Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smacznie i tanio. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smacznie i tanio. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 grudnia 2012

Kurzęce mięso

Żyć za 1zł dziennie? Da się zrobić

Śniadanie
Śniadanie nie odbiegało od codziennych śniadań: jajko na miękko, żółty ser,  plasterek szynki i herbata z cytryną. Jako pieczywo wystąpiła ciabatta, a za smar posłużył Pyszny Duet.

Około 2 miesięcy temu zauważyłem u Gejowskiego maszynkę do pieczenia chleba. Nie chciał pożyczyć na testy, ale o zdarzeniu opowiedziałem Jakisiowi, który zaraz następnego dnia wrócił z Lidla z takim właśnie urządzeniem firmy Silvercrest. Kupionym zresztą okazyjnie, bo z 10% zniżką. Zamiast 200zł zapłacił 180zł.

Od tego czasu nie biegamy do piekarni tylko pieczemy chleb w domu. Przetestowaliśmy wszystkie Lidlowe mieszanki i do gustu przypadły nam jedynie dwie: chleb słonecznikowy (sonenblumen-kernbrot) i ciabatta. Pozostałe były zbyt gliniaste. Nawet sztuczki w rodzaju dodawania ugotowanego ziemniaka nie pomagały. Są też polskie mieszanki, do których trzeba dodawać drożdże, ale one też nie przeszły naszych testów pomyślnie.

Jeden 750g bochenek kosztuje 2,65zł (całe opakowanie kosztuje 5,30zł). To tyle co 15 bułek po 50g każda z Biedronki po 0,25zł za sztukę (razem 3,75zł). Wychodzi taniej, a do tego zapach pieczonego chleba wypełniający całe mieszkanie.

Najlepiej jest tak ustawić pieczenie, by chleb był gotowy na poranny posiłek. Pierwszy test nocnego wypieku był irytujący. Urządzenie zaczęło działać około 4 w nocy i niestety w panującej ciszy odgłosy mieszania i popiskiwania roznosiły się po całym mieszkaniu. Kolejne wypieki robiliśmy w łazience, która najlepiej wytłumia wszystkie odgłosy.

Inną wpadką było skromne spotkanie z Metką Boską, Gwiazdą, Raandem i jego lubym. Chleb wstawiłem zbyt późno i gotowy był, gdy goście już byli. Ledwo wyjąłem zaczęli chleb jeść. Poszedł cały bochenek. Niestety dało to przykre efekty następnego dnia. Wszyscy czterej mieli dolegliwości. Ja i Jakiś nie jedliśmy, żeby dla gości starczyło i nam się upiekło. Ale nauka z tego taka, że pieczony w domu chleb lepiej jeść po tym jak wystygnie.

Obiad
Krupniku ciąg dalszy. Zupa jest bardzo tania, a zimą ją ubóstwiam. Składniki banalne: zwłoki kurzęce, pietruszka, marchewka, seler, kasza jęczmienna. Jakiś wprowadził nowy sposób gotowania zwłok. Gotuje je w wodzie przez 4 godziny na minimalnym ogniu, tak by tylko pyrkało, ale nie wrzało. Dzięki temu wszystkie składniki z mięsa wygotowują się i przechodzą do wywaru. Nawet chrząstki się rozpuszczają. Dzięki temu zupa jest syta i rozgrzewająca.

Trochę o zwłokach.
Kiedyś kupowaliśmy gotowe zwłoki, czyli kurczę bez piersi, nóg i skrzydełek. Jednak bardziej opłacalne jest kupienie całej kury i dokonanie sekcji. Przy zwłokach pozostają jedynie skrzydełka, których nie uznajemy za warte przeznaczenia do innych dań. Piersi i nogi wędrują do zamrażarki z przeznaczeniem na kolejny obiad.

Wygotowane zwłoki nie idą do kosza, ale są podstawą dalszej obróbki. Dziś głównym daniem znowu były buraczki zasmażane oraz danie z mięsa ze zwłok, ze szpeclami w sosie pomidorowym. 0,15zł to buraczki, reszta warta była jakieś 0,50zł. Tym samym na osobę kosztowało to około 0,65zł. Gdybyśmy takie dania jedli codziennie przez miesiąc wyniosłyby to na jednego 19,50zł.

Próbowaliśmy się porównać ze słynnym studentem Kewinem Dąbrowskim żywiącym się w październiku 2012 roku za 1zł dziennie. Chyba jesteśmy w stanie mu dorównać przy jednocześnie dużo bardziej rozmaitych posiłkach.

Z czasem uda mi się do tych dań dodać wartości i wtedy się okaże.

Co to są szpecle? Ha, też nie wiedziałem. To moje odkrycie 2011 roku w restauracji w Niemczech. Później okazało się, że są dostępne w Lidlu w dwóch wersjach suszonej i świeżej. W sumie jest to rodzaj lanych klusek. Robienie ich samodzielnie jest kłopotliwe, a kupne są nie mniej dobre.

O jedzeniu można jak o zieleni ;)


środa, 12 grudnia 2012

Smacznie i tanio

Sztuka wyboru

Gdzieś przeczytałem, że osoby homoseksualne są bardzo rozważnymi konsumentami. Ja i Jakiś potwierdzamy to w całej pełni. Nasze wybory są zawsze przemyślane. Może to przeczyć jakiemuś stereotypowi o szlaeńczym konsumpcjonizmie osób nieheteronormatywnych. Wizyta w sklepie jest dla nas nie tylko okazją do podziwiania zdarzających się egzemplarzy płci najpiękniejszej, ale też do prowadzenia gry z usiłującymi nas oszukać sklepikarzami.

Do swojego bloga dołączę porady z cyklu "co warto kupić, a czego nie" oraz, co z tego można przyrządzić. W tagach będzie to pod "smacznie i tanio".

Na początek dwie stare historyjki.

Hipermarket Real obwieścił, że jak się znajdzie gdzieś towar w niższej cenie niż u nich, to zwrócą różnicę. Dzień wcześniej kupowałem Żołądkową gorzką w Biedronce. Rzuciłem okiem w Realu i cena była wyższa. Wzięliśmy butelkę i z innymi zakupami udaliśmy się do kasy. Butelka poszła na pierwszy rzut. Powiedziałem kasjerce, że wczoraj kupiłem ten alkohol taniej, więc chcę zwrotu różnicy. Kasjerka nie miała pojęcia, co zrobić. Zadzwoniła po pomoc. Pomoc przyszła i też nic nie wiedziała. Wspólnie uznaliśmy, że to reklamowy kant Reala i zrezygnowaliśmy z zakupu butelki.

Jednak Real uparł się na nas. Jakiś wyciąga gazetki hipermarketów ze skrzynki i patrzy, co się opłaca kupić. Real trwał w swojej obietnicy zwrotu różnicy, jesli coś jest dostępne taniej gdzie indziej. Zwykłe porównanie gazetek pokazało, że winogrona (o ile dobrze pamiętam) są tańsze w Carrefourze. Odpuściliśmy uznając, że nie ma co jechać do Reala, bo i tak nie będą wiedzieć, co z tym fantem zrobić.

Śniadanie
Po dwie kromki pieczonego w domu chleba słonecznikowego z Lidla, ser żółty i twarożek z Carrefoura. Herbata. Jakiś dostał kanapkę "do szkoły".

Obiad
Krupnik na kurzych zwłokach odartych z nóg i piersi, ziemniaki z kotletem schabowym (Grot: porcja za 3zł), buraczki zasmażane (na bazie surowych buraków z Carrefour [0,88zł/kg] i jednego jabłka - 0,15zł za porcję). Razem jakieś 4zł na osobę. Gdyby nie płodozmian naszego menu miesięcznie takie obiady kosztowałyby nas (pomijając prąd, dodatki i robociznę) 240zł. I byłoby to bardzo drogo, gdyż był to jeden z droższych obiadów.

Kolacja
Kolacji się nie je.