Niemal zapomniałem, byłem w teatrze na spektaklu jak w tytule notki. Pierwszy raz byłem na Małej Sali Teatru Jaracza... i nigdy więcej. Po remoncie rzędy siedzeń są tak blisko siebie, że pod koniec sztuki miałem już nie tyle ochotę, co silną potrzebę, żeby nogi trzymać na koafiurze pani przede mną. To jest sala dla dzieci lub liliputów, a nie normalnie zbudowanych mężczyzn. Do tego miejsca są numerowane, więc łokciami nie da się wywalczyć najlepszych miejsc. Pozostaje jedynie kupując bilet poprosić o miejsca w pierwszym rzędzie, a jak ich nie będzie, to zrezygnować ze spektaklu.
O tej sztuce Marca Ravenhilla w reżyserii Wojciecha Czarnoty poczytajcie sobie tutaj. Od siebie dodam, że Mariusz Jakus dał z siebie wszystko, jednak tekst sztuki - choć przyznaję, że w wielu miejscach śmieszny (a nie jest to komedia) - nie jest porywający. Natomiast to, o czym mówi nadawałoby się do przeróbki i odniesienia do żałobnej hucpy jaką zaprezentowały wszystkie polskie telewizje i ich dziennikarze.
Przypomina mi się tekst Metki Boskiej - ale może nie Metki (to tak na wypadek, jakby się wypierał). Opowiedział mi co widział w TV, a wyglądało to tak: Uczerniona prezenterka z bólem zębów na twarzy obwieszcza widzom "Mam dla państwa wiadomość, której gdybym mogła, to nie chciałabym przekazywać...", zaś w oczach wyczytać można "Kurwa, kurwa, kurwa, jak to dobrze, że spadli akurat dzisiaj, kiedy mam dyżur. Pokochają mnie za ten ból po tragedii jaki im odegram; bóle przy rodzeniu dziecka to będzie pikuś w porównaniu z cierpieniem jakim ich zaleję. I może tę zołzę Iksińską uda mi się wygryźć".
Tereso, litości:
OdpowiedzUsuń"tę kurwę Iksińską"
już to widzę jak dziennikarze, co mają upierdolone biurka, używają (choćby tylko w myślach) słownictwa w rodzaju "zołza", ha ha ha.
2Sly: "zołza" to takie fajne słowo ;( a tak to tylko kurwa wszędzie.
OdpowiedzUsuńDo tekstu jeszcze można dodać:
"I temu kutasowi reżyserowi dam pogrzebać jego małym fiutkiem, to na pogrzeby załatwię sobie dyżur". ;)
Przyznaję się, to zasadniczo mój tekst.
OdpowiedzUsuń