fot. kosciol.wiara.pl |
2,6 promila niewiele mówi. Zaledwie 0,5 promila jest już uznawane za stan nietrzeźwości. Gdy zawartość przekracza 2 promile delikwent zatacza się, jest senny i bełkocze.
Przyjąłem, że pan biskup waży 85kg (nie wygląda na opasłego jak koledzy po fachu), a to by oznaczało, że wypił ok. 154,7g czystego alkoholu etylowego. W przeliczeniu na wódkę równałoby się to niemal połowie litra 40% wódki i to pod warunkiem, że pan biskup wypił tę wódę około godziny przed wjechaniem w latarnię, a żołądek miał całkiem pusty.
Czy komuś z was zdarzyło się tak nałoić tuż po południu?
Zabawne jest też, że pan biskup często nawoływał swoje owieczki do abstynencji.
Pamiętamy ciągle obowiązujące hasło, że dobrowolna, całkowita abstynencja wielu powinna prowadzić do trzeźwości wszystkich - napominał bp Jarecki. [fakt.pl]
Smutne, że oświadczenie jakie przekazał mediom świadczy o tym, że pan biskup najwyraźniej jest alkoholikiem.
I tak oto znowu pouczający maluczkich okazują się być zwykłymi ludźmi, którzy sami nie wyrabiają na krętych ścieżkach życia.
Mamy już karę dla nawalonego biskupa - czekającą na zaakceptowanie przez sąd: 8 miesięcy prac społecznych po 20 godzin miesięcznie i zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów przez 4 lata.
Zauważono wprawdzie, że w stanie upojenia jeździł po centrum miasta przy dużym natężeniu ruchu, ale wzięto pod uwagę, że nie był dotąd karany.
O terapii odwykowej ani słowa. Zakaz prowadzenia też raczej mało dolegliwy, bo i tak powinien jeździć z kierowcą. 20 godzin miesięcznie prac społecznych, to godzina dziennie z wolnymi weekendami. Jakie prace społeczne ma wykonywać nie zostało określone, więc wystarczy jakiś papierek z podległej kościołowi instytucji. Prawo jazdy jak rozumiem zachowuje - uciążliwy będzie więc jedynie stres, gdy będzie się chciał gdzieś wyrwać incognito.
Ech, biskup to ma klawe życie!
I teraz ultrakatolicy uznają tę historię za przejaw człowieczeństwa Biskupa, który odpokutował medialną nagonką, przyznał do grzechu, nawrócił się i zasługuje na przebaczenie, które otrzyma.
OdpowiedzUsuńZarazem teraz antyklerykalni uznają tę historię za przejaw hipokryzji (że sam wzywał do abstynencji a tu kicha, sam chleje) i kolejne uzasadnienie za tym, że Kościół i kler należy zlikwidować, a wiara jest nic nie warta.
Ultrakatolicy człowieczeństwem usprawiedliwią człowieka, antyklerykałowie człowieczeństwem zdewaluują człowieka.
I jeśli ja się mogę między Nich wszystkich łącznie z Czcigodnym Biskupem wepchać, to pokornie sugeruję, że być może to Biskup nie dostrzegał w swoich wiernych alkoholikach człowieczeństwa, i potrzebował upaść, by Ludzi w Nich zobaczyć.
Oby.
2MateuszPL: Jest takie powiedzenie: kierunkowskaz nie musi iść w kierunku, który wskazuje. I ja się z nim zgadzam. Jednak czarni uzurpują sobie prawo do mówienia, co jest moralne i jak mają postępować władze świeckie. Tego nie mogę zdzierżyć.
UsuńTrochę poznałem to środowisko i są to zwykli ludzie (w tym pozerzy, pazerne chamy, alkoholicy, zwykli pijacy, seksoholicy, pedofile, wtórni analfabeci, itd.) niczym nie różniący się od reszty społeczeństwa, natomiast o niezwykłej potrzebie pouczania innych.
Przy okazji: pan biskup Jarecki mierzy około 190cm wzrostu, waży więc więcej niż założyłem - tym samym nie było to pół litra wódki, a więcej.
Pan biskup mierzy ponad 2 metry, więc myślę, że literek do śniadanka "poszedł".
OdpowiedzUsuńA tu link do wcześniejszgoe opowiadania o homofobii Przeczytałem kilka komentarzy i nie czuję się dobrze...
http://zyciegwiazd.onet.pl/343618,0,tomasz-jacykow-otwarcie-o-swoim-zdiazku,fotonews_detail.html
Jeżeli ktoś pije często, powiedzmy codziennie, to tak naprawdę wcale nie musi dużo wypić danego dnia, aby mieć tyle promili ile miał pasterz nasz. Nasz?
OdpowiedzUsuń2ajar: Nie nasz i nie pasterz... raczej baca ;)
UsuńPozwoliłem sobie dodać Twój blog do mojej listy. Ja się kulturalnie zaniedbałem, to poczytam u Ciebie nim znowu się rozruszam.