środa, 15 grudnia 2010

Stluczka, ubezpieczenie, formularze

Nigdy nie wiesz gdzie i kiedy

W poniedziałek miałem przyjemność podróżować z Bydgoszczy do Łodzi. Zajęło mi to 5 godzin mozolnej jazdy zaśnieżonymi w wielu miejscach drogami. Udawało mi się czasem jechać z oszałamiającą prędkością 50 km/h. Jazda była monotonna, nużąca i dojechałem wyczerpany.

We wtorek wieczorem jechałem przez miasto Hanny Zdanowskiej, co chce stu dni, ale nikt nie wie, na co. Ulice białe, niektórzy szaleńcy popierdalają, zajeżdżają mi drogę, bo ja nie odważam się na więcej niż 30 km/h.

Tak, byłem asekurancki. Może zanadto. Ale tego dnia po południu, na parkingu Tesco inny samochód z zablokowanymi kołami stoczył się wprost na lewe, tylne drzwi mojego Toytoya. Straty nie są duże, ale moja konserwa do jeżdżenia urody przez to nie zyskała. Miałem oczywiście odpowiednie formularze (Raand zaakceptował), wszystko zostało spisane, a zajęło to prawie godzinę. Poradziłem sprawcom, żeby napuścili ubezpieczyciela na Tesco, bo pod śniegiem było 2 cm najczystszego lodu. Zero soli, czy piasku.

Winni, choć, obiektywnie przyznaję, nie ze swojej winy, przepraszali mnie i życzyli wesołych świąt, zapewne tych najbliższych, pseudobozionarodzeniowych, bo Joshua urodził się przecież około 6 stycznia.

A w kolejnej notce o "Eliksirze miłości" w Opera Nova w Bydgoszczy.

1 komentarz:

  1. no właśnie i czasem można się starać, żeby było bezpiecznie i stać się może cóś na parkingu koło TESco takiego, pewnie, że ich trzeba pozwać

    OdpowiedzUsuń

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)