Na poniedziałek, jakbym nie miał nic lepszego do zrobienia, zaprosiłem sobie amanta do domu. Żeby pokazać się z najlepszej strony norkę wypucowałem nawet w tych miejscach, gdzie sam nigdy nie zaglądam. Jak to wyglądało w moim jednoosobowym wykonaniu możecie sobie obejrzeć na poniższym clipie, tylko muzę dajcie głośno.
Mats Ek - Appartement - March of the vacuums cleaners (marche des aspirateurs)
Poza estetyką wnętrza zadbałem też o wikt i wyszynk. Kręciłem kuprem przy garach 3 godziny. Krojenie składników na samą surówkę zajęło mi całą godzinę. Ale najgorsze było to, że się zasugerowałem notką Szafirowego o plackach ziemniaczanych. Miałem zrobić tylko 4 placuszki, a kurwa wyszło mi ich 40, nie wiem jakim cudem. Jak Szafirowy przykazał użyłem tarki. Już wolę się onanizować z równą zaciekłością, co tarłem te ziemniaki. Ruch ten sam, a paznokci się nie zdziera i przyjemność na koniec dużo większa. Do tego amant bezczelnie się o godzinę spóźnił - udałem, że wszystko ok. W sumie i tak miałem zajęcie przy smażeniu tych cholernych placków.
Następnie amant odkrył, że mam szybki internet i pochłonęło go to na kilka godzin. Nic to, że ja cały wypicowany stałem obok w dziewiczych bielach spięty, żeby nie powiedzieć wypięty, a w jednym miejscu nawet napięty. W końcu oderwałem go od kompa z zamiarem przejścia do bardziej intymnych relacji przy jakimś filmie. Wyszła z tego chryja i pożarliśmy się o "Piąty element". Na koniec amant się spił i usnął.
No i macie moje bujne życie erotyczne, jeszcze mu rano śniadanie uszykowałem i koszulę wyprasowałem. Przed wyjściem zapytał, czy z tą koszulą to ja tak każdemu, odpyszczyłem, że "Tak, kurwa, każdemu...", w myślach dodając "... jeśli posuwanie żelazkiem, to jedyne na co mogę liczyć."
Za kilka dni nadrobicie :D
OdpowiedzUsuńa mowiłem żeby sie nie obżerać przed seksem ;p
OdpowiedzUsuńKoszulę prasować? A co mu rączki do... przyrosły? :) Ty za dobry człowiek musisz być :)
OdpowiedzUsuńBiedna Tereska...
OdpowiedzUsuńA o co chodziło z piątym elementem???
Non consumato? Wielkie nieba! ;) Swoją drogą co za heroizm - dopaść komputera zamiast oczywistości. Dżentelmen jak nic ;)
OdpowiedzUsuńepic fail Tereska, stara a glupia jestes, nie wiesz ze jak sie jest za milusim to przechodzi im ochota by sie starac? Ratuj resztki godnosci wypierdol numer z telefonu i nie odpisuj i nie reaguj na zadna korespondencje.
OdpowiedzUsuń2Prawiebrunet: jakie nadrabianie?! To czysta strata!
OdpowiedzUsuń2Krowa Morska: Coś w tym mogło być.
2Daniel: Nie chciałem, żeby amant pomięty wyszedł; nawet sam chciał prasować, ale z tego co słyszałem, to dotąd mamusia mu to robiła, wolałem nie ryzykować.
2s.: Po 10 minutach oglądania, kiedy już zacząłem błądzić ręką w strefach nieprzyzwoitych stwierdził, że to gniot i dalej oglądać nie zamierza ... no to zamiast dalej błądzić zacząłem szukać czegoś innego.
2Nieprosty: Wolałbym gangstera ;)
2SSN: Pomarszczona młódka się odezwała! Ale masz rację, jak się zaczynam starać, to traktują jakby wojna już była wygrana - wprowadzę partyzantkę na tyłach ... dosłownie i w przenośni ;)
Śniadanie jeszcze rozumiem - gość świnia, ale swoje prawa ma, ale koszulę? To chyba nawet ja bym się nie rzuciła do żelazka, tylko pokazała co, gdzie i jak. A ja przecie taka uczynna, Bree Van den Kamp i w ogóle za jedno życzliwe spojrzenie się bym oddała (dosłownie i w przenośni). Tereniu, nie godzi się (chyba).
OdpowiedzUsuńOj, było kupić karofle. Przecież placki kartoflane trze się wręcz z przyjemnością. Cóż, wnioskujać z reszty, przynajmniej ćwiczenia były dość praktyczne ;)
OdpowiedzUsuńPrasować koszulę? Do tego to mnie jeszcze nikt nie przekonał. Nawet przygodnie poznany akrobata.
Zamiast Matki Teresy z Kalkuty mamy Matkę Teresę z Łodzi. I placki usmaży i koszulę wyprasuje. Szkoda, że gaci i skarpet nie uprała.
OdpowiedzUsuńA z amanta cham wyszedł - kompa nad gospodarza domu przedkładać? Kilka godzin? Tereso, okaż "honor, godność i szacunek do siebie" i olej buca razem z tą jego pomiętą koszulą. Ewentualnie jako prezent na pożegnanie możesz mu wręczyć karnet do kafejki internetowej - takiej z szybkim internetem...
2Umywalka: Mam nadzieję, że mój gest zaprocentuje, bo widzisz, czasem warto dać od siebie nieco więcej i coś nieoczekiwanego. Posuwając żelazkiem koszulę amanta można okazać czułość - jakkolwiek to brzmi. I ten skromny rewanż należał się za butelkę Rémy Martin, którą amant naniósł. Orgazm będę miał przy pierwszym kieliszku ... i każdym kolejnym.
OdpowiedzUsuń2Szafirowy: To niestety były młode ziemniaki pochodzenia niewiadomego (Tesco).
2Snajper: Do gaci i majtek mam pralkę, tylko jakbym później odróżnił swoje od jego? Jeszcze z nim potrenuję, może jakiejś ogłady przy mnie nabierze ;)
robie focha - bo mi posta nie opublikowało :P
OdpowiedzUsuńale ad rem - powtarzam zatem swoją myśl.:)
@tereza - Wykwintne placki ziemniaczane to istotnie haute couture gastronomii.
Niemniej rozumiem że miał to być rewanż konsumpcyjny, jako że amant raczył Cie do tej pory frykasami własnego pomysłu.
vide - spotkań było kilka i czyżby na żadnym nie było Konsumpcji - przez wielkie "K" ?
Tracę wiarę w Teresę - piąta randka bez seksu - swiat się kończy.
2MatkaTeresa: Biorąc pod uwagę prezent, który przyniósł wnioskuję, że ma więcej niż 18 lat. Fakt, że w tym wieku matka mu prasuje (i zapewne nie tylko prasuje) powinien być dla ciebie sygnałem ostrzegawczym - chyba, że musisz dać upust instynktom macierzyńskim ;-). W takim przypadku intymne relacje możesz zacząć od próby karmienia piersią...
OdpowiedzUsuńOj lalki… Czytam co tu piszecie i zastanawiam się co się z Wami dzieje. Gdzie ta tolerancja, pozwalająca każdemu żyć jak chce i być kim chce? Niektóre wypowiedzi jakoś tak Giertychem Romanem podszyte jakby były. On znany z obrzydliwych poglądów i wypowiedzi, ograniczony fundamentalista nie tolerujący żadnej „inności” bez mrugnięcia powieką poleguje krzyżykiem w kościółku, bo przecież chrześcijańskie miłosierdzie itp…
OdpowiedzUsuńJeśli Teresa napisałaby, że zrobiła amantowi loda, to byłoby w porządku, ale że wyprasowała mu koszulę, to głupia, tak?
Naturalnie amant nie powinien po pierwsze spóźnić się (ten Remy Martin może załagodził sprawę), powinien natomiast przynieść wino na proszony obiad, ale o tym Teresa milczy. Po drugie nie powinien pozostawić biednej Teresy dla Internetu, żeby nie wiem jak był szybki. I co Tereso? Tak siedział milczący, oglądał jakieś strony, a ty płakałaś w kącie? A może on w tym Internecie coś dla Ciebie wyszukiwał? Nie zapytałaś? Po trzecie piszesz Tereniu, że amant się spił, a ciebie przy tym, Darling, nie było? On tak sobie podszedł do lodówki, złapał wódkę co to ją kupiłaś i sam się spił. Znając Cię kochana, nie uwierzę, że nie umoczyłaś w tej wódzie własnego pyska. A swoją drogą doceń sweety, że pił te twoją wódę, a nie przyniesiony Remy Martin. A może on trafił?! Teresa, z każdym kieliszkiem kolejny orgazm – jak sama piszesz. Tu mu wdzięczna być powinnaś.
Teresa, co jest z tym seksem? Albo on pijany, albo ty śpisz… Oj, dziewczyny, dziewczyny J
Podoba mi się, że Teresa, chociaż kompletnie nieodpowiedzialna wariatka, nosi na głowie koronę na zamówienie, dopasowaną. Nawet gdy główkę przechyli, korona pozostaje na swoim miejscu. Ale, zastanówcie się, czy kilka ruchów żelazkiem jest czymś uwłaczającym? Sam zawsze swoim gościom przygotowuję np. śniadanie i zawsze mam radość z tego, że sprawiam im przyjemność (bo dobre śniadania robię, można sprawdzić, prasuję nie najlepiej). Swojego byłego woziłem wszędzie autem, bo bidak nie potrafił zrobić prawa jazdy. A kiedy trzeba było, umiałem posprzątać jego mieszkanie. I żyję. Bez poczucia wykorzystania, wręcz przeciwnie: miło jest komuś pomóc. Naprawdę, spróbujcie, może też Wam się spodoba.
„Kocha się nie erotyzmem. Nie marną pieszczotą, ale jakąś ludzką jednością, wspólnotą cierpienia i śmierci. Myślę, że tak może kochać tylko mężczyzna mężczyznę, i że w tym tai się nagroda dla nas – okaleczonych – za wszelkie rozpacze miłości jednopłciowej. (…) I nikt nie rozumie tej radości i tego szczęścia. Wszyscy myślą, że to polega na rżnięciu w dupę! A przecież to już Sokrates wyłożył Alcybiadesowi, że nie na tym polega szczęście i radość, jakiej doznają dwaj mężczyźni w obcowaniu ze sobą”.
OdpowiedzUsuńBędziecie wiedzieli kto to napisał?
Jakiś - to Iwaszkiewicz.
OdpowiedzUsuń2MetkaBoska: Jesteś Niezawodny! Już nie klęczę przed Tobą na kolanach. Ja już leżę przed Tobą plackiem!!!
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałem w pierwszym akapicie "norkę wypucowałem nawet w tych miejscach, gdzie sam nigdy nie zaglądam", aż się zarumieniłem, bo myślałem, że dalej będzie opis ostrych ekscesów erotycznych. A tu skończyło się na prasowaniu koszuli...
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na wątpliwości Anonimowego uprzejmie wyjaśniam, że norka Teresy nie ma przestrzeni, w które intensywnie i często by nie zaglądano.
OdpowiedzUsuń