niedziela, 22 listopada 2009

Sen

W sobotę, co niezwykłe, położyłem się spać o północy. Wstałem już o 7:30. Zapewne to właśnie spowodowało, że śniłem i sen zapamiętałem. Chcę się nim z Wami podzielić. Niech nikogo nie dziwi nielinearność tego snu i jego absurdalność, to był tylko sen.

Płynąłem z ZPP kajakiem przez jezioro. Z jakiegoś powodu musieliśmy wysiąść na brzeg. W następnej chwili byliśmy w pirackiej wiosce nad tym jeziorem. Byłem torturowany specjalną maszynką do szlifowania płytki paznokcia - patrzyłem na moich bezwzględnych oprawców, czułem zbliżającą się śmierć.

W następnej chwili opowiadam o tej historii Siostrze. Ona mówi, że dokładnie w tym samym czasie kuzynka z mężem tamtędy płynęli, mogli nas uratować, gdyby tylko wiedzieli.

Znowu wysiadamy z kajaka nad jeziorem. Dopada nas grupa rosłych kobiet i siłą gdzieś ciągnie. Mówią, że to taka zabawa i że musimy z nimi iść. Protestuję. Próbuję dzwonić po policję. Zabierają mi telefon i dokumenty. Dwa babsztyle wykręcają mi ręcę i prowadzą. Obok biernie idzie ZPP. Przechodzimy przez most. Wiem o kuzynce z mężem, którzy w każdej chwili będą tędy przepływać. Krzyczę, wierzgam, wyrywam się. Bez efektu. Nie ma ratunku. Doprowadzają mnie do pirackiej wioski. Nadal protestuję. Krzyczę do ZPP, żeby też protestował, że to nie może tak być. Jestem na niego wściekły, że tak biernie stoi, jakby akceptował nieuchronność tego, co się dalej wydarzy.

Obudziłem się.

Spodziewam się do czego przyczepi się Metka, więc od razu piszę:
1) nie robiłem sobie manicure dzień wcześniej,
2) nie mam grzybicy.
Ale i tak pewno coś wymyśli, na co ja nie wpadnę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)