Rozumek kontra obcasy
Jak chciałem mieć psa, to rodzice sie nie zgodzili. Dopiero siostra jakoś to na nich wymusiła. I pies był około 13 lat, aż do momentu kiedy musieliśmy go uśpić.
Teraz nie mam psa, ale Jakiś w pewnym sensie ma, a w każdym razie zajmuje się nim, a siłą rzeczy ja też muszę. I wszystko fajnie, bo pies jest kochany.
Problem zaczyna się jednak przy innych psach. Gotów jest gryźć się z każdym psem, a nawet całą watahą. Wielkość przeciwnika nie ma dla niego znaczenia.
Każdorazowe ciągnięcie do kolejnego psa jest przyznam upierdliwe. Ten pies potrafi czołg uciągnąć, a co dopiero moją wątłą fizjognomię. Używałem ostrego głosu – chyba mam za cienki, próbowałem trzymania na krótkiej smyczy – szczęśliwie wysokie obcasy dobrze wbijają się w ziemię. Ostatnio łapię go za fałd skórny na grzbiecie (udając gryzienie) i od biedy to pomaga, ale nie do końca, i trudno uznać to za panowanie nad psem.
Ma ktoś pomysł jak przemówić do tego malutkiego rozumku?
Ty naprawdę piszesz o psie, czy to jakaś metafora "życia związkowego"?
OdpowiedzUsuńJeżeli to nie metafora, to zapraszam na priv (trzyczesciowygarnitur@gmail.com). Z tym że od razu ostrzegam, że propaguję metody pozytywne, tak więc wymagające czasu i cierpliwości. Ale za to najlepsze na świecie:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to metafora, tylko niewygodna rzeczywistość.
OdpowiedzUsuń2Ewa: Ja też zdecydowanie jestem za metodami pozytywnymi. Ostatnio poszło lepiej. Obroża została zapięta o jedno oczko bardziej (poprzednio podczas szamotaniny psu udało się wyślizgnąć głowę). Dodatkowo, gdy pies jak zwykle rzucił się do psów, zatrzymałem go natychmiast, powiedzisałem, że "wracamy", po paru krokach cofania się zatrzymałem i poszliśmy znowu... i zdarzył się cud, pies przeszedł zjeżony, ale bez rzucania się. W drodze powrotnej komenda "wracamy" też zadziałała i przy drugiej próbie przeszedł spokojnie.
Popróbuję jeszcze parę razy i może będzie OK.
Znam tę rzeczywistość aż za dobrze:)
OdpowiedzUsuńSkoro metody pozytywne są ok, to proponuję jeszcze:
- jeżeli pies uprze się podejść do drugiego psa, rozluźnij smycz, kiedy już do niego podejdzie - nie na tyle, byś nie mógł go w razie czego odciągnąć, ale na tyle, aby czuł się w miarę swobodnie. Zazwyczaj powodem agresji nie jest charakter, a zachowanie opiekuna - ciągnąc, sprawiasz ból, pies kojarzy drugiego psa z bólem i draka gotowa. Trzymanie psów na luźnych smyczach pozwala im też na swobodniejszą komunikację, automatycznie zmniejsza stres, a więc i agresję (często jest i tak, że psy świetnie dogadują się bez smyczy, a gdy je zapiąć, to z miejsca rzucają się do bitki - bo brak swobody ruchów wzmaga stres);
- jeżeli wiesz, że drugi pies to "wróg", każ swojemu usiąść (o ile reaguje na komendy:)) i zasłoń "przeciwnika";
- i najważniejsze - dobre zachowania trzeba nagradzać! Psy o wiele lepiej reagują na pozytywne impulsy niż negatywne. Przeszedł spokojnie? Należy mu się pochwała i/lub przysmak. Po iluś tam razach powinien skojarzyć, że dobre zachowanie mu się po prostu opłaca:)
Tyle mundrości made by Fundacja Psia Wachta:)