Obsluhoval jsem anglického krále
Cestou, necestou ucieszy się, że obejrzałem ten film. Ech, czeski humor i spojrzenie na życie są niezastąpione.
Zaczyna się od pieniędzy. Czegoś zupełnie irracjonalnego, szeleszczącego papieru lub brzęczącego metalu, tak wartościowego dla wielu ludzi. Zaraz potem wchodzimy w seks. Podnieta to naturalna, wrodzona i z racji potrzeby przedłużenia gatunku, tak niezrozumiałej dla osób orientacji odmiennej, niezwykle pożądana. Autor nie rozumiał jednak ekonomii i nie poszedł tropem
1) pieniądze + seks = emerytura
2) emerytura / seks = 0 (zero)
3) seks * seks = HIV
4) emerytura – pieniądze = 0 (zero)
5) pieniądze^2 = rozpusta
A dalej dar, dar obserwacji ludzi. Młody jestem, ale już teraz wiele mógłbym o ludziach powiedzieć. Bo ludzie są prości jak konstrukcja cepa. Wystarczy ich obserwować, ba, sami wszystko wyłuszczą, jak na tym blogu wszyscy moi mili, co ostatnio miejsce miało.
Zabawne, że:
1) i 4) daje:
seks = 0 (zero)
co czyni działanie 2) niemożliwym.
Taniec kelnerów i dań oraz białych nażartych ludzi wśród ludzi kolorystyki odmiennej – bezcenne.
Przeszłość - zestaw memów: pojęcie zaczerpnięte od naczelnego, acz samozwańczego intelektualisty,będącego obecnie w zawieszeniu formalno-płciowym.
I w tym momencie przechodzimy do dominacji. Wiary w lepszość jednych nad drugimi i niepewnej opozycji tych ostatnich. Bo czy bycie zdominowanym nie jest miłe? O korzyściach z tego wynikających nie wspominając.
Spędziłem w Pradze tydzień, choć pracowałem z narodowościami raczej wszelkimi innymi. NIE! Czesi, to nie ci, którzy tworzą czeską kulturę. Wyrośli w tym otoczeniu, ale w kontaktach ze zwykłymi Czechami tego nie ma. Jest dystans, ale nie to, co ich kultura potrafi pokazać na zewnątrz. To przywara jednostek.
I znowu seks. Zapłodnienie jako funkcja cywilizacyjna…
Może trochę bredzę, ale pogrążam się w filmowym absurdzie.
Puk, puk, puk,: zapładniamy wiarę i napęd. A napędzeni rzucamy się w wir namiętności narodowo-socjalistycznej. Brrr! To takie passe. Mem wyklęty, eunuch doświadczenia.
Aż odzywają się nożyce. Są równie pożądane, jak rozpad wiary w to, co jest sprzedajną ułudą na odpustowym targowisku. I wtedy brutalna rzeczywistość, powszechna i wszechrozumiejąca, acz zapatrzona w siebie zamienia rzeczywistość w bajkę.
Bo dobre piwo, pieni się najlepiej… a nie?!
Czytałem Jakisiowi fragmenty moich filmowych wrażeń. Wiem, poleciałem. Ale ile miałem z tego przyjemności, to Słowacji nie starczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".
Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)