Mam wątpliwości
Spotkanie w małym gronie znajomych z podstawówki miało być krótkie, a przeciągnęło się na kilka godzin. Były narzekania na dzieci, ale o dziwo nikt się nie rozwiódł. Tylko ja musiałem się wytłumaczyć z nowego porządku rodzinno-społecznego.
Zaskoczyło mnie, że dwie osoby nie zdawały sobie sprawy z mojej odmiennej orientacji. Zdziwiłem się, bo byłem przekonany, że w tym niewielkim gronie zostałem już dawno oplotkowany wzdłuż i wszerz. Widocznie pozostałe dwie osoby znające moje związkowe perypetie są nad wyraz dyskretne. W każdym razie zostało to mocno nadrobione w czasie mojej wizyty w toalecie.
Zdziwiłem się też samym sobą. O swojej orientacji seksualnej, związkach i życiu jako geja mówię nieco jednak obcym ludziom jakbym wymieniał z nimi doświadczenia w gotowaniu makaronu. Traktuję to tak naturalnie, że chyba nie daję im możliwości uznania tego za coś odmiennego od ich własnych doświadczeń.
Cieszę się też, że jak zawsze trafiam na ludzi, dla których fakt, że siedzący z nimi przy stole człowiek jest homoseksualistą, jest równie poruszający, jak poranny wschód słońca.
Zaczynam wątpić w istnienie homofobii w życiu społecznym w skali mikro wśród dorosłych ludzi (jej istnienie w skali makro, czy młodocianych, to inna sprawa).
Kontrowersyjnie rzucę, że za homofobię otoczenia w skali mikro odpowiedzialni są sami homoseksualiści. Sam znam paru gejów, których nie mogę zdzierżyć.
Czy czasem nie jest tak, że niektórzy są zbyt nachalni, nazbyt się wywyższają, są wredni, nie można na nich liczyć, egoizm to ich drugie imię, itd? A w efekcie najzwyczajniej w świecie nie są lubiani i spotyka ich czy to ostracyzm, czy wręcz jawna agresja słowna, a nawet fizyczna.
No ale, co, to sa nielubiani za to, że są wredni, czy za to, że są gejami? heterycy też są wredni i co? wynika z tego jakaś "heterofobia"?
OdpowiedzUsuńOjoj, ale żeś palnęła Tereso.
OdpowiedzUsuńWredny heteryk egoista będzie nazywany chamem, dupkiem i egocentrykiem, wredny gej egoista będzie nazywany pedałem, ciotą. To to nie jest jednak objaw homofobii?
Też mi się wydaje, że ludzie i ludziska mają wszystkie orientacje płciowe, a nikt nimi nie obarcza egoizmu, egocentryzmu, egotyzmu, chamstwa, obłudy ani rozwiązłości seksualnej. Ah, przepraszam, za wyjątkiem "pedałów", których za samo to, zbyt wielu nienawidzi. Bo heteryka nikt za takie rzeczy nie nienawidzi, co najwyżej nie lubi. Czyli homofobia, ale nie w tym sensie, że wszyscy, lecz że zbyt wielu i za niewłaściwe.
OdpowiedzUsuńJa rzuciłem kontrowersyjnie, a Wy rzuciliście się na mnie ;)
OdpowiedzUsuńNapisałem tak, bo mnie nigdy nikt od pedałów i ciot nie wyzywał. Moja orientacja seksualna prędzej czy później wychodziła na jaw w pracy, czy miejscu zamieszkania. To co? Mam jakieś niesamowite szczęście, że trafiam wyłącznie na tolerancyjnych ludzi?
Zgadzam się, że chamowi-gejowi łatwiej się odgryźć wwyzywając go od pedałów. Za chamem-heterykiem nikt nie będzie przecież krzyczał "ty heteryku". Ale na przykład za chamem-rudym będą wołać "ty rudzielcu", za chamem-kulawym "ty kuternogo". Wykorzystanie cechy negatywnej (w rozumieniu obrażającego) jest naturalnym zabiegiem. Nie przekonaliście mnie, że wyzywanie chama-geja od pedałów to od razu akt homofobii.
Czy czasem homofobią nie nazywamy własnych charakterologicznych ułomności, które inni piętnują w najprostszy dla siebie sposób? Czy czasem nie jesteśmy uciążliwi dla otoczenia z naszym charakterem, a jak się to komuś nie podoba, to jest od razu homofobem?
Bo co? Jak gej, to od razu chodzący ideał? A jak ktoś tego nie dostrzega, to homofob?
Wiesz, ja też trafiam póki co na tolerancyjnych ludzi. Ale znam też nietolerancyjnych, którzy jeszcze nie wiedzą, z kim (mną) mają do czynienia. Dla Ciebie się (nomen omen) poświęcę i się ujawnię. I zobaczymy, czy homofobia okaże się być homofobią.
UsuńA może w homofobii nie chodzi o to, że ktokolwiek mówi złe słowo to już jest homofob, tylko o niesłuszne uprzedzenia, których powtarzanie rodzi PRAWDZIWĄ homofobię z takimi zachowaniami, że splunę, nie podam ręki, a raz na tysiąc przypadków pobiję, a nawet raz na kilka tysięcy ze skutkiem śmiertelnym? Że homofobia to jest szerokie pojęcie, od biernej cichej niechęci po jawne aktywne prześladowanie?
Identycznie jak z rasizmem, jeśli ktoś się śmieje, że ktoś się mało mył, więc jest murzynem? I jedni z tych, których to śmieszy, wcale nie są rasistami, choć im to się wytyka. Ale pośród nich są naprawdę rasiści, którzy po pijaku skopią, nie myśląc, czy zabiją.
Więc owszem, słowo nadużywane, ale nie znaczy wcale, że nie ma desygnatów.
PS. Być może chciałbyś, żebyśmy się na Ciebie rzucili :P ale póki co dzieli nas ekran, więc nie bój się, możemy sobie tylko pomarzyć ;) :D :D :D
Usuń2Mateusz: Ok, to ja sobie cicho będę marzył o tym jak się na mnie rzucacie ;)
UsuńNie namawiam Cię do testowania. Przecież nie mogę wziąć odpowiedzialności za skutki.
Piszesz o uprzedzeniach. Każdy je przecież ma. Ja się przekonuję, że gdy ludzi zestawić z czymś czego nie akceptowali i wrażenie jest pozytywne, to uprzedzenia pryskają.
Każdy ma ciche niechęci. Uważam to za naturalne. Na przykład nie poszedłbym do łóżka z grubasem, ale nie mam problemu, żeby się z kimś obfitszym przyjaźnić.
Są ludzie, którzy obrzucają błotem innych od siebie, żeby się dowartościować. Tych nazwałbym nie tyle homofobami - gdy swą wartość budują na niechęci do homoseksualistów - co "niedorobionymi".
Za homofobów uważam Cejrowskiego, Terlikowskiego i jedyne co po nich widać, to ich intelektualna i społeczna małość. To takie społeczne karły.
Starczy, bo nie chce Was zagadać. Piszę przecież, żeby poznać także inne opinie.
Może trzeba rozróżnić homofobię i homofoba. Ktoś komu się zdarzy palnąć coś homofobicznego nie musi być od razu homofobem, jednak ciągle będzie to homofobia - tak jak rozróżniamy akt homoseksualny od homoseksualizmu i osoby homoseksualnej.
UsuńTwoje przykłady z kulawym czy rudym są trochę średnio trafione. Trzeba być już skrajnym bucem żeby wytykać komuś że kuleje, robiący w ten sposób strzela sobie samobója. Niewiele też jest już osób autentycznie uważających że rude = fałszywe.
Weźmy na warsztat inny przykład - Kaczyński. Ubóstwiamy wypominać mu ułomności fizyczne, miłość do kota, brak partnerki a przecież to są drobne pomijalne wady bo tak naprawdę przeszkadza nam że stawia się w roli mesjasza dzieli społeczeństwo, obraża ludzi. Gdyby był zwyczajnie fajną, pozytywną osobą to marność fizyczna by nikomu nie przeszkadzała. Wypominanie mu postury jest rodzajem bucerki której nie lubię, mimo że szczerze nie cierpię Jarosława.
Wracając do tematu - nie usprawiedliwiajmy bucerki. Używanie słowa "pedał" jako obelgi jest przejawem homofobii (chociaż nie koniecznie w wykonaniu homofoba) Nawet jeśli określenie zostało użyte wobec kogoś kto jest skończonym chamem i prostakiem, nasz język jest bogaty w epitety i można je wybierać bardziej świadomie.
Zgadzam się z xb.
OdpowiedzUsuńHomofobia to poważny problem społeczny. Tak naprawdę występuje na różnych poziomach: legislacyjnym, mentalnym, semantycznym, emocjonalnym itd.
Homofobia to nie reagowanie na to, że któryś gej czy któraś lesbijka to buc(ka). Homofobia to zauważanie homoseksualnej orientacji tam, gdzie nie ma ona najmniejszego znaczenia. W aktywności zawodowej, publicznej, komercyjnej, społecznej itd. moja orientacja to moja sprawa - nie powinna mieć znaczenia. Również prawo powinno być na nią obojętne: chcę zawrzeć ślub z kobietą albo mężczyzną, to jest to moją sprawą, a ustawodawca nie powinien homofobicznie decydować za mnie, z kim chcę założyć rodzinę. Not your fucking business.
Najbardziej homofobiczne są dwuznaczne uśmiechy "liberalnych i światłych". To chyba bardziej irytujące, niż otwarte ataki "ciemniaków". Ci drudzy przynajmniej nie udają, że są porządni.
Teresa nie spotkała się z homofobią. To miłe. Czekam zatem na zaproszenie na ślub koleżanki z jej oblubieńcem.
2xb i Metka Boska
OdpowiedzUsuńA ja się z XB nie zgadzam.
Primo: nie bardzo widzę możliwość odpersonalizowania homofobii. Na tej zasadzie możnaby twierdzić, że wprawdzie był faszyzm (tak dla przykładu), ale nie było faszystów.
Secundo: Ja nie rozróżniam aktu homoseksualnego od osób homoseksualnych. Ale rozumiem, że cytujesz wytyczne swojego kościoła w tym względzie. Analogicznie akty heteroseksualne należałoby odseparować od osób heteroseksualnych. Ja może się mylę, ale to właśnie preferencja do takich, czy innych aktów definiuje osobę hetero, bądź homoseksualną. Kolejny przykład: oddzielmy wąchanie skarpet od fetyszysty, itd.
Tertio: Moje przykłądy są trafione, ale może ich nie przemyślałeś. Szczególnie, że sam dalej piszesz "(...) Kaczyński. Ubóstwiamy wypominać mu ułomności fizyczne (...)"
Quatro: ogłaszam, że xb uważa Metkę za homofoba - Metka akurat często o cooleżankach mówi per ciota, o czym xb niestety nie wie; Metka znamiona inkryminowanej definicji wyczerpuje.
auauau. Tereso, możesz się nie zgadzać, tylko czemu wklejasz mi w łusta twierdzenia przeze mnie nie wypowiedziane? Napisałem:
Usuń-Używanie słowa "pedał" jako obelgi jest przejawem homofobii (chociaż nie koniecznie w wykonaniu homofoba)
Nie przypadkiem tak a nie inaczej. To co mówi Metka koleżanką/kolegom nie ma charakteru obelgi bo jest kliszą w kontekście i żadna strona nie odbiera tego jako zniewagi.
(Czemu ja się tłumaczę z oczywistości?)
Dlaczego też z miejsca i bez jakiejkolwiek przesłanki imputujesz mi wiarę w bóstwa wszelakie?
Seksuolodzy nie mają kłopotu z odróżnianiem aktów homoseksualnych od homoseksualistów i najbardziej standardowym przykładem tego są więzienia czy seminaria duchowne. Istnieje też skala Kinseya i biseksualizm. Homosekualistą nie zostaje też homoseksualistą po pierwszym stosunku z facetem a jest im raczej na długo przed. Kościół ma z tym tyle wspólnego że mówi że homoseksualizm jest jako-tako oki ale akt homoseksualny jest fuj-fuj, ale to już kłopot kościoła, ani seksuologów, ani mój.
Inna oczywistość - bo naprawdę zaskakuje mnie że jej nie dostrzegasz - To co napisałem nie implikuje że homofobiczne twierdzenia nigdy nie są wypowiadane przez homofobów, mówię tylko że czasem nie są, stąd argument z faszystami jest irracjonalny.
Co masz do przykładu z Kaczyńskim?
To co piszesz jest trochę niespójne. Z jednej strony każdy wąchacz skarpetek jest fetyszystą ale z drugiej nie każdy rzucający "pedałami" jest homofobem. Wypadało by jakoś ujednolicić twierdzenia. Jest z ciebie na tyle bystra persona że aż mi się wydaje że mnie tu prowokujesz:)
"Homosekualistą nie zostaje też homoseksualistą po pierwszym stosunku z facetem (...)"
UsuńOczywiście miało być:
"Homosekualistą nie zostaje się też po pierwszym stosunku z facetem (...)"
Zgadzam się z Metką Boską. Przed chwilą światły Donald w programie tv światłego Lisa przyznał, że choć jest postępowy (czy jakos tak), to jednak nie ma przekonania do m.in adopcji przez pary homoselsualne. I to moim zdaniem jest przejaw homofobii. Tej, która nie traktuje ludzi równo. Para hetero może, a para homo nie może.Bo?
OdpowiedzUsuńTeresa naprawdę jest szczęścierzem: ja z homofobią spotykam się bardzo często. Tą "jurysdykcyjną" i tą obyczajową. Nie tak, że mówią mi, że jestem pedał, więc "be". Ale tak, że np. udają, że nie wiedzą, wolą nie słyszeć, nie widzieć.
Trudno jednak jest mi wypowiadać się, ponieważ generalnie gówno mnie obchodzi jaki kto jest i jak myśli. Nie obchodzi mnie ciąża celebrytki, pensja celebryty, ich związki (homo czy hetero), jakie robią zakupy, w jakich domach mieszkają itp.
Bardziej interesuje mnie np. z kim śpi Metka Boska, ale to jedynie w kontekście Metki szczęścia, bo Metkę znam (przyjaźnię się), więc chciałbym, by Metka był szczęśliwy. Ale z kim - to już Metki sprawa. E.. chyba się pogubiłem. Za mały rozumek :)
Postawiłem w notce pewną tezę dotyczącą szafowania pojęciem homofobii w skali mikro, ale zamiast tego definiujemy homofobię i homoseksualizm.
OdpowiedzUsuńW temacie homoseksualizmu odsyłam do wiki. A jak się ktoś nie zgadza z tym, co tam napisali, to niech przeredaguje.
Podobnie w kwestii homofobii. Z tekstu na wiki podoba mi się propozycja zastąpienia słowa homofobia słowem homouprzedzenia. Nie wykluczam istnienia homofobii, ale na pewno większość społeczeństwa ma raczej uprzedzenia, które nie mają charakteru fobii (lęku).
2XB: Z całym szacunkiem, ale niczego Ci nie imputuję, ani nie wkładam [ ;) ]. Prosiłbym jednak o czytanie ze zrozumieniem. Swoją winę widzę może jedynie w skrótach myślowych, ale to jest blog, a nie dysertacja, więc proszę Cię o nadążanie - wierzę, że dasz radę.
2Metka: Zanadto oddaliłeś się od tematu. Ale żeby Cię nie pozbawiać możliwości popisania się swoimi talentami napiszę tak:
Czy to, że nie mogę wziąć ślubu oznacza, że żyję w homofobicznym otoczeniu? Zgosdzę się, że instytucja kościoła katolickiego jest homofobiczna. Ewidentnie okazują irracjonalny lęk przed sformalizowanymi związkami homoseksualnymi. Irracjonalny, bo ma to zagrozić związkom kobiet i mężczyzn. Skąd to zagrożenie, tego nie definiują. Żerują natomiast na ludzkich uprzedzeniach. NB jest to instytucja, której istnienie zawsze było i jest określone przez istnienie zewnętrznego wroga (czy to diabła, czy Żyda, czy innowiercy, czy homoseksualisty - który dziś zastąpił wszystkich poprzednich wrogów). Jak zetkniemy się z cywilizacją z innej planety, to kościół katolicki znajdzie sobie nowego wroga - bo jakoś trudno uwierzyć, by obca inteligencja, uznała pana boga, jego syna i gołębicę za swoją nową podstawę do wiary.
Gdyby moim sąsiadem byli Cejrowski, Terlikowski, czy Hołownia, to pewno zachowywaliby się homofobicznie. Lęk w nich widać - może jakiś ksiądz molestował ich w dzieciństwie i poprzez projekcję obawiają się molestowania ze strony każdego homoseksualisty.
Śmiem twierdzić, że większość polskiego społęczeństwa nie jest homofobiczna, choć może mieć pewne uprzedzenia. Są one podsycane (homoseksualista=pedał=pedofil). To może rodzić lęki, ale nie u znakomitej większości. Każdy z nas, żyjąc wśród ludzi, pokazując, że nie stanowimy problemu w tym społecznym współżyciu, zmniejsza poziom lęku, czy uprzedzeń. Chyba, że mamy do czynienia z homodrapieżnikiem, który jedyne, co potrafi robić to wzbudzać swoim zachowaniem niechęć.
Kobiet jest w społeczeństwie nieco ponad 50%, a ile zajęło im (i nadal zajmuje) zdobycia dla siebie równych z mężczyznami praw. Nas jest o wiele mniej i nie docieramy wszędzie. Tym bardziej istotne jest kreowanie pozytywnego obrazu.
Możemy sobie (samym i sobie nawzajem) zarzucić dokładnie to samo:) Nie róbmy afery że skróciłem myślowo akt homoseksualny do homoseksualizmu bo to bez sensu. Raczej podtrzymuję swoje zdanie i nie znajduję twoich argumentów zasadnymi.
UsuńMożna sobie rozbić homofobię na homofobię i homouprzedzenia ale czy to coś zmienia? To tylko bitwa o słówka. Uprzedzenia biorą się z lęków. W przypadku narodowej homofobii jest to najczęściej tylko lekka obawa przed nieznanym a nie paniczny lęk. Ciekawe jest jednak to rozbicie tego co mówi "zwykły Polak" przy kumplach a co mówi przy osobie którą zna i o której wie że jest homoseksualna.
Tak czy siak buc to buc i nie ma znaku równości między pedałem a chamem - homoseksualistą.
Czy teraz jako gej mam być świętszy od papieża, żony cezara i dalajlamy żeby przypadkiem społeczeństwo reprezentowane przez Goździkową nie miało pretekstu do utwierdzania się w swoich uprzedzeniach? Jak splunę na chodnik, zbluzgam ekspedientkę w zły dzień to znaczy żem pedał bo tylko pedały Tak robią? Chyba nie bardzo.