Tęczowa Alternatywa
Byłem w Bydgoszczy, potem na wsi, teraz w Krakowie.
Jakiś mi się tu biesi i odmawia chodzenia na wystawy, a jak już pójdzie to jęczy, że bilet zapłacony, a on wychodzi nieubogacony.
W Bunkrze Sztuki najciekawiej może nie jest, ale projekt przestrzeni (tak nazywa się ten rodzaj sztuki) zrobił na mnie wrażenie. Projekt przygotował: LATALAdesign (Dagmara Latała, Jacek Paździor). Idzie się w całkiem ciemnym labiryncie, w górę i dół, w prawo i lewo, a na samej górze można obejrzeć panoramę okolic Bunkra Sztuki przez peryskop. Darkroom to pryszczyk przy tym labiryncie. Nie dałbym rady, gdyby nie pan oprowadzający. Był baardzo pomocny i przejęty swoją rolą. Z poklepywań, wsparć łatwo się domyśliłem, że popycha mnie w tych ciemnościach całkiem rozentuzjazmowany.
Jakiś nie wszedł tam ze mną; i dobrze, pewno by gościowi mordę obił.
Międzynarodowe Centrum Kultury przygotowało wystawę o wrocławskiej Pomarańczowej Alternatywie. Wystawa jest z niedostatkami, ale ciekawa jako przypomnienie tej specyficznej formy walki z systemem. Walki poprzez budowanie absurdu.
Przed, w trakcie i po warszawskiej paradzie przez blogi, fora, witryny przetoczyły sie poważne dyskusje. Zaraz potem e-PiS-kop@ w boskie ciało zapodał swój stosunek do świętości małżeństwa, jako związku osób płci obojga, i tylko obojga. Wszystko toczy się na poważnie.
Wystawa w MCK uświadomiła mi, że tkwimy w oparach absurdu. Chcemy przekonywać różnych PiSowych Giżyńskich, czy PlatfusOwatych Niesiołowskich z Gowinami, że sie mylą, że wolność niejedno ma imię (czy to nie paradoksalne, że ci ludzie walczyli o wolność, której teraz nakładają kajdany?!). Może to nie ma sensu!
Ostatnio widziałem rozmowę Szczuki z Giżyńskim, u Olejnik, o związkach partnerskich właśnie. Kazimiera (którą uwielbiam) była chyba trochę nie w formie, bo mało błyskotliwie reagowała na androny Giżyńskiego. I po co z kimś takim debatować, nie mówiąc o publicznym pokazywaniu się?! Czy uczenie małpy posługiwania się widelcem i nożem ma jakiś sens?
Niecywilizowane poglądy należy obnażyć i wyśmiać. To co? Organizujemy casting na tęczowego majora Waldemara Fydrycha? A może już jest taki?