Sztuka wyboru
Gdzieś przeczytałem, że osoby homoseksualne są bardzo rozważnymi konsumentami. Ja i Jakiś potwierdzamy to w całej pełni. Nasze wybory są zawsze przemyślane. Może to przeczyć jakiemuś stereotypowi o szlaeńczym konsumpcjonizmie osób nieheteronormatywnych. Wizyta w sklepie jest dla nas nie tylko okazją do podziwiania zdarzających się egzemplarzy płci najpiękniejszej, ale też do prowadzenia gry z usiłującymi nas oszukać sklepikarzami.
Do swojego bloga dołączę porady z cyklu "co warto kupić, a czego nie" oraz, co z tego można przyrządzić. W tagach będzie to pod "smacznie i tanio".
Na początek dwie stare historyjki.
Hipermarket Real obwieścił, że jak się znajdzie gdzieś towar w niższej cenie niż u nich, to zwrócą różnicę. Dzień wcześniej kupowałem Żołądkową gorzką w Biedronce. Rzuciłem okiem w Realu i cena była wyższa. Wzięliśmy butelkę i z innymi zakupami udaliśmy się do kasy. Butelka poszła na pierwszy rzut. Powiedziałem kasjerce, że wczoraj kupiłem ten alkohol taniej, więc chcę zwrotu różnicy. Kasjerka nie miała pojęcia, co zrobić. Zadzwoniła po pomoc. Pomoc przyszła i też nic nie wiedziała. Wspólnie uznaliśmy, że to reklamowy kant Reala i zrezygnowaliśmy z zakupu butelki.
Jednak Real uparł się na nas. Jakiś wyciąga gazetki hipermarketów ze skrzynki i patrzy, co się opłaca kupić. Real trwał w swojej obietnicy zwrotu różnicy, jesli coś jest dostępne taniej gdzie indziej. Zwykłe porównanie gazetek pokazało, że winogrona (o ile dobrze pamiętam) są tańsze w Carrefourze. Odpuściliśmy uznając, że nie ma co jechać do Reala, bo i tak nie będą wiedzieć, co z tym fantem zrobić.
Śniadanie
Po dwie kromki pieczonego w domu chleba słonecznikowego z Lidla, ser żółty i twarożek z Carrefoura. Herbata. Jakiś dostał kanapkę "do szkoły".
Obiad
Krupnik na kurzych zwłokach odartych z nóg i piersi, ziemniaki z kotletem schabowym (Grot: porcja za 3zł), buraczki zasmażane (na bazie surowych buraków z Carrefour [0,88zł/kg] i jednego jabłka - 0,15zł za porcję). Razem jakieś 4zł na osobę. Gdyby nie płodozmian naszego menu miesięcznie takie obiady kosztowałyby nas (pomijając prąd, dodatki i robociznę) 240zł. I byłoby to bardzo drogo, gdyż był to jeden z droższych obiadów.
Kolacja
Kolacji się nie je.
Kolacja musi być :P
OdpowiedzUsuńKurna, właśnie zdałem sobie sprawę, że głodny jestem...
Mr_Unknown: Kolacja to pierwszy krok do lustrzycy ;)
UsuńPrzepraszam za pobudzenie soków żołądkowych ;)