W sobotę nawiedziłem Narraganset. Powody były dwa. Pierwszy - ważę 71,5kg, BMI 22.5, mam więc wagę idealną dla mojego wzrostu i wyglądam równie idealnie, co chciałem światu okazać. Gejowski jak mnie zobaczył po raz pierwszy od paru tygodni, jak zwykle rzucił "O, przytyłaś!", ale to dlatego, że mówił to do siebie codziennie przed lustrem przez te tygodnie i weszło mu w krew. Drugi powód - występ Lola Lou. Nigdy nie widziałem tej śpiewającej drag queen, a tyle dobrego słyszałem, że postanowiłem wreszcie zobaczyć.
Zaczęło się od beforka u Gejowskiego. Raand miał do mnie pretensje, że za rzadko się odzywam. Zupełnie nieuzasadnione, bo przecież się odzywam ... na blogu. Eguś piękniał, Lucy promieniała, a starsza pani, znaczy gospodyni, gdzieś się starzała i pewno coś cichcem żarła, gości racząc jedynie fasolą, szumnie zwaną orzeszkami ziemnymi. Przedyskutowaliśmy sierpniowy wyjazd na ciotowski spęd, na który cudem udało mi i Metce Boskiej się zakwalifikować. Jak się okazało tylko dzięki płomiennemu uczuciu jakie żywi do mnie prezes stowarzyszenia dostaliśmy dwa ostatnie wolne miejsca - Metka Boska wprawdzie jako dostawka, ale też miło. Potem było nudno, bo zamiast rozmawiać wszyscy patrzyli w to szatańskie urządzenie jakim jest telewizor. W ogóle jestem otoczony telemaniakami. Jeden to się nawet zapiera, że mi kupi telewizor, bo nie wyobraża sobie, że bez niego można żyć - zapewne chodzi mu o to, żeby mógł siedzieć ze mną przed nim jak wpadnie - niedoczekanie, ze mną się nie siedzi, ze mną jest się w stałym ruchu.
Do Narra dotarliśmy na ostatnią chwilę przed występem Lola Lou. Tia, no fajną miała kieckę, i fajnie śpiewała, ale występ mnie nie porwał. Z Ego zgodnie uznaliśmy, że Lola Lou nadaje się do kameralnych występów, a nie wielkoscenicznych. Całość nazwana Farewell Party bardziej przypominała Funeral Party.
Popląsałem z Ego, ale prawdziwą taneczną jazdę miałem z Prawie Żonatym. Ile ja go znam? Kilka miesięcy, może pół roku, a chłopak, dziecko prawie, przeszedł kompletną metamorfozę. Nowy włos, nowy ciuch, nowe zachowanie. Nie ta myszka, co poprzednio. Jeśli nie przegnie, to wyrośnie z niego młodzieniec do schrupania.
Z niekłamaną przyjemnością popatrzyłem sobie na Radixa, mimo że heteroseksualizującego się z jakimiś kobietami na parkiecie, dumając czemu los jest dla mnie taki niełaskawy. Po czym oddaliłem się do z góry upatrzonego łóżka.
powiedz Gejowskiemy ze my tutaj na te fasolki mowimy 'fat pills', i czestowanie nimi gosci dowodzi fatalnemu braku wychowania i manier.
OdpowiedzUsuńJak kiedyś nie podałem to mi Padłocycka zdemolowała całą kuchnię w poszukiwaniu fat pils.
OdpowiedzUsuńNie wiem o co chodzi... Gejowskiego cenię, błędów granatycznych nie toleruję, Teresa jest mi bliska, nawet bliższa... Te Jej szaleństwa w Narra i z góry rezerwowane łóżka... Nie mogę, nie mam prawa, powiedzieć niczego innego jak: na zdrowie!
OdpowiedzUsuń2 MetkaBoska: cokolwiek się stanie: I love you!
Jakiś, przestań histeryzować sweetie - nic się nie stanie. I love you too darling :)
OdpowiedzUsuńTeresa miała "z góry upatrzone łóźko"? Chyba u Brata Alberta, hłehłehłe :)
Oj Teresa los jest dla ciebie wyjątkowo łaskawy - wielu może sobie pomarzyć o tym co Ty masz - A MASZ WIELE:
OdpowiedzUsuń- wspaniałtych przyjaciół, wielu z nich (choć pewnie wprost Ci tego nie powie) skoczyłoby za Tobą w ogień
- świetny wygląd jak na swój wiek, na oko 30-33 lata (a ile wiosenek liczysz sam doskonale wiesz, w mordę czym Ty się konserwujesz - biorąc pod uwagę, że palisz jak smok, pijesz hetolitrami, a i pod wzg żywieniowym higienicznego sensu stricto życia nie prowadzisz, jeśli sexem to ja chyba niedługo zacznę siwieć)
- życie towarzyskie o jakim wielu może tylko pomarzyć [choć są też tacy, którzy takiego życia towarz-go do szczęścia nie potrzebują; bywają też osoby, które blokują swoje uczucie intelektem i tworzą w głowie "idealne twory=idealnych facetów" zamiast wyjść na przeciw miłości] - ale Ty na pewno do takich osób nie należysz
- wspaniały kontakt z ludźmi, pewność siebie (a to w naszych czasach %-uje
- może to śmiesznie zabrzmi, ale masz też honor, godność i szacunek do siebie [dobra z tym ostatnim pewnie przesadziłem i mnie za to zlinczujecie, bo z tym szacunkiem to u Teresy różnie bywa (ale przyznacie na pewno, że intelektualnie się szanuje:)]
- chcesz być szczęśliwy, wiem, wiem wszyscy tego chcą, ale mało osób mówi o tym wprost, mało komu się to też udaje - ale Tobie się na pewno uda
No ok rozpisałem się trochę i kurnia w sumie nie wiem po co - pewnie dlatego, że jesteś facetem, któremu mega dobrze życzę.
A wniosek, prosty, oczywisty i nasuwa się sam = LOS JEST DLA CIEBIE ŁASKAWY
No to mykam ...
a i polecam bryknąć się NA FILM "W chmurach" (podkreślam TERESA NA FILM a nie do kina - także chusteczek nie musisz brać :))
"może to śmiesznie zabrzmi, ale masz też honor, godność i szacunek do siebie" - spadłem z krzesła bo nie wiem, czy autor chciał Cię obrazić czy skomplementować. Stawiam na to pierwsze ;)))
OdpowiedzUsuń2s.: Jestem nadal w szoku po komentarzu Radixa i zastanawiam się, co ja mam z tym zrobić. Oodpowiem na razie tylko Tobie, że Radix ma tę przewagę nad Tobą, że miał okazję mnie poznać poza blogiem ;)
OdpowiedzUsuń2Radix: Nie wiem co brałeś przed napisaniem tego komentarza ale chętnie wezmę namiary na twojego dilera ;-)
OdpowiedzUsuń2Teresa: Też byłbym w szoku czytają o sobie cytuję:"bo z tym szacunkiem to u Teresy różnie bywa (ale przyznacie na pewno, że intelektualnie się szanuje". Kolega chyba nam sugeruje, że masz przebieg niczym autobus z MPK Katowice...
Napisałem kiedyś, że reputacja Teresy ją wyprzedza. Dziś wiem także, że skromność Teresy jest znana w całym świecie.
OdpowiedzUsuńCo do tekstu Radixa... cóż... kiedyś funkcjonowało takie określenie "niedźwiedzia przysługa". I chyba pasuje tu idealnie.
2MetkaBoska: Bardzo dziękuję, jestem wdzięczny za odwzajemnione uczucia. Mogę tylko zapewnić: I love You more! Ale gdzie Ty się, darling, histerii dopatrzyłeś?
Rolling On The Floor Laughing.
OdpowiedzUsuńO, to nie tylko ja nie posiadam telewizora :-)
OdpowiedzUsuń