Gdy nie do końca się wie, co chciało się powiedzieć
„Czajka” zwana też „Mewą” jest jednym z najbardziej znanych dramatów Antoniego Czechowa obok „Wujaszka Wani”, „Wiśniowego sadu” i „Trzech sióstr”. O „Mewie/Czajce” Czechow mówił „Wiele rozmów o literaturze, mało akcji, pięć pudów miłości”. To, co przede wszystkim zwraca uwagę w inscenizacji Piotra Kruszczyńskiego to brak akcji właśnie. Ciągłe pauzy irytują, a nie wnoszą niczego. Jeśli Kruszczyński chciał coś powiedzieć o literaturze, to nie udało mi się tego dostrzec. Miłości było dużo: niespełnionej i nic nie wnoszącej do życia bohaterów, a tym samym bez wpływu na publiczność.
Bohaterowie dramatu, zagrani przez studentów IV roku w ramach dyplomu, są bardzo wyraziści. Niestety żadna z postaci nie została zagrana do końca. Wszyscy wtopili się w tło.
Choć sam nierzadko popełniam ten błąd, to jednak w teatrze wolałbym nie słyszeć takich błędów językowych jak „gdzie nie spojrzę to”. Jakiś usłyszał też „mamy wiele wspólnych punktów stycznych”.
Polecam wytrwałym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".
Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)