poniedziałek, 2 listopada 2009

Przyjaciele

Przyjaźnie, oj doświadczyłem ich w życiu sporo. Jednak te najwartościowsze dotyczyły osób, które poznały mnie jako geja. Wcześniej zawsze było to obarczone jakimś niedomówieniem i przez to traciły na wartości, nie były prawdziwą przyjaźnią, czas zresztą to zweryfikował. Wspomnę dwóch moich znajomych jeszcze z podstawówki. Spotykaliśmy się często. Jeździliśmy razem na wakacje. Oni ożenili się ... i przyjaźń dobiegła końca. Wiedzą o mnie, akceptują mnie. Jednak zaczęliśmy żyć w tak różnych światach, że kontakt się urwał. Dziś już nawet nie dzwonimy do siebie, nie interesujemy się swoim losem.
Ja zacząłem żyć innym życiem, z nowymi znajomościami. Pośród tych ludzi wyłowiłem kolejnych dwóch gości z którymi związałem się emocjonalnie. Ich los nie jest mi obojętny, ich życie jest moim życiem. I od nich mogę oczekiwać tego samego. Nie powinien to być panegiryk na ich cześć, ale sorki jeśli tak będzie.
Chronologicznie rzecz ujmując są to Gejowski i Metka.
Zupełnie nie wiem jak to się stało. Obaj są totalnie różni ode mnie. Obaj są młodsi ode mnie. Obaj prowadzą życie odmienne od mojego. A jednak ...
Gejowskiego wynalazłem sobie jakieś 12 lat temu. Zupełnie nie zrobił na mnie wrażenia, ale mieszkał (i nadal mieszka) blisko, więc kontakt był bardzo ułatwiony. Z biegiem czasu stał się najbliższym mi człowiekiem na kuli ziemskiej. Wszyscy wiemy jaki jest okropny, ale jest "mój". Przez lata siwiałem z jego powodu przeżywając dramaty jego życia. Akceptowałem jego wybory, choć Darwin świadkiem, łatwo mi nie było. Nigdy go nie tuliłem, to dosyć męska i szorstka przyjaźń. W łóżku byliśmy wielokrotnie, ale tylko raz pojawił się niewypał w próbie spółkowania - do niczego nie doszło na szczęście. Pomagał mi wielokrotnie i ja mam nadzieję, też się tym rewanżowałem. Dziś korzystam z jego wiedzy i doświadczenia. Nie jest osobowościowym ideałem, ale umiem z tym żyć, jest dla mnie przewidywalny. Na pewno chciałby, żebym napisał o nim, że "jest boski" ... a masz, drogi przyjacielu ... jesteś boski ;)
Z Metką była trudniejsza droga. Właściwie to już teraz nie wiem jak to się stało, że się tak zbliżyliśmy. Zaczęło sie od spotkań towarzyskich organizowanych przez Gejowskiego. Muszę przyznać, że nie wiem, co Metka widzi we mnie. Ja padam przed nim na kolana. Podziwiam go. Może to lubi? Powala mnie intelektem. Jego poczucie humoru każdy chyba docenia. Mimo, że go bardzo cenię, nadal widzę w nim człowieka, zwykłego człowieka. Jest taki jak każdy z nas. Ma potężne osiągnięcia, ale nadal jest człowiekiem. Może zechciał odsłonić przede mną coś, co skrywa przed innymi? Może sam to dostrzegłem? To, że się z nim przyjaźnię napawa mnie olbrzymią dumą. Facet zaskakuje mnie stale. Niesamowita jest jego troska o najbliższych, w tym o mnie. To tak bardzo ujmuje. I tak dobrze mi z tym.
W ostatnich latach pojawiły się w moim życiu także trzy kobiety skrywane tu pod pseudonimami, są to Vagina, Clitty i wcześniej niewymieniana Labia. Złączył nas przypadek. Los, który rzucił mnie do innego miasta. Tam w poszukiwaniu bratnich dusz znalazłem je trzy. Niemal hurtem. Nigdy wcześniej nie miałem przyjaciółek. A tu proszę, przyjaźń rozkwitła. Myślę, że z dziewczynami największą rolę odegrała moja szczerość. Jasne, że egzotyka mojego życia też na pewno je przyciąga do mnie. Jesteśmy w stałym kontakcie mimo dzielących nas odległości. Brak codziennego kontaktu wcale nie ułatwia wzmacniania relacji. Mam jednak nadzieję, że przetrwamy próbę czasu. Są wspaniałe, a do tego bardzo atrakcyjne ;)

Po co o tym piszę? Myślę, że każdy potrzebuje przyjaciół. Wcale nie jest łatwo ich znaleźć, tak jak nie jest trudno ich stracić. Ja mogę siebie zaliczać do szczęściarzy pod tym względem.

Notka sie zrobiła zbyt długa. To temat, do którego na pewno jeszcze powrócę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)