sobota, 5 maja 2012

Wyznania homoseksualisty: Bylem homofobem

A Ty?

Zbiegiem okoliczności trafiłem na portal Tomasz Lisa “NaTemat” – portal o nadal nieczytelnej, chaotycznej stronie głównej i słaby edytorsko (w każdym tekście błędy językowe) – a tam aż dwa branżowe artykuły “Obrażają, bo sami są homoseksualistami. Naukowcy demaskują homofobię” oraz “Czy homoseksualni piłkarze powinni ujawniać swoją orientację? Trener włoskiej reprezentacji przekonuje, że tak”.

Drugi temat specjalnie mnie nie poruszył, ale pierwszy jak najbardziej.

Naukowcy nie są w 100% zgodni, że im ktoś bardziej homofobiczny, z tym większym zmaga się wewnętrznym konfliktem dotyczącym własnej seksualności.

Autor słusznie jednak zauważa: “wśród gejów i lesbijek najnowsze odkrycie naukowe [W ocenie naukowców, wyniki dostarczają nowych dowodów na poparcie teorii psychoanalitycznej, że strach, lęk i niechęć wobec gejów i lesbijek może wynikać z tłumienia przez homofobów własnych pragnień homoseksualnych.] nie robi żadnego wrażenia, bo teza taka funkcjonuje w tym środowisku od lat”.

I czy czasem nie jest to doświadczenie każdego z nas?

Pamiętam nieodległe czasy, gdy opowiadałem i śmiałem się z niewybrednych dowcipów o pedałach, cwelach, ciotach. Rywalizowałem z innymi chłopakami o dziewczyny, a homoseksualizm kojarzyłem z obleśnym, starszym (z ówczesnej perspektywy starym) facetem dybiącym na młodych chłopaków w publicznych szaletach. Pamiętam jak z kolegami weszliśmy na gejowski czat i najpierw rozmówców podpuszczaliśmy, by ostatecznie okrutnie ich wyśmiać.

Cezurą tych zachowań była samoakceptacja. Jeszcze nie coming out wobec najbliższego otoczenia, ale już świadomość, że jestem jaki jestem i walka z samym sobą nie ma sensu. Pamiętam podróż z heteroseksualnym (wówczas już żonatym) kolegą i koleżanką z pracy. W radiu podano wiadomość o zalegalizowaniu związków homoseksualnych w Szwecji (o ile dobrze pamiętam). Kolega oburzył się. Padły sformułowania o ciotach i pedałach. Ja tylko zapytałem, czy ma z tym jakiś problem, czy go to w jakiś sposób dotyczy, że tak się tą sprawą podnieca. Zamknął się i temat zniknął. Natomiast koleżanka (koleżanki gejów zazwyczaj są bardzo bystre) od razu zorientowała się, że z kolei moje zaangażowanie w tej sprawie dowodzi żywego nią (w sensie tych związków, a nie koleżanki) zainteresowania.

Wszyscy (a przynajmniej większość) homoseksualistów pochodzi z rodzin heteroseksualnych. Wychowują się w otoczeniu z heteroseksualną dominantą. Wiedza o seksualności zdobywana jest późno. Potrzeba akceptacji otoczenia rodzi zachowania przez to otoczenie akceptowane. Można powiedzieć, że na pewnym etapie życia bycie homofobem jest wpisane w życie homoseksualisty. Jest? A może było?

23 komentarze:

  1. fiu, fiu to tu tego faceta bomba tyka :)
    http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/pospieszalski-tusk-oddajac-sledztwo-rosjanom-nie-z,1,5123239,wiadomosc.html
    anna
    ps kiedyś się zaloguję

    OdpowiedzUsuń
  2. 2Anna: Logować się nie musisz, wystarczy, że w polu "Komentarz jako" wybierzesz "Nazwa/adres URL" i podasz swoje imię w polu "Nazwa".

    Ten stek jadu dałem radę przeczytać do połowy drugiej strony. Jako źródła homofobii Pospieszalskiego nie widziałbym jego nieustalonej seksualności; myślę, że przyczyny leżą dużo głębiej i są natury psychiatrycznej; może koledzy go szykanowali w szkole, a matka na przekór wszystkiemu wmawiała mu, że jest mądry; może jest niespełniony jako heteroseksualny mężczyzna, bo natura poskąpiła mu tego i owego - nie będę mu zaglądał w spodnie, bo poszukiwania mogłyby przypominać szukanie igły w stogu siana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznałem kiedyś pana Pospieszalskiego osobiście (choć krótko), wtedy wydawał mi się w porządku człowiekiem, ale odebrałem go jako 100% heteroseksualnego, poza tym oczywiście, że ma żonę i dzieci. On jest raczej jak Mary Griffith (por. film Prayers for Bobby - Modlitwy dla Bobbiego) zanim jej syn popełnił samobójstwo. Religijny fanatyzm w czystej postaci.

      Usuń
    2. Nie wiem, czy religijna, ale jest to u Pospieszalskiego jakaś aberracja - widzenie świata przez pryzmat zagrożeń płynących z najbradziej niewinnych źródeł.

      Jest w swym zacietrzewieniu podobny do Cejrowskiego - też niby normalnego i religijnego, co mu zresztą nie przeszkodziło zmienić żony.

      Usuń
  3. Bardzo późno zaakceptowałem mój homoseksualizm, ale jakoś nigdy nie żywiłem negatywnych uczuć ani poglądów, raczej pewne zakłopotanie, że niektórych rzeczy nie powinienem popierać... Zdecydowanie nie byłem homofobem. Natomiast nie wykluczam, że przytrafia się to innym jeszcze nie gejom, ale już homoseksualistom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja niestety niewinny nie byłem. I raczej walczyłem z własnymi skłonnościami przed ich zaakceptowaniem. Wbijałem się w ten sposób w poczucie winy, a to czyniło mnie tym bardziej wrogim wobec tych, do których już wkrótce miałem dołączyć ;)

      Usuń
    2. Ja też próbowałem walczyć z samym sobą, ale (jak wiesz) to nie jest choroba, więc tego się nie da pozbyć :) Tym nie mniej, chyba ogólne pozytywne nastawienie do wszystkich ludzi innych niż ja powodowało, że nie popadłem w skrajność, uchroniłem się od wrogości wobec gejów, ale za to nienawidziłem tylko siebie... Na szczęście, tamten etap już jest za mną :) PS. Jako że piszę tu niemal pierwszy raz: witam, miło mi bardzo :)

      Usuń
    3. Mnie również miło, że wpadłeś i zostawiasz jakiś ślad. Czasy świetności ma ten mój blog już za sobą, ale właśnie fajnie, że pojawiają się nowi ludzie chcący i potrafiący rozmawiać.

      Widzę, że też prowadzisz blog, choć od niedawna. Będę zaglądać.

      Usuń
    4. Muszę Wam się przyznać, że ja nigdy nie miałem chyba okresu homofobii wynikającej z zaprzeczenia. Młodość spędziłem jako "heteroseksualista", ale homofobem raczej nie byłem. Zmienia się to obecnie. Z biegiem lat (a w końcu trzydziestka już niebawem) staję się coraz bardziej homofobiczny. A właściwie ciotofobiczny. Wprost nie znoszę głupich ciot.

      PS. Mateusz - miło Cię widzieć na tym blogu.

      Usuń
  4. Opisywanie Pospieszalskiego jako fanatyka religijnego to komplement dla niego. Uważam, że to, co on rozpowszechnia, to poglądy o charakterze hitlerowskim. Skandaliczne i niemożliwe do zaakceptowania brednie, mające na celu budzenie nienawiści do mniejszości - wprost nawiązują do hitlerowskich obrzydliwości uzasadniających potrzebę dbania o "czystość rasy". Nie mam wątpliwości, że gdyby oprócz gejów i lesbijek byli w Polsce jeszcze jacyś Żydzi, wówczas Pospieszalski lałby swoją nienawiść również w odniesieniu do nich. Taka ocena wynika z poziomu skondensowania czystej, bezinteresownej nienawiści oraz retoryki charakterystycznej dla hitlerowskich oprawców. Żydów już wykończono, więc Pospieszalski zajmuje się medialnym dobijaniem tego, co pozostało po Holocauście - czyli nas. Z braku laku dobry gej. Jest to wyjątkowo haniebne i tłumaczenie tej podłości i zgnilizny moralnej "religijnym fanatyzmem" jest obrazą fanatyzmu religijnego. Nawet fanatyzm religijny (choć również obleśny) nie jest tak podły, jak nazistowskie rajdy Pospieszalskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, przekonałeś mnie. Aczkolwiek "fanatyzm religijny" też nie ma nic wspólnego z wiarą. I myliłby się ten, który uważa, że pan Pospieszalski jest wzorowym katolikiem.

      Usuń
    2. Ty tego nie mów Metce, bo Cię zje...

      Usuń
  5. Do Daniela:

    "Metka", kotuś, to dla bliskich znajomych, a nie dla kogoś, kogo nawet nie znam.

    Co do meritum - Pospieszalski jest właśnie "wzorowym katolikiem". Nienawistny, mały fanatyk, to właśnie archetyp katolika.

    Przyjmuję do wiadomości to, że zdaniem niektórych zasadniczo katolicy są całkiem w porzo, a tylko te 35.000.000 przypadków, które mamy w Polsce, to jakieś wyjątki. Przez długie lata uważano, że Ziemia jest płaska, zatem nie ma się co dziwić, że obecnie pokutuje pogląd o zacności katolików, którzy zabijali ludzi ręka w rękę z Franco, Pinichetem, czy Mussolinim, przy gromkim aplauzie tamtejszych pedofilów w sutannach. Można przecież bronić tezy, że w istocie katolicy ci walczyli z nawisem demograficznym, prawda? Także tysiące księży i zakonnic regularnie rżnących małe dzieci, to przecież "edukatorzy seksualni", a te dzieci na pewno były "prowokujące"? Systematyczne okradanie Polski przez katabasów z majątku, to "odszkodowanie za zagrabione mienie", którego kościół dorobił się wszak wcale nie na niewolniczej pracy chłopów pańszczyźnianych i za który kościół wcale nie wyssał kasy z naddatkiem już wiele lat temu? Sączenie nazistowskiej nienawiści wobec gejów, to przecież tylko "obrona wyznawanych wartości", a nie skandaliczna goebbelsowska propaganda?

    Danielu, a może byś się tak ujawnił publicznie w liście do Episkopatu jako katolicki gej - skoro kościół jest taki zajebisty? Pewnie dostaniesz laurkę od prymasa, prawda? No śmiało, obrońco wiary - broń jej własną osobą, jak na katola przystało. Danielu, "nie lękaj się"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościelnego coming outu wykluczyć nie mogę, chociażbym miał być oficjalnie ekskomunikowany. Jakaż "szkoda" ;), że nie jestem tak "wzorowym katolikiem" jak pan Janek :)

      Usuń
  6. "Metka" (...) to dla bliskich znajomych - idąc tym tokiem, to na "kotuś", to Ty się nie masz szans załapać :)
    Kiedyś Autor zwrócił mi uwagę, by nie używać tutaj zwrotu: "pan", więc się stosuję... ale rozumiem, dla lewaków zawsze byli równi i równiejsi - Wy już tak genetycznie obciążeni...

    Dwa ostatnie akapity obnażają taką ignorancję, co do tematu kościół, czy chrześcijaństwo, że szkoda komentować. Trochę jestem zawiedziony, bo myślałem, że te krytyki są od kogoś, kto ma jakąś wiedzę o tym, o czym mówi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może rozwiń myśl, katoliku, i wykaż mi tę "ignorancję"..? Czy myliłem się w sprawie Franco, Falangi, Pinocheta, Mussoliniego i paktów laterańskich, plagi pedofilii wśród czarnych, wyłudzania majątku (naszego kurwa majątku!), eksploatowania chłopów pańszczyźnianych, nienawiści wobec gejów (propozycje "leczenia", żądania "nieobnoszenia się" - w istocie oznaczające postulat zepchnięcia do getta)? Stary, jak masz inny pogląd, to go przedstaw i uzasadnij, zamiast wyzywać. Jak na razie, to wyłazi na wierzch Twoja ewidentna ignorancja i zła wola, a także typowe dla katoli chamstwo: zamiast argumentów stosujecie wyzwiska i prezentujecie irytujące przekonanie o swojej nieskończonej racji. A tymczasem katolicyzm to obrzydliwa ideologia, oparta na nienawiści i idiotycznych dogmatach, podana w sosie pewności siebie i obleśnej świętoszkowatości. Jak przeprosisz, katoliku, za zbrodnie swojej bandy, to dopiero wtedy bierz się do oceniania innych.

      No i zdecydowanie zachęcam Cię do odwagi - wykaż na własnym przykładzie, jaki kościół jest zajebisty i ujawnij swoje gejostwo w liście otwartym do Episkopatu? Na czym niby polega "ignorancja" mojej propozycji? Czy to raczej nie Twój - typowy dla katoli - brak elementarnej odwagi? Jak kościół jest taki dobry i sympatyczny, to wykaż to na własnym przykładzie, tchórzu.

      Usuń
    2. Szanowny Panie - rozumiem, że teraz tak mam się zwracać.
      Jeśli chodzi o Pańską ignorancję, to powiem tylko tyle: a może trzeba by mnie zapytać, czy jestem rzymskim katolikiem? Widocznie Pan nie wie - a to objaw ignorancji - że przez te tysiące lat istnienia chrześcijaństwa mieliśmy między innymi: schizmę wschodnią, reformację, starokatolicyzm... że tylko te wymienię.
      Pan powiada, że ja zamiast argumentów stosuję wyzwiska... Czy Pan czyta, to co pisze?
      Ja czasami nazwę Pana lewakiem i socjalistą - czasami cytując innych: "kanapowym". Proszę mi pokazać gdzie ja zbiorowo obraziłem kogokolwiek? Ateistów? Agnostyków? A może kosmitów? Z pana zaś strony ciągle leje się potok oskarżeń i inwektyw, w większości załatwiających sprawy zbiorowo.
      Franco, Mussolini, pedofilia... ja to wszystko wiem i nie mam poglądu innego niż większość - z faktami się nie dyskutuje. A Pan się powtarza - ma Pan to gdzieś nad biurkiem wypisane? Problem jednak w tym, że ja też wiem, że jak ktoś chce to każdej grupie wyciągnie trupy z szafy. Powstaje jednak pytanie - jak to się ma do rzeczowej dyskusji?
      Większość Pana wypowiedzi o religii to plucie jadem... Gdybym był ortodoksem, powiedziałbym, że Pan jest chyba opętany :D I zamknąłbym tak argumentację, ale tego nie mogę zrobić, bo za bardzo upodobniłbym się do Pana.

      Usuń
    3. Danielu (i zostańmy przy tej formie, proponuję), zacytuję tylko fragment Twojej własnej notki:
      "Dwa ostatnie akapity obnażają taką ignorancję, co do tematu kościół, czy chrześcijaństwo, że szkoda komentować".

      Czekam nadal na obnażenie mojej rzekomej ignorancji. W czym okazałem swoją ignorację, skoro notkę dalej piszesz: "Franco, Mussolini, pedofilia... ja to wszystko wiem i nie mam poglądu innego niż większość". No to wiesz to, czy ja jestem ingnorantem?

      po drugie, zamiast czczych apeli o rzeczową dyskusję, poproszę o konkretną odpowiedź: skoro uważasz, że kościół jest taki zajebisty, to wyjaśnij, dlaczego nie masz ochoty napisać listu otwartego do Episkopatu, w którym ujawnisz się jako wierzący w religijne opowieści gej i zaapelujesz o miłość dla wszystkich? "Nie lękaj się!".

      Co do plucia jadem: każda krytyka kościoła uchodzi za plucie jadem. Każde żądanie świeckiego państwa jest atakiem na kościół. Przyzwyczaiłem się i nie robi to na mnie wrażenia.

      Za określenia "lewak" i "socjalista" nie obrażam się, bo chociaż nie są precyzyjne, to stanowią dla mnie komplement. Z przykrością przyznaję, że ciężko mnie uznać za socjalistę, chociaż aspiruję do bycia nim. To niemodna obecnie postawa (większość woli oportunistyczne lizanie poświęconych odbytów), tym bardziej jest więc dla mnie atrakcyjna. Nie mam zwyczaju chadzać z tłuszczą - lepiej mi jest z uciśnionymi mniejszościami. Czuję się wówczas przyzwoiciej, co i Tobie - Danielu - polecam. To trochę jak noszenie Kenzo, kiedy wszyscy pomykają w H&M.

      Co do Twojego katolicyzmu - jest aż nadto widoczny. Poziom argumentacji i ta rzadka, a typowa dla katolików umiejętność sprowadzania rozmówcy do parteru za pomocą mieszaniny pomówień i niesprawdzalnych tez, to zdradza Twój katolicyzm. Wiem, to wstydliwe, ale... "nie lękaj się!".

      Co do trupów w szafie kościoła katolickiego... Widzisz, niektórzy trzymają trupa w szafie. Kościół katolicki ma zaś ich pełne centrum logistyczne - miliony trupów wypełniające nieskończone wprost rzedy szaf. O tym się nie da nie dyskutować. I wierzaj mi - dyskutuje się. Poza Polską. W Polsce zaś każde wypomnienie kościołowi, że flirtował z nazizmem i innymi obrzydliwymi chorobami ludzkości uchodzi za "plucie jadem". Nie chcesz przyjąć do wiadomości rzeczywistości - to Twój problem. Ja mam zamiar dalej pytać o to, ile jeszcze ten Twój kościół, katoliku, będzie uprawiał swoją skrajnie szkodliwą działalność.

      Co do "rzeczowej dyskusji" - cóż, przeproś za "genetyczne obciążenia lewaków" (vide supra), potem możemy podyskutować rzeczowo. W ramach takiej dyskusji napisz może najpierw jak Ci jest z tym, że kościół sprzyjał nazistom? Uważasz, że to tylko "trup w szafie"? To uzasadnij swój pogląd. To się nazywa rzeczowa dyskusja.

      I nie pisz proszę, że jestem "opętany", bo to akurat do rzeczowej dyskusji ma się nijak. Jeśli wierzysz w opętanie, to problem Twój i tego, jakiej Ci udzielono dotąd edukacji. Nauka wyjaśnia, że nie ma opętań, są zaś choroby psychiczne. A więc nie używaj tego rodzaju figur retorycznych. Argumenty na stół proszę.

      Usuń
    4. Obiecuję Autorowi, że to ostatnia wypowiedź w temacie :)
      Metku (Metko?),
      moje stwierdzenie dotyczące ignorancji zostało objaśnione - chodzi o brak wiedzy o kościołach chrześcijańskich. Co ciekawe, już kiedyś o tym wspomniałem mówiąc, że jestem katolikiem, ale nie rzymskim... co do szczegółów proszę doczytać.
      W związku z powyższym nie rozumiem dlaczego mam się narzucać rzymskokatolickiemu episkopatowi? Czy oni mi coś zrobili? :)
      Co do "opętania" - tam jest taki znaczek: ":D", myślałem, że zrozumiały.
      Co do innych argumentów - wybacz, ale wszystkie można obrócić o 180 stopni... Więc dajmy sobie spokój: mamy odmienne poglądy, ale się nie obrażajmy, proszę.
      Za ewentualne urazy - przepraszam.

      Do Autora: uprzejmie proszę o edytowanie tego tekstu, za co z góry dziękuję :) Jeszcze jedno: na Ciebie z taranem... NIGDY!:)

      Usuń
    5. To ja Autor (ale nie Waszej dyskusji): nie edytuję tekstów komentarzy, puszczam takimi jakie są.

      Wasz zapał z mojego punktu widzenia był czczy, bo zasadniczo dzielicie te same poglądy, a różnice są w niewiele znaczących szczegółach... nawet jeśli tam diabeł tkwi.

      Podoba mi się Twoje ugodowe stanowisko. Uważam, że nie jest to objaw słabości, lecz mądrego i dojrzałego podejścia. Walka o swoje racje do upadłego cechuje ludzi słabych (każdy homofob jest tego przykładem). Jedyne, co tacy potrafią to trwać w nienawistnym zacietrzewieniu. Sztuką jest uszanować, a przynajmniej milcząco (nawet z dozą politowania) zaakceptować cudze, choćby najbardziej niemądre poglądy.

      Zwłaszcza, gdy stoi sie po tej samej stronie barykady.

      Usuń
  7. No ja nie takich dyskusji oczekiwałem pod tą notką. Już nawet nie reaguję czekając aż emocje się wypalą. Jednak martwi mnie ton przypominający anonimowe wypowiedzi na forach internetowych. Miejcie też świadomość, że chyba nikt waszej dyskusji ju z nie śledzi (poza mną), a czyjakolwiek będzie wygrana (na argumenty, czy jad), to zwycięstwo będzie pyrrusowe. Są rzeczy ważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, że z ciekawością (bo dokładnie odwrotnie), ale próbujących nadążyć za argumentami i celem dyskusji (proszę mi przypomnieć, bo się zgubiłem?) jest więcej, a przynajmniej jeden. Trzeba było napisać "jestem" (a nie: byłem) homofobem, to by się na czym innym dyskusja skupiła ;) [żart]

      Usuń
    2. Jakbym napisał, że jestem homofobem, co byłoby zresztą oczywistą nieprawdą, to obaj oponenci by na mnie wjechali z siłą taranu... nie wiem, czy bym się po tym podniósł ;)

      Usuń

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)