Zakochany zawsze interpretuje na swoją korzyść wszelkie oznaki zainteresowania serwowane przez drugą stronę. A to może być problem. Z drugiej strony rozwiązanie nr 1 do najtaktowniejszych nie należy. Dlatego najlepiej chyba wypośrodkować i wybrać nr 2. Koniecznie z jasną i asertywną deklaracją własnego stanu emocjonalno-uczuciowego ogłaszaną dość często.
A co do uczuć -- tak, lubimy to u facetów i cenimy, ale raczej nie na pierwszej, drugiej (i trzeciej) randce ;-) W naszym krajowym społeczeństwie facet ciągle jeszcze ma być maczo, a środowisko gejowskie jest tak naprawdę pod tym względem jeszcze lata świetlne do tyłu. "Przegięci i okularnicy nie pisać!" wiecznie żywe.
Idę ścieżką numer 2. Często z Zauroczonym rozmawiam o tym, co on czuje i co ja czuję. Każde "nie" wyzwala jego cierpienie, dlatego robię to w maksymalnie zawoalowany sposób. Zdania jak postępować są mocno podzielone. Ok, tu nie ma żadnego dobrego rozwiązania. Wybierając nr 2 do pewnego stopnia sam się poświęcam. Miłość to najpiękniejsze uczucie, jakiego można doświadczyć. Miłość nieodwzajemniona łaczy się z cierpieniem. Wierzę, wiem, że czas zagoi rany, a odrzucane uczucie w naturalny sposób zblednie. Chcę, by w Zauroczonym pozostało wspomnienie przeżycia czegoś wyjątkowego. Wart jest tego i on, i ja. Ważny jest dla mnie szacunek, jaki mu okazuję. Przecież to, że się we mnie zakochał świadczy o tym, że jestem wyjątkowy. A skoro tak, to wypada stanąć na wysokości zadania.
Twoja scieżka jest z pewnością trudniejsza - ale wierzaj mi, jest to lepszy wybór. Z powodu tych wartości, o których piszesz jakże szczerze, nieco banalnie (ale to takie rzadkie, że już oryginalne) i z wzruszającym do szpiku kości sentymentem....
OdpowiedzUsuńEch, że też mnie się nie trafił tak fantastyczny facet... :(
Jaka szkoda, że 3 lata temu jeszcze spałem... :/ Dzięki, że ten blog jeszcze istnieje :)
OdpowiedzUsuń