Nie sposob nie wspomniec o tutejszych toaletach. Ale tych poza hotelami, w barach, kawiarniach, dyskotekach. To jednak jest oczywista miara rozwoju cywilizacyjnego. Sousse jako wizytowka calego kraju prezentuje sie pod tym wzgledem odpychajaco. Nie wiem, jak wygladaja damskie toalety. W meskiej nie usiadlbym, chocbym mial peknac. Urynaly sa w porzadku jako urzadzenia, ale chyba nikt nie wpada tu na pomysl, ze trzeba je czasem myc. Metka zapiera sie, ze w jednym widzial kupe, ludzka kupe. Poza tym faceci wydalaja tu bardzo niestarannie. Przy tym upale mozecie sobie wyobrazic, jak zatykajacy odor jedzie z kibli. Nie, kto tego nie doswiadczyl, nie wyobrazi sobie. Jesli chcecie cos podobnego osiagnac domowym sumptem, to sikajcie do sedesu i wszedzie dookola nie sprzatajac przez dwa tygodnie. Wrzucajcie do sedesu i wokol, co wam w reke wpadnie. Nie splukujcie! Nastepnie umiesccie tam rozgrzana do czerwonosci farelke i poczekajcie na efekt.
Kruluje tu bylejakosc. Wszystko jest takie troche nie do konca. Godzina ma 58, albo 62 minuty, metr jest miara calkowicie subiektywna, klient powinien rozumiec, ze obsluga ma swoje zyciowe pasje, ktore realizuje w godzinach pracy. Jeden z taksowkarzy byl tak bezczelny, ze gdy wsiedlismy, za trase, ktora kosztuje wedlug licznika 1 dinara chial 3. Gdy odmowilismy (i tak zawsze dajemy napiwek) i kazalismy mu wlaczyc compteur, zatrzymal sie i kazal wysiasc. To i wysiedlismy. Inny spod hotelu chcial nawet 5!
W hotelach leci sporo starego popu, ale na dyskotekach takze nowsze utwory. W klubach i dyskotekach na miescie kroluje muzyka arabska. Lady Gaga chyba sie nie przyjela. Xell i Stara Gropa nie powinni tu przyjezdzac, bo czuliby sie, jak na wykopaliskach muzyczno-folkowych. Mnie jednak ichnia muzyka pasuje. W tym upale nie da sie zreszta tanczyc intensywniej.
Tunezyjczycy sa mili, grzeczni, gdy trzeba weseli, ale dosyc rzadko sie smieja, tak glosno, po dowcipie, czy udanym psikusie. Sa bardzo zadbani i czysci. Nie zdarzylo sie, by od kogos jechalo. W Lodzi jest gorzej pod tym wzgledem. Ubieraja sie swietnie. Same znane marki. Nie wiem, czy bardziej kroluje Armani, czy Hilfiger, D&G i cokolwiek sobie wymyslicie. Mam wrazenie, ze to wplyw Wloch. Chlopcy maja mentalnosc swoich rowiesnikow ze Wschodniej w Lodzi, ale gdyby sie tam pojawili, to byliby uznani za pedalow, tak dobrze sie ubieraja. Co nie zmienia faktu, ze wszystko, co nosza, to podrobki. Wszyscy sa ekstremalnie szczupli. Rozmiar spodni w pasie tak od 24 do 27.
c.d.n.
teresa - błagam Cie !!! "kruluje" ?
OdpowiedzUsuńprzecież to aż boli :))
ale czytam te blogo-romanze z zainteresowaniem. musze przyznac ze moje doswiadczenia sprzed 2 lat w T sa baaardzo podobne :)
to nie wplywy wloch- to po prostu poludnie ...
OdpowiedzUsuń"same znane marki". pewnie tak samo jak w Turcji, tam tez wszyscy z logo największych światowych projektantów tyle, że made in turkey za 5 euro.
OdpowiedzUsuńNie deprecjonuj Armaniego twierdzeniem, że Tunezyjczycy w nim chodzą. Te szmaty nawet koło Reserved nie leżały. :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się antropologiczność tej notki.
OdpowiedzUsuń2Umywalka: Antropologiczność? ;)
OdpowiedzUsuń