W Muzeum Miasta Łodzi od 22 stycznia do 28 marca trwa wystawa prac Krystyna Zielińskiego (1929-2007). Uwielbiam abstrakcje, a na wystawie są tylko takie. Kiedy malarz je tworzył zupełnie nie było zapotrzebowania na tego rodzaju sztukę. Jeśli już ktoś kupował obraz to obowiązkowo musiał przedstawiać lasek, wodę, górę i dobrze, żeby jelonek też był. Coby się komponowało z drobnomieszczańskim sznytem mieszkań. Przykładem mauzoleum takiego sznytu jest salon Gejowskiego (odwiedzać można po telefonicznym kontakcie z właścicielem i o ile ma humor).
Prace Zielińskiego są abstrakcyjne aż do bólu. Wiele z nich idealnie wpisałoby się w nowoczesne wnętrza. Szczególnie te wykonane z metalu z lat sześćdziesiątych są może nazbyt dekoracyjne, ale do przyjęcia. Obrazy są z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Jeśli myślicie o wnętrzu nowoczesnym, to zapamiętajcie to nazwisko - Krystyn Zieliński. Praktycznie wszystkie prace należą do żony artysty. Widać nie miał szans na sprzedanie ich za życia, ale może też nie potrzebował, miał z czego żyć, był rektorem łódzkiej ASP. Nie trafił w rynek ze swoją twórczością, wyprzedził gusta kupujących o trzy, cztery dekady. Ceny wahają się od 5'000zł do 13'000zł w zależności od wielkości. Na aukcjach znalazłem tylko prace z lat sześćdziesiątych (metalowe).
Poniżej próbka prac artysty. Zdjęcia ze strony Muzeum Miasta Łodzi.
Krystyn Zieliński, K IX 87, 1987, technika mieszana, papier
Krystyn Zieliński, VII - 84, 1984, akryl, płyta pilśniowa, wł. Muzeum Miasta Łodzi
Krystyn Zieliński, bez tytułu ("pancerzyk"), 1961, technika własna, metal
Mnie szczególnie przypadł do gustu ten pogięty kapsel na koła, wyglądajacy jak z samochodu Teresy po zimie :)
OdpowiedzUsuńBisous,
mb.
A to nie jest Polska prl-owska?
OdpowiedzUsuńto jakby z ekspozycji paneli podłogowych... no oprócz kapsla Metki ;)
OdpowiedzUsuńkiss