niedziela, 8 listopada 2009

Wszystkiego po trochu

Hm, jakoś tak zacząłem spotykać się z Biblijnym. Widziałem się z nim w piątek, widziałem dziś. Miło się z nim spędza czas. Zastanawiam się czy, i kiedy nastąpi ten moment, że zacznę za nim tęsknić. Mam nadzieję, że to pojawi się najpierw u niego. Choć trochę się tego boję. A co jeśli ja nic nie poczuję? To już nie będzie dla mnie pierwszy raz. Nie wiem, czemu faceci tak łatwo się we mnie zakochują, a ja mam takie z tym problemy. Ok, jestem fajny, ciepły, czuły, akceptujący, po prostu do rany przyłóż. Może za bardzo taki jestem? Może teraz moja kolej i ja powinienem się zakochiwać, a potem być rzucanym? Tak dla równowagi. W sumie w tym też mam doświadczenia, acz skromne. I zastanawiam się, czy łatwiej mi znieść własne cierpienia, czy cudze.

Zauroczony już wie, że nie może liczyć na odwzajemnienie jego uczucia z mojej strony. Udało mi się dać to do zrozumienia, nie mówiąc tego wprost. Słowa tak strasznie potrafią ranić. Ale jestem przy nim, uważam, że tak będzie mu łatwiej przejść przez okres odkochiwania się. Wiem, jaki to ból, och, aż za dobrze wiem. Ale robię wszystko odwrotnie, niż zrobił to ze mną Piszczel, więc powinno być ok. Dziś udało mi się nawet tchnąć w Zauroczonego energię do działania. Nazwał mnie swoją muzą, to takie miłe, naprawdę!

A skoro o Piszczelu mowa, to odezwał się. Stara się podtrzymać kontakt. Teraz to już chyba bardziej on się stara niż ja. Szkoda mi tego zakochania w nim. Było mi z tym wspaniale, mimo cierpienia jakiego mi przysporzył. Nie czuję urazy. Myślę, że nadal wystarczyłoby, żeby kiwnął palcem, żebym za nim poleciał. Ale wiem, że tego nie zrobi. A bariera między nami rośnie każdego dnia. W końcu staniemy się dla siebie nawzajem wspomnieniem.

W ankiecie z 31 października wzięło jak dotąd udział 17 osób - w tym ja. Na razie wychodzi, że ponad 1/3 gejów czytających blogi i w wieku tak między 17 a 45 lat (taka moja socjologiczna ocena) jest jedynakami. Dużo!!! Aż strach zapytać, co na to Wasi rodzice. Kiedy dowiedzą się, że mają syna geja, to jeśli jest rodzeństwo, mogą liczyć na wnuki, ale przy jedynakach ... dramat! ;) Reszta ma rodzeństwo i jestem zaskoczony wynikiem. Ponad 80% (tych którzy mają rodzeństwo) ma dobre relacje z rodzeństwem. Z czego tylko niecałe 10% ma dobre relacje nadal ukrywając swoją orientację seksualną. A zaskakuje mnie to, bo rozmawiałem z wieloma osobami na ten temat (i homo i hetero) i ciągle słyszałem, że relacje z rodzeństwem są złe. Może w takim razie wśród gejów przeważają jednak dobre relacje. Ciekawe dlaczego?

Z Gejowskim obejrzeliśmy "Biegając z nożyczkami" na podstawie pamiętnika Augusten Xon Burroughs'a. Gejowski czytał książkę i mówi, że jest lepsza. Mnie film się spodobał. Na film wydał swoje pieniądze Brad Pitt!!! Zwróciliśmy uwagę, że wątek gejowski jest w filmie potraktowany tak, że gejostwo głównego bohatera, to najmniejszy problem, jaki dręczy jego i jego otoczenie, ba, w ogóle nie jest problemem. Jeśli to, co opisał Burrougs jest faktem, a nie kreacją, to miał najkoszmarniejsze dzieciństwo, jakie się może zdarzyć. Po obejrzeniu tego filmu należałoby iść do rodziców lub choćby na ich groby i dziękować za to, że lali nas pasem, byli wymagający, a nawet, że interesowali się nami incydentalnie, jeśli chociaż tyle było. Burroughs dorastał z psychopatami, co zapewne jest związane z żałosną opieką medyczną w USA. Odlotowy jest fragment opisujący religijność opiekunów Burroughs'a. Kształt stolca jest znakiem od Boga i kupa zostaje umieszczony na ołtarzyku. Jeśli to Was nie zachęciło do przeczytania książki lub obejrzenia filmu, to "posdraffiam was ciule".

Odzew na mojego bloga nie jest imponujący i wcale zdziwiony nie jestem. Kilkadziesiąt osób weszło, 16 oddało głos w ankiecie, dwie coś skomentowały. Byłbym idiotą, gdybym sądził, że będzie inaczej. Przynajmniej nie rozczarowałem się ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)