Fot. mmlodz.pl |
Niestety ja nie mogę pojąć, co ludzie widzą w oglądaniu artysty na telebimie i słuchaniu jego głosu przez głośniki. Czy ma to jakiś mistyczny charakter? Coś jak uczestnictwo w mszy: tylko jeden gość ma fan, bo i poje, i popije, a reszta może tylko z głodu i pragnienia ślinę przełykać?
W tym przypadku dodatkowo zaskakuje pragnienie oglądania i słuchania pana sześćdziesięciopięcioletniego, co oznacza, że dla niektórych widzów mógby być dziadkiem (o ile wiele lata temu podjąłby próbę spółkowania według wskazań jedynego właściwego kościoła, zamiast tworzyć homoseksualne lobby).
Ciekawe ilu widzów gotowych byłoby poprosić swoich dziadków o odśpiewanie "Ułani ułani. Malowane dzieci, Niejedna panienka. Za wami poleci.", zapłacenie im za to i jeszcze delektowanie się ich głosem.
Obłudnico. To już nie pamiętasz babuszki, która przy grobie Matki J. Piłsudskiego (oraz serca Jej Syna) w Wilnie śpiewała bodaj dokładnie tę pieśń i grono polskich ciotek sypało jej za to groszem? Ja nawet proponowałem, żeby dać tej pani banknocik, to może by też malowniczo zatańczyła - ale wszyscy wtedy na mnie nakrzyczeli, że jestem bez serca...
OdpowiedzUsuńA poważnie - z szacukiem do Sir Johna, proszę. Z szacunkiem nie tylko dla wieku (starszy-li on od Ciebie czy młodszy..? Nie pamiętam...), ale też i dla dokonań.
Już drugi raz się z Tobą zgadzam :)
Usuń