poniedziałek, 13 czerwca 2011

Kompost

Czarne pięty

Troska o działkę to nieustanne koszenie trawy, a jesienią zbieranie lisci i opadłych owoców. Jest tego dużo, więc i kompost jest duży. Przebadałem Jakisiowy kompost i stwierdziłem, że nie był prowadzony fachowo. A wiedzę w tym temacie mam, bo Matka ostro mnie przetrenowała na swojej działce. Nie powinno być tak, że po pół roku są jeszcze nieprzegniłe liście. Z 1/4 pojemnika kompostowego wybrałem wszystko. Co się dało rozrzuciłem, resztę zostawiłem na później. I zrobiłem nowy kompost.

Poszedłem warstwami: trochę ziemi, warstwa starego kompostu (nieprzetworzona), warstwa świeżego zielska, znowu warstwa ziemi. Na wierzchu rynienka, żeby łatwo było wlać i zatrzymać wodę. Walę wszystko: wodę ze zmywania, prania i sikam też. To jest taka chemiczna fabryka, że wszystko przetrawi.

Martwi mnie, że nie ma napowietrzania, ale mam nadzieje, że warstwa świeżej zieleniny podziała jak poduszka powietrzna. Na jesieni powinno być OK.

Bosko, ze po całym dniu pracy mało wytężonej biorę prysznic, doprowadzam się do porządku, chlapię dobrymi perfumami i wieczorami kwitnę. Ciekawe, czy rolnicy maja tak samo.

Dziś pełnia, albo jej okolice. Ciekawie jest obserwować własny cień w świetle Księżyca. Takie to uroki geja z wyczyszczonymi piętami na wsi.

1 komentarz:

  1. Metka w Ogrodzie14 cze 2011, 21:30:00

    Darling, mam tylko taką prośbę - nie jedz proszę warzyw wyhodowanych na kompoście prokurowanym z użyciem detergentów z pralki i zmywarki. Wyjałowisz się i wyrosną Ci grzyby w miejscach, w których ich jeszcze nie miałeś. Niemcy to praktykowali i wyrosła im Angela Merkel.

    OdpowiedzUsuń

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)