Wpadł dziś ZPP. Umówiliśmy się kilka dni temu na tę wizytę. ZPP widział wcześniej swoje spakowane przeze mnie rzeczy. Zrobiłem to w ramach przygotowań do Jajeczka i ogólnych porządków. To nie był jakiś gest z mojej strony, ale ZPP odebrał go tak, jak wygląda sytuacja między nami. Coś się skończyło i powrotu do dawnych czasów już nie ma. Jedyne co można zrobić, to się spakować.
To dosyć bolesna sprawa. Randkowaliśmy ze sobą dwa lata nim postanowiliśmy - choć właściwie ja postanowiłem - że razem zamieszkamy. A potem dwanaście lat wspólnego życia, czyli w sumie czternaście lat razem. Byliśmy parą o najdłuższym stażu w znanej części Europy. Bez spisywania umów, podpisywania certyfikatów, zawierania związku małżeńskiego. Wciąż pamiętam nasze rozmowy. To miało trwać do końca życia... i jego, i mojego.
Można by sądzić, ot nie wyszło. Ale to nie tak. Jak najbardziej wyszło. To nie były lata, które zmarnowaliśmy. Obaj się rozwijaliśmy i obaj wspieraliśmy się w tym nawzajem stymulując. Jednak przez lata coś się wykruszało. Nie, nie uczucie, ono, przynajmniej we mnie, było do końca. Zanadto się oddaliliśmy od siebie. Zaczęliśmy żyć osobnymi życiami. Zaczęło brakować punktów wspólnych. Zabrakło też innych rzeczy całkiem przyziemnych, ale potrzebnych, o których nie będę się jednak rozpisywać. Aż w końcu pęknięcie stało się tak duże, że nie sposób już było trzymać się za dłonie.
Tak, trochę mi smutno. Ale pozostaję bez żalu. Na jednym związku życie się nie kończy. A z ZPP zamierzam pozostać w kontakcie. On też nie żywi do mnie urazy.
A Wy koffane, nie bądźcie świnie. ZPP jest może trochę mało towarzyski (to była i jest moja domena), ale mam nadzieję, że jak się z nim spotkacie, to będziecie w stanie zachowywać się normalnie. Czy może udawałyście przez lata?
Nie, nie udawałem. Mało rzeczy żałuję tak bardzo, jak tego, że nie jesteście już razem. i wiesz dobrze o tym, że wiele wysiłku włożyłem w to, żeby Cię przekonać, że rozstawanie się z ZPP to fatalna decyzja, podjęta pod wpływem znużenia monotonią mozolnej codzienności, ale bez głębszej refleksji nad tym, co w życiu jest ważne. Nie, nie byłem bezkrytyczny wobec ZPP. Ale uważałem też, że każdy ma wady. Jego wady były według mnie dość niewinne. Mimo tego szanuję Twoją decyzję (choć dalej uważam, że nie była słuszna) i polubię - mam nadzieję - każdego, z kim się zwiążesz. Dalej też będę lubił ZPP. To jeden z najfajniejszych facetów, jakich znam.
OdpowiedzUsuńhmmm...
OdpowiedzUsuń