czwartek, 18 marca 2010

Pomroczność

Wpadłem do amanta. Cokolwiek się spiliśmy. Czułem się wyluzowany i z pewnością pełen wdzięku i sex appealu. Następnego dnia rano amant mnie komplementuje. Że byłem nieziemski, że takiego seksu nigdy wcześniej nie miał, że na samo wspomnienie mu staje. Miło. Tylko o czym on, kurwa, mówi do mnie?

Podobno Łuk Triumfalny tak podpór nie ma rozłożonych. I że chciałem go mocniej, szybciej i dłużej zarazem. Byłem też rozmowny. Jak cudownie czuję cię w sobie - miałem wyznać pośród jęków, stęków* i ekstatycznych westchnień.
Mówię, że sorki, ale niczego nie pamiętam, rżnąłeś trupa. To na chuj kutasa zdzierałem?!  - obruszył się retorycznie acz synonimicznie.

No ja zdarty się nie czułem.
Coś mi się kojarzy, że coś dziać się jednak musiało (nie żeby od razu dupa w drzazgi poszła, ale jakby), a amant urażony, że energię zainwestował, a ja bez upojnych wspomnień. Próbując wskrzesić moje obumarłe neurony opisuje mi sytuacje, ba, miejsca, mówi o wielokrotności, czy jak to nazwał - multiplikacjach. Że niby ze mną po suficie chodził. Hm... To może powtórzymy? - rzuciłem nieśmiało. Amant rzucił poduszką.

* powinno być stękań, ale "stęków" brzmi fajniej.

3 komentarze:

  1. A może dostałaś koffana tabletkę gwałtu? Co prawda w Twoim przypadku byłaby to zupełnie chybiona inwestycja, bo nie słyszałem, żebyś komuś odmówiła (co oczywiście wynika z Twojego dobrego serca - jesteś wszak misjonarką miłości i apostołką seksualnego miłosierdzia), ale może amant o tym nie wiedział i sądził, że możesz nie być mu powolną?

    OdpowiedzUsuń
  2. 2Metka Boska: W przypadku tego amanta inwestycja byłaby zdecydowanie chybiona. Ależ odmawiałem, a jakże, i to wielu. Jakoś nie lubili mnie za to nawet. Po prostu nie z każdym wyobrażam sobie wędrówki na sufit. Jeśli ja nie uwodzę, to mnie trzeba uwieść, samo zaciągnięcie do wyra to za mało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zatem panny nie pomstujcie na Teresę, że kiedyś amantowi posunęła żelazkiem koszulę. A Ty Teresa nie skuwaj tak mordy wódą, bo ja po takich wywodach Twoich, "że nie wiem, że nie pamiętam", to chyba nie rzuciłbym poduszką, a żelazkiem raczej :) Nie sądzisz, że jako dobrze wychowana święta powinnaś zrewanżować się amantowi. Zadzwoń dziewczę do niego, zaproś na salony, albo sama się wproś. Tylko koniecznie w progu, na wszelki wypadek, zapytaj gdzie trzyma żelazko :)

    OdpowiedzUsuń

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)