Piątkowy wieczór i noc można zaliczyć do udanych. Przynajmniej z tego, co pamiętam, bo wersji może być kilka. Wspomnienia tego wieczora podzielę na kilka notek, każdy przeczyta, co go zainteresuje.
Art Caffe
Krowa Morska i Hiszpan zachęcili mnie, by wieczór rozpocząć w Art Caffe (Piotrkowska 83). Lokal miał być kolejną wersją Hokus Pokus z leżącej zaraz obok piwnicy. Pogrzebałem w necie i okazało się, że lokal o tej nazwie istniał już w tym miejscu wcześniej i słynął z kawy. Zaprawdę historia to już, bo jako żywo nikogo pijącego kawę wczoraj nie widziałem. Art Caffe ma przyjemny, kameralny wystrój. Wybór alkoholi i napojów obszerny. Obsługa jeszcze się dociera, ale nie jest źle. Małe stoliki sprzyjają konwersacji. W ogóle właściciel musiał się nieźle wzbogacić na Hokus Pokus, albo mocno zapożyczyć, że stać go było na takie wyposażenie wnętrza. Świetnej jakości sprzęt do karaoke dopełnia całości. W porównaniu z ofertą Ganimedesa pod tym względem jest niebiańsko (dobre głośniki, świetni prowadzący, i banalna rzecz a jakże pożyteczna - na każdym stoliku zeszyt z dużą liczbą utworów posortowanych na polskie i zagraniczne oraz po nazwie wykonawcy, szacun). Mankamentem jest toaleta - jedna to ciut mało jak na spory tłumek gości.
Klientela jakaś dziwna, bo w Hokus Pokus tych ludzi nie widziałem. Może to ludzie, którzy przychodzili do wcześniejszego Art Caffe. W każdym razie nasz ciotoland czuł się tam dobrze i swobodnie. Dodam, że cenowo też jest atrakcyjnie w zestawieniu z innymi miejscami na Piotrkowskiej.
Towarzysko było gęsto, bo poza Krową Morską i Hiszpanem była Coca-Cola, Xell, doszedł Kaczka chyba ze swoim facetem, Metka Boska i Gejowski z Lucy. W sumie z 10 osób. Były śmichy-chichy i ogólne radośnie podpite pierdu-pierdu. Miałem okazję być profesjonalnie zapowiedzianym przez Xell'a i wystąpiłem ze swoim żelaznym repertuarem, czyli Katie Melua" Nine Million Bicycles". Nawet miałem trzy tancerki ze spontanicznym układem choreograficznym. Biedne tańcowały nie zdając sobie sprawy, że nieco zmieniłem słowa piosenki czyniąc ich występ dwuznacznym.
Następnie zmyliśmy się do Narraganset. I od tego momentu moje wersje zdarzeń mogą się różnić od pozostałych.
Teresa - wersje zdarzeń w Narra nie dotyczą Ciebie bo zmyłeś sie dośc szybko w ustronne miejsce. Swoja drogą zazdroszcze wzroku - szukać miłości w dark roomie - to trzeba mieć sowio-sokole oczy ;p
OdpowiedzUsuń2Krowa Morska: Wrażenia z wieczora rozwlokłem na trzy notki, ta jest pierwsza, poczekaj na kolejne.
OdpowiedzUsuńteresa - to w zadnym wypadku nie był facet Kaczki :)
OdpowiedzUsuń2Krowa Morska: no to dobrze, że wpisałem "chyba" ;)
OdpowiedzUsuń