Jak zaznaczyłem w poprzedniej notce od momentu udania się do Narra moje wersje zdarzeń mogą się różnić od pozostałych.
Xell tradycyjnie nie mógł się z nami udać, zresztą miał pracę na trzecią zmianę, ale jest światełko w tunelu na przyszłość. Pozostali zapierali się, że mają jakieś obowiązki w sobotę, ale i tak większość na Gdańskiej 129 wylądowała. Odpuszczę sobie chronologię zdarzeń, bo ma to najmniejsze znaczenie.
W Narra już nie wypiłem dużo, żeby się nie zrobiło za dużo. Ciekawa była zabawa z wysyłaniem imion różnych męskich par do Vivy, czy czegoś w tym guście i obserwowanie na ekranie procentu zmaczowania. Nie schodziło poniżej 80%. Ktoś kto oglądał Vivę poza Narra musiał się zdziwić nawałem zapytań o związki męsko-męskie.
Zgrzytem było dla mnie, kiedy Metka Boska umyśliła sobie pogodzić mnie z pewną osobą. Jako idealne miejsce wybrała kibel. Niestety to nie może się odbywać po pijaku i byle jak, a już na pewno nie z udziałem osób trzecich.
Tańczyłem też z jakimś młodzieńcem. Gejowski wytykał wprawdzie, że młodzieniec jest grubszy od niego (jakby to było możliwe). Poza tym pomacałem i mogę Gejowskiego zapewnić, że dominowały mięśnie, czyli coś, co u Gejowskiego akurat nie występuje.
Przyznaję nie wiem jaka wczoraj była w Narra muzyka, bo po latach nie najlepszych doświadczeń jakoś udaje mi się jej już tam nie słyszeć. Co może i dobrze, bo to nie filharmonia przecież. Jeden z barmanów mnie zupełnie powalił - oni się robią już tak perfekcyjni, że potrafią flirtować z poszczególnymi klientami w trakcie obsługiwania wielu z nich. Jak tak dalej pójdzie, to nikt mnie w Narra od baru nie oderwie.
Wyszliśmy koło 6 rano. Zasadniczo jako ostatni. Metka Boska wspaniałomyślnie zaprosił mnie, Gejowskiego i Lucy na śniadanie do siebie. Było pysznie i chyba tylko dzięki temu jakoś w tej chwili żyję. Pojęcia nie mam jak Hiszpan i Lucy dali radę wstać rano i udać się do swoich obowiązków. Kiedy o 7 dotarłem do domu zadzwonił Hiszpan, który właśnie wstał do pracy. Jego głos trudno było nazwać trzeźwym. Ale sednem nocy specjalnie na ponawiane życzenia czytelników były moje wypady do darkroomu. O czym w następnej notce już niebawem.
Mój komentarz jest absolutnie oderwany. Wynika z nieprzepartej (mimo wysiłków podjętych w celu opanowania skłonnosci do uzewnętrznienia uczuć)
OdpowiedzUsuńprzemożnej chęci obrzucenia Odśw.Panny Teresy wyznaniem okazjonalnym. Co teraz nastąpi:
" Do Cię estymą wielką jęty
Tereso - wielbię! Twój Walenty."
2Nescius: no, czuję się obrzucona do głębi ;)
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to - po niewielkich modyfikacjach (usuwających okazjonalność wyznania)ten strzelisty dwuwiersz bedzie mi służył do obrzucania Cię rytmicznego i cyklicznego - póki nie trafię w jaki czuły punkt...
OdpowiedzUsuń"Do Cię uczuciem nagłym jęty
Tereso - wielbię Twoje pięty!"
lub coś w tym rodzaju...
Ech, Teresa, Ty to jesteś ale (farciara)! Kolega dwuwierszem zasuwa, a do mnie (filologa, korektora, purysty językowego) same jełopy po podstawówce lgną, co albo nie potrafią pisać ("wydajesz się być dziewczyną co nie ma PSTRa w głowie" AUTENTYK!), albo już przeszli na pismo obrazkowe (wszak GG ma tyle ikonek...). Nie wspominając o tym, że urwali sie z kosmosu i podpadają pod kategorię "stalker. Ewentualnie menele. Doceń, kochana (że się tak spoufalę), doceń poetę!
OdpowiedzUsuńdo "umywalki": Z nieśmiałą rewerencją ośmielam się zauważyć, że do miana poety nie pretenduję w żadnym razie - wyrażenie uczuć mową poniekąd wiązaną było wynikiem chwili jednej, tylez niezwykłej co ulotnej. Jak to chwila. Chęć multiplikacji wykorzystań ww. wiązanki sprowokowała Panna odsw. Teresa.
OdpowiedzUsuńAle jeśli był to żart filologiczno-purystyczno-korektorski, wart był kilku tynfów nawet, bo zniechęcił mnie na wieki do komentarzy
2Nescius: Biorąc pod uwagę Twój przewrotny nick, dwuwiersze masz obrzucające ;) Jestem gotów nurzać się dalej ;)
OdpowiedzUsuń2Umywalka: Jest taki jeden, co na słowo go wyrwałem. Niesamowite ile słowem można zdziałać ... i jak wiele spieprzyć. Nescius'a doceniam, ba, jestem w szoku, z drżeniem czekam na więcej. A co do Ciebie, ewidentnie obracasz się w złym środowisku. Tyle tylko, że ciotki są może interesujące, ale w łóżku można się do nich najwyżej przytulić. Ciekawe swoją drogą, czy zaglądają tu jacyś heterycy, niech się przyznają, a TY zapoluj na nich ;) Na ich miejscu rzuciłbym się na Ciebie ;)
Znając wysublimowane gusta Teresy
OdpowiedzUsuńNa lepsze niż dwuwiersze zasługuje karesy
Ja Teresę czas JAKIŚ wielbię nadaremnie
I trzynastozgłoskowcem radość niepomiernie
wyrażę i powiodę Tessę przed ołtarze
Poza tym jest już późno, a Teresa obok
Czuję się jak nieskromny, lecz miły jej obłok
I żyć czasami chce mi się dłużej niż trzeba
Gdy ta Teresa obok przychyla mi nieba
2 Teresa: Większego kiczu darling w życiu nie czytałaś. Najwyższa pora.
umywalka -> nescius
OdpowiedzUsuńO, losie! Jakem się ośmieliła odezwać po raz (może) piąty, to nieświadomie i niecelowo udało mi się kogoś zrazić do komentowania. O, zdolna ja! Nie lękaj się! Nie był to żart ani tym bardziej kpina. Czytać należało: Teresa, trafił Ci się wielbiciel i to taki, co dwuwierszem gada itd.
Wybacz! Przemów! ;)
umywalka -> Teresa
Moja droga, towarzystwo ciotek pociąga (jeśli to jest właściwe słowo) mnie o tyle, że 95% tego towarzystwa (tak realnego, jak wirtualnego), które znam, to diablo inteligentne osoby, a takich mi ciągle mało, wśród takich lubię przebywać (no ileż można z samą sobą rozmawiać? ;)), uczyć się od nich, bla bla bla. Podsumowując, pasę tu (między innymi tu) szeroko pojęte potrzeby intelektualne, o innych (potrzebach) mi nie wiadomo. ;)
-> umywalka: Wybaczam. Przemówię. Ale (za permisją)na Twym blogu, o Pani, boć się udało zauroczyć mnie i wciągnąć w gąszcze Twych werbalizacji - jako nikomu w tej sieci... Dodam,żeś (jakże trafnie!) wyraziła przyczynę także moich wizyt na pastwiskach Odsw. Teresy et consortes
OdpowiedzUsuń-> Teresa: Drżyj zatem w oczekiwaniu na kolejne, równie szokujące (spero) konstrukcje stylistyczne.
I tu - o zgrozo! mój przekorny procesor językowy narzuca mi rymowankę, ktorą muszę wyrzucić z mózgu, by nie przerodziła się w natręctwo... Panna Odsw. Teresa znów obrzucona będzie:
"Uczucie do Cię - w poniedziałek,
Tereso - muska Twój przedziałek..."
@Umywalka:
OdpowiedzUsuńumieram z ciekawości, czy wliczam się w te 95%, jako że było nam dane spotkać się wieki całe temu w małym mieszkanku na warszawskich Jelonkach ;)
Pozdrawiam!
@nescius:
o którym przedziałku mowa powyżej?
umywalka -> nescius
OdpowiedzUsuńCytując mojego ulubionego autora dramatu: "A to czytaj, kto ciekawy", parafrazując go: "A to zachodź, kto ciekawy". Jeno o (u) Tereni nie zapominaj (się werbalizować), wszak tuś był pierwej pan.
umywalka -> s.
OdpowiedzUsuńSebooooooo?! Od Rafałka? Iiiiiiiiiiiii! :D
1. A któż ja jestem, żeby moje 95% miało dla Ciebie znaczenie?
2. Oczywiście, że tak! W tych 5% są taki jeden tutejszy (śląsko-zagłębiowski) synek oraz paru blogerów.
To naprawdę Ty?
@umywalka:
OdpowiedzUsuńTak, tak, od Rafałka :D
Rafałek pozdrawia gorąco.
1. No jakże - filolog, korektor, purysta językowy :-P i światełko w mroku ówczesnej zatęchłej stolycy.
2. Aha.
Tak, to naprawdę ja :)
umywalka -> s.
OdpowiedzUsuńAaaaaa, ooooo, ieeeee... "światełko w mroku (...) stolicy"? Czy Ty aby nie przesadzasz?
Cudnie! Teresa jako łącznik ze znajomymi "z zaświatów"!! Jednakowoż, resztę paroksyzmów radości wolałabym uzewnętrzniać w mailach (olcysko@gmail.com - odezwiesz się?).
-> umywalka: "Chwila dziwnie osobliwa:
OdpowiedzUsuńżem niejako jest wezwany." Jakaż zbieżność ulubień!
-> s. O każdym.