wtorek, 3 listopada 2015

Teresa Narodowa

Ja, Naród

Korci mnie, żeby napisać o kuleżankach, którym się nie przelewa w zestawieniu z jedną, której wręcz przeciwnie. Jednak już całkowicie pogrążyłbym ten blog w odmętach nieistnienia, bo wtedy blogger.com ustawiłby kilka zapór na drodze do krynicy moich notek i łatwiej by było trafić do zasiedmiogórogrodu. Także ten fragment zakończę tylko teaserem w postaci dowcipu: Gdzie ukochana przez wszystkich kuleżanka ma okienko życia? W DUPIE! O sens proszę pytać najpopularniejszą kuleżankę we wsi.

W ten urokliwy sposób przejdę do spraw ważnych, bo narodowych. Z kuleżanką Metką uzgodniliłyśmy, że powinienam odzyskać media publiczne jako blogerka niepokorna. Bycie niepokorną ma swoje plusy, ale ma też zady, tym ostatnim nie umniejszając. W związku ze słuszną zmianą na scenie politycznej i jakże wrażym pospólstwa ruszeniem gotowam jest stać się public institution. Waham się tylko, czy iść w publikę na całość i zostać narodową ikoną TVP, czy ograniczyć się do jakiegoś skromniejszego odcinka i np. zostać narodową pogodynką. Wybór jest trudny. Jako ikona odbierałabym i tak należne mi hołdy, co z czasem może doskwierać nadmierną izolacją i kłóciłoby się z mym publicznym nastawieniem. Jeszcze ktoś kwiaty by mi złożył u stóp zamiast zwyczajnie klepnąć, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę i krzyknąć "Cześć Tereska".
Za to jako pogodynka mógłabym prezentować różne regiony kraju w strojach im właściwych, przepychać burze, mróz i zamglenie tam gdzie naród nie jest jeszcze dość narodowy, zaś słońce i pieszczoty w dobrze unarodowione regiony. Ci drudzy by mnie kochali, a ci pierwsi pokochali po jednym moim zgięciu nadgarstka przeganiającym co złe na wzwód lub zawód, czy jak to tam idzie.

A co WY najdrożsi mi doradzacie?

Pozostająca w rozkroku,
Teresa Narodowa

3 komentarze:

  1. Ok, przeszedłem test "udowodnij, że nie jesteś robotem". Musiałem zaznaczyć wszystkie fotki, na których są gofry. Udało mi się, chociaż pytanie raczej dla cooleżanki Gejzeli Żarłeckiej, zwanej u Teresy "najpopularniejszą kuleżanką we wsi".
    A teraz odniosę się do problemu, który cooleżanka Teresa podniosła, a więc które media by tu odzyskać dla siebie, w ramach wypędzania oprawców z PO i zastępowania ich słusznymi, narodowymi siłami. Jak Teresa słusznie zauważyła, NSDPiS zamierza znieść media publiczne (a takoż chyba i prywatne) i zastąpić narodowymi, w których obsadzi dziennikarzy "niepokornych", w osobie np. wychudzonego latami głodu redaktora Semki. Teresa mniema, że jako blogerka niepokorna, również i ona rozwinie karierę celebrytki telewizyjnej. Kibicuję tym planom, gdyż zawsze chciałem znać kogoś znanego, więc nadarza się okazja.
    Teresa prowokuje, że stanie się "public institution", ewentualnie pogodynką. Cóż, odnosiłem wrażenie, że już od dawna Teresa jest dość publiczna. Przynajmniej tak wynikało z ankiet przeprowadzonych wśród mężczyzn w różnych miastach. O ile wiem, wjeżdżano w Teresę częściej niż w bramki na A2, co jest zrozumiałe, bo na A2 jest drożej.
    Ja doradzałbym Teresie mniej ambitny początek, tj. poprowadzenie programu typu "morning television". Np. "Szczęść Boże TVN" albo "Niech będzie chwalony TVP". W takim programie Teresa lansowałaby się na tle korzystnym, gdyż mdłym. Nikt normalny nie przyjdzie do programu, który jest nadawany w czasie, gdy wszyscy porządni ludzie wracają z orgii. Takie tło dawałoby Teresie okazję do błyszczenia (perły, jak wiemy, najlepiej prezentują się na tle pasteli). Teresa mogłaby siedzieć w eleganckich wnętrzach należycie ufryzowana, z nogami wyciągniętymi aż pod statywy kamer. Zajmowałaby się ośmieszaniem i poniżaniem swoich gości, w czym jest bezkonkurencyjna. Po programie Teresa składałaby wieśniaczkom autografy na egzemplarzach wspomnień o spróchniałym już b. prezydencie (zwanym padłą kaczką), a także na albumach o samej Teresie lub mniej ważnych, choć też narodowych osobistościach - np. o Wojtyle, promotorze pedofila Wesołowskiego. Teresa, szybując na skrzydłach kariery wydawałaby poradniki (np. "Jak ogolić rowa, żeby nie dostać czyraka", czy też "1000 przepisów narodowej kuchni"), miałaby sesje zdjęciowe w Playboyu (Teresa przysłonięta tylko Bitwą pod Grunwaldem, czyli niemal niczym, biorąc pod uwagę skalę) oraz popierałaby prezydenta Maliniaka, ozdabiając swym biustem jego komitet poparcia, obok innych utytułowanych postaci, takich jak np. zabójcy Barbary Blidy.
    Mam nadzieję, że kiedy Teresa - jako ikona narodowej telewizji śniadaniowej - zrobi wielką karierę, nadal będzie się do nas przyznawać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakim cudem kuffana tu zajrzałaś?!!! Bo z szoku włosy łonowe mi stanęły dęba. Nawet Jakiś nie wie, że - że tak powiem - wznowiłeam działalność. W ogóle to pomyślałeam, że tak sobie trochę samotnie popiszę wiedząc, że zasadniczo jestem nieżywya. Teraz już się skończyło, bo skoro się zorientowałaś tzn. że już pół świata wie, bo jak powszechnie wiadomo na imię Ci Dyskrecja.
    Z jednym się zgodzę. Musze się towarzysko gdzieś pojawić, żeby zebrać materiał osobowy do oblania rzygiem. Mam jednak prośbę, byśmy chwilowo utajniły działalność - jak kuleżeństwo znajdzie i się zaczyta, to może część szlag trafi na miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)