Homo-kino bezpłatnie
Z Łodzi wybył Camerimage i to wolne miejsce wypełnił festiwal Philips Cinema Mundi im. Zygmunta Kałużyńskiego. Twarzą festiwalu jest Tomasz Raczek, a atrakcją została Claudia Cardinale. Intencją festiwalu jest przyznanie nagrody dla najlepszego krytyka filmowego. W ramach festiwalu (cytuję) „będziemy mogli spotkać wybitne postacie światowego kina: reżyserów, aktorów, operatorów, krytyków filmowych prezentujących własne dokonania lub uświetniających swoją obecnością prezentowane produkcje filmowe” oraz obejrzeć „40 najlepszych nieanglojęzycznych filmów fabularnych 2010 roku, nominowanych do Oscara”, co ważne bezpłatnie.
Cyrku objazdowego z udziałem CC nie widziałem. Filmów było 35 (choć zależy jak liczyć, „Nóż w wodzie”, „Panny z wilka”, „Człowiek z żelaza” czy „Lampart” z 2010 roku nie są). I tak sporo. Filmy były wyświetlane w kinach Cytryna, Bałtyk, Silver Screen oraz w Muzeum Kinematografii. Niestety różne filmy wyświetlane były jednocześnie więc trzeba było dokonać wyboru.
Z Jakisiem obejrzeliśmy tylko dwa: „Nić” („Le fil”) i „Zabiłem moją matkę” („J'ai tué ma mère”) oba z 2009, ale może premiery miały w 2010. Pierwszy z filmów jak się okazało Metka ma na DVD. Scenariusz jest kompletnie z czapy, romans Tunezyjczyka z nizin, który do Tunezji powrócił z pół-Tunezyjczykiem z wyżyn. Niestety, film mnie nie porwał.
Za to drugi był świetny. Ponarzekam jedynie, że o dobre 15 minut za długi. Jest to debiut Xaviera Dolana (rocznik 1989 !!!), do którego napisał scenariusz, wyreżyserował, sam zagrał główną rolę, a nawet był sobie producentem. Film jest autobiograficzny i coming-outowy, choć homoseksualizm głównego bohatera jest wątkiem całkowicie pobocznym. W sumie tak właśnie powinno być, to ciągłe walenie pedalstwem po oczach robi się już trochę nudne. Kolejny film Dolana „Wyśnione miłości” („Les Amours imaginaires”) jest podobno jeszcze lepszy.
Oba filmy są świetne, a XD jest nadzieją kina francuskiego - świeża krew z Montrealu. Miejmy nadzieję, że ten cudowny dzieciak zbyt szybko się nie wypali.
OdpowiedzUsuńCiekawostka na marginesie: grający w "Zabiłem..." chłopaka głównego bohatera Francois Arnaud (również aktorskie objawienie) gra obecnie Cesarego Borgię w serialu "The Borgias" u boku m.in. Jeremy'ego Ironsa. Yum!
Nie jest, jest manieryczny.
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję, że XD zachłyśnięty jest ilością dostępnych środków, bo jeszcze młody i z czasem złapie swój styl. Na razie faktycznie trochę pastiszem pachną jego filmy.
OdpowiedzUsuń