się do "buzi, buzi, wsunięcie, wysunięcie, buzi, buzi". Koffana, dawaj opisy swoich rżnięć, dodajmy niespełnionych, przedrukuję. Snajper wchodzi na mojego bloga, żeby czytać komentarze Metki Boskiej. Suka doceniłaby, że aby Metka Boska mogła coś skomentować, to najpierw ja muszę jej coś na pożarcie rzucić. Trudno żebym pisał notki i sam się komentował. Do tego Jakiś zaczął sobie ze mnie dworować tekstami o objętości epopei - pewno coś trenuje, choć Inwokacji wciąż nie zaliczył.
Jedynie Azazel docenił moją dobrą wolę i chęć zaspokojenia Was wszystkich (myślicie, że przypadkiem używam takich sformułowań? ;)
A teraz zabieram torebkę i mówię wszystkim Państwu dobranoc ;) W sobotę będę w Narra, całkiem incognito zresztą.
Wy suki bure!!! Wyjechałem na parę dni mając ograniczony dostęp do bloga, co natychmiast wykorzystałyście jeżdżąc po mojej dupie. Czuję się jak po rimmingu papierem ściernym.
Taka Xelia wali mi "żenua" za rzekome powtórki, a sama najwyraźniej od 24 stycznia jest oszalała (sama tak napisała), bo nie pisze nic. Tego, że Gejowski już nie tylko nie pisze niczego nowego od 18 stycznia, ale wprowadził nowy typ blogowania polegający na usuwaniu notek, suka nie widzi. Prawiebrunet też poszedł na blogową emeryturę, co zaskakuje, bo jak go ostatnio widziałem, to wyglądał na rześką pięćdziesiątkę. Dobrze, że sam mogę jeszcze poczytać coś u Umywalki, czy Saber'a.
Metka Boska szydzi sobie z moich kulturalnych peregrynacji. Z zawiści oczywiście, bo jej kulturalne życie uległo atrofii. Krowa Morska vel Blondie domaga się notek a la Justyna. Ja nie mam takich talentów, żeby ciągle inaczej opisywać czynność sprowadzającą się do "buzi, buzi, wsunięcie, wysunięcie, buzi, buzi". Koffana, dawaj opisy swoich rżnięć, dodajmy niespełnionych, przedrukuję. Snajper wchodzi na mojego bloga, żeby czytać komentarze Metki Boskiej. Suka doceniłaby, że aby Metka Boska mogła coś skomentować, to najpierw ja muszę jej coś na pożarcie rzucić. Trudno żebym pisał notki i sam się komentował. Do tego Jakiś zaczął sobie ze mnie dworować tekstami o objętości epopei - pewno coś trenuje, choć Inwokacji wciąż nie zaliczył.
Jedynie Azazel docenił moją dobrą wolę i chęć zaspokojenia Was wszystkich (myślicie, że przypadkiem używam takich sformułowań? ;)
A teraz zabieram torebkę i mówię wszystkim Państwu dobranoc ;) W sobotę będę w Narra, całkiem incognito zresztą.
czwartek, 24 grudnia 2009
Podsumowanie odwiedzin na blogu
Na mój blog trafiły osoby googlujące następującymi frazami:
Poszukiwania praktyczne:
"dojść do siebie po przepiciu" - co za niewypał, ja w ogóle nie miewam objawów przepicia, nic nie pomogę,
"sztuka konwersacji ze znajomymi" - pewne porady na pewno każdy znajdzie,
"wyjmowanie akumulatora", "jak wyjmowac akumulator z samochodu" - jestem pewny, że mój opis tej operacji jest wyczerpujący,
"mieszkanie odświętne" - tym tematem chyba dopiero się zajmę,
"blog tycia gruba" - efekt obgadywania mnie przez Gejowskiego, ale jego blog pojawia się dla tego hasła znaaacznie wyżej,
"jak radzic sobie z nieodwzajemniona miłość" - w tej dziedzinie zrobił się ze mnie specjalista, w obie strony zresztą,
"konto na obcasach" - zapewne wynik poszukiwań banku dla drag-queen,
"niekomfortowo" - no czasem zdarza mi się tak czuć, ale żeby od razu u mnie szukać ratunku, to przesada.
Poszukiwania kulturalne:
"aj waj czyli historie z cynamonem", "brygada szlifierza karhana recenzja" - ludzie szukają, a dotychczasowi czytelnicy nawet nie zwrócili uwagi na te notki,
"porque te vas", "piosenka por que te vas", "jeanette dimech - porque te vas", "cria cuervos porque te vas" - a jednak ta piosenka nadal budzi emocje
"mam talent ukraina", "ksenia simonowa wiek" - ok, mogę zostać konsulem honorowym Ukrainy, a co tam,
"jakie sa historie biblijne" - aż się boję pomyśleć, co to dziecko zaniosło na lekcję religii katolickiej po zrobieniu copy/paste z mojego bloga,
"niesymulowane sceny" - żadnych scen nie symuluję.
Poszukiwania absurdalne:
"ligia helloween" - za diabła nie wiem o co chodzi,
"liteki- haxy" - 1 miejsce w googlach!!! Nadal nie wiem, co to są te "liteki".
Geografia
Najwięcej trafia do mnie oczywiście ludzi z Łodzi i może z województwa (30%). Po około 7% z Warszawy, Wrocławia i Krakowa. Proszę, proszę blog mi się robi narodowy.
Polecają
40% czytelników trafia do mnie bezpośrednio. Nie bardzo wiem co to znaczy, ale to chyba dobrze. Pozostali przez inne blogi i opisane powyżej wyszukiwarki. Co ciekawe początkowo Czytelnicy wchodzili do mnie tylko przez blog Gejowskiego, a blog Xella był na odległej pozycji. Aż znienacka to się odwróciło. Zupełnie nie wiem czemu. Kolejnymi sponsorami czytelnictwa są dla tego bloga: Pluto, Prawiebrunet, Malotraktorem, HomoViator. Wszyscy zupełnie nieproszeni umieścili kokieteryjnie link do mojego bloga na swoich. Dzięki chłopaki.
C Z Y T E L N I C Y
No ale esencją każdego bloga są jego Czytelnicy. Kłócę się z nimi, wściekam sie na nich (niektórzy przyprawiają mnie o epilepsję), bawią mnie, znęcają się nade mną, pouczają mnie, wyśmiewają się ze mnie, ale fajnie, że są ze mną.
Gejowski - znam; gdyby nie on ten blog nigdy by nie zaistniał,
Metka - znam; przedstawia się jako "Metek", bo mysli, że doda mu to męskości ;)
s. - nie znam; intelektualnie podniecający,
SleezyScreenName (w skrócie SSN) - nie znam; łobuz z San Francisco, w końcu mnie wykończy,
Snajper - nie znam; prześmiewca, lubię takich,
Tedik - nie znam; jeszcze nie rozwinął talentów w komentowaniu,
Azazel - znam; aż strach się bać ;)
Raand - znam; napiszcie coś nie tak o samochodach, a na pewno się odezwie,
Pluto - znam; zawsze pojednawczy,
Junior - nie znam; junior, a mimo to wyrozumiały,
Daniel - nie znam; ortodoks,
Prawiebrunet - znam; a sam cholernik nie pozwala na komentarze u siebie,
Häxa - znam; znam, ale nie powiem kto to,
aRRo - znam; ależ to trudna znajomość dla nas obu ;)
Malotraktorem - nie znam; potrafi wynaleźć rzeczy, które mnie absorbują przez wiele dni,
Person - znam; no rusz się, przecież wiem, że masz swobodę wyrażania swoich poglądów,
Regina - znam; ech, młodość ;)
Bywali też czytelnicy anonimowi, ale skoro tak postanowili, to niech anonimowi pozostaną.
Cały tekst napisałem 22 grudnia, ale pozostawiłem do prezentacji na dzień wigilijny ... na wypadek, jakby komuś się nudziło i chciał coś poczytać.
Poszukiwania praktyczne:
"dojść do siebie po przepiciu" - co za niewypał, ja w ogóle nie miewam objawów przepicia, nic nie pomogę,
"sztuka konwersacji ze znajomymi" - pewne porady na pewno każdy znajdzie,
"wyjmowanie akumulatora", "jak wyjmowac akumulator z samochodu" - jestem pewny, że mój opis tej operacji jest wyczerpujący,
"mieszkanie odświętne" - tym tematem chyba dopiero się zajmę,
"blog tycia gruba" - efekt obgadywania mnie przez Gejowskiego, ale jego blog pojawia się dla tego hasła znaaacznie wyżej,
"jak radzic sobie z nieodwzajemniona miłość" - w tej dziedzinie zrobił się ze mnie specjalista, w obie strony zresztą,
"konto na obcasach" - zapewne wynik poszukiwań banku dla drag-queen,
"niekomfortowo" - no czasem zdarza mi się tak czuć, ale żeby od razu u mnie szukać ratunku, to przesada.
Poszukiwania kulturalne:
"aj waj czyli historie z cynamonem", "brygada szlifierza karhana recenzja" - ludzie szukają, a dotychczasowi czytelnicy nawet nie zwrócili uwagi na te notki,
"porque te vas", "piosenka por que te vas", "jeanette dimech - porque te vas", "cria cuervos porque te vas" - a jednak ta piosenka nadal budzi emocje
"mam talent ukraina", "ksenia simonowa wiek" - ok, mogę zostać konsulem honorowym Ukrainy, a co tam,
"jakie sa historie biblijne" - aż się boję pomyśleć, co to dziecko zaniosło na lekcję religii katolickiej po zrobieniu copy/paste z mojego bloga,
"niesymulowane sceny" - żadnych scen nie symuluję.
Poszukiwania absurdalne:
"ligia helloween" - za diabła nie wiem o co chodzi,
"liteki- haxy" - 1 miejsce w googlach!!! Nadal nie wiem, co to są te "liteki".
Geografia
Najwięcej trafia do mnie oczywiście ludzi z Łodzi i może z województwa (30%). Po około 7% z Warszawy, Wrocławia i Krakowa. Proszę, proszę blog mi się robi narodowy.
Polecają
40% czytelników trafia do mnie bezpośrednio. Nie bardzo wiem co to znaczy, ale to chyba dobrze. Pozostali przez inne blogi i opisane powyżej wyszukiwarki. Co ciekawe początkowo Czytelnicy wchodzili do mnie tylko przez blog Gejowskiego, a blog Xella był na odległej pozycji. Aż znienacka to się odwróciło. Zupełnie nie wiem czemu. Kolejnymi sponsorami czytelnictwa są dla tego bloga: Pluto, Prawiebrunet, Malotraktorem, HomoViator. Wszyscy zupełnie nieproszeni umieścili kokieteryjnie link do mojego bloga na swoich. Dzięki chłopaki.
C Z Y T E L N I C Y
No ale esencją każdego bloga są jego Czytelnicy. Kłócę się z nimi, wściekam sie na nich (niektórzy przyprawiają mnie o epilepsję), bawią mnie, znęcają się nade mną, pouczają mnie, wyśmiewają się ze mnie, ale fajnie, że są ze mną.
Gejowski - znam; gdyby nie on ten blog nigdy by nie zaistniał,
Metka - znam; przedstawia się jako "Metek", bo mysli, że doda mu to męskości ;)
s. - nie znam; intelektualnie podniecający,
SleezyScreenName (w skrócie SSN) - nie znam; łobuz z San Francisco, w końcu mnie wykończy,
Snajper - nie znam; prześmiewca, lubię takich,
Tedik - nie znam; jeszcze nie rozwinął talentów w komentowaniu,
Azazel - znam; aż strach się bać ;)
Raand - znam; napiszcie coś nie tak o samochodach, a na pewno się odezwie,
Pluto - znam; zawsze pojednawczy,
Junior - nie znam; junior, a mimo to wyrozumiały,
Daniel - nie znam; ortodoks,
Prawiebrunet - znam; a sam cholernik nie pozwala na komentarze u siebie,
Häxa - znam; znam, ale nie powiem kto to,
aRRo - znam; ależ to trudna znajomość dla nas obu ;)
Malotraktorem - nie znam; potrafi wynaleźć rzeczy, które mnie absorbują przez wiele dni,
Person - znam; no rusz się, przecież wiem, że masz swobodę wyrażania swoich poglądów,
Regina - znam; ech, młodość ;)
Bywali też czytelnicy anonimowi, ale skoro tak postanowili, to niech anonimowi pozostaną.
Cały tekst napisałem 22 grudnia, ale pozostawiłem do prezentacji na dzień wigilijny ... na wypadek, jakby komuś się nudziło i chciał coś poczytać.
Etykiety:
aRRo,
Azazel,
Daniel,
Gejowski,
Häxa,
HomoViator,
Junior,
malotraktorem,
Person,
Pluto,
Prawiebrunet,
Raand,
Regina,
s.,
Snajper,
SSN,
Tedik,
Xell
wtorek, 15 grudnia 2009
Wyjmowanie akumulatora
Metka napisał:
To mnie sprowokowało do dokładnego opisu sytuacji. Wszystko jest w komentarzach do poprzedniej notki, ale Azazel i Gejowski zachęcili mnie do wrzucenia jako notkę, no to voila ;)
Jak już się upewniłam, że samodzielne zmartwychwstanie gada nie uda się, postanowiłam więc udać się do gada. Pół samochodu przetrząsnęłam nim znalazłam rękawiczki do prac przy Rolls Royce'sie.
Pociągnęłam stosowną dżwignię, aż mi mało w ręku nie została i lecę do przodu. Chwytam za maskę i ciągnę. Blacha się wygina, pot mi z czoła leci, ale otworzyć się nie chce. Jak przy każdym ciągnięciu człowiek spodziewa się jakiegoś efektu, a tu nic! Postanawiam powtórzyć całą operację, jak mi instruktor tłumaczył. Ale jak spojrzałam zza węgła samochodu już wiedziałam, otworzyłam wlew, nie maskę.
Ok, gdzie jest to cholerstwo od maski. Mało się nie zaplątałam między pedałami, żeby to dziadostwo znaleźć. Pociągnęłam, usłyszałam jakiś szczęk, cichy, bo głowę miałam między kolanami, ale obiecujący. Z rozwianym włosem lecę do maski i ciąąąąągnę, a ciągnąć to ja potrafię. Kupa, maska rusza się dwa centymentry w góre i dwa w dół.
Ok, pamiętam ze szkolenia, że jest tam dzyndzoł, który trzeba pomiętosić. Naciągam rękawiczkę po łokieć i wpycham palce w szparę. Fisting pomógł, namacałam dziada i po miętoszeniu puścił.
Widzę sprawcę nieszczęść mych wszelakich. Duży, utytłany, po bokach jakieś kłykciny, fuj. Ostrożnie odłożyłam maskę na miejsce i poleciałam po specjalnie na tę okazję szykowany klucz. Jak zwykle przy takich okazjach musiałam chwilę pomyśleć w ktorą stronę kręcić tymi nakrętkami, ale mam na to niezawodny sposób, trzeba sobie przypomnieć, w którą stronę otwiera się słoiczek z kremem pod oczy.
Trochę mi było niewygodnie pracować z maską leżącą na mojej głowie, ale chuj z fryzurą, ważne, że gada miałam w garści. Postawiłam go na chodniku i pozamykałam wszystkie znane mi otwory Rolls Royce'a.
Postałam jeszcze chwilę z nadzieją, że jakiś sąsiad się pojawi i wniesie gada na górę. Ale, że się nie pojawiał, a zimno dupę mi ścisnęło i makijaż miałam już jak górnik, to sama gada wtaszczyłam.
Najfaniejszy widok to Teresa wysiadająca z samochodu. Wygląda to tak:
1) najpiew nogi
2) potem zwiędła dłoń
3) następnie biust
4) and finally: the one, the only, the gorgeous, the divine - here she is just for you Ladies and Gentlemen: TEEEEREEEEESAAAA!!!
A teraz wyobraźcie ją sobie, kiedy nie chcę jej odpalić samochodzik. Zziębnięta, wkurwiona, potargana, z miną "od trzech lat nie miałam gacha", umorusana i próbująca grzebać przy akumulatorze. Na Darwina - omdlewam!
To mnie sprowokowało do dokładnego opisu sytuacji. Wszystko jest w komentarzach do poprzedniej notki, ale Azazel i Gejowski zachęcili mnie do wrzucenia jako notkę, no to voila ;)
Jak już się upewniłam, że samodzielne zmartwychwstanie gada nie uda się, postanowiłam więc udać się do gada. Pół samochodu przetrząsnęłam nim znalazłam rękawiczki do prac przy Rolls Royce'sie.
Pociągnęłam stosowną dżwignię, aż mi mało w ręku nie została i lecę do przodu. Chwytam za maskę i ciągnę. Blacha się wygina, pot mi z czoła leci, ale otworzyć się nie chce. Jak przy każdym ciągnięciu człowiek spodziewa się jakiegoś efektu, a tu nic! Postanawiam powtórzyć całą operację, jak mi instruktor tłumaczył. Ale jak spojrzałam zza węgła samochodu już wiedziałam, otworzyłam wlew, nie maskę.
Ok, gdzie jest to cholerstwo od maski. Mało się nie zaplątałam między pedałami, żeby to dziadostwo znaleźć. Pociągnęłam, usłyszałam jakiś szczęk, cichy, bo głowę miałam między kolanami, ale obiecujący. Z rozwianym włosem lecę do maski i ciąąąąągnę, a ciągnąć to ja potrafię. Kupa, maska rusza się dwa centymentry w góre i dwa w dół.
Ok, pamiętam ze szkolenia, że jest tam dzyndzoł, który trzeba pomiętosić. Naciągam rękawiczkę po łokieć i wpycham palce w szparę. Fisting pomógł, namacałam dziada i po miętoszeniu puścił.
Widzę sprawcę nieszczęść mych wszelakich. Duży, utytłany, po bokach jakieś kłykciny, fuj. Ostrożnie odłożyłam maskę na miejsce i poleciałam po specjalnie na tę okazję szykowany klucz. Jak zwykle przy takich okazjach musiałam chwilę pomyśleć w ktorą stronę kręcić tymi nakrętkami, ale mam na to niezawodny sposób, trzeba sobie przypomnieć, w którą stronę otwiera się słoiczek z kremem pod oczy.
Trochę mi było niewygodnie pracować z maską leżącą na mojej głowie, ale chuj z fryzurą, ważne, że gada miałam w garści. Postawiłam go na chodniku i pozamykałam wszystkie znane mi otwory Rolls Royce'a.
Postałam jeszcze chwilę z nadzieją, że jakiś sąsiad się pojawi i wniesie gada na górę. Ale, że się nie pojawiał, a zimno dupę mi ścisnęło i makijaż miałam już jak górnik, to sama gada wtaszczyłam.
sobota, 12 grudnia 2009
2b rodzynek or 2b rodzynka
Ponieważ temat chwycił, to przerzucam go do osobnej notki.
Dorzucę jeszcze takie ładne słowa jak puf/pufa, podkoszulek/podkoszulka.
Tak w ogóle, to blog zmienia się w jakieś forum społecznościowe. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale za to coś się dzieje, jest ruch w interesie ;)
Dotychczas powiedziano w temacie:
Zagaił Teresa:
Azazel pociągnął temat:
s. pogłebił temat:
Azazel nie odpuścił:
Gejowski, jak zwykle, wie lepiej:
s. odparował:
Coż za wdzięczny temat ;) Moim zdaniem geje powinni promować formę "ten rodzynek" ;) Niech to będzie gejowskie spojrzenie na język polski.
Dorzucę jeszcze takie ładne słowa jak puf/pufa, podkoszulek/podkoszulka.
Tak w ogóle, to blog zmienia się w jakieś forum społecznościowe. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale za to coś się dzieje, jest ruch w interesie ;)
Dotychczas powiedziano w temacie:
Zagaił Teresa:
niewiele rodzynków (czy rodzynek? niech mnie ktoś poprawi, please)
Azazel pociągnął temat:
Rodzynków, mój drogi, rodzynków. Bo to TEN rodzynek, nie "ta rodzynka" :)
s. pogłebił temat:
Jeszcze odnośnie rodzynek. Jak podaja słowniki ortograficzne obie formy są poprawne:
rodzynek -n•ka, -n•kiem; -n•ki, -n•ków a. rodzynka
rodzyn•ka -n•ce, -n•kę; -nek a. rodzynek
Ja "od małego" ;) używalem formy "ta rodzynka".
Azazel nie odpuścił:
Tak, wiem, że obecnie dopuszcza się obie formy (niestety! moje serce polonisty mocno się na to wzdraga).
Jednak Teresa pisze ewidentnie o chłopakach (nawet jeśli niektórzy uważają się za dziewczyny;) - a zatem w tym wypadku właściwa jest męska forma odmiany: tych rodzynków.
Gejowski, jak zwykle, wie lepiej:
Rodzynków. Zawsze i wszędzie.
s. odparował:
W innych językach europejskich rodzynka jest rodzaju żeńskiego, więc nie byłbym taki stanowczy :-P
Coż za wdzięczny temat ;) Moim zdaniem geje powinni promować formę "ten rodzynek" ;) Niech to będzie gejowskie spojrzenie na język polski.
Subskrybuj:
Posty (Atom)