Wciśnięty w fotel
Wczoraj Jakiś zabrał mnie na „Łucję z Lammermooru” Gaetano Donizettiego. Nie zabrał bez powodu: partię Łucji śpiewała Joanna Woś. Ba, śpiewa już od swojego debiutu po studiach.
Dyrygent Piotr Wujtewicz grał niezbyt muzykalnie i zbyt głośno. Ireneusz Jakubowski w partii Edgara kompromitował się aż przykro było słuchać (czuć „stary” głos, pomyłki, fałszowanie). Borys Ławreniw (Artur) jak zawsze byle jak. Z tym gremium musiał się wokalnie zespolić świetny Zenon Kowalski (Edgar) i poznany wcześniej przeze mnie w „Aidzie” (Faraon) Grzegorz Szostak - tu (Rajmund). Bernadetta Grabias (Alicja) nie miała zbyt wiele do śpiewania… niestety. No i Joanna Woś (Łucja)… jej 15-minutowa „scena obłędu” wbiła mnie w fotel. Widownia całkowicie ucichła, wszyscy wstrzymali oddech – udało mi się to dostrzec. Wbrew temu, co pisze o mnie Metka (Teresa wrażliwa? Chyba na światło po przepiciu) mam zmysły, odbieram nimi i przeżywam. Czułem dreszcze, odpłynąłem, a gdy Joanna Woś skończyła miałem pot na czole. Jakiś płakał. Czy może być lepsza rekomendacja?
Joanna Woś dostała owację na stojąco. Klaskałem aż do bólu rąk. Dla takich przeżyć warto żyć... jakkolwiek egzaltowanie to brzmi.
Posłuchajcie kontrowersyjnej Sumi Jo w części z fletem 2:20 do 4:50. Joanna Woś jest znacznie lepsza, a na żywo zniewalająca. To tylko byście mieli wyobrażenie.
To zamiłowanie do tej muzyki i do opery w ogóle jest jak u Teda Schmidta z "Queer as Folk"
OdpowiedzUsuńI z podobnym podtekstem ;-)))
OdpowiedzUsuń2oto.alek&Gejowski: Musicie mi coś więcej napisać o tym Tedzie, bo nie wiem, czy mnie czasem nie obrażacie!
OdpowiedzUsuńJa zaspokajam swoją ciekawość i mam możliwość chodzenia do teatru. Dzielę się wrażeniami z Wami, a sobie ku pamięci pozostawiam.
@ T: Ted: podstarzały księgowy - o takiej też mentalności - miłośnik opery, czasowo narkoman :D
OdpowiedzUsuńCzy coś się zgadza?
p. Woś jedna w swoim rodzaju i zniewala pod każdym względem... tutaj jest scena obłędu, podczas której również płynęły mi łzy...
OdpowiedzUsuńhttp://maestro.net.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=531&Itemid=118
Teresa: obrażamy jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńUzupełniając daniela: na przemian tyjący i chudnący. Wpadający na skraj załamania nerwowego gdy młody ładny chłopak mówi mu, że jest piękny, wspaniały i niech je więcej tortu bo on musi mieć prawdziwego chubby'ego obok siebie w łóżku. :-) Plus scena gdy podrywa go w czasie Gay Pride fantastyczny facet, który potem mówi, że to było jego doroczne "mercy fuck", pride'owy prezent dla najbardziej żałosnej postaci w klubie. ;-)))
Z drugiej jednak strony Ted był lojalnym przyjacielem (pomijam narkomańskie "epizody"), oddanym pracownikiem, melomanem wiecznie szukającym swojego ideału i tak naprawdę dobrym człowiekiem.
OdpowiedzUsuń2GejowskiDaniel: Ja nie tyję i chudnę na przemian, to jest u mnie rozciągnięte na eony życia, a przez to niezauważalne dla przeciętnego człowieka.
OdpowiedzUsuńI najważniejsze, Ge - znasz mnie lepiej, naprawdę uważasz, że mam mentalność podstarzałego księgowego?
Teresa, znasz mnie lepiej, naprawdę chcesz usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie...?
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to dlaczego jeszcze nie ma tu żadnego komentarza Metki?
"Mercy fuck" - pieprzonko z litości. To dużo mówi i jest to jeden z najlepszych tekstów z tego serialu. Potem Ted stworzył strategię zemsty.
OdpowiedzUsuńI coś jeszcze; w pierwszym sezonie Ted ma 33 lata. Więc chyba nie jest żadnym podstarzałym księgowym. On bardziej sam sobie wmawiał, że jest podstarzały i nieatrakcyjny. Potem Ted pracował w agencji reklamowej Briana Kinney.
2Gejowski: Kochana, ależ wal śmiało. Nie każdy ma Twój wdzięk wszechwiedzącej poczwary o aparycji zwiędniętej gladioli z gracją cegły pędzącej do każdego chudego, pryszczatego gołowąsa, by wynagrodzić sobie mroki dzieciństwa, w czasie których nie mieściłaś się w hula-hop. Do tego zmieniasz ich, jak tylko przestaną ci pasować do torebki. Miej litość, oni tak rozpaczliwie poszukują dziadka, a drugiego takiego jak ty ze zniczem szukać... na cmentarzu. A i tak bywają przecież dni, że jesteś już tak zdesperowany, że do klubu idziesz z własną pigułką gwałtu.
OdpowiedzUsuńChciałem odpowiedzieć na twoje pytanie ale widzę, że czytelnicy po lekturze twojego komentarza i tak już wszystko wiedzą. ;-)
OdpowiedzUsuńChyba wolałem cię jako torbę niż Desperate Housewife.
@ T: Przepraszam, ale ja nic o chudnięciu, czy innych rzeczach nie pisałem... Przedstawiłem kilka faktów i zapytałem czy to się zgadza. Nawiasem mówiąc przychylam się do opinii Orso. Podpisuję się taż pod pytaniem "gejowskiego" - gdzie Metka? :)
OdpowiedzUsuńDziewczęta, spokój proszę!
OdpowiedzUsuńGejowski - to był niezasłużony atak. Teresa nie jest podstarzałym księgowym, tylko atrakcyjną młódką. W ogóle, Ge, staraj się może skoncentrować na rozwijaniu siebie, zamiast wylewać pomyje na koleżanki. Skorzystamy na tym wszyscy - my nie będziemy musieli tolerować Twojego nawyku sroki ptającej ludziom na głowy, a Ty zarobisz na ananaski. Jest Ci lżej, jak na kogoś nasrasz, darling? Proponuję pierwszy temat do rozmyślań: co robią wszyscy ludzie, kiedy ja śpię do 11.00 i czy świat wtedy też śpi, czy też toczy się życie? Jak sądzisz? Rozumiem, że przechodzisz trudny okres, ale nie stanie się on lepszy, jeśli bryzgniesz kałem na cooleżankę. Więc przestań już ziać ogniem z dupy, serce moje.
Teresa - jak się pochylasz do poziomu czyjejś wypowiedzi, to czasem chrupnie w krzyżu. Ja chyba właśnie słyszałem ten dźwięk z Twojego końca sali, dear. Czy nie sądzisz, że Ge potrzebuje wsparcia przyjaciółek, a nie ciosów? Czy nie widzisz, że jest jak dziecko, które wyzywa mamusię, bo jest najbliżej, a poza tym od każdej innej osoby dostałoby w skórę? To krzyk rozpaczy i powinnaś mieć w sobie tyle dorosłości, kwiatuszku, żeby to zrozumieć. Jak się kończy 70 lat, to takie rzeczy się powinno już wiedzieć, moja miła.