Nadmorski zaszczycił mnie swoim kolejnym utworem, oto on:
Dwie hortensje w ogrodzie,
Nic nie wiedzą o głodzie...
Głodzie wody - pragnieniu.
Są podlane, i w cieniu.
Kwitną tutaj, bezpiecznie...
Ale też nie są wieczne.
Zetną je do wazonu.
Piękno - przyczyna zgonu...
Nic się nie dzieje, spędzam czas na łonie. Obejrzeliśmy z
Jakisiem rowy sąsiadów. Jeden ma ogolonego rowa, drugi nie. Spojrzeliśmy pod tym kątem na rowa
Jakisia i wyszło, że golenie jego rowa jeszcze może poczekać.
Nad wodą sporo radośnie kąpiącej się młodzieży, ale zamiast się kąpać zajęliśmy się kwaśnymi jabłkami. Całkiem sporo tych jabłuszek wpadło nam w ręce. Następnie je zdołowaliśmy.
Nie znam się na tym, ale
Jakiś ma dużą wprawę w kiszeniu ogóra, toteż z zapałem to czyniliśmy, jak znalazł na takie chłodniejsze dni.
Mimo niepewnej pogody dzisiejsza impreza -
PODCHODY 2010 - się odbędzie. Zupełnie już nie wiem, kto dotrze. Tym bardziej, że wiele osób, którym wysłałem zaproszenie nawet nie raczyło odpowiedziec.
Stara Gropa mówi, że to normalne i mam się nie dziwic. OK, może mnie po prostu inaczej wychowano: u mnie w przytułku, a potem na bałuckich ulicach panował zwyczaj odpowiadania.
Niniejszym dziękuję tym, którzy odpisali, czy zadzwonili, niezależnie od tego, czy dotrą, czy nie.