Poprzednią notkę zacząłem od tragedii w Indonezji, żeby każdy czytający notkę dalej mógł nabrać dystansu. Nie pomogło. Wszyscy się spolaryzowali i okopali. Nie zamierzam nikogo przekonywać do swoich racji. Egzaltacja śmieszyła mnie i śmieszyć będzie. Obłudą się brzydzę. Racjonalne spojrzenie cenię.
"Kto nie płacze, ten jest pedał"
Robi się coraz śmieszniej. Peep przywołał niejakiego Gracjana Roztockiego. Musicie wysłuchać jego żałobnej przemowy. Wielu na pewno łączy się z nim w bólu.
Na blogu Wojtka (Abiekta) po jego wpisie o treści "trzeba iść pod Pałac Prezydencki. Był jaki był, ale to jednak prezydent mojego kraju." dałem komentarz "Hitler też był jaki był, i Stalin, i Pinochet...". Wywołało to burzę. Wojtek (Abiekt) w komentarzu u mnie napisał "A porównanie, jakiego dokonałaś u mnie - do Hitlera i Stalina to jest zwykłe prostactwo".
Wojtku, nie wiem, czy to obłuda, głupota, czy po prostu amnezja w główce Ci się zagnieździła. Tak gwoli przypomnienia. Michał Kamiński był rzecznikiem prasowym Lecha Kaczyńskiego. Chyba nie ma wątpliwości, że Lech Kaczyński dobierał sobie ludzi o poglądach zbliżonych do własnych. Wspomnijmy więc taki drobny epizod z życia rzecznika prasowego Lecha Kaczyńskiego, jak wizyta u generała Augusto Pinocheta wraz z Tomaszem Wołkiem i Markiem Jurkiem. Podarowali mu ryngraf przedstawiający Matkę Boską (nie mylić z Metką Boską). Ich zdaniem Pinochet przysłużył się obronie praw człowieka, wolności i sprawiedliwości. Bez komentarza.
W Internecie już na ten temat huczy. Samolot podchodził do lądowania cztery razy. Wieża kontrolna odradzała lądowanie. Doświadczeni piloci mówią, że to niezwykłe, żeby cztery razy podchodzić do lądowania. A pamiętacie epizod gruziński? Gdy Lech Kaczyński domagał się lądowania, a pilot odmówił? Co jeśli za śmierć wszystkich pasażerów i załogi samolotu okaże się być odpowiedzialny nie kto inny, tylko Lech Kaczyński właśnie? Nie miejmy złudzeń, nawet jeśli tak było, to może za 50 lat nasze adoptowane dzieci się dowiedzą.
Komentarze zaczęły żyć własnym życiem i niektórzy wciskają mi w usta teksty i poglądy, których nigdzie na blogu nie ma. Uczestnicy imprezy kpili z obłudy żałoby i byli zadowoleni z pozbycia się tego prezydenta. Nie było kpin ze śmierci, choć fakt, że z pieczoną kaczką prowokacyjnie pojechaliśmy. Żałowaliśmy też ludzi, których cenimy.
s. pisze...
"W moim systemie wartości nie ma miejsca na plucie na zdjęcia zmarłych przeciwników ani na szczanie na ich groby."
I co jeszcze mi zarzucisz? Zapewniam Cię, że nikt nie pluł i nie szczał.
a dalej
"Natomiast reakcje niektórych tu piszących przywołują mi przed oczy zdjęcia z bliskiego wschodu na wieść o 9/11."
Uwierz mi, że na wieść o śmierci Hitlera, Stalina, Bieruta, Lenina, i wielu podobnych też wielu ludzi się cieszyło. Może to atawistyczne, ale ludzie tak mają, że cieszą się jak takie hitlerki odchodzą.
"I co jeszcze mi zarzucisz? Zapewniam Cię, że nikt nie pluł i nie szczał."
OdpowiedzUsuńByła to przenośnia i wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę.
"Uwierz mi, że na wieść o śmierci Hitlera, Stalina, Bieruta, Lenina, i wielu podobnych też wielu ludzi się cieszyło. Może to atawistyczne, ale ludzie tak mają, że cieszą się jak takie hitlerki odchodzą."
Przesadziłeś ze skalą. I wiem, że też zdajesz sobie z tego sprawę. No chyba, że rzeczywiście za te 50 lat następne pokolenia dowiedzą się o tych tysiącach (dziesiątkach, setkach tysięcy?) ludzi, których pośrednio lub bezpośrednio wymordował były prezydent.
2s.: Szczęście, że mamy demokrację i ludzie o takiej mentalności jak Lech Kaczyński nie mogli się posunąć za daleko. Ale zwolennikiem kary śmierci był i on i cała Pisda.
OdpowiedzUsuń"Zakaz wykonywania kary śmierci w krajach Unii jest niemoralny" - uważał Lech Kaczyński. http://dziennik.pl/polityka/article21454/Lech_Kaczynski_Przywrocmy_kare_smierci.html
"Szczęście, że mamy demokrację i ludzie o takiej mentalności jak Lech Kaczyński nie mogli się posunąć za daleko."
OdpowiedzUsuńTereso, please, nie każ mi mysleć, że wierzysz w to co tu napisałeś :)))
A generalnie już mnie znużyły te wszystkie dyskusje w związku z Kaczyńskim.
Na szczęście życie toczy się dalej, a ja wrzucam sobie na luz.
2Teresa: Gdy usłyszałem ile razy podchodzili do lądowania, pomyślałem dokładnie o tym samym. Żaden normalny pilot nie będzie narażał pasażerów, maszyny oraz własnego życia. Biorąc pod uwagę pogodę, stan lotniska i sugestie kontroli lotów wniosek nasuwa się sam. Zwłaszcza, że terroryzowanie załogi i groźby miały już kiedyś miejsce. Oczami wyobraźni wciąż widzę człowieka stającego za fotelem pilota, tupiącego nóżkami i krzyczącego na pilota "lądujemy! natychmiast lądujemy!".
OdpowiedzUsuńJeden z gości zaproszonych do TVN24 stwierdził, że przyczyną wypadku był brak asertywności ze strony pilota - bardzo ładnie powiedziane. Bez względu na wyniki śledztwa ja nie uwierzę w nic innego...
No ja was proszę... Jeśli zawinił człowiek, to tylko i wyłącznie pilot. Na pokładzie samolotu najwyższą władzą jest kapitan, o czym już mogliście się dowiedzieć właśnie przy okazji zdarzenia nad Gruzją. Na nic krzyki i tupanie.
OdpowiedzUsuń2s.: Też wrzucam już na luz, bo to przewijanie komentarzy jest męczące. I zmienię temat, bo zaczynam się bać jakimi inwektywami ktoś mnie zaraz obrzuci.
OdpowiedzUsuń2Snajper: "brak asertywności ze strony pilota" - piękny eufemizm.
2S: Chyba sam nie wierzysz w to co piszesz... Na pokładzie samolotu to sobie kapitan może rządzić. Problem w tym, że kiedyś ten samolot musi opuścić. Wojsko to układy i układziki. Jeden telefon Prezydenta i facet zakończył karierę. Być może bał się zaryzykować...
OdpowiedzUsuń@Snajper
OdpowiedzUsuńHistorycznie:
"...Według najnowszych informacji, samolot miał wylądować nie w Gruzji, a w Azerbejdżanie. Taką decyzję podjął pilot. Z tą decyzją nie zgodził się prezydent, który zarządził bezpośredni lot do Tbilisi. Ostatecznie przeważyło jednak zdanie pilota i względy bezpieczeństwa."
Wyrzucili pilota z pracy? Może o czymś nie dosłyszałem?
2S: Nie musieli go wyrzucać, mogły go spotkać inne atrakcje np.nagana, ograniczenie liczby lotów, przeniesienie do innego pułku. Chyba nie sądzisz, że ktoś by się tym publicznie chwalił.
OdpowiedzUsuń@Snajper
OdpowiedzUsuńNo jasne, że nie. Podobnie jak tymi talibami w Klewkach.
2S: Zmierzasz do czegoś konkretnego?
OdpowiedzUsuń@Snajper
OdpowiedzUsuńNie. Myślę, że dość już o tym wszystkim. Jeszcze tylko z MB sobie popisuję ;)
Co by o tym nie sadzic- po komentarzach pod poprzednia i ta notka widac jedno- jadnak was, panienki, ruszylo...
OdpowiedzUsuń2ted: Jakie ruszyło?! To prosta przekładnia, w TV nic, w kinach nic, nie ma co robić, to towarzystwo usiadło do kompów.
OdpowiedzUsuńJa tam sobie BBC ogladam jednym okiem, program jak zwykle, przy kompie tez jak zwykle bo przez net pracuje. ;-)Wlasciwie bez tv da sie zyc. Na AXN trafilem wczoraj na scene gwaltu i mordu(Battlestar Galactica) po ktorej pijawila sie plansza o zalobie- istny surrealizm! Za jakis czas emocje mina i okaze sie co w tym bylo wazne. A co do polakow- przeciez zawsze w takich sytuacjach tak reaguja. Polaczenie fantazjii ulanskiej, histerii, politykierstwa i rozmodlenia ze slowianska uczuciowoscia i swoistym egoizmem. Stacje typu TVN nie maja problemu co pokazywac w najblizszym czasie i z przejechanego kota nie musza robic swiatowego newsa- dla mediow to dar niebios. A ty narzekasz, ze nic nie ma- a kiedy indziej to niby jest??
OdpowiedzUsuń2ted: W TV nigdy niczego nie ma, dlatego TV nie oglądam. Ale właśnie obejrzałem "Kropkę nad i" z Moniką Olejnik i halo, halo z Michałem Kamińskim. Mało nie łkali.
OdpowiedzUsuńA propos kary śmierci...
OdpowiedzUsuńJa też jestem jej przeciwnikiem... ale co z tego - mógłby ktoś powiedzieć - jestem zwolennikiem tortur... :) I nie chodzi mi tu teraz o żadne S/M, ale o legalizację tortur jako kary np.: za morderstwa ze szczególnym okrucieństwem. Więc chyba w Kaczyńskim było więcej miłości bliźniego...
@daniel
OdpowiedzUsuńA reszty kodeksu Hammurabiego nie chciałbyś przywrócić?
No powiązania z Pinochetem wyjaśniłaś, a z Hitlerem i Stalinem? Czekam na ciąg dalszy "błyskotliwych" pomysłów.
OdpowiedzUsuńNa temat przyczyn katastrofy ciekawą rzecz powiedział gen. Czempiński.
OdpowiedzUsuń"(...)Także gen. Gromosław Czempiński, b. szef UOP, powiedział dziennikarzom, że w sobotę delegacja powinna lecieć co najmniej dwoma samolotami.
(...)
Powiedział też, że "do katastrofy doprowadził zbieg okoliczności oraz duża presja osób znajdujących się na pokładzie, w tym prezydenta, który jest człowiekiem sumiennym i obowiązkowym, i który nie wyobraża sobie, że mgła może być powodem, że on nie zdąży na czas(...)".
Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/2154123,11,item.html
@Snajper
OdpowiedzUsuńJak na razie ten patafian dzieli się swoimi konfabulacjami. Telepatycznie odczytał zapisy z czarnych skrzynek? Pytanie po co to wszystko? Chce mieć swoje kolejne pięć minut?
http://www.dziennik.pl/katastrofa-smolensk/article585783/Nie_bylo_presji_by_piloci_ladowali.html
W jednym moi oponenci maja niewątpliwą rację. Zaczęła się w Polsce szopka. Kolejna.
Zastanawiam sie tylko jaka jest w tym rola mediów. Dziennikarskie miernoty aby zaistnieć wyciągają z szaf zakurzone żałosne szkielety.
"Mało nie łkali." - no jest na to koniunktura... a kazdy chce miec te swoje Warholowskie 5 minut jesli ma parcie na szklo- a tu taka okazja.
OdpowiedzUsuńCo do Olejnik to juz od pewnego czasu odchodzi od kreowania siebie na "bitch", pora na matke polke?
2Wojtek (Abiekt): Zupełnie mi nie zależy na tym, by Cię przekonywać i cokolwiek uzasadniać. To przecież nic nie da i jest tylko strzępieniem języka.
OdpowiedzUsuńPoniżej anegdota, którą zamieszczam z zachętą do zastanowienia się nad powiedzeniem "miej proporcjum mocium Panie".
Sergiusz Prokofiew zmarł 5 marca 1953. Tego samego dnia zmarł również przywódca Związku Radzieckiego Józef Stalin. Zgon Stalina skupił na sobie uwagę całego narodu, w związku z czym śmierć kompozytora była nieomalże niezauważona, a państwowe uroczystości żałobne uniemożliwiały przeprowadzenie pogrzebu Prokofiewa. Zbieg tych dwóch wydarzeń stał się także tematem anegdoty, związanej z osobą dyrygenta Grzegorza Fitelberga, dyrektora Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia - dzień po śmierci Stalina i Prokofiewa Fitelberg po przyjściu na próbę orkiestry miał zwrócić się do muzyków słowami: Panowie, proszę wstać. Dziś w nocy umarł wielki radziecki kompozytor Sergiusz Prokofiew. Proszę uczcić minutą ciszy. Po minucie miał z kolei powiedzieć do koncertmistrza: Panie Wochniak, podobno Stalin też umarł.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sergiusz_Prokofiew
No właśnie. Podobno ;)
OdpowiedzUsuńPowiedzcie mi, czy to jest autentyk, czy jakiś fake, bo nie mam polskiej tv a i prasy nie przeglądam za często:
OdpowiedzUsuńPrawdę mając na ustach, a kłamstwo w kieszeni,
będąc zgodni ze stadem, z rozumem w konflikcie,
dzisiaj lekko pobledli i trochę stropieni,
jeśli chcecie coś zrobić, to przynajmniej milczcie!
Nie potrzeba łez waszych , komplementów spóźnionych
Waszej czerni, powagi, szkoda słów, nie ma co,
dzisiaj chcemy zapomnieć wszystkie wasze androny
wasze żarty i kpiny, wylewane przez szkło.
Bo pamięta poeta, zapamięta też naród
wasze jady sączone, bez ustanku dzien w dzień.
Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru…
Karlejecie pętaki, rośnie zaś Jego cień!
Od Okęcia przez centrum, tętnicami Warszawy.
Alejami, Miodową i Krakowskim Przedmieściem
jedzie kondukt żałobny, taki skromny choć krwawy.
A kraj czuje – prezydent znowu jest w swoim mieście
Jego wielkość doceni lud w mądrości zbiorowej.
Nie potrzeba milczenia mącić fałszu mdłą nutą
Na kolana łajdaki, sypać popiół na głowę
Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!
Marcin Wolski
O, towarzysz Marcin Wolski, wieloletni członek PZPR się odezwał. To miłe. Towarzysz Wolski był do usług każdej władzy, więc i publiczne łkania po Kaczyńskim i ubliżanie jego przeciwnikom nie zaskakują. A jakaż poetycka fraza!
OdpowiedzUsuńJa dorzucę jeszcze kilka kawałków funeralno-żałobnie-pochwalnych, tym razem z dorobku poprzedniej wielkiej narodowej żałoby:
"Serce Stalina bić przestało
Lech niechże wrogów nie łudzi.
Serce Stalina bije w sercach
Wszystkich walczących ludzi"
W. Słobodnik, Serce Stalina
"Stalin - świata zarzewie,
Wola stalowa.
Jak ból ukoić - nie wiem.
Partio prowadź!"
W. Grodzieńska, Prowadź Partio
:Krzyczy Wołga. Szlocha Sekwana.
Woła Dunaj. Jęczą rzeki chińskie.
Broczy Wisła jak otwarta rana.
Lamentują potoki gruzińskie".
K.I Gałczyński, Umarł Stalin
Marcin Wolski wdzięcznie nawiązał do tych osiągnięć polskiej poezji, choć do Gałczyńskiego mu jednak daleko. Niby ten sam styl, ale u Wolskiego to jednak tylko płacze, pochwały i obelgi dla niepodzielających jego uwielbienia dla Ukochanego Przywódcy. Nie ma tego rozmachu, który cechuje poezję Gałczyńskiego ("Wisła broczy..!").
Ja proponuję od siebie jeszcze taki wierz:
"Umarł Prezydent.
Zamarła Wisła przerażona
Wartę skuły kwietniowe lody
Odra bieg odwróciła.
Odeszła jutrzenka swobody.
Czemuś nas osierocił
umiłowany prezydencie
Czemuś swe dzieci zostawił
w tej demokracji zamęcie?
Tatry pokryły się śniegiem
wiosny dokoła niepomne
i spieniły się przerażone
wody Bałtyku ogromne.
Odszedł prezydent
lecz zostało jego dzieło
Pomnik wyrosły za życia
Niewielu z nas go pojęło".
Mam nadzieję, że dziatki obowiązkowo przyswoją sobie w szkołach wykwit poezji Marcina Wolskiego.
Gejowskiemu - znanemu miłośnikowi literatury - proponuję, żeby zorganizował żałobny wieczorek poetycki. Zaprezentujemy wiersze żałobne znanych poetów (Wolskiego rezerwuję dla siebie!!!) i sami spróbujemy napisać kilka wierszy, należycie wspominających zmarłego Ukochanego Przywódcę, słoneczko nasze najdroższe, a przedwcześnie zgasłe. Co Ty na to, Ge?
O, doszukałem się, że jednak autentyk...
OdpowiedzUsuńWłos się na głowie jeży.
Droga Metko, TO jest właśnie przykład buca.
Zresztą ktoś mu już odpisał co następuje:
"Poeta pamięta, choć zapomniał dawno
jak na kolanach siorbał siury wraże
dziś innym panom służy swoim piórem
dziś inne siury przezeń obsiorbane."
"idzie Wolski, w ręku oda,
OdpowiedzUsuńdo Chrystusa, do Heroda,
a w zanadrzu wierszy trzysta,
dla przyszłego Antychrysta."
"Jakikolwiek jest los Polski,
wiersze zawsze pisze Wolski"
Jeszcze mam coś specjalnie dla Snajpera, w kwestii tupania nóżkami i złamanych karier ;)
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać:
http://www.dziennik.pl/katastrofa-smolensk/article586721/Ostateczna_decyzja_nalezy_do_pilota.html