Polska kontra głupota
Kolejny 11 listopada, kolejne rozruchy kibolsko-narodowo-faszystowskiej hołoty. I niestety, kolejny raz ucierpiała bogu ducha winna instalacja na placu Zbawiciela.
Są tacy, którym się nie podoba ze względów estetycznych. Są tacy, którym nie w smak jej odniesienie do ruchów LGBT, a ogólniej do tolerancji.
Są podpalacze zwykli i podpalacze incydentalni.
Są wreszcie tacy, którzy z nienawiści podpalą wszystko, co nie pasuje do ich chorych wyobrażeń.
Odwołanie do faszyzmu zawsze kończy dyskusję. Ale historia nauczycielką życia - co zrobić, gdy takie odwołanie samo się nasuwa?!
Jak uzasadnić ten poziom nienawiści? Dziś do przedmiotów, jutro do każdego myślącego inaczej, wyglądającego inaczej, wierzącego inaczej, czy spełniającego się emocjonalnie i seksualnie inaczej.
Nie bardzo widzę możliwość dialogu z kimś, kto potrafi tylko ziać nienawiścią. To jak wdawać się w dyskusję z kimś, kto przykłada interlokutorowi nóż do szyi. Absolutnie nie mam problemu z tym, że ktoś jest katolikiem, buddystą, świadkiem Jehowy, ortodoksyjnym Żydem, prawosławnym, itd. Może być biały, żółty, czarny, a nawet niebieski. Może uważać, że Ziemia jest płaska, a Kaczyński to inteligent. Absolutnie nie mam z tym problemu. Jednak z tego powodu nigdy nie chwyciłbym za nóż, pistolet, czy kamień, żeby przekonać kogoś do swoich poglądów. Zresztą, czy ja potrzebuję kogoś przekonywać do swoich poglądów? Absolutnie nie. Nie mam problemu z tym, że inni mają swoje, nawet zupełnie nieprzystające do moich, poglądy. Niech je sobie mają. Jednak nie zgadzam się, by w taki czy inny sposób narzucali je mnie.
To może moje poglądy narzucam innym i stąd ta niechęć? Przy każdej okazji na przykład epatuję rozmówców swoim ateizmem i nakłaniam ich do porzucenia opium, któremu się niesłusznie dali opętać. Codziennie nakłaniam osoby heteroseksualne do przejścia na drugą stronę rzeki; robię to epatując swoją nagością oraz wynosząc pod niebiosa atrakcje seksu gejowskiego. Kiedy w pracy przygotowuję wykres ma on zawsze kształ penisa i zapewniam, że to jedyny słuszny kształt. Nieustannie namawiam kobiety do aborcji, nawet te, które jeszcze nie są w ciąży. Jestem takim zwolennikiem in vitro, że zachęcam do tej metody nawet wówczas, gdy metoda naturalna (w sensie kopulacja) przyniesie dokładnie ten sam efekt.
Czy Polska to kraj, w którym mamy żyć według reguł ściśle określonych przez jedną opcję?
Mam wrażenie, że największym problemem jest głupota. Paradoksalnie w PRL-u trzymała ona głowę nisko. W III Rzeczpospolitej podniosła ją i domaga się, by wszyscy Polacy założyli jednakowe mundurki. Takie równanie w dół.
I co wtedy działoby się z tymi podpalaczami z placu Zbawiciela? Zamieniliby dresy Pumy i Adidasa na dresy Narodowego Przedsiębiorstwa Dresiarskiego? Oglądaliby tylko polskie filmy, koniecznie o narodowo-katolickiej wymowie? Słuchaliby jedynego słusznego radia nadającego nieustannie pieśni z piłkarskich trybun oraz narodowo-katolickie? No może discopolo byłoby jeszcze akceptowalne jako wyjątkowo słuszne w tym świecie.
W restauracjach serwowane byłyby wyłącznie polskie tradycyjne dania. Pizzerie byłyby zakazane, a popcorn oraz napoje gazowane obłożone klątwą... poza kwasem chlebowym.
Homoseksualizm kwitłby jedynie w zakonach i na probostwach.
Kibole na stadionie po odśpiewaniu swoich tradycyjnych pieśni nerwowo przesuwaliby palcami po różańcach. Race i fajerwerki nie byłyby już sprowadzane z Chin.
Narkotyki i dopalacze byłyby sprzedawane w sklepach spożywczych na równi z alkoholem i papierosami. To byłby duży plus.
Policja ignorowałaby kradzieże na zwykłych obywatelach i zabezpieczała interesy prawicowo-nacjonalistycznej nowej socjety. Zatrudniani byliby w niej, tej nowej policji, wyłącznie osobnicy nieprzystający do nowej rzeczywistości, głównie osoby homoseksualne obojga płci.
Ale się rozpędziłem.
Mój kłopot polega na tym, że czym bardziej się mnie nakłania do patriotyzmu, tym większą mam nań alergię. Nie widzę żadnego powodu, aby odczuwać podniecenie z powodu paszportu. Sądzę, że jako Szwajcar czy Francuz byłbym szczęśliwszy, mniej zaś szczęśliwy jako robotnik z Bangladeszu. Historia Polski nie jest dla bardziej imponująca niż np. historia Albanii. Nie odczuwam żadnych emocji ani poczucia więzi zbiorowych. Bliższy mi jest francuski inteligent niż polski dresiarz (bez głupich docinków proszę). Jeżeli będzie się mnie patriotycznie molestować, to wyjadę.
OdpowiedzUsuńI tu konkluzja: ja po prostu tego polskiego kołtuna nie rozumiem. To jest obcy mi kod kulturowy. Niezrozumienie budzi zaś strach i niechęć i to jedyne odczucia, jakie mam wobec rozwrzeszczanego naziolstwa, karmionego paszą debilizmu przez kościół katolicki i prawicę.
Uważam, że występy nazistów na 11 listopada to polska noc kryształowa. Krew na rękach ma zaś polska prawica i kościół katolicki. Oni hodują w Polsce nazizm. To tylko jeden z wielu powodów, dla których wolałbym zerżnąć przestraszonego jeża, niż zostać katolikiem albo prawicowcem.
Poza strachem i niechęcią czuję też bezradność.
OdpowiedzUsuń"wolałbym zerżnąć przestraszonego jeża" - to ja już ostatecznie wolałbym zostać buddystą.
Warszawiacy spontanicznie wplatają kwiaty w tęczę
OdpowiedzUsuńhttp://warszawa.gazeta.pl/warszawa/5,95080,14938356,Warszawiacy_spontanicznie_wplataja_kwiaty_w_tecze.html?i=9
Szkoda, że warszawiacy tacy skompi som - mało tych kwiatów!