Moi kandydaci
Już za chwilę cisz wyborcza, a więc ostatni moment, żeby coś o wyborach napisać.
W moim okręgu łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. W 2001 wygrało SLD (52%, PO 12%, PISda 10%), w 2005 PISda (25%, PO 24%, SLD 14%), a w 2007 PO (46%, PISda 28%, SLD 18%). Widać stały wzrost poparcia dla PO, utrzymujące sie poparcie dla PISdy i utrzymujące się po gwałtownym spadku poparcie dla SLD.
W moim okręgu wybieranych jest 10 posłów. Głosować mogę tylko na jednego kandydata, czyli właściwie dysponuję jedynie 1/10 głosu. To tak mało, że chcę tę część głosu dobrze wykorzystać.
Wśród znajomych zauważyłem trend, by bardziej zwrócić uwagę na kogo się chce zagłosować, a nie na którą partię. Po odrzuceniu list PISdy, PSLu, PJNu i pomniejszych wystarczy sprawdzić tylko listy PO, SLD i Ruchu Palikota. Ja szukałem dla Łodzi, ale nie ma trudności w wyszukaniu list kandydatów w dowolnym regionie.
Lista PO liczy 20 nazwisk. Zaczyna się od Grabarczyka, Śledzińskiej-Katarasińskiej i Kwiatkowskiego. Żaden z tych polityków nie cieszy się moją sympatią. Obstawiam Witolda Rosseta z miejsca 10. Jest na liście PO, ale nie jest członkiem Platformy, tylko Partii Demokratycznej, co bardzo mi się podoba. Przy tym z tego, co o nim słyszałem, jest on otwarty światopoglądowo.
Lista SLD zawiera również 20 kandydatów na parlamentarzystów. Mowy nie ma bym oddał swoją 1/10 głosu na otwierających listę Jońskiego, czy Pawłowskiego. Może się złamię przy Zdzisławie Janowskiej z miejsca 4 (nie jest członkiem SLD, lecz Socjaldemokracji Polskiej) lub Alicji Murynowicz z miejsca 6.
Lista Ruchu Palikota to też 20 osób, całkowicie nieznanych i nowych w polityce. Zauważyłem tam też ostrych pojebów. Żaden z tych kandydatów nie budzi mojego zaufania.
Chcę dokopać PO, żeby się za dobrze nie czuli. Chcę dokopać SLD, bo mam dość Napieralskiego. Ponieważ większość ludzi głosuje na znane sobie nazwiska na ogół znajdujące sie na pierwszych miejscach, więc oddając głos na dowolną osobę z niższych pozycji automatycznie wspomagam czy to Grabarczyka, czy to Jońskiego.
To może jednak Ruch Palikota, żeby trochę zamieszać? Jedyną osobą, która wydaje mi się w miarę wiarygodna z tej listy, jest Katarzyna Bartosz, z Łodzi, urodzona w 1980 roku, deklaruje się jako przedsiębiorca i startuje z miejsca 2 na liście, ma więc spore szanse.
Z kandydatami do Senatu pojawił się problem. Łódź jest częściowo podzielona na dwa okręgi nr 23 i nr 24. Ten ostatni obejmuje wschodnią i południowo wschodnią część miasta i chciałbym mieszkać w tym okręgu, bo mógłbym głosować na Ryszarda Bonisławskiego lub Krzysztofa Makowskiego.
W moim okręgu odpada Sankowski, bo z PISdy, odpadają Fisiak, bo jako marszałek województwa pokazał już jakim jest dyletantem, Grubski i Hibner odpadają, bo z PO, zostaje Biliński – bezpartyjny, z grupy Obywatel w Senacie, ale kto to jest? Był architektem miasta. To on zamienił Piotrkowską w deptak, założył kiepskie w wielu miejscach latarnie. Przedyskutuję z Jakisiem, może on coś mi poradzi. Jak zdążę, to zapisze wybór tu na blogu.
Wybory do Senatu są z okręgów jednomandatowych, po raz pierwszy! Mogę oddać cały, a nie częściowy jak w wyborach do Sejmu, głos. A tu taki zgryz! ;(
Jesli ktoś ma chęć, to komentować można do 24:00, potem komentowanie wyłączę.
Już ustalone. Oddam głos na Piotra Bilińskiego. Nie dlatego, ze to taki świetny kandydat, bo zupełnie nie, ale by nie dopuścić do senatorskiego fotela byłego marszałka województwa Fisiaka.
OdpowiedzUsuń"To może jednak Ruch Palikota, żeby trochę zamieszać?" To jest chyba najciekawsza opcja :)
OdpowiedzUsuń2Daniel: Dzięki za komentarz, miło, że wróciłeś ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowałem, zagłosuję na kandydatkę Ruchu Palikota. Jakis sie krzywi, ale to tylko na cztery lata, potem znowu będę wybierał.
I o to chodzi. Może Palikot trochę rozrusza to zardzewiałe towarzystwo, któremu już chyba za dobrze było we własnym sosie. Co do powrotu: ja tu cały czas jestem, ale nie chcę denerwować innego czytelnika, który źle na mnie reaguje, więc siedzę cicho :)
OdpowiedzUsuń