Bank Millenium – schlebiamy niskim gustom
“Powrót do tradycji”, “powrót do korzeni” – tak komentowany jest wczorajszy spektakl teatru telewizji. Piszą to ci, którzy raczej nie mieli szansy oglądać dawnych spektakli tego teatru. Ten spektakl można nazwać najwyżej relacją na żywo z przedstawienia, a nie teatrem telewizji. Dlaczego? Bo w teatrze telewizji aktorzy nie grali w stronę publiczności, scena miała cztery ściany, a kamery nie operowały od strony publiczności, tylko były wszędzie. To czyniło teatr telewizji zjawiskiem niezwykłym i telewizyjnym właśnie.
Sztuka jest kiepska, ale reżyser i aktorzy (poza Maciejem Stuhrem) przerysowali postaci do poziomu teatru kukiełek. To była szopka, amatorski teatrzyk podwórkowy, a nie teatr. Krystyna Janda zapatrzona w siebie, gra dla siebie, nie wchodzi w interakcje. Niszczy swoją postać tak skutecznie, że staje się to autoparodią. Często nie można zrozumieć, co bełkocze. Brak dykcji wychodził u wszystkich czyniąc z Cole’a Portera – kolportera. Wszyscy też popadli w aktorską egzaltację.
Reżyser Andrzej Domalik całkowicie się poddał Jandzie i konsekwentnie nie reżyserował. Zwróciliście uwagę na epizod z pieskiem? Konia z rzędem temu, kto wie, co to wniosło do treści sztuki poza jej wydłużeniem.
Poddała się też Krystyna Tkacz w roli Dorothy. Robiła z siebie idiotkę na równi ze swoją imienniczką. Smutne, ale czego się nie robi dla pieniędzy. Podobnie Wiktor Zborowski (Saint Clair), który grał jakby chciał, a nie mógł. Za jedyną sensowną postać uważam Cosmę McMoona, granego przez Macieja Stuhra.
Zespół jest na takim poziomie profesjonalizmu, że kierownik literacki nie wyłapał “ilości miejsc”.
Publiczność? Cóż, publiczność tego spektaklu spełniała dokładnie te same warunki, co publiczność Florence Foster Jenkins – warszawskie towarzystwo wzajemnej adoracji.
Mam wśród znajomych wielu jandofanów. Mogę ich tylko zachęcać, by na swą idolkę spróbowali spojrzeć z dystansem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".
Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)