Jakie to cudowne uczucie siedzieć przed działającym kompem.
Naprawę rozpoczął Gejowski i całkiem trafnie zdiagnozował problem, ale nie wiedział jak kompa wyleczyć. Cud, że trafiłem na Techno, który zrobił to z łatwością z jaką ja opróżniam butelkę wódki. Okazało się, że po którejś aktualizacji Winzgrozy przestał działać sterownik karty graficznej, a do tego padła stacja CD. Nabyłem nową stację, choć nie do końca tę, co trzeba, bo ATA, zamiast SATA (mogliby wyraźniej na opakowaniach pisać o co chodzi) i Techno wgrał sterownik z płyty. Banalne, co? No ale ja nigdy sam bym na to nie wpadł i nie dał rady połapać się w tych wszystkich kabelkach, sterownikach i co tam jeszcze komp w trzewiach ma.
To że trafiłem na Techno, to nie taki znowu cud. Odpowiedź na pytanie dlaczego nazywam go Techno, nie wymaga chyba nadmiernego wysiłku intelektualnego. Ale z Techno jeszcze trzeba skojarzyć Miętę. Bo jest ich dwóch Techno i Mięta. A Mięta, bo przygotował mi napój z miętą właśnie; nigdy wcześniej czegoś takiego nie piłem. Razem z Lucy wylądowaliśmy dziś u nich z truchłem mojego kompa; szczęście, że Lucy łaskawie targał truchło. Poznaliśmy się ostatnio, co opisałem w tej notce. Ale okazało się, że nasza znajomość sięga jeszcze zeszłego roku. Trafiliśmy na siebie na jednym z portali. Trochę popisaliśmy - było ok, to pogadaliśmy - też ok, ale potem głupstwo zaszwankowało i byłem tak podły, że zacząłem ich ignorować. Może za szybki jestem z decyzjami "wóz albo przewóz". Cieszę się, że ich poznałem. I mam teraz dług wobec nich.
Idę lulu. Jutro wyjazd do Gdańska.
co do sterownika, to ekhm... ekhm... ;)
OdpowiedzUsuń"Jutro wyjazd do Gdańska"
OdpowiedzUsuń...czyli "Persona"?
2s.: no nie działał ten sterownik, a co?
OdpowiedzUsuń2Gdański: Owszem "Persona", a to aż takie oczywiste? ;)