wtorek, 3 listopada 2009

Sztuka konwersacji

Po kilkukrotnym przekładaniu terminu w końcu udało mi się spotkać z Lansem. Inicjatywa wyszła z jego strony. Nalegał na spotkanie, sugerował, że mu się podobam. To na tyle mile podbechtało moją próżność, że mimo tego, że to jak on wygląda na zdjęciach nie pociągało mnie, zdecydowałem się pójść w to. Spotkaliśmy się w Cafe Style na terenie Manufaktury.
Nieatrakcyjność jego wyglądu potwierdziła się w całej pełni ... niestety. Cóż niektórzy tak mają. Tak jak w "Torch Song Trilogy", gdy główny bohater mówi: "Bóg świadkiem, że byłem młody. Byłem też piękny. Ale te dwie rzeczy nigdy nie zeszły się razem". Ale OK, nie oceniam po powierzchowności, przystąpiłem do badania wnętrza ... nie, nie tego wnętrza, o którym niektórzy teraz pomyśleli ;)
Zaczęliśmy rozmawiać. Tak to nazwijmy. Dokładnie, to Lans mówił, a ja słuchałem. Udawało mi się nawet zadawać dodatkowe pytania. Jestem dobrym słuchaczem, słuchałem blisko trzy godziny z naszego trzy i pół godzinnego spotkania. Słuchalem z zainteresowaniem i zaangażowaniem, komplementowałem ile wlezie. Tak, jak powinno się słuchać.
Jak na 21-latka chłopak miał o czym opowiadać. Poznałem szczegóły jego pracy zawodowej, wszystkie przypadki rodzinne i perypetie jakich doświadczył, znajomych wśród których się obraca (NB. okazało się, że mamy wspólnych znajomych) i to jak lubi spędzać wolny czas. Gdy zakończył zapoznawać mnie ze swoim pogłebionym CV zapadła cisza. Ucieszyło mnie, że zauważył, że tak mówi i mówi, a o mnie nadal nic nie wie. Nie miał jednak koncepcji, o co mnie zapytać. Poprosił, żebym powiedział dlaczego zdecydowałem się na to spotkanie i czym się zajmuję zawodowo. Na więcej nie starczyło czasu. Warto zauważyć, że sam zapłacił za swoje drinki.

Przypomina mi się rozmowa z Piszczelem o jego rozmowach z rówieśnikami. Równolatkowie go nudzą. Jedyne o czym potrafią rozmawiać, to samochody, piłka nożna, telewizyjne bzdety, itp. Woli rozmawiać ze starszymi, bo jest to ciekawsze.

Rozważmy tu dwie rzeczy: sztukę konwersacji i rozmowę z kimś starszym od siebie, łącząc te elementy. Całość pozwolę sobie skierować do Młodego Geja.

Jasne, że pierwsze spotkanie z kimś nieznanym, ledwo co poznanym na jakimś portalu jest stresujące. I jest stresujące dla obu stron. Ja mam spore doświadczenie w poznawaniu obcych ludzi, czy to na gruncie zawodowym, czy towarzyskim, ale spięty jestem zawsze. Tylko potrafię już nad tym panować w przeciwieństwie do Młodego Geja. Lans słowotokiem chciał przykryć swoje zmieszanie i stres. Nie było to dobre rozwiązanie, bo sam w końcu zauważył, że czas mijał, a on nadal nic o mnie nie wiedział. Mógłbym to nawet odebrać jako brak zainteresowania moją osobą, a po co w takim razie się spotkaliśmy.
Lans jednym rzutem powiedział mi wszystko, co miał do powiedzenia. W jego przypadku było to dużo i jestem pełen podziwu dla jego osiągnięć. Jednak przedobrzył. Właściwie nie ma już nic, co jeszcze mógłby mi o sobie powiedzieć. Powinien był pozostawić wiele sfer otwartych, po to by budziły moje zainteresowanie w czasie kolejnych spotkań. Ponadto skoro już coś mówił o sobie powinien to robić tak, żebym ja od razu mógł mu się tym samym zrewanżować. Tak, bym za każdą informację o nim zapłacił informacją o sobie.

Zabrakło mi też komplementów z jego strony. Sam ich nie szczędziłem i były one szczere i nieprzesadne. Przypadkiem rozmowa zeszła na temat butów. Jestem bardzo zadowolony ze swoich i są naprawdę ładne. Jednak ich okazanie Lansowi nie spowodowało, że je docenił, zamiast tego opisał własne obuwnicze perypetie. Nie tego oczekiwałem.
Mówienie o sobie jest bardzo zajmujące jednak warto poruszyć też inne tematy, bardziej ogólne, pozwalające na dyskusję, wymianę myśli. Lans rzucił, że jest "spoza środowiska". Jak się okazało, tak naprawdę jest jak najbardziej "ze środowiska". Próbowałem rozwinąć temat, bo ta etykieta zawsze mnie frapuje. Niestety nie udało się. W efekcie żadnych poglądów, czy opinii nie wymieniliśmy.
U Lansa było też trochę za dużo chęci zrobienia wrażenia, typu "co to nie ja". Na kimś starszym, z większym dorobkiem, a już szczególnie na kimś takim jak ja trudno zrobić wrażenie opisami gdzie to się bywało i z kim się zna. To może działać na rówieśników, ale nie na kogoś starszego.
Gejowski i Metka pewno w komentarzach zarzucą mi zbyt duże wymagania w stosunku do Młodych Gejów. Ok, zgadzam się, nie mają się gdzie nauczyć rozmawiać. Sam widzę, że obecnie komunikują się przez smsy, czy komunikatory i bardziej to przypomina wymianę szczeknięć niż rozmowę. Ja jednak szczekać nie zamierzam ;)

6 komentarzy:

  1. To grubsza sprawa jest. Związki międzyludzkie są skomplikowane, ale układ starszy-młodszy wcale nie jest taki dziwny. Starszy przekazuje swoją wiedzę, doświadczenie, umie odpowiedzieć na problemy młodego człowieka, bez problemu zapewni poczucie bezpieczeństwa. W drugą stronę idzie radość życia, rozczulająca nieporadność i... no cóż, od Greków już tak jest, że seks. Słowem jest to wymiana tych cech i elementów, których drugiej stronie brakuje (lub której druga strona potrzebuje, a to nie zawsze to samo). Niestety Lans - w końcu byłam, widziałam - nie oferował w zamian nic i tyle. Kategoria MBZ, jak to pięknie określił Oscar Wilde.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ups, zapomniałem, że za chwilę nie będę już jednym z kilku czytelników. ;-) A zatem słowniczek: MBZ = Mężczyzna Bez Znaczenia, kategoria Oscara Wilde'a, którą znakował ludzi nie wnoszących niczego sensownego do jego życia. Jest to zarówno cytat z książki jak i filozofia życiowa autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie można zarzucac zbyt dużych wymagań. Wszystkie mamy mało czasu i mało szans przed sobą. Nie można tracić resztek życia na głupoty ku czci hipokrytycznego "dobrego wychowania" czy poprawności politycznej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się w pełni z Ge.
    Niestety, młode koleżanki bywają nudne. Są albo zakompleksione, albo głupawo pewne siebie. Rzadko widuję wyjątki.

    Opis Lansa, jaki przedstawiłeś, sweetie darling, niestety jest przygnębiający. Brzydka, pokryta nieleczoną egzemą chuda kretynka spędzająca życie na czynnościach niewnoszących nic do rozwoju ludzkości, do tego drażniąco przekonana o swojej wyjątkowości. Poza tym, jeżeli ona jest spoza środowiska, to ja jestem z innego układu słonecznego (niestety, przyznała się, że jest "córką" znanej łódzkiej ciotki, która wychowała już pokolenia idiotek i powinna mieć odebrane prawa ciotorodzicielskie). Tak więc trzymaj Ty się od tego czuczła z daleka. To ja już wolę niepełnosprawnego Piszczela, który ma do powiedzenia tyle, co krzew bukszpanu w moim ogrodzie :)

    Miłego wieczoru, darlingi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pokazywanie komuś obuwia i oczekiwanie na reakcję...
    Mam nadzieję, że to był żart :)

    OdpowiedzUsuń
  6. >s.
    Sam chciał zobaczyć moje buty, to je pokazałem ;)

    OdpowiedzUsuń

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)