poniedziałek, 14 grudnia 2009

Life sucks

Wracałem od Gejowskiego. Ciemno, zimno. Po drodze dmuchana reklama WBK "Konto na obcasach", "Kobiety chcą więcej". Obok smętny facet w samochodzie. Ciekawe co czuł?

Kurna, dzień miał być fajny. Wieczorem miał wpaść Biblijny. Tak, wiem, wykreśliłem go z karnecika, ale sentyment pozostał. Cały dzień jeździłem na szmacie, żeby norkę przygotować na wizytę księcia. Ja, Teresa, na szmacie. Ci co mnie lepiej znają wiedzą, że to spore poświęcenie. No i kupa. Wsiadam do Rolls Royce'a, a on rzęzi. Ja kręcę kluczykiem, a on ze skomlenia przechodzi w charkot, by wreszcie wyzionąć ducha. Kopnięcie w oponę nie pomogło. Wytargałem to coś, co się okazuje ważniejsze od paliwa i wtargałem do norki. Sąsiadka jak zwykle życzliwie pożyczyła mi takie coś, co się nazywa "prostownik". Na cholerę mi wiedza o istnieniu czegoś takiego! A co dopiero używanie tego! Biblijny na wieść,że mam problemy techniczne przesunął swą wizytę na środę. Do tego Rolls Royce stoi na ulicy na pół otwarty, bo w jedną z dziurek klucz nie chciał wejść. Pieprzę to! Niech go ukradną.
Gejowski warknął dziś na mnie, że niby źle traktuję potencjalnych. A jak mam traktować?! Rozpisuję sie jak głupi o ortografii, o szacunku jaki w ten sposób się okazuje, a potem jakiś szczyl wali mi "wogóle". Niech spada skąd się urwał. "Kobiety chcą więcej"!

21 komentarzy:

  1. SleezyScreenName15 gru 2009, 03:37:00

    hahaha to wlasnie w was lubie chlopaki, ten jad wyplywajacy z wszystkich dziurek, i wasza umiejetnosc wyslawiania sie jezykiem wam ojczystym, i ta blogoslawiona ignorancje ze moze ten jeden blad ortograficzny nie wynika z niedoczytania, tylko z tego ze szczyl ten juz daaaawno dawno nie poslugiwal sie jezykiem mamusi :|

    OdpowiedzUsuń
  2. 2SSN: skoro czytasz ten blog edukacyjnie, to na pewno skorzystasz. Przede wszystkim czytaj, tu każdy wytknie drugiemu błąd, wtedy zapamiętaj. Zakładam, że "w ogóle" już masz opanowane ;)
    Specjalnie pod Twoim kątem (nie "kontem") pod zdjęciem wstawiłem link do słownika ortograficznego. Nauka wymaga trochę wysiłku, w razie wątpliwości zajrzyj.

    OdpowiedzUsuń
  3. 2Teresa: i ty mi zarzucasz, że to ja mam syndrom niedorżnięcia?! :-)

    I tak, nie odmówię sobie w temacie złomu na kółkach: A NIE MÓWIŁEM?!

    Akumulator mojego brata ma jakieś 11 lat i chodzi jak złoto. Daję ten przykład, bo moja Mazda jest w rodzinie dopiero od półtora roku. Nie był doładowywany w ciągu ostatnich 5 lat ani razu. Tym się róznią samochody japońskie z Japonii od "japońskich" z Turcji. A akumulator ma tylko niemiecką markę jak znam życie, słów "Made in Germany" nawet z trzema świecami na nim nie znajdziesz. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. 2Teresa: Na Twoim blogu zabawniej niż w kabarecie! :)
    Ze swej strony dodam, że niektóre przeglądarki mają taki fjuczer, że sprawdzają pisownię, nawet w polach formularza.

    OdpowiedzUsuń
  5. 2s.: "Life is a Cabaret, old chum, Come to the Cabaret."
    Ja mam Operę i nie widzę tu takiego gadżetu ;(

    2Gejowski: Bo masz syndrom niedorżnięcia, ja mam tylko chwilowy syndrom niedoszłego rżnięcia ;)
    Też mi się specjalistka od samochodów znalazła. Na szczęście nie wsadziłem akumulatora w trzewia Rolls Royce'a i sprawdziłem. Nie ma żadnej informacji o kraju pochodzenia. Widocznie jest z kosmosu i ziemskie warunki mu nie służą ;) A Ty koffana masz coś z kosmosu? Poza poglądami oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny, spokój. Było kupić auto szwedzkie albo niemieckie, wtedy by nie było problemów. Zwłaszcza, gdyby było nowe. I to doradzam - zakup nowego autka.
    Auto Gejowskiego przypomina mi popularną drzewiej piosnkę z refrenem "I'm a Barbie girl in my Barbie world, happy plastic is fatntastic!". Przykro mi, ale patrząc na to auto widzę Trabanta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trabant... to było COŚ...

    2Teresa: ja mam firefoksa i gadżet jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. SleezyScreenName15 gru 2009, 19:20:00

    tez mam firefoxa i tez gadzet jest, tyle ze ustawiony na angielski wiec wesolo podkresla mi wszystko, stad pewnie tez razacy nieprofesjonalizm z mojej strony. Dziwie sie ze sie zadna do polskich znakow nie doczepila jeszcze, ale cos mi sie widzi ze to tylko kwestia czasu. W ogole upartosc z jaka po mnie jedziecie swiadczy raczej o solidnym niedojebaniu obu stron:) (synonim, niedorzniecia uzyty w tym wypadku celowo, by podkurwic troche, jak sie uda)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Najfaniejszy widok to Teresa wysiadająca z samochodu. Wygląda to tak:
    1) najpiew nogi
    2) potem zwiędła dłoń
    3) następnie biust
    4) and finally: the one, the only, the gorgeous, the divine - here she is just for you Ladies and Gentlemen: TEEEEREEEEESAAAA!!!

    A teraz wyobraźcie ją sobie, kiedy nie chcę jej odpalić samochodzik, nazwijmy go ToyToyem. Zziębnięta, wkurwiona, potargana, z miną "od trzech lat nie miałam gacha", umorusana i próbująca grzebać przy akumulatorze. Na Darwina - omdlewam!

    OdpowiedzUsuń
  10. 2Metka: to wyglądało jeszcze gorzej. Żeby sytuacji dodać komizmu użyję formy żeńskiej.

    Jak już się upewniłam, że samodzielne zmartwychwstanie gada nie uda się, postanowiłam udać się do gada. Pół samochodu przetrząsnęłam nim znalazłam rękawiczki do prac przy Rolls Royce'sie (niech będzie ToyToyu - łatwiej się odmienia).
    Pociągnęłam stosowną dżwignię, aż mi mało w ręku nie została i lecę do przodu. Chwytam za maskę i ciągnę. Blacha się wygina, pot mi z czoła leci, ale otworzyć się nie chce. Jak przy każdym ciągnięciu człowiek spodziewa się jakiegoś efektu, a tu nic! Postanawiam powtórzyć całą operację, jak mi instruktor tłumaczył. Ale jak spojrzałam zza węgła samochodu już wiedziałam, otworzyłam wlew, nie maskę.
    Ok, gdzie jest to cholerstwo od maski. Mało się nie zaplątałam między pedałami, żeby to dziadostwo znaleźć. Pociągnęłam, usłyszałam jakiś szczęk, cichy, bo głowę miałam między kolanami, ale obiecujący. Z rozwianym włosem lecę do maski i ciąąąąągnę, a ciągnąć to ja potrafię. Kupa, maska rusza się dwa centymentry w góre i dwa w dół.
    Ok, pamiętam ze szkolenia, że jest tam dzyndzoł, który trzeba pomiętosić. Naciągam rękawiczkę po łokieć i wpycham palce w szparę. Fisting pomógł, namacałam dziada i po miętoszeniu puścił.
    Widzę sprawcę nieszczęść mych wszelakich. Duży, utytłany, po bokach jakieś kłykciny, fuj. Ostrożnie odłożyłam maskę na miejsce i poleciałam po specjalnie na tę okazję szykowany klucz. Jak zwykle przy takich okazjach musiałam chwilę pomyśleć w ktorą stronę kręcić tymi nakrętkami, ale mam na to niezawodny sposób, trzeba sobie przypomnieć w którą stronę otwiera się słoiczek z kremem pod oczy.
    Trochę mi było niewygodnie pracować z maską leżącą na mojej głowie, ale chuj z fryzurą, ważne, że gada miałam w garści. Postawiłam go na chodniku i pozamykałam wszystkie znane mi otwory ToyToya.
    Postałam jeszcze chwilę z nadzieją, że jakiś sąsiad się pojawi i wniesie gada na górę. Ale, że się nie pojawiał, a zimno dupę mi ścisnęło i makijaż miałam już jak górnik, to sama gada wtaszczyłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. 2SleezyScreenName:

    Musisz se wrzucić trochę na luz i dzielić wszystko co czytasz przez dwa albo moze i przez cztery, bo my tu wszystkie stare, zrzędne i niedoruchane jesteśmy i jak się jakie młode mięcho trafi to poniżamy tak z zazdrości o te lata co uciekły :)

    OdpowiedzUsuń
  12. SleezyScreenName15 gru 2009, 22:16:00

    hahaha to ze nie jadam kanapek ze smalcem i spedzam mile czas na silowni, w zadnym wypadku nie oznacza ze 'mlode to glupie, ploche'. Wrecz przeciwnie, Gejowksi ma jakies 3 lata nademna z tego co pamietam, dlatego taka frajde mi sprawia czytanie tych ich wywodow o polskich perypetiach, ktore w zaden sposob nie odbiegaja od perypeti starych zrzednialych ciotek w SF;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uhahahaha... Dawno się tak nie uśmiałem - opis zmagań z "gadem" - przecudny. Toż to prawie Witkowski! Masz talent komiczny, cheri.

    OdpowiedzUsuń
  14. Teresa, opis powinien wylądować jako notka. Marnujesz potencjał promo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie urzekł fragment "zaplątałam się między pedałami". Któryż z nas nie ma takich przeżyć?

    Opis Teresy przypomina szukanie punktu G u b.p. Waldorffa.

    OdpowiedzUsuń
  16. szczęscie to przeogromne, że świat ma tak wielkiego znawce techniki motoryzacyjnej jakim jest ge.
    gdyby nie ge, świat nie dowiedzialby sie ze akumulator liczący 11 lat moze pracowac jak nowy i to dtalego tylko ze sluzy najcudowniejszemu i najwłasciwszemu z jeżdzacych.
    jest u niego co prawda dopiero 1,5 roku ale z pewnoscia od 5 lat nie byl doładowywany...
    ge, czytasz czasem te pierdoly ktore wypisujesz czy idziesz na zywioł? :-)
    sprawdz date produkcji bo to 11 lat jest tak wiarygodne jak talibowie w klewkach.
    dla ułatwienia: akumulator to takie duze plastikowe pudełko znajdujace sie zazwyczaj pod przednia maską. zwykle znajduje sie z boku. jego charakterystyczna cecha sa dwa przewody lub dwie wiazku przewodów odchodzacych od jego przeciwnych konców :-)

    mysle, ze fakt iz teresa robiła z toytoya dudniąco- migajacą dyskoteke w letnie wieczory, napewno nie umknął uwadze jej akumulatora i nie pozostal bez wplywu na jego dalsze funkcjonowanie.
    przeciez gdyby gejowski zrobil to samo w swoim samochodzie... zaraz zaraz.. ge nie moze zrobic dyskoteki w swoim samochdzie. on nie ma radia! ma na desce cos przypominajacego radio ale po tym brzeku jaki z siebie wydaje ciezko stwierdzic czy to zegarek czy moze urzadzenie zwane dmuchawa powodujace nawiew powietrza. (oczywiscie gdy jest prawdziwe a nie zabawkowe)

    warto tez zauwazyc i teresotoytoy pali srednio dwa razy mniej niz toczydlo ge. zakladajac ze ge przyczepi sie do teresowej pojemnosci to zauwaze ze moj toytoy pali rownie malo a jest zdecydowanie pojemniejszy :-)
    teresotoytoy poddawany ciezkim codziennym testom spisuje sie na medal. a ze baterie nalezy wymienic od roku to inna sprawa :-)

    2metek: prawie sie z Toba zgadzam. wez tylko pod uwage dwie drobnostki: procent spoleczenstwa ktory wywali 100 tysiecy na środek lokomocji jest tak znikomy ze miesci sie w granicach błedu statystycznego a dwa... przypomnij sobie swoj pierwszy szwedzki samochod ktory zanim ruszyl to sie rozsypal :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Raandzik, cierpisz na typową chorobę pokolenia 80s. Nie czytasz zdania lecz zawieszasz oko na dwóch pierwszych i dwóch ostatnich słowach. Napisałem wyraźnie, że piszę o akumulatorze brata, nie swoim. A skąd wiem, że ma 11 lat? Bo jest to oryginalny akumulator Mazdy w 11-letnim samochodzie. Nie sprzedawany z tego co wiem w Polandii. :-)

    Są to ostatnie podrygi XX wieku, kiedy to jeszcze były w sprzedaży rzeczy świetnej jakości. Dzisiaj sprzedaje się wyłacznie chłam, żeby trzeba było ponownie wydać pieniądze jak najszybciej.

    Co ma równiez swoje minusy. Na przykład: ja już nie mam samochodu, który mógłbym za te dwa-trzy lata kupić. Mazdy x2x będą juz miały po dziesięć lat a modele 3, 5, 6 itd. są robione w połowie z chińskich części. Mazda 3 - mój dotychczasowy pomysł na przyszły zakup - po pięciu latach jest dziurawa jak sito od zżerającej jej rdzy. Widziałem na własne oczy te urocze bąble, które przypomniały mi rogi bagażnika w Swifcie...

    A co do dźwięku - ja nie lubię głośnej muzyki w czasie prowadzenia. W zasadzie to wolę gadanie z TOK FM. Ale raz sprawdziłem co to wbudowane firmowo cudo umie - głowa rozbolała mnie natychmiast ale charczenia ni widu ni słychu. Narzekać nie mogę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cytat:
    "Są to ostatnie podrygi XX wieku, kiedy to jeszcze były w sprzedaży rzeczy świetnej jakości. Dzisiaj sprzedaje się wyłacznie chłam, żeby trzeba było ponownie wydać pieniądze jak najszybciej."
    Podpisuję się pod tym wszystkimi czterema nogami.
    Tak to jest właśnie obecnie pomyślane i taka kolej rzeczy. Osobiście wspominam pralkę rodziców BIO SUPERAUTOMAT produkcji polskiej, która nieprzerwanie działała przez jakieś 15 lat, z drobną poprawką na dwukrotną wymianę gumowej uszczelki przy drzwiach.
    Moja Candy zaczęła świrować z programatorem po 2 latach, a ich późniejsza Amica (nie zapytali czy w ogóle należy kupować coś takiego jak pralka AMICA) po 6 miesiącach...
    Signum temporis.

    OdpowiedzUsuń
  19. Raandzie drogi, ale jeżeli głupia cipka wydała 30 parę tysi na używane auto i będzie musiała dokładać po parę tysi rocznie na utrzymanie, to może lepiej kupić za niecałe 40 tysi nowe autko typu Yaris czy Citroen C1 czy Punto i nie zajmować się chorobami samochodziku, lecz zostawić to udzielającemu gwarancji? Ja nie mówię, że trzeba od razu kupować szwedzkie cudeńko za 90 tysięcy. Yaris czy Punto też są świetne i niezawodne.
    Ja do takiego wniosku dochodziłem długo i aktualnie się trzymam :) Zwłaszcza, że ja - w przeciwieństwie do Ciebie - jestem głupiutki w kwestiach samochodowych i samemu nie umiem niczego naprawić.

    OdpowiedzUsuń
  20. 2ge: ciesze sie ze jak zwykle lepiej wiesz na co cierpie :-)
    twoje odwracanie kota ogonem wciaz mnie zadziwia.

    pragne zauwazyc ze wiem o ktora kupe zlomu Ci chodzi, wiem tez czyja ona jest i jak wyglada. mialem okazje siedziec w srodku i rozmawiac z A. nt podobienstw do mojej kupy złomu - toytoya :-)
    nie ma znaczenia czyj to samochod. pozwole sobie ujac to prosciej: akumulatory nie zyja 11lat! twoje przypuszczenie ze jest oryginalny opiera sie jak sadze na ogledzinach i stwierdzeniu ze jest na równi przykurzony z resztą tych dziwnych rzeczy pod maska :-) (lub ew na opinni A.)

    druga sprawa: jezdzenie z mp3 i sluchawkami w uszach znacząco rózni sie od sluchania radia samochodowego :-)

    2metek: "glupia cipka" dokonała najlepszego wyboru jaki tylko mogla. fakt - troche przeplacila ale przynajmniej ma niezawodny, solidny, duzy i wygodny samochod (nie dotyczy to oczywsicie wołajacego o pomste akumulatora) ;-)

    czy wyobrazasz sobie drogi metku odswiętną pączoche pędzącą w C1 do augustowa? przeciez to biedne dziewcze wymagaloby pomocy ambulatoryjnej przy próbie opuszczenia pojazdu :-)

    a co byloby gdyby nówka sztuka z salonu zawadzila przypadkiem o trzepak lub betonowy kwietnik ktory nagle wtargnal na droge? toż to rozbój w bialy dzien otłukiwac salonowe samochody. zdecydowanie mniej boli jak autko ma juz swoje lata - chocby 3 :-)

    namawialem teresę na yariske ale nie przypadlo jej do gustu "żelazko na kółkach" i tym samym odpadla w przedbiegach.
    pozatym yariska jak i C1 dysponuja przestrzenia bagazowa zapewniajaca swobodne przewozenie lakieru do paznokci.

    na kocniec chcialbym zdementowac "pare tysi rocznie na utrzymanie". nie wiem na co mogles wydawac "pare tysi" w poprzednich samochodach ale śmiem twierdzić iz teresotoytoy nie wymaga takich nakladów. oczywiscie o ile nie jezdzi sie do autoryzowanego serwisu na klocki, oleje i wymiane zarowek :-)

    aha.. i jak punto jest niezawodne to ja jutro w samych tylko szpilkach bede biegal po parku julianowskim wykrzukujac hasla na czesc wodza :-)

    2teresa: czemu najdrozsza nie zadzwonilas zebym Ci wyjęła albo i załadowala?

    OdpowiedzUsuń
  21. 2Raand: dzięki kochanie za obronę mej czci ;) Nie mogę do Ciebie dzwonić z takimi błahostkami.

    OdpowiedzUsuń

W polu "Komentarz jako" wybierz "Nazwa/adres URL" i podaj swój pseudonim w polu "Nazwa".

Nie wybieraj "Anonimowy", żeby nie być anonimowym właśnie ;)