Cenny się udzielił blogowo (patrz komentarze) - ja to potrafię ludzi na złą drogę sprowadzić. Cóż, taki talent. Oczywiście obejrzałem odnalezione przez Cennego nagranie. Nie ma wyjścia, kontynuujemy temat "Nine" (NB. Gejowski chyba się zakochał, bo blog i obiecaną recenzję całkiem porzucił). Poniżej "Be Italien" prosto z Broadwayu:
Wpadli dziś do mnie nieblogujący Cenny i blogujący z rzadka Pikuś. Obejrzeliśmy "Osiem i pół" Felliniego celem porównania z "Nine". Żadna szczególna dyskusja się nie rozwinęła poza komentowaniem asysty Cennego, który z powodów, których sam nie zna, chce towarzyszyć owulacji swojej siostry w ramach karnawałowych atrakcji.
Ale Cenny ujmuje mnie, i zgodził się na upublicznienie fragmentu naszej korespondencji. Ponieważ to uporządkowany człowiek poprosiłem o procedurę całowania się, oto ona:
a na to akurat procedura jest prosta... - podchodzisz i całujesz.
Jeśli nie dostaniesz w pysk - znaczy się, że nie mam nic przeciwko temu, jeśli odwzajemnię - znaczy się, że mi się podobało, jeśli przytrzymam Twoją głowę - znaczy się, że nie chcę żebyś przestawał.
A Pikusia mam nadzieję zmobilizowałem do konsekwencji w zakresie prowadzenia bloga.
a czy sex był udany ?
OdpowiedzUsuńUrocze, nadęte bzdury.
OdpowiedzUsuń2Anonimowy: Koniecznie zapoznaj się z treścią rysunku w lewym górnym rogu ;)
OdpowiedzUsuń2Krowa Morska: Ależ oczywiście, że seks był udany. Pikuś z rozłożonymi nogami, Cenny aż wyskoczył z butów wciskając stopy w różne miejsca, mrużąc oczy z zadowolenia. A ja wierciłem się całkiem spontanicznie. I ten papieros po ...
Święto lasu - przeczytałem post blogowy!
OdpowiedzUsuńDyskusja miejsca nie miała, pewnie dlatego, że ten seks pochłonął większość uwagi...do tego stopnia, że papierosy "po" był aż trzy...(nie wiem, Tereso, dlaczego jesteś taka skromna)
Porównywanie Felliniego i Marshalla kojarzy mi się z dyskusją o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiejnocy. Poza tym myślę, że tę dyskusję wyczerpano już gdy Nine po raz pierwszy zobaczył w '82 Broadway :)
Co by nie mówić - to jedna z historii którą każdy PRZEŻYWA na swój sposób, na bardziej lub mniej świadomym poziomie. Każdy z nas jest Guido. Każdy jest Włochem, tylko że włochom kultura pozwala na ekspresję naturalnych konfliktów rozwoju osobowości. Dlatego nam Nine będzie się "podobało", bez względu na czasem nudnawe pomysły na aranżacje i wrażenie dłużyzny, czy niespójności (bo niby który z nas jest tak zajebiście w 100% spójny i przewidywalny?).
A prywatnie - szacun za scenę fnałową! Dalsza dyskusja otwarta....
Tymczasem zobaczcie sobie jak Saragina na Broadway'u uczyła małe diabełki jak być Włochem...znaczy się - jak kochać. :)
http://www.youtube.com/watch?v=du07DOkxHY8&NR=1
:) prawda, że ci chłopcy są rewelacyjni? :)
Po prostu nie mam czasu na głupoty.
OdpowiedzUsuńnie wiem dla-czemu - ale sam tez nie lubie czasu marnotrawic na głupoty - niemniej sex Teresy niesie wciąż miłe niespodzianki do kawy pośniadaniowej.
OdpowiedzUsuńwersja "be italian" ktora zapodajecie tutaj nie jest tą najwazniejsza w historii musicalu "nine"
sam fakt wdzieczności utworu nie powoduje ze WSZYSTKIE wykonania beda odbierane pozytywnie :))
buzi dla Teresy.
kiedy brow lalka ?
2Krowa Morska: sorki, ale moje seksualne perygrynacje z konieczności muszą się skryć za zasłoną, hm, tajemnicy.
OdpowiedzUsuńJak tylko wrócę do Łodzi skoczymy na browarek ;)