Głupia lojalność
Donald Tusk reklamuje korzyści wynikające z przechodzeni na emeryturę w wieku 67 lat… a jego kancelaria zwalnia z pracy sześćdziesięciolatka.
Dariusz Joński wie kiedy był chrzest Polski, ale nie wie kiedy wprowadzono stan wojenny w Polsce.
Janusz Palikot jest przeciwko mowie nienawiści także w kontekście wypowiedzi homofobicznych, a Jarosława Gowina nazywa “katolicką ciotą”.
Tuskowi ktoś wyświadczył “niedźwiedzią przysługę”, Joński wykazał się niewiedzą, ale aż trudno uwierzyć, że Palikot używa słowa “ciota” całkowicie nieświadomie.
Robert Biedroń bronił swojego pryncypała z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy. Głupio zrobił. Powinien zaapelować do Palikota, by ten przeprosił za użycie tego zwrotu.
W efekcie cioty dzielą się teraz na katolickie i niekatolickie. Do tych ostatnich należy ten biedak Biedroń.
Jakoś nie oburza mnie wypowiedź Palikota. Wydaje mi się, że opisanie polityka, który słabiutkim głosikiem, ze złożonymi, pulchniutkimi rąsiami, czerwoniutki i tłuściutkimi ustkami opowiada najszkodliwsze kocopoły - jako "cioty" nie jest oburzające, jeśli zestawi się to słowo z przymiotnikiem "katolicka". Tak, wydaje mi się, że określenie "katolicka ciota" jest trafne. Również na tym blogu miałem okazję wielokrotnie przeczytać obłudne i napełnione obrzydliwymi frazesami opowieści: "katolickich ciot", "ciot prawicówek", "ciot wiecznych orędowniczek ukrytej dobroci kościoła kat.", "ciot patriotycznych" i "smoleńskich", wreszcie ciot głupich i swą głupotą irytujących (i to określenie zawiera w sobie wszystkie poprzednie). Nawet najbardziej zaangażowana spośród działaczek LGBTQ wsławiła się kiedyś występem typowej naiwnej cioty, ganiąc Teresę za jakieś antykaczyńskie występy po upadku kaczki wskutek "eksplozji pancernej brzozy". Każdy bywa czasem ciotą.
OdpowiedzUsuńNie mam więc pretensji do Palikota za to określenie. Gowin jest w mojej ocenie typową "katolicką ciotą", niezależnie od tego, kogo lubi bzykać: pełnoletnich asystentów, nieletnich ministrantów, żonę, matkę czy sekretarkę. Ciota, moje miłe, to wszak nie orientacja seksualna, ale - rzec by można - styl bycia.