Zabijacz czasu
Na Facebooku nie bawię się w żadne gierki, nie przyjmuję zaproszeń do różnych aplikacji. Jednak są rzeczy do których każdy prawie chłopczyk niezależnie od wieku ma słabość. Dlatego skusiłem się na gierkę TrainStation.
Gra jest prosta. Kupuje się lokomotywy i różne wagony oraz rozbudowuje stację i zaplecze o stanowiska, budynki i dekoracje. Nadmiar towarów i wyposażenia można sprzedać. Pieniądze zdobywa się wysyłając pasażerów, pocztę i towary. Pociągów przybywa, stacja się rozbudowuje, przechodzi się na kolejne poziomy i tak w kółko. Jedyne co się zmienia, to śliczniutkie rysunki domków, lokomotyw i wagonów.
Jakiś nie może znieść mojego zapatrzenia w tę grę, bo grając wyglądam jak przygłup bezmyślnie stukający w klawisze. Korzyści z tego żadnej.
Korzyści za to ma właściciel gry, bo za prawdziwe pieniądze można dokupić bardziej odjazdowe wyposażenie i przyśpieszyć rozgrywkę. Absurdalne jest, że za pieniądze kupuje się wirtualne rysuneczki i staje się ich równie wirtualnym właścicielem. Kupować można nawet z rabatem w wysokości 80%, za zaledwie około 4 złotych. Mało? Mało. Ale jeśli na taki zakup zdecyduje się choćby 10% z blisko 400 tysięcy graczy, to można już nieźle zarobić.
Nawet jeśli nikt się nie zdecyduje na wydatki z własnego portfela, to są reklamy, na których właściciel gry zarabia. I tylko on jest do przodu. Gracz realizując swoje dziecęce marzenia traci tylko chwile z życia.
Pograłem, widać to na tym printscreenie, ale żegnam już tego złodzieja czasu. Aż znowu się skuszę.
o, i ujawnił się talent. Czas na zminę zawodu:
OdpowiedzUsuńSpedytor. ;) Możesz podkręcić cv i wpisać duże doświaczenie w firmie TrainStation :)
anna
I będzie jak zabawa miniaturową kolejką elektryczną? ;)
Usuńpojęcia nie mam :) ale zaraz wygooglam :)
OdpowiedzUsuń