Flasza kocha Hołownię
Dzidzia - ta z tytułu - strasznie się angażuje w odnowę swojego kościoła. Aż ciekawe, ile ze swojego wynagrodzenia medialnego przeznacza na trunki dla Sławoja Leszka Głódzia - ten ostatni, jak słyszałem, o pseudonimie "flasza".
Zastanawiam się, kto podejmie się krucjaty przelecenia Hołowni, żeby stał się człowiekiem, a nie jego namiastką. Wyzwanie dla wytrwałych.
"Flaszka", a nie "flasza" :)
OdpowiedzUsuńDaniel: Ja słyszałem, że mówią o nim właśnie "flasza". To duży chłop, flaszka by mu nie wystarczyła ;)
OdpowiedzUsuńDzidzia przypomina laleczkę Chuckie - ma wyłupiaste oczka, wzrost chomika i katolicką "miłość bliźniego" w sobie. Nie wróżę powodzenia kwerendzie Teresy.
OdpowiedzUsuńA co do Flaszki - szkoda czasu na rozmowy. Wyjątkowo bezczelny i zakłamany człowiek. Jak to klecha. Kiedy Flaszka był biskupem w Warszawie, znajoma ciota warszawska (mieszkająca na Starówce i wyspecjalizowana w podrywaniu żołnierzy sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza) chadzała na jej msze typu "open air" i krzyczała "Lechna! A pamiętasz, jak mi obciągałaś?!". Flaszka, zagadnięty, milczał dyskretnie.