poniedziałek, 6 grudnia 2010

Zdanowska, Joński, przekręty, afery i… zagubienie

Czy z wiekiem poglądy kostnieją?


Nie jestem dziennikarzem śledczym i trochę mi szkoda czasu na zabieranie się za to, ale zostałem wywołany do tablicy. Na początek dwa cytaty z komentarzy:


Pawelczyk pisze: „A w kwestii przekrętów - jak tam kosz wędlin Manueli Espinosy?” – to słaby argument, cztery kosze wędlin! Też mi łapówka, o ile tym właśnie była; poza tym Małgorzata Espinosa-Jońska nie została skazana, nie wiem, czy w ogóle prowadzone jest przeciwko niej dochodzenie, Zdanowska nawet się na ten temat nie zająknęła.


W odpowiedzi Anonimowy pisze: „przekręty (Zdanowska to przyjacióła Drzewieckiego)” – i co z tego? Drzewiecki nie siedzi, nie było chyba nawet procesu, nie wiem na jakim etapie jest dziś dochodzenie. Po aferze hazardowej można mieć wątpliwości, co do uczciwości tego polityka, ale jeśli miał to być argument za argument, to nie wypalił.


Napisałem o tym, bo w sumie wszyscy pływamy w gąszczu informacji, ale ani nie jesteśmy pewni ich rzetelności, ani nie potrafimy wyłuskać rzeczy istotnych, ani ich ocenić, ani nie potrafimy w jakiejś zawziętości dobrze sprzedać własnej argumentacji.


To jeszcze parę nieprawidłowości. Osobiście bzdurnie napisałem „To rada miasta wyznacza budżet, z którego wykonania rozlicza prezydenta, a nie odwrotnie.”. Niestety nie znam się na finansowaniu samorządów. Sprawdziłem. Budżet przedstawia prezydent, rada przedstawia swoje propozycje zmian, które prezydent musi rozpatrzyć (jeśli nie rozpatrzy, to musi uzasadnić), a rada następnie budżet uchwala. Jeśli nie uchwali, to prezydent działa w oparciu o prowizorium budżetowe (czyli budżet przedstawiony przez prezydenta), ale na okres nie dłuższy niż do zdaje się 31 stycznia. Co dalej, tego nie wiem.


Znowu Anonimowy: „redukowane wydatki (…) w tym na kulturę, która przecież powinna się finansować sama (jak uważa Platforma Obywatelska).” W rozmowie telefonicznej wyszło, że chodzi o słowa Leszka Balcerowicza i że jest on niby guru dla PO. Ja nie znalazłem potwierdzenia, że takiego sformułowania użył. Owszem na Kongresie Kultury Polskiej powiedział „Dopóki obecne jednostki publiczne pozostaną publiczne, to znaczy skrajnie uzależnione pod względem regulacyjnym i finansowym od aparatu polityczno-biurokratycznego, dopóty będą pojawiały się powszechnie potępiane słabości, patologie i dysfunkcje". I jako teza brzmi to ciekawie choćby w kontekście łódzkiego Teatru Nowego. Balcerowiczowi nie chodziło zresztą o wyzerowanie finansowania kultury z publicznych środków, patrz tutaj. Bogdan Zdrojewski, obecny minister kultury i dziedzictwa narodowego, chyba nie podziela poglądu Balcerowicza mimo swojej przynależności do PO (nie znam jego poglądów gwoli ścisłości).


Można tak bez końca. Pawelczyk pisze: „jak posada kolegi Jońskiego na stanowisku doradcy (…) jak posada Jońskiego w WUP? Anonimowy zwrócił mi uwagę, co podaję szerokiej publiczności: a co, miał na stanowisku swojego doradcy zatrudnić kogoś kogo nie zna? Myślisz, że Zdanowska zrobi inaczej? I co z tą posadą w WUP? Dostał się tam w wyniku jakiegoś konkursu, a na wybory wziął zdaje się urlop… i dobrze zrobił, bo po przegranej nie miałby gdzie pracować.


Ciotoprawicowiec pisze: „"Anonimowy" (…) osiągnął szczyt erupcji polityczno-intelektualnej... szkoda, że żadnego w tym odniesienia do świata rzeczywistego.” Anonimowy poczuł się tym dotknięty z zupełnie niezrozumiałych dla mnie powodów. Bo w określeniu "erupcja polityczno-intelektualna" nie widzę niczego uwłaczającego, a że ciotoprawicowiec (co za schizofreniczny oksymoron) Anonimowego nie zna, to nie zdaje sobie sprawy, że to zupełnie nie szczyt. Druga część zdania jest bzdurna, bo przecież Anonimowy pisał jak najbardziej o świecie rzeczywistym, a nie o świecie z Battle Star Galactica.


I po chuj ja to wszystko napisałem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)