Jakoś ten brzydki listopadowy dzień podziałał na mnie przygnębiająco. Walczyłem z tym cały dzień, z dosyć dobrym skutkiem. Ale wieczór i zbliżająca się noc osłabiły wolę walki. Czuję się sam. Nie lubię się egzaltować i wiem, że takie chwile smutku przemijają. Zatapianie się w tym nic nie daje. Trzeba twardo walczyć o swoje. Jednak dziś, teraz, wrażenie opuszczenia zrobiło się zbyt silne. Nie pociesza dzień, który nadejdzie za parę godzin. Wiem, że będzie lepiej ... ale teraz jest kiepskawo. Brak mi czyjejś bliskości. No nie, nie takiej czyjejś. To musi być bardzo konkretna osoba ... której wciąż chyba nie znam.
Znajomi mówią, że ten blog jest bardzo osobisty. Jest! Przez ostatnie miesiące bardzo się otworzyłem, zarówno na ludzi, jak i do ludzi. Nie przeszkadza mi ta szczerość i otwartość. Bardzo mi to pomogło, a nawet śmiem twierdzić pomogło też tym, z którymi miałem kontakt. Zrobiłem się bardzo ekstrawertyczny w stosunku do znajomych, blog jest tego rozwinięciem. Może to przesada? Jeśli nawet, to mnie z tym jest OK.
Jeśli będziesz potrzebować wsparcia, sweetie, to, hm, jak by Ci to powiedzieć... "Chiquitita you're my friend, you're enchanted by your own sorrow...". Zadzwoń.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze nie dodałeś następnej linijki piosenki:
OdpowiedzUsuń"In your eyes there is no hope for tomorrow" ;)
No, nie, aż tak źle nie było ;)
Ale dzięki wielkie ;)
no takiego bloga to chyba jednak niewielu się spodziewało.
OdpowiedzUsuńTereska, po prostu nie siedź w domu sama. Jak już zapadnie noc, zabierz się za usuwanie kurzu lub idź spać. To zawsze pomaga.
OdpowiedzUsuńPoza tym zawsze możesz napisać do szuflady kilka negatywnych recenzji książek i filmów - w depresji pisze się najlepiej i będą jak znalazł gdy stracisz wenę w którymś momencie w przyszłości. :-)
Ale ja mówiłem głupiej krowie, że jak ma gorszy nastrój, to niech wsiądzie w samochód i przyjedzie do nas - czeka pokój gościnny. Przecież (wiem z doświadczenia) siedzenie samemu w domu w gorszych chwilach, kiedy akurat bycie singlem straci trochę ze swojego niezaprzeczalnego uroku, jest fatalne i wtedy jest bardzo ważne, żeby mieć wokół siebie przyjaznych ludzi. Ale bo to cię krówsko głupie posłucha...
OdpowiedzUsuń"Głupie krówsko" przyjmuje do wiadomości, że źle zrobiło ;) Ale też trudno zwalać się komuś na głowę po 22 z wisielczym nastrojem ... z tym wisielczym przesadziłem, bo jeszcze ktoś mnie leczyć karze ;)
OdpowiedzUsuńJeśli mam wybierać między wycieraniem kurzu, a pójściem spać, to zdecydowanie to drugie ... sami dobrze wiecie ;)
Słuchaj, krowo ;), przesyłam Ci teledysk, który jest stary ale jary: "Jesus he knows me". Najbardziej lubię fragment: "I believe in a family if I have my beloved wife beside me. But she don't know'bout my girlfriend or the man I met last night" :))).
OdpowiedzUsuńPiosenka jest świetną odtrutką na oglądanie naszych koleżanek w sutannach, pierdolących o wartościach rodzinnych i potępieniu homo-aktów.
http://www.youtube.com/watch?v=ddGDH4XNG7Q
Miłej zabawy.