Letnie atrakcje
Ostatnie dni są takie, że ciężko jest coś napisać na klawiaturze palcami mdlejącymi od upału. Było zimno – źle, jest za gorąco – też niedobrze. Do tego jest parno. W okolicach Łodzi przeszły silne nawałnice. Wiatr był w porywach taki, że niesiony kurz i piasek niemal ranił gołą skórę. Połamane gałęzie i całe drzewa, zalane łąki, brak prądu, to takie dodatkowe atrakcje.
Walka o miejsca parkingowe ma teraz nowy wymiar. Już nie chodzi tylko o samo miejsce, ale o miejsce zacienione, żeby wsiadanie do samochodu nie kojarzyło się z dobrowolnym wciskaniem się do rozgrzanego piekarnika.
Błogosławieni są wszyscy ci pracodawcy, którzy zainwestowali w klimatyzacje. Mimo tego ideałem jest praca w pomieszczeniach piwnicznych, a przynajmniej z oknami zwróconymi na północ. Zaskoczyło mnie jak bardzo chwaliły sobie swoje miejsce pracy panie w mięsnym. Bo rzeczywiście, w zestawieniu z panującym wokoło żarem sklep mięsny ze swoimi ladami chłodniczymi, lodówkami oszałamia przyjemnym chłodem. Brakuje tam jeszcze w sprzedaży eleganckich drinków z parasolkami.
Fukcjonowanie z ludźmi poza zwyczajnymi uciążliwościami staje się też nieznośne. Raz, że rozdrażnieni, dwa upoceni. Wonie tanich dezodorantów mieszają się z silnym zapachem potu. Jakby ktoś nie wiedział skład potu i moczu jest identyczny. Aż trudno mi sobie wyobrazić przejażdżkę zatłoczonym środkiem komunikacji miejskiej: te uniesione do uchwytów ręce, te nieogolone zapocone pachy... aż słabo się robi.
Upały i zdarzające się ulewne deszcze za chwilę przyniosą dodatkową “atrakcję”. Komarów już jest dużo, a można się spodziewać ich plagi. Off jest mi najbardziej znanym środkiem odstraszającym, ale… mam wrażenie, że jakoś przestał działać. Za chwilę ten i inne repellenty staną się podstawową perfumą wszystkich działkowiczów i wypoczywających w plenerze.
W ten weekend pochlały mnie nie tylko komary. Nie wiem skąd wzięło się tyle końskich much! Podlatują bezgłośnie, siadają niedostrzegalnie… i ten straszliwy ból ich ugryzienia!
Co jeszcze przyniesie to wyczekane lato?
Może przyczyną afrontów końskich much wobec Ciebie jest to, że stajesz się klaczą? Nogi zawsze miałaś, sweetie, jak ogierzyca, a i temperament podobny, więc być może coś istotnie się dzieje..?
OdpowiedzUsuńJak Teresa ma taki sam skład moczu i potu to ja współczuje zapachów wkoło. Pozwolę sobie zauważyć, że mocz zawiera barwniki, które powodują przykry zapach. Natomiast pot sam w sobie jest bezwonny. "Zapach potu", które często czuć od ludzi wynika z połączenia potu z brudem i bakteriami na ciele. Jak ktoś się spoci zaraz po umyciu to nie będzie śmierdział potem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uwagę :)