We wtorek wieczorem nudziłem się. Wlazłem na czaterię podając prawdziwy wiek i czekałem, co się wydarzy. Wszyscy dwudziestoparolatkowie chcieli mi obciągać. Ich teksty były nudne i przewidywalne. Po kolei ignorowałem wszystkich tych porąbanych kolesi. Aż w końcu, nikt nie został.
Znudzony sam zagaiłem gościa starszego ode mnie. I zacząłem z nim klikać. Szło fantastycznie. Facet rozbrajał mnie coraz bardziej. Sam powiedział, że jemu też świetnie się ze mną gada. Zapowiedział, że musi się ze mną spotkać jeszcze tej nocy. Żebym przyjechał do niego. Argumentem było to, że właśnie zaczął się dzień jego urodzin. Odmówiłem oczywiście, bo jazda na drugi koniec Łodzi zupełnie mnie nie pociągała. Ale zaproponowałem, że może przyjechać do mnie. I przyjechał, o 3 w nocy.
Gadaliśmy do 6 rano, poruszając między innymi kwestię tego, że obaj musimy być nieźle porąbani skoro doszło do takiego spotkania, o tej porze. A potem położyliśmy się do łóżka. Fajnie jest móc się przytulić, brakuje mi tego. Rano odwiozłem go i jeszcze u niego wypiliśmy kawę.
Niesamowity facet. Powiedział, że nigdy nie zapomni tych urodzin. Kolejny raz usłyszałem, że jestem "zajebisty". Nie lubię tego określenia, bo zasadniczo nic ono nie oznacza. Jest jak wykrzyknik, i tyle. Ale swoją ocenę mojej osoby doprecyzował później w esie, dziękując za spotkanie. Napisał "Jesteś facetem wielkiego formatu, z klasą i urokiem". Usłyszałem to od faceta, który sam ma te cechy. Widocznie miałem swoją dobrą chwilę, bo przecież potrafię też być małego formatu, bez klasy i uroku ;)
Nazwę go przewrotnie "Toaletka".
Wpadł ZPP. Dostałem od niego prezent pod choinkę. Ale po miesiącu niewidzenia się, nie mieliśmy sobie nic do powiedzenia.
Potem był obóz pracy przymusowej, czyli sprzątanie u Matki i kręcenie sernika.
A w ramach odprężenia, po pracy spotkanie w pubie z Angolem. Opowiedział mi o swoich byłych. Poprzeczkę ma bardzo wysoko ustawioną. Wyobraźcie sobie, że wasz pierwszy facet był szejkiem, jak się będą czuć kolejni?! Ale coś go we mnie zainteresowało, polował na mnie parę tygodni. Ciekawe, czy po naszym krótkim spotkaniu znowu zadzwoni.
Nuuu, córeńko, czy tyś się aby nie zakochała???
OdpowiedzUsuńJeżeli tak cudownie Ci się z nim rozmawia, to go bierz. Nie ma nic lepszego niż w związku niż zdolność wspólnej rozmowy. No i łóżko też rozumiem było ciekawe..?
2Metka: Nie, nie, o żadnym zakochaniu się z mojej strony nie może być mowy. Łóżko posłużyło tylko do przytulania się - było mi to potrzebne, świąteczna depresja mnie dopadła. I już wiem kto to jest, internet to potęga, i nietrudno było znaleźć.
OdpowiedzUsuńA Angol już od rana mnie atakuje. Jak ja mam się równać do jego byłych?! W którym momencie stwierdzi, że jednak nie dorastam jego byłym do pięt? Takiej sytuacji jeszcze nie miałem.
Jak należy rozumieć to, że "już wiesz kto to jest"? I zdecydowanie zmień mu kryptonim, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńA tak W OGÓLE to nie przejedz się dziś kapustą z grochem, sernikiem i czym tam jeszcze zamierzasz ;)
Niezależnie od róznic światopoglądowych, życzę Błogosławionych Świąt autorowi blogu ;-)Zawsze dobrze mi się tu przebywa i mam nadzieję na to, że jeszcze długo będzie można tu zaglądać...
OdpowiedzUsuńCzy jest coś, co mogę zrobić, żeby znów zagościć z lewej strony? "It was great while it lasted."
OdpowiedzUsuń2prawie- buu :-( -net: Już jesteś z lewej. Sorki, że usunąłem, ale jakaś inna strona mi się pokazuje po kliknięciu. Nie wiem o co chodzi. Jak inni klikają to trafiają na Prawiebruneta, TEGO Prawiebruneta? ;)
OdpowiedzUsuń2Daniel: Dzięki i też mam nadzieję. Ja lubię święta, albo inaczej, polubiłem je. To jedyny czas kiedy mogę go w 100% poświęcić rodzinie i robię to ze szczerą chęcią. Z upływem lat wiem, że zbliża się moment, gdy puste nakrycie przy wigilijnym stole będzie miejscem pozostawionym przez moją matkę. Chcę się nacieszyć każdą chwilą, którą mogę z nią spędzić.
Niech Twoje święta będą wypełnione nie tylko żarliwością religijną, ale też radością przebuywania wśród bliskich.
2s.: Już wiem "kto to jest", bo nie przedstawialiśmy się sobie. Ale wystarczyło wrzucić w google parę rzeczy jakie mi podał i ... trafiony ;)
Kryptonim jest mój, brzmi może dziwnie, ale to ja wiem, kto to jest i będę pamiętał przez to skojarzenie.
Przejem się, to pewne. Dobrze, że Gejowski tego nie zobaczy, bo by omdlał z wrażenia, że można tyle zjeść ;) Dzięki za troskę ;) Też trzymaj się dzielnie, ale bez przesady ... w ten dzień można sobie pofolgować ;)
Ten adres też może być :-))) Właśnie opublikowałem tam swój największy prezent gwiazdkowy ;-)
OdpowiedzUsuń